Do granic zawału serca
Państwowa amnestia z 1984 roku „spaliła” prowokację z podrzuceniem zakazanej bibuły i materiałów wybuchowych. Miesiące planowań i wyniki wielogodzinnych obserwacji trafiły do kosza. W resorcie zapanowała chęć dalszego nękania księdza Jerzego. W gabinetach funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odbywały się częste narady w różnym gronie.
Zabójcy, mocodawcy
Z akt procesu toruńskiego, który odbył się w dniach 27 grudnia 1984 do 7 lutego 1985 dowiadujemy się, że przestępstwa takie jak pobicia przez nieznanych sprawców, porwania, prowokacje i inne wykroczenia były świadomie i dobrowolnie planowane przez stróżów prawa Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Zeznania poszczególnych funkcjonariuszy to źródło dodatkowej wiedzy, którą po latach tylko w nielicznych wypadkach możemy zweryfikować opierając się na dokumentach czy innych świadectwach.
Adam Pietruszka (rocznik 1938, pułkownik SB, absolwent poznańskiego wydziału prawa) zeznawał, że około 20 września poprosił do siebie naczelnika Leszka Wolskiego i Grzegorza Piotrowskiego. Powodem spotkania była kwestia “wrogich publicznie wystąpień księży”. Najczęściej wspominano księdza Stanisława Małkowskiego i księdza Jerzego Popiełuszkę jako kapłanów Archidiecezji Warszawskiej. Pułkownik Adam Pietruszka twierdził, że muszą wystąpić trzy przesłanki, aby ksiądz Popiełuszko ograniczył swoją szkodliwą politycznie działalność – usłyszano podczas jednej z narad.
Przesłanka pierwsza: musi odczuć autentyczną presję, autentyczne zagrożenie. Przesłanka druga: autentyzm tej presji ma też pochodzić ze strony przełożonych księdza Jerzego – biskupów warszawskich i kardynała Józefa Glempa. Przesłanka trzecia: musi nastąpić akcja protestów kierowana przez różne urzędy do przedstawicieli kościoła. Adam Pietruszka mówił w procesie toruńskim, że stwierdzenia – skończyć z działalnością księdza Popiełuszki, że nasze działania muszą być na granicy zawału – to nic złego.
Gorliwi wykonawcy czy tępe narzędzia.
W zeznaniach Grzegorza Piotrowskiego (rocznik 1951, kapitan SB, z wykształcenia matematyk) także padają stwierdzenia, które powiedział Adam Pietruszka: dość zabawy z Popiełuszką i Małkowskim. Trzeba ich wstrząsnąć aż do granicy zawału serca. Ustalono wspólnie, że można przygotować napad, w którym ksiądz zostanie poturbowany i szybko złapać “winowajcę”. W tym celu trzeba ustalić rytm dnia księdza Popiełuszki. Do takiej obserwacji można także używać prywatnego samochodu Grzegorza Piotrowskiego.
Na naradzie 25 września 1984 roku Adam Pietruszka miał powiedzieć: nie planujcie tylko działajcie. Na innej naradzie zastanawiano się, jak przeszkadzać księdzu Popiełuszce w jego wyjazdach po Polsce. Najbliższy znany funkcjonariuszom SB miał być do Katowic. Na wieść, że ksiądz Jerzy pojedzie tam pociągiem, zastanawiano się, czy można go wyrzucić z pociągu.
Grzegorz Piotrowski zaproponował zaufanych pracowników ze swojego wydziału, bo byli co najważniejsze sprawni fizycznie. Padły konkretne kandydatury: Waldemara Chmielewskiego i Leszka Pękali. Ci po krótkiej rozmowie zgodzili się dobrowolnie uczestniczyć w tym procederze. Funkcjonariusze mieli swobodny dostęp do resortowych pieniędzy. Zazwyczaj rozliczali się z kwot 1000-1200 zł. Według zeznań Adama Pietruszki na ten cel wydano ponad 25 000 zł.
Podczas jednej z wizji lokalnych pokazano Pietruszce miejsce z nieczynnym bunkrem. Adam Pietruszka pochwalił wybór słowami: nadaje się do przechowania Popiełuszki przez kilka dni.
Waldemar Chmielewski (rocznik 1955, porucznik SB, politolog, w 1984 na Akademii Spraw Wewnętrznych obronił pracę magisterską o kardynale Stefanie Wyszyńskim). Według niego wożenie worków z kamieniami w samochodzie miało służyć do zamaskowania bunkra. Natomiast to Piotrowski miał głośno rozważać ewentualność straszenia porwanego Popiełuszki, że – przywiążą mu kamienie do nóg i wrzucą do wody.
Leszek Pękala (rocznik 1952, porucznik SB, elektronik) w trakcie procesu pamiętał szczegóły techniczne. Przepustkę “W” sami pobrali z samochodu Adama Pietruszki. W Oliwie po zamontowaniu fałszywych tablic rejestracyjnych otrzymali po 5000 złotych – trochę na koszty wyjazdu, trochę jak zaliczkę. Wspominał rozważania Piotrowskiego: czy można zastrzelić Popiełuszkę z broni służbowej? Czy po trafieniu kamieniem w szybę samochodu i późniejszym jego zatrzymaniu, auto lepiej podpalić? (mieli w bagażniku 20-litrowe kanistry z benzyną)
Poziom dowódczy
Wiele innych zdań wypowiedziano na błyskawicznym procesie zabójców księdza Jerzego Popiełuszki. Wówczas i teraz po czterdziestu latach rodzą się kolejne pytania. Część z nich stawia były prokurator Andrzej Witkowski. Część zainteresowani dziennikarze. Wielu wątpi, że śledczy z Instytutu Pamięci Narodowej coś jeszcze jednoznacznie ustalą. Najsłabiej zbadana jest rola tych co dowodzili i na różnych etapach interesowali się działaniami podjętymi przeciwko księdzu z Żoliborza. Wymieniam niektórych w kolejności alfabetycznej bez stopni oficerskich: Władysław Ciastoń, Wojciech Jaruzelski, Czesław Kiszczak, Mirosław Milewski, Zbigniew Pudysz, Konrad Straszewski i inni.