Rosyjskie błoto

Zbrodnia bez kary

Z Ewą Stankiewicz Jørgensen, dziennikarką, reżyser, autorką filmów o katastrofie smoleńskiej oraz założycielką Stowarzyszenia Solidarni 2010 rozmawia Marta Morawiecka.

Marta Morawiecka: Wyjątkowy mamy rok, a zwłaszcza kwiecień 2025. W tym miesiącu minie 1000-lecie Królestwa Polskiego i 500-lecie hołdu pruskiego. 85 lat temu NKWD zamordowało elitę narodu w Katyniu. Drugiego kwietnia upłynęło 20 lat od śmierci Wielkiego Jana Pawła II a za kilka dni minie 15 lat od katastrofy smoleńskiej. Te dwa ostatnie wydarzenia wywołały w naszym narodzie bezprecedensową reakcję wspólnotowej żałoby. Jednoczenia się w smutku i refleksji. Pamiętasz tamte dni?

Ewa Stankiewicz: Pamiętam ciszę, poruszenie, potrzebę, by być razem. Szok, który nie pozwala w pełni zrozumieć, co się stało. To są kolejne, rozłożone w czasie fale bólu. I niepokoju. Jak w rodzinie, kiedy ktoś bliski umiera. Kiedy nasz Papież, kochany Święty Jan Paweł II umierał – Polacy gromadzili się na ulicach na czuwaniu. Pamiętam wieczory i światła świeczek w ludzkich dłoniach. Po śmierci profesora Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta Polski – ludzie tłumnie przychodzili na Krakowskie Przedmieście w Warszawie, pod pałac prezydencki. Zginęła głowa naszego Państwa i 95 osób kluczowych dla naszej suwerenności. Zabito ich w Rosji. Początkowo na Krakowskim Przedmieściu i na pobliskich ulicach panowała wielka cisza, choć były tłumy. Harcerze ustawili krzyż. Utrata bliskich, stan zagrożenia, pytanie co dalej. Jako Naród mający wspólnotę przeżyć, doświadczeń, chcieliśmy się także wzajemnie pocieszyć, umocnić, dodać otuchy obecnością. Być razem. Strasznie trudno uniknąć tutaj patetycznych słów. Widać jak na dłoni, że Naród to taka większa Rodzina. Jak się nią gardzi, człowiek schodzi na manowce.

Pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, wybitne osobistości – urzędnicy, działacze, ministrowie, duchowni, generałowie, w tym para prezydencka Lech i Maria Kaczyńscy. Ich wszystkich bardzo nam, Polsce brakuje. Kogo Ty chciałabyś przywołać, śmierć kogo przeżyłaś osobiście?

Prezydenta, jako głowy Państwa. Prywatnie, czy bezpośrednio miałam niewielki kontakt z tymi, którzy zginęli. Kiedy pracowałam w Polskim Radiu w Paryżu – raz kiedyś przeprowadziłam telefonicznie wywiad z Lechem Kaczyńskim na początku lat 90. Janusz Kurtyka, prezes IPN pomagał nam dotrzeć do materiałów w śledztwie dziennikarskim dotyczącym śmierci Stanisława Pyjasa, kiedy z Anią Ferens robiłyśmy film dokumentalny „Trzech kumpli”. Ciekawe, że do obu tych postaci można było dotrzeć niemal wprost „z ulicy”. Byli pomocni, otwarci i pełni szacunku do ludzi.

Widziałam się też przez chwilę z Tomaszem Mertą, ale nie bardzo to pamiętam. Poznałam go bliżej – mogę tak powiedzieć – po jego śmierci, kiedy zaprzyjaźniłam się z jego żoną, Magdą Mertą. Kiedy zobaczyłam plik pełnych miłości zapisków na karteczkach, które jej zostawiał poukrywane w domu. To taka jakby znajomość z kimś przesunięta w czasie. Jak ze Sławomirem Skrzypkiem i Przemysławem Gosiewskim. Rodzice wicepremiera Gosiewskiego wryli mi się bardzo w serce. Premier Gosiewski zresztą był potomkiem hetmana, który pogonił ruską dzicz daleko na wschód i któremu car Rosji oddawał hołd.

W 2010 roku zabito ludzi, którzy byli kręgosłupem państwowości polskiej, bardzo aktywnych i skutecznych, będących w trakcie wartościowych działań. Tak jak na przykład gen. Błasik, który przygotowywał nowy system szkoleń dla adeptów lotnictwa, chcąc realnie usprawnić polskie lotnictwo wojskowe. Te wszystkie działania zostały przerwane.

Całe dowództwo polskiej armii przeszkolone przez NATO, Bronisław Komorowski zastąpił politrukami przeszkolonymi w Moskwie. Komorowski pół roku przed tragedią – jako ówczesny marszałek sejmu – został przeszkolony z przejęcia władzy na wypadek gdyby nagle zabrakło Prezydenta. Ma powierzchowność safanduły – jednak 10 kwietnia zachowywał się nad wyraz sprawnie. Mówię tutaj o podporządkowaniu naszego Państwa rosyjskim interesom i wpływom po przejęciu władzy.

Polska cofnęła się w rozwoju i straciła dużą część suwerenności po zamachu w 2010 roku. W kategoriach państwa – straciliśmy głowę i serce.

Na fali tych nastrojów – ale jednocześnie w proteście wobec polityki ówczesnego rządu Donalda Tuska oraz coraz częstszych aktów agresji – założyliście Stowarzyszenie Solidarni 2010. Dla mnie jesteście depozytariuszem pamięci i symbolem dążenia do prawdy o Smoleńsku. Potrzebny był ten społeczny ponadpartyjny ruch obywatelski?

Nie chodzi nam tylko o pamięć, ale przede wszystkim o sprawiedliwość i bezpieczeństwo państwa. Zbrodnia bez kary jest zaproszeniem do następnej zbrodni i rozpanoszenia się zła. Gdyby właściwie zareagować na zabicie polskiego Prezydenta, może można by było uniknąć napaści Putina na Ukrainę. Tak jak Lech Kaczyński powstrzymał napaść Putina na Gruzję, na pewien czas. Ponadto pozostawanie na różnych szczeblach władzy, urzędów i ministerstw osób które co najmniej wystawiły Prezydenta RP na śmierć – stanowi ogromne aktualne zagrożenie dla naszego Państwa. Także nie jest to sprawa pamięci, ale paląca sprawa naszego bezpieczeństwa. Bo my od 2010 roku tkwimy w permanentnym stanie zagrożenia.

Solidarni 2010 wytoczyli proces Donaldowi Tuskowi w sprawie zdrady narodowej i niedopełnienia obowiązków służbowych. Usłużna sędzia Małgorzata Drewin dopilnowała, by nie odpowiedział za swoje czyny, zaprzeczając w uzasadnieniu swojej decyzji medialnym oświadczeniom Donalda Tuska. Dopuściła się literalnego kłamstwa. Wywieszaliśmy potem plakaty z cytatami tego kłamstwa i jej portretem ale ani Tusk ani Drewin nigdy nie ponieśli odpowiedzialności, także za rządów PiS niestety.

Jeśli chodzi o Solidarnych2010 dalej istniejemy, domagamy się sprawiedliwości, każdego 10. dnia miesiąca uczestniczymy we mszy w katedrze warszawskiej o g. 19.00, a potem maszerujemy pod pałac prezydencki informując przechodniów przez megafony, że ta zbrodnia czeka na rozliczenie, a zbrodniarze pozostają bezkarni. Zapraszamy każdego do dołączenia do nas. Co roku 10 kwietnia organizujemy Marsz z Portretami ofiar zamachu i poszukujemy chętnych do niesienia portretów. Wydajemy właśnie trzecią edycję antologii wierszy smoleńskich, organizujemy wykłady historyczne profesora Andrzeja Nowaka, prowadzimy portal informacyjny solidarni2010.pl

Państwo nie sprawdziło się. Mogłabyś wymienić najważniejsze nieodwracalne błędy i świadome zaniechania ekipy Donalda Tuska, które doprowadziły w efekcie do niemożności jednoznacznego ustalenia przyczyn i przebiegu smoleńskiej tragedii.

Zdecydowanie można jednoznacznie ustalić przyczyny i przebieg rozpadu samolotu. Polska jest w posiadaniu dowodów. Tylko one toną w błocie oficjalnego kłamstwa i putinowskiej propagandy. Dokumentacja zdjęciowa loków powybuchowych – odcisków palców eksplozji, dokumentacja pola szczątków bez krateru, z kilkudziesięcioma tysiącami rozsianych odłamków wraku. Dokumentacja zdjęciowa lewych drzwi pasażerskich odseparowanych i wbitych w ziemię na 1 metr w głąb. Dokumentacja tkanki ludzkiej mózgu wessanego do środka konstrukcji drzwi. Nagie ciała ofiar. Tych dowodów jest aż nadto, by technicznie ustalić przyczynę i przebieg rozpadu samolotu.

Po tragedii mieliśmy do czynienia, z działaniami które przypominają zacieranie śladów, sabotaż i celowe fałszowanie śledztwa, by żyrować kłamliwą rosyjską wersję wydarzeń. I Tusk odegrał tu decydującą rolę. Począwszy od oddania dowodów Putinowi i zrezygnowania z uprawnień Polski wynikających z umowy z 1993 roku – która dawała Polsce dostęp do dowodów na równi z Rosją. On odpowiada za obezwładnienie polskich służb specjalnych i komisji śledczej w dochodzeniu do prawdy.

Ale pytania o przyczynę śmierci ofiar i przebieg rozpadu samolotu, na które mamy dobrze udokumentowane odpowiedzi – to tylko techniczna część badania. Nigdy nie został dogłębnie zbadany łańcuch decyzyjny, który doprowadził do zamachu, w tym także rola jaką odegrał Donald Tusk.

Pod koniec 2015 roku w wyniku objęcia rządów przez PiS nastąpiła szansa na przynajmniej częściowe wyjaśnienie okoliczności katastrofy. Twój mąż Glenn Jørgensen, pochodzący z Danii światowej klasy ekspert od katastrof lotniczych, dołączył do podkomisji smoleńskiej ministra Antoniego Macierewicza. Co w toku prac udało się jednoznacznie ustalić? Uważasz, że można było w tym okresie zrobić więcej?

Mój mąż jest wynalazcą, jego patenty były wykorzystywane w przemyśle przez m.in. takie firmy-giganty jak amerykańską AT&T. Jest inżynierem specjalizującym się w dziedzinie wykorzystywanej w badaniu katastrof lotniczych. Ukończył także drugą specjalizację – pełne 5-letnie studia badania katastrof lotniczych na jednym z dwóch najlepszych ośrodków w świecie w tej dziedzinie – na Uniwersytecie w Cranfield w Anglii. Pracę nad tym co się stało w Smoleńsku rozpoczął od weryfikacji obliczeń zawartych w raporcie MAK – i tam mu się nic nie zgadzało.

W toku prac podkomisji udało się jednoznacznie ustalić, że samolot uległ rozpadowi w powietrzu wyniku serii eksplozji, począwszy od eksplozji w lewym skrzydle poprzez serię eksplozji wzdłuż całego korpusu samolotu z epicentrami rozłożonymi co 10 wręg. Najsilniejsze eksplozje miały miejsce, kiedy samolot znajdował się tuż nad ziemią. Wiemy też, że nie był to wybuch paliwa, który ma zupełnie inną charakterystykę. Eksplozja paliwa ma znacznie niższą prędkość niż eksplozja materiałów używanych w wojsku czy w przemyśle, stąd zostawia inne ślady.

Nie tylko uważam, że można było w okresie rządów PiS zrobić więcej. Uważam, że trzeba było. I że za tę zbrodnię zaniechania płacimy dziś wszyscy. Ogromną cenę. Grzech nie do odkupienia – okaże się po najbliższych wyborach – czy w ogóle do odwrócenia. Jeśli chodzi o Smoleńsk nigdy na poważnie nie zaplanowano w sposób systematyczny przy doborze odpowiedniej ekipy – poważnego śledztwa. A część prac została po prostu zablokowana.

Pamiętam śp. Jana Gosiewskiego – ojca wicepremiera, który zginął w Smoleńsku. Przeprowadzałam z nim wywiad. To był 2020 rok lub trochę później. Za rządów PiS. Spytałam czego oczekuje od władz polskich w sprawie śledztwa smoleńskiego? Odpowiedział jednym słowem: skuteczności! Był bardzo rozżalony i zaniepokojony. Bo zdawał sobie sprawę, jak zaniechanie w tej kwestii wpłynie katastrofalnie na bezpieczeństwo państwa. Pomimo takich hamulców i delikatnie mówiąc amatorszczyzny, przy wielkim wysiłku pojedynczych ludzi, udało się bardzo wiele ustalić. Ale na ogół działo się to wbrew panującym warunkom.

W wymiarze państwowym i społecznym, kiedy PiS doszedł do władzy – zadziało się dużo dobrego. Było to po kataklizmie rządów PO, według mnie będących ramieniem post Stasi, służb rosyjsko-niemieckich, nastawionym na grabież majątku. I to się skończyło. Ale w sprawie Smoleńska wciąż czuło się długie ramię Moskwy. Niestety.

Wczesnym ranem 7 marca br. funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej przeprowadzili rewizję w Waszym mieszkaniu oraz w dwóch innych obiektach, związanych z Tobą i Twoim mężem. Spodziewali się, że Putin potajemnie przekazywał Wam fragmenty wraku Tupolewa Tu-154?

Bezkarny Putin, bezkarny Tusk. Ścigani są ci, którzy dochodzą prawdy. Taka perwersja. Obecna za komuny i później – w naszym życiu publicznym – od lat. Jedynym skazanym w sprawie zabicia przez służby komunistyczne Stanisława Pyjasa był Bronisław Wildstein, który domagał się prawdy. Nie UB-cy, nie donosiciel Maleszka…

Więc i tutaj jest możliwe, że właśnie ci, którzy dochodzili prawdy, będą prześladowani. Ci, których badań nie da się ośmieszyć. Nie byłoby to możliwe, gdyby kilka lat temu pociągnąć do odpowiedzialności przestępców. Ceną słabości, lęku polityków po prawej stronie i braku świadomości z jakimi gangsterami mają do czynienia – jest aktualnie wymierne cierpienie wielu ludzi – matki chorego dziecka zamkniętej na 2 miesiące w więzieniu, śmierć 66-letniej kobiety, lęk uczciwych ludzi, którzy wykonywali swoje obowiązki dla państwa.

Na wielki szacunek zasługują porządni sędziowie i prokuratorzy, którzy mierzą się obecnie z machiną bezprawia ekipy Bodnara. Ale sytuacja jest katastrofalna. Przez te 8 lat choć wiele zrobiono, to nie zabezpieczono skutecznie Państwa i demokracji. Mam nadzieję, że nie będziemy pokoleniem rozbiorowym. To by o nas bardzo źle świadczyło.

Jest taka znana łacińska sentencja „Is fecit, cui prodest” (ten uczynił, komu przyniosło korzyść). Kto najbardziej skorzystał na tragicznej śmierci 96 najwybitniejszych reprezentantów polskiej elity, zafałszowaniu obrazu katastrofy oraz ukryciu potencjalnych sprawców?

Putin skorzystał. Otworzyło mu to drogę do gospodarczego i militarnego podboju Europy. Prof. Lech Kaczyński opóźnił ten podbój stając na drodze Putina. W zwalczaniu prof. Lecha Kaczyńskiego, Prezydenta Polski – pomagał Putinowi Donald Tusk i podległy mu aparat państwowy. Władze niemieckie i zapatrzona ówcześnie w Putina Unia Europejska rugały Lecha Kaczyńskiego za tzw. „antyrosyjskość”. Strumienie gotówki szły do Putina po wybudowaniu rurociągów gazowych. Niestety te czasy mogą szybko wrócić, to już jest przygotowywane. Jak tylko UE całkowicie podporządkuje się Berlinowi, natychmiast Niemcy przyprowadzą ją do Rosji. W tej chwili trwa legislacyjna walka o to, by poszczególne kraje w takiej sytuacji nie mogły się wyłamać i bronić suwerenności.

W Smoleńsku wyeliminowano dużą część liderów – przeciwników politycznych Donalda Tuska. Więc kto skorzystał? Putin i Tusk. Niemiecki kanclerz. Niemieccy „biznesmeni” uwikłani w handel gazem z Rosją.

Do dziś rana związana z 10 kwietnia 2010 roku nie zabliźniła się. Co gorsza w przepastny sposób dzieli naród polski na przekonanych o zamachu smoleńskim oraz na zwolenników moskiewskiego raportu Tatiany Anodiny w polskim wydaniu komisji Jerzego Millera. Jak uważasz, dlaczego?

Nie zabliźni się rana, dopóki nie zostanie oficjalnie ustalony i potwierdzony przez organy Państwa stan faktyczny zgodny z prawdą. Tak jak nie znają spokoju ci, którym zabito bliską osobę, a sprawca zbrodni nie został ukarany. Polaków dzieli nie temat Smoleńska, ale kłamstwo. Kłamstwo smoleńskie. Ordynarne, na pierwszy rzut oka niemożliwe, sprzeczne z nauką i zdrowym rozsądkiem. Ale obwarowane karą „oszołomstwa”, z konsekwencjami w życiu towarzyskim i zawodowym. Twarzą tego kłamstwa są Putin i Tusk.

Mój Tato, Kornel Morawiecki, zasadniczo nie wierzył w zamach. Uważał, że do katastrofy przyczyniły się zaniedbania i obiektywne okoliczności. Miał jednak niesłychany szacunek do Twoich dziennikarskich i filmowych wysiłków zmierzających do ukazania prawdy. Protestował przeciwko profanacji i przeniesieniu krzyża smoleńskiego spod Pałacu Prezydenckiego. Byliśmy razem na Krakowskim Przedmieściu w 2011 roku z okazji pierwszej rocznicy katastrofy. Wydaje mi się, że są jeszcze Polacy otwarci na rzeczowe argumenty. Którzy narodową tragedię potrafią oddzielić od bieżącego kontekstu politycznego. Może w ten sposób zdołamy poszerzyć grono ludzi dążących do Prawdy?

Tragedią jest to, że w naszym Państwie przyczyna śmierci polskiego Prezydenta na terenie Rosji jest kwestią wiary i osobistych przekonań a nie – kwestią wiedzy nabytej w wyniku sprawnego, uczciwego i profesjonalnego śledztwa. To pokazuje katastrofę struktur państwa i brak sprawności w zasadniczych kwestiach decydujących o jego bezpieczeństwie. Mój mąż wielokrotnie zapraszał do technicznej debaty na argumenty drugą stronę. „Specjaliści” żyrujący rosyjską wersję albo ignorowali, albo rejterowali w ostatniej chwili. To też o czymś świadczy.

Kornel Morawiecki był legendą wolności. Pamiętam jego piękne przemówienie inauguracyjne jako Marszałka Seniora. Imponował mi niezależnością ducha i poczuciem humoru. I właśnie skutecznością, kiedy słuchałam opowieści o Solidarności Walczącej. Mogę się tutaj wypowiadać w tej gazecie, w dużej mierze dzięki niemu.

Moje ostatnie spotkanie z Kornelem też zahaczyło o Smoleńsk. Kiedyś zadzwonił i dowiedziałam się, że właśnie leży w szpitalu. Ja akurat byłam w tym samym szpitalu w odwiedzinach u kogoś. Podeszłam do niego. Miałam przy sobie – już nie pamiętam – czy skrót materiałów naukowych z Konferencji Smoleńskich czy Raport Techniczny Podkomisji. Zostawiłam mu to. Nie wiem, czy do tego zajrzał. Już się źle czuł. To było krótko przed jego śmiercią. Był fizykiem. A nauka to dobra płaszczyzna do ustalenia stanu faktycznego. Kornel był wspaniałym ciekawym prawdy człowiekiem.

Smoleńsk albo zakłamano, albo ośmieszono. I wciąż przed nami jest to zadanie, by wyciągnąć ofiary, które tam zginęły – jak i całe nasze państwo – z tamtego rosyjskiego błota.

Bardzo serdecznie dziękuję za rozmowę.

To ja dziękuję! Za tę gazetę jako forum słowa, za Pani wysiłek w jej prowadzeniu, za płaszczyznę do swobodnej wypowiedzi i za niezależność myśli.

Jeden komentarz

  1. Przeczytałam z biciem serca. Akurat jestem po udziale w promocji trzeciego tomu Antologii Smoleńskiej 96 Wierszy – w piętnastą rocznicę tej wielkiej narodowej tragedii. Spotkałam także Panią Redaktor Ewę Stankiewicz. Piętnaście lat walki o prawdę, piętnaście lat modlitwy, słusznego gniewu, żalu. Poeci próbują przekuwać to na wiersze i ta powinność trwa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *