AMNEZJA I AMNESTIA czyli krew i pieniądze

Myśmy wszystko zapomnieli.

Stanisław Wyspiański

Krótka historia amnezji

1 kwietnia 1989 roku uczestniczyłem w konferencji „Niezależne Forum Kultury”, która zgromadziła w Auli Uniwersytetu Warszawskiego ludzi kultury i polityków ówczesnej opozycji. W swoim przemówieniu zaproponowałem, aby nie stosować określeń: „rząd” (PRL) i „opozycja”, ponieważ Rząd jest w Londynie, a w kraju mamy opozycję uzbrojoną (PZPR) i nieuzbrojoną (NSZZ „Solidarność”). Trwające na emigracji niepodległe państwo polskie okazało się „państwem zapomnianym” przez opozycyjne elity szykujące się do udziału w strukturach PRL.

Ciągłości prawnej pomiędzy obecną „III Rzeczpospolitą”, a II Rzeczpospolitą nie ma. Wprowadzona w 1997 roku nowa konstytucja powołuje się jedynie na tradycje polskiej państwowości w preambule. Zapewnia natomiast prawną kontynuację PRL. Artykuł 242 odsyła do aktu 22 lipca 1952 roku i ani kroku dalej.

Polskie władze na emigracji

Kształtująca się w kraju opozycja, mimo różnych nurtów ideowych, została zdominowana (po 1976) przez tych działaczy, którzy o potrzebie „restytucji niepodległości”, jako kontynuacji państwa powstałego w 1918 roku – nie myśleli lub woleli nie pamiętać. W czasie wizyty w Wielkiej Brytanii „pierwszy niekomunistyczny premier” rządu krajowego Tadeusz Mazowiecki odmówił spotkania się z przedstawicielami Rządu RP na wychodźstwie.

Zasadę totalnej amnezji reprezentowały kolejne parlamenty po 1989 roku. Nasza teoria państwa też zapomina o problemie. Do „zapominalskich” i chorych na szczególny przypadek „amnezji państwowej”, należy zaliczyć również pierwszego wyłonionego w powszechnych wyborach prezydenta RP – Lecha Wałęsę. Uroczyście przyjął insygnia prezydenckie od ostatniego prezydenta RP – Ryszarda Kaczorowskiego i… przekazał je do muzeum.

Amnezja była kamieniem węgielnym komunistycznego władztwa nad Polską. Komuniści na swój sposób pamiętali o trwającym w podziemiu i na obczyźnie niepodległym Państwie Polskim. Represjonowali i mordowali członków jego władz cywilnych i żołnierzy. Odsłoniliśmy 8 maja 2024 roku we Wrocławiu pomnik Żołnierzy Niezłomnych wiernych Polsce Niepodległej. Jednocześnie rozpoczęliśmy wypłacanie sowitych wynagrodzeń za wierną służbę dla ich prześladowców i katów. Wypłaty dodatków przyrzeczonych przed wyborami dla „służb” osiągną poziom 3 mld zł.

Państwo przejściowe – III RP

Stan obecny jest wynikiem imperialnej polityki Rosji oraz pokrętnych intencji i niejasnych dążeń światowych mocarstw, konfliktów pomiędzy nimi i niewielkiej woli obrony własnych interesów z polskiej strony. Początkiem niepewnego prawno-międzynarodowego statusu III RP jest proces historyczny rozpoczynający się porozumieniem pomiędzy III Rzeszą Niemiecką a ZSRR (pakt Ribbentrop-Mołotow, 24 sierpnia 1939). W jego wyniku z obu stron opracowano i wprowadzono programy eksterminacji ludności polskiej: KL „Auschwitz” był pierwotnie przeznaczony wyłącznie dla Polaków, a sowieckie wywózki i łagry dla Polaków prowadzono na Kresach już w okresie międzywojennym. Polskie masowe groby z lat 30. odkryto m. in. w Kuropatach pod Mińskiem, a polska diaspora w Kazachstanie powstała w wyniku masowych deportacji.

Konstytucja PRL z 1952 roku obowiązywała z wieloma zmianami do 1997 (45 lat). W jej miejsce, a więc zachowując ciągłość tradycji prawnej PRL, a nie II RP, wprowadzono konstytucję z wszystkimi prawno-międzynarodowymi konsekwencjami. Rosja i Niemcy miały powody do zadowolenia. Państwa zachodnie, nasi byli i obecni sojusznicy, miały swoje powody do satysfakcji. Nawiązanie do ciągłości prawnej II RP, spowodowałoby nadmierne wzmocnienie pozycji Polski w wielu organizacjach międzynarodowych. Pamiętamy, że II RP była państwem założycielskim Międzynarodowego Funduszu Walutowego?

Czy szansa na nawiązanie ciągłości została zaprzepaszczona?

Dnia 16 listopada 1918 roku Józef Piłsudski zawiadomił rządy państw europejskich i Stanów Zjednoczonych Ameryki, że państwo polskie powstaje z woli całego narodu i opiera się na podstawach demokratycznych. Legitymizacja nowego państwa miała dwie podstawy – wolę nowego suwerena – narodu (jako wszystkich obywateli) oraz demokratyczne zasady, według których miały być wybierane władze państwowe i samorządowe. W 1939 roku, brutalny materializm, któremu hołdowali socjaliści narodowi i międzynarodowi stawał do rozprawy z „burżuazją i obszarnictwem”, i „judeochrześcijańską zarazą”. Ich najbliższym i najbardziej irytującym uosobieniem było niepodległe państwo polskie i polski naród.

Wojna z państwem i narodem polskim, od pokoleń prowadzona z różną intensywnością przez Rosjan i Niemców, osiągnęła swoje apogeum w latach II wojny światowej. W wypadku Rosji nigdy nie została zaniechana. Przegrana Polski nie była jednakże kompletna. W stosunku do wyjściowych zamierzeń niemieckich i rosyjskich z 1939 roku sprawa polska mogła odnotować wprawdzie bardzo ograniczony, ale jednakże sukces. Choć uliczni humoryści określili powstanie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej (1952) jako najtragiczniejsze powstanie w dziejach Polski, to istniało jakieś terytorium dla ograniczonego życia narodowego, do praw językowych i minimalnych swobód kulturalnych i religijnych.

Antypolski kierunek polityki rosyjskiej okazał się tendencją trwałą. Fizyczne zagrożenie polskich interesów narodowych (bezpieczeństwo obywateli, integralność terytorialna państwa) utrzymywało się do 1992 roku. Ustało formalnie, w myśl podpisanego traktatu z Rosją (Jelcyn-Wałęsa, 1992).

Antypolonizm

Dążenia dawnych mocarstw rozbiorowych i nowoczesnych reżimów totalitarnych potrzebowały przedstawienia jakichś racji niby to moralnych, propagandowych pretekstów dla napaści i grabieży. Zabory, także rozbiory Polski, zapewniały imperiom przetrwanie ekonomiczne (zabór terytoriów i ich zasobów, rabunek mienia ludności i jej niewolnicza praca). Takie są źródła rozpowszechnionego dzisiaj antypolonizmu, który jest zwierciadlanym odbiciem postaw rasistowskich, w tym antysemickich.

Tworzenie odrażającego obrazu narodu, państwa i społeczeństwa polskiego należało do rutynowych obowiązków aparatu państw zaborczych. Miało to uprawomocniać ich działania, sprzeczne z jakimkolwiek prawem, naganne nawet w opinii własnych społeczeństw, usprawiedliwiać wobec opinii europejskiej i światowej. W te mistyfikacje zostali wciągnięci ludzie nauki, znani filozofowie i humaniści, poważni badacze w różnych krajach, zarówno ludzie naiwni, jak i płatni agenci rosyjscy i niemieccy (m.in. Wolter). W opluwaniu Polski i Polaków prześcigali się Wolfgang Goethe i Aleksander Puszkin.

Przypisywanie Polakom współudziału w wyniszczeniu Żydów w czasie II wojny światowej ma zapewne posłużyć obecnie jako psychologiczna podgotowka do szerszej „konkretniejszej” operacji skierowanej przeciwko państwu i narodowi polskiemu. Chodziłoby o stłumienie odruchu solidarności z zaatakowanym narodem. Antypolskie tendencje zaznaczyły się na samym początku negocjacji pokojowych w 1919 r. Polskie aspiracje cieszyły się szczególnym uznaniem i znaczącym poparciem Stanów Zjednoczonych Ameryki i Francji. Dyplomacja poparta siłą dostaw broni i żywności podtrzymała odradzającą się państwowość ojczyzny Kościuszki i Pułaskiego, Chopina i Paderewskiego.

Patrząc trzeźwo na rozwój i nasilanie się kampanii antypolskiej możemy stwierdzić, że zysk propagandowy, prestiżowy, moralny jest nie po stronie np. żydowskiej, czy czeskiej, lecz przede wszystkim niemieckiej („polskie obozy koncentracyjne” i niezidentyfikowani narodowo „naziści”). Zaś w szerszym kontekście „polskiego historycznie zakorzenionego antysemityzmu” (wyssany z mlekiem matki – jak mawiał pewien izraelski polityk), per saldo zyskuje najwięcej Rosja, obciążona tradycją żydowskich pogromów (biej Żidow, spasaj Rassieju). I tym również pragnie się obciążyć naród i państwo polskie. Można w tym domniemywać jeszcze głębszej motywacji wrogów wolności obecnych nie tylko za murami Kremla. Polska kultura zachowuje jeszcze wiele cech cywilizacji łacińskiej, a według niektórych obserwatorów światowych wydarzeń przyszły, a właściwie już obecny charakter konfliktów, jest właśnie cywilizacyjny – kulturowy, a nie narodowy. W tym sensie sprawa polska byłaby fragmentem łączącym dawne i nowe czasy i niepokoje.

3 mld zł zasilą weteranów „cywilizacji śmierci”. Odwołano zamiar budowy pomnika Bitwy Warszawskiej na Placu na Rozdrożu w Warszawie. Sprzeciw zgłosili „dziedzice tradycji” Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i innych służb.

Rozejm z Polską i z Polakami

Pokojowy bilans stosunków polsko-niemieckich w wymiarze państwowym i nieoficjalnym – społecznym i indywidualnym, nie może przesłaniać potencjalnych zagrożeń w odradzaniu się antypolonizmu niemieckiego. Antypolonizmowi (i na Wschodzie i na Zachodzie) sprzyja postępująca dechrystianizacja wspierana przez rządy socjaldemokratów i lewackich tzw. „zielonych”. Polityka polska na kierunku niemieckim ma zadania typowe, analogiczne do polityki francuskiej lub duńskiej czy czeskiej. Nasza polityka zagraniczna powinna mieć na uwadze międzynarodowe współzawodnictwo również z Niemcami, a może nawet z Niemcami w pierwszym rzędzie.

Jednocześnie znajdujemy się w stanie innego rodzaju konfrontacji, a to z ambitnym imperium rosyjskim. Polska może wygrać konfrontację z Rosją podtrzymując niepodległe państwa europejskie powstałe po rozpadzie ZSRR. Zakładam tutaj optymistyczny wariant rozwoju wydarzeń (Ukraina).

III RP jako jarzmo i chomąto II PRL

Przetargi i napięcia w kwestii polskiej zaowocowały tym, że na sesji inauguracyjnej Organizacji Narodów Zjednoczonych w San Francisco w 1946 roku nie było delegacji polskiej. Artur Rubinstein, genialny pianista, po krótkim przemówieniu wskazującym na skandal braku reprezentacji polskiego państwa, którego wciąż czuł się obywatelem, wezwał zebranych do powstania i zagrał przed koncertem Mazurka Dąbrowskiego.

Utworzenie zupełnie nowego organizmu państwowego, niepowiązanego prawnie z II Rzeczpospolitą dawało rosyjskiej polityce atuty wobec samych Polaków (niezbyt pewne, ale możliwe do wykorzystania). Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja czuły się zwolnione wobec „nowej RP” z rozliczeń i zobowiązań sojuszniczych, m.in. z pozostawionych w ich bankach depozytów polskich. Zyskiwały również Niemcy, które napadły na II RP, a jej obywateli gnębiły i mordowały. Nowy polski twór państwowy nie mógł się niczego od Niemiec domagać i też nie domagał się.

Ostatecznie Polskę czekał los podobny do Niemiec: ograniczono i zmieniono terytorium przyszłego państwa i odmówiono uznania dotychczasowemu rządowi polskiemu. Przesiedlono ludność zgodnie z planami rosyjskimi. Ustanowiono rządy w wyniku zastosowania masowego terroru przez armię sowiecką i jej agentury powołane do tworzenia polskiej autonomii.

Pomimo działań potężnych mocarstw światowych sami Polacy postanowili nie uznawać tych decyzji (Teheran, Jałta, Poczdam) i pozostali w Londynie jako Prezydent RP i rząd RP na wychodźstwie. Prezydent Władysław Raczkiewicz oświadczył 29 czerwca 1945 roku, że prawa swe przekaże swoim następcom tylko wówczas, gdy warunki w Polsce pozwolą narodowi na swobodne wyrażenie woli. Mimo jawnego pogwałcenia wszelkich zasad i obietnic zachodni sojusznicy Polski zaakceptowali fakty dokonane. W 1952 roku wprowadzono nową, własną, komunistyczną konstytucję powołującą Polską Rzeczpospolitą Ludową.

Prezydent RP i rząd RP na wychodźstwie pozostali wierni swojej misji. Na podstawie konstytucji RP z 1935 roku kolejni prezydenci wskazywali swojego następcę, który powoływał w tych nadzwyczajnych okolicznościach rząd. Rzeczpospolita Polska trwała więc w rozumieniu swego prawa konstytucyjnego i posiadała nawet częściowe uznanie międzynarodowe (m.in. Irlandia, Watykan). Czego nie osiągnęła dyplomacja hitlerowskich Niemiec i stalinowskiej Rosji po zajęciu polskiego terytorium, udało się po wojnie zwycięskim mocarstwom, ale też nie zupełnie. Trwanie i działalność prawowitych władz państwowych na wychodźstwie pozwalało na podtrzymanie napięcia wokół spraw polskich. Działały polskie instytucje za granicą (np. Instytut Piłsudskiego w Nowym Jorku, Instytut Sikorskiego w Londynie). To dopiero wolne w 30%, a potem całkiem wolne wybory w Polsce pogrzebały ideę nawiązania ciągłości prawnej niepodległego państwa polskiego.

Sześciu wspaniałych – prezydenci RP na uchodźstwie. Grafika na tle londyńskiego Pałacu Westminsterskiego. Od lewej: Władysław Raczkiewicz, August Zaleski, Stanisław Ostrowski, Edward Raczyński, Kazimierz Sabbat i Ryszard Kaczorowski. Foto: Na podstawie zbiorów Wikimedia Commons/dp
https://www.polskieradio.pl/39/156/artykul/2551624,szesciu-wspanialych-prezydenci-rp-na-uchodzstwie

Nowa formuła polskiej państwowości po II wojnie światowej była tworzona przez porozumienia zewnętrzne. Realizowano postulaty ZSRR. Dla funkcjonowania nowego państwa utworzono „organizację przestępczą o charakterze zbrojnym”, która nielegalnie używała tytułów i atrybutów Rzeczpospolitej Polskiej i kontynuowała swoją przestępczą działalność do 1989 roku. Sąd Najwyższy w III RP nie widzi tej „normy” i domaga się wykazania w każdym indywidualnym przypadku, że konkretny ubek, esbek czy inny funkcjonariusz zachowywał się niegrzecznie wobec aresztantów.

Ciągłość prawna III RP z PRL

W swoich oświadczeniach z 1945 roku Prezydent RP Władysław Raczkiewicz i Premier Rządu RP Tomasz Arciszewski zobowiązali się do przekazania swoich uprawnień władzom polskim w kraju pochodzącym z wolnych wyborów. Ta wola wyrażona w imieniu umęczonych pokoleń Polaków wiernych polskiej idei państwowej i cywilizacyjnej nie tylko nie została przyjęta, lecz gorzej – została ze wzgardą odrzucona przez polski parlament w głosowaniu 10 listopada 1997 roku. Mamy zatem stan rzeczy wyjątkowo haniebny, głęboko obrażający poczucie narodowej godności. Podtrzymywanie tego stanu będzie jedną z najbardziej moralnie degradujących kwestii w odniesieniu do każdego obywatela i całego państwa.

Rozpoczęty w 1989 roku proces odzyskiwania przez Polskę niepodległości nie został zakończony przez uchwalenie nowej Konstytucji RP w 1997 roku. Ciągłości prawnej pomiędzy II RP a III RP nie ma, ponieważ Konstytucja z 1997 roku zastępuje Konstytucję z 1952 roku a nie Konstytucję z 1935 roku. Istnieje zatem ciągłość prawna pomiędzy PRL a III Rzeczpospolitą. W konsekwencji Polska obecnie ma słabą pozycję prawno-międzynarodową. Na PRL nikt nie napadał i nikt zatem nie ma zobowiązań, wobec tego państwa, jego następcy i jego obywateli (np. obowiązku odszkodowań ze strony Niemiec i Rosji). Ponadto, otwarta pozostaje sprawa roszczeń obywateli niemieckich zamieszkałych dawniej na obecnych północnych i zachodnich terytoriach Rzeczypospolitej (brak tzw. umowy indemnizacyjnej).

W stosunkach wewnętrznych niepodległe Państwo Polskie jest niezdolne do wyraźnego rozgraniczenia pomiędzy współdziałaniem obywateli polskich z okupantami, a działaniami obywateli lojalnych wobec Państwa Polskiego dążących do podtrzymania jego niepodległego bytu. Nie ma więc rozróżnienia pomiędzy państwem niesuwerennym jakim była PRL, a deklarującą swoją niepodległość III Rzeczpospolitą, ze wszystkimi politycznymi, ekonomicznymi, społecznymi i moralnymi skutkami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *