Czekamy na upały

lokalne źródła konfliktów globalnych

Better fifty years of Europe than a cycle of Catay.
TENNYSON, Locksley Hall

W świetle pożarów. Świat płonie!
Bo krowy, węgiel, i w ogóle – ludzie.
Globalizacja, kapitalizacja, socjalizacja, covid, eutanazja i aborcja i…XYZ+.

Po co komu sztuka, gdy płonie świat. Brytyjczycy wieszczą „stan przedwojenny”. Jacek Bartosiak, Marek Budzisz i Andrzej Nowak ostrzegają przed narastającą falą konfliktów. Bogdan Góralczyk i Leszek Ślazyk anonsują osiągnięcia Państwa Środka. Bundeswehra zdobywa kontrolę nad Wojskiem Polskim, jako że Niemcy przejmują odpowiedzialność za „wschodnią flankę NATO”, rozumianą jako kraje między Morzem Białym a Morzem Czarnym. Na razie na Litwę przybyła grupa 21 funkcjonariuszy ich armii. Niedużo, ale to już coś. Twardej obrony możemy być pewni. Na linii Odry.

W tej sytuacji globalnej pewien najbardziej wpływowy światowy polityk ze środkowego odcinka „wschodniej flanki” jednym zdaniem, jednym tweetem zmienił kierunek polityki partii republikańskiej w USA i… uratował Ukrainę. Jak mawiają nasi bracia znad Wełtawy: To je ono! A zresztą, klimat jest najważniejszy i ekologiczne czołgi! Nic więc dziwnego, że jak w wewnętrznej tak i w zagranicznej polityce dokonujemy „zwrotu przez rufę”, wprowadzając w dryf polską łajbę, cumujemy do pancernika naszych przyjaciół znad Szprewy. Tak zdecydował pan Minister Spraw Zagranicznych, a Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego złożył w geście rozpaczy dymisję na ręce Premiera i aplikuje i aspiruje do Brukseli.

A świat płonie! Robi to na różne sposoby. Dwa przynajmniej musimy sobie przedstawić.

Pierwszy: klimatycznie świat ociepla się ponoć niesłychanie. Ale jeszcze nie na tyle, aby – jak to bywało w przeszłości (X-XIV w.) – z Zielonego Kraju: Grenlandii eksportowano do Europy zboże i wołowinę. Wprawdzie nie osiągnęliśmy jeszcze takiego zagęszczenia krowiego metanu, ani poprzemysłowego śladu węglowego, jak tamci wikińscy i inni praprzodkowie, ale zepsuliśmy już na tyle ekosystem tą nadprodukcją CO2, że na Śląsku i w Małopolsce sadzimy, jak dawniej bywało, winne krzewy i robimy, tu na północy, zapewne niezupełnie legalnie, całkiem przyzwoite wino. Na złość na przykład Grekom i Austriakom. A może nawet Francuzom?

Drugi: politycznie, zapewne za radą Bartosiaka albo Budzisza, ułożyła się ze sobą taka grupa krajów, które za nic mają „American Dream” i „European Values”, a co za tym idzie także US Dollar i Euro Money. Rosja, Chiny Iran, Korea Północna – „Moguczaja Kuczka” chciałoby się rzec, ale nie wypada sławnych kompozytorów mieszać do polityki. Można w tym dostrzec Wielką Grę: Morskie Imperium versus Wielki Ląd. To zmagania o dominację nad Światem (Pierwszym, Drugim i Trzecim). Ale może być też i trzeci sposób, albo powód tych zmagań, jak to mówią – hybrydowych, czyli totalnych.

Które systemy aksjologiczne generują konflikty?

Na to pytanie znajdowano rożne odpowiedzi. Paryski miesięcznik Le Nouveau Magazine Littéraire (nr 7, 2018) pod hasłem „Vivre sans Dieu!” (Żyć bez Boga!) zamieścił wypowiedzi filozofów, publicystów, polityków i pisarzy. Według tych autorytetów należy poszukiwać szczęścia ludzkości w postawach ateizmu i agnostycyzmu. Na przykład Raphael Glucksmann uważa, że monoteizm, który miał pierwotnie chronić przed chaosem zasad i nakazów, w dzisiejszych czasach jest największym zagrożeniem dla pokoju światowego. Islam, judaizm i chrześcijaństwo (symbole umieszczono na okładce magazynu) są systemami nietolerancyjnymi. Religie te nie uznają praw obywatelskich i jednostkowych, równouprawnienia kobiet i zagrażają demokracji. Każda z nich uważa się za jedynie prawdziwą co musi konfliktować ją z innymi. Philippe Sollers twierdzi, że poważnymi pisarzami są jedynie ci, którzy są ateistami. Sławoj Żiżek komentuje problem najłagodniej (może dlatego, że nie jest Francuzem): „Czy Bóg istnieje czy nie – to bez znaczenia. Nie o to chodzi, lecz o akceptowanie Go lub nie”.

Kulturowe rewolucje – amerykańska (1967) i zachodnioeuropejska (1968) – zmierzają w podobnym kierunku. Nasila się atakowanie przestrzeni sakralnej – podpalanie kościołów i nękanie wiernych w czasie nabożeństw, procesji i pielgrzymek. Podobne działania przenoszą się obecnie na teren Polski. Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w latach 2012-2014 w co dziesiątej parafii zdarzyły się przypadki profanacji miejsc kultu. Specyficznym ukoronowaniem tendencji atakowania sacrum były zaaranżowane w RFN obchody 200. rocznicy urodzin Karola Marksa w bazylice Konstantyna w Trewirze. Przewodniczący Komisji Europejskiej Jean – Claude Juncker przewodniczył w kościele obrzędom uczczenia Karola Marksa (1818-1883), którego idee podejmowali najwięksi zbrodniarze, ludobójcy i wrogowie religii w XX wieku (Lenin, Stalin, Mao, Pol Pot). Nie mniej antychrześcijański był narodowy socjalizm niemiecki NSDAP.

W polskiej rzeczywistości PRL (w latach 1956-1966) program kościelnych obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski pobudził odmienny proces i prowadził do odwrócenia skutków wojennej i powojennej ateizacji. W maju 1957 roku papież Pius XII poświęcił kopię cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, która od sierpnia tego roku peregrynowała po całej Polsce od parafii do parafii. Władze PRL 2 września 1966 r. aresztowały kopię obrazu. Wówczas nawiedzanie kontynuowano „przy pustych ramach”, wiezionych uroczyście na samochodzie. Ten moment należałoby uznać za datę narodzin sztuki konceptualnej w Polsce. W kwietniu 1967, podczas uroczystości rozpoczynających nawiedzenie „obrazu” w archidiecezji krakowskiej, kard. Karol Wojtyła powiedział: „Stoimy wobec pustych ram, lecz te ramy mają dla nas swoją bolesną wymowę – są cząstką naszego krzyża (…). Maryja jest wyrazem miłości powszechnej i jednoczącej. W tej miłości nikt nie jest pominięty, nikt nie jest odtrącony, choćby odtrącał. Wszyscy jesteśmy nawiedzani, wszyscy jesteśmy do nawiedzenia zaproszeni”. Opublikowane współcześnie polskie statystyki nie napawają jednak optymizmem.

W listopadzie 2018 roku Uniwersytet w Szanghaju odwiedziło kilkudziesięciu zamyślonych pań i panów z całego świata, aby uczestniczyć w 20. dorocznym aksjologicznym kongresie dotyczącym chińskiej filozofii wartości, zorganizowanym przez Chińskie Towarzystwo Filozofii Wartości. Pod hasłem „Nowa era i badania nad aksjologią” omawiano tematy: 1. Aksjologia i problemy globalne. 2. Aksjologia i duch humanistyczny we „wspólnej wspólnocie przyszłości ludzkości” 3. Aksjologia i sztuczna inteligencja. 4. Aksjologia i duże dane 5. Aksjologia i wszechstronna reforma Chin 6. Aksjologia i socjalistyczny system podstawowych wartości. Interesujące, nieprawdaż? Porównywano aksjologiczne podstawy praktyki społecznej nie wyłączając dorobku dawnych Chin i współczesnej Ameryki i Europy. Przeglądając materiały sesji doszedłem do wniosku, że Chińczycy z ChRL mają własne tj. państwowe interpretacje podstawowych pojęć, jak choćby pojęcia wolności. Wiedza przy tym, czym jest wolność według wskazań Kompartii Chin a czym w tradycji europejskiej otwiera całkiem szerokie pole dla rozważań w duchu konfucjańskiej medytacji. Spróbujmy wytłumaczyć Chińczykom, na czym polegają różnice w rozumieniu tych samych pojęć w tradycji chińskiej, polskiej i np. rosyjskiej, albo niemieckiej czy też amerykańskiej. Może okazać się przy tej okazji, że fizjograficzne okoliczności nie do końca determinują powstawanie niszczących konfliktów przez zbrojne ich rozstrzyganie. Lokalnie na tym samym podłożu geograficznym mogą w pewnym momencie ukształtować się całkiem odmienne rozwiązania i różny typ osiągnięć. Chińczycy to powinni zrozumieć. Są bowiem zwolennikami raczej starannego przygotowania inwazji i osłabiania przyjaciela wybranego do podporządkowania, a nie od razu do podboju. Może więc nie przypadkiem wybrali się w krainę aksjologii czyli dotarcia do podstaw najgłębszych motywacji. Idąc ich śladem także my sięgnijmy po „aksjologiczne źródła konfliktów globalnych”.

Kultury – od A do Z

Istnieją różne rodzaje cywilizacji, a cywilizacje rozumiemy jako „metodę organizacji życia zbiorowego” według Feliksa Konecznego. Można je uporządkować przez wydobycie cech podobieństwa co do wyznawanej i praktykowanej hierarchii wartości. Bliższe sobie i zupełnie odległe pod względem „aksjologicznym” formacje ułożą się w „alfabet kultury”. Literą „A” oznaczyłem „ideał cywilizacyjny łaciński” (F. Koneczny), czy też nieco inaczej: „kulturę europejską” (A. Toynbee, J.M. Bocheński). Literze „Z” przyporządkowałem przeciwstawny koncept cywilizacyjny, jak na przykład wywodzące się z Kultury Wielkiego Stepu Eurazji, formacje mongolską i rosyjską, szczególnie w ich skrajnym wydaniu – totalitarnego systemu komunistycznego. Każdy typ cywilizacji zawiera pewną ilość uczestników o różnych nastawieniach, które w dogodnych dla nich warunkach mogą zdominować inne i na jakimś obszarze ustanowić właściwy dla ich charakteru ład.

Zakładam, że w stanie czystym „kultura A” nie istnieje. W toku wydarzeń historycznych próby jej rozwijania były hamowane bądź niszczone przez zewnętrzne inwazje lub rewolucje wywoływane przez typy osobnicze z innych kręgów kulturowych. Próby praktykowania ideału cywilizacyjnego kultury A zostały w tradycji europejskiej utrwalone w środowisku wyznawców religii chrześcijańskiej (szczególnie Kościoła Katolickiego) i w koncepcji sztuki, jako twórczości artystycznej, której dogmatyka zbliża ją do etycznych przesłanek religii monoteistycznych. Istnieją zatem specyficzne „przetrwalniki” cywilizacyjnego ideału kultury A, jak choćby zakony czy częściowo sztuka.

Charakterystyka kultury typu A ukazuje: 1) podmiotowość osób; 2) znaczną swobodę w wyborze dróg samorealizacji jednostki; 3) formy ładu społecznego tworzone i ciągle przekształcane jako otwarte struktury, co daje wzmożenie sił wytwórczych i rozwój duchowy.

W kulturze typu Z: 1) wszelka podmiotowość osób jest starannie eliminowana na rzecz kolektywu; 2) jedynym celem jednostkowym jak i grupowym jest działanie na rzecz podtrzymywania hierarchicznej i stale rozbudowywanej struktury państwa; 3) religie pełnią rolę użytecznych ideologii i mogą być wymienione na inne, użyteczniejsze; 4) ekspansja terytorialna jest substytutem rozwoju, ponieważ kultura Z żyje z eksploatacji pogranicza, tj. kolejno opanowywanych terytoriów innych kultur.

Przypadek Rosji jest tutaj wielce pouczający. W 1992 spotkaliśmy się z wracającym z Moskwy do Paryża rosyjskim pisarzem i dysydentem Włodzimierzem Maksimowem w klubie Porozumienia Ponad Podziałami w Warszawie. Dyskusja dotyczyła Rosji, znajdującej się w wirze zmian po rozpadzie Związku Sowieckiego. Wówczas Rosja mogła zarówno pójść nową drogą w kierunku budowy cywilizacji łacińskiej jak i trafić w stare koleiny wyżłobione od czasów tatarskiego ułusu na Rusi Zaleskiej. Maksimow wysłuchał cierpliwie różnych ocen i porad ze strony polskich przyjaciół wolności i postępu, zarówno ekonomicznego jak i moralnego, a skomentował te rozważania tak: Problem Rosji to nie problem przyjęcia takiego lub innego systemu ekonomicznego czy politycznego. Problemem Rosji jest człowiek rosyjski, a ten człowiek stoi – wybaczcie, jestem rosyjskim patriotą, ale muszę to powiedzieć – stoi, ale nie porusza rękami. Chociaż, jeśli porusza rękami, to tylko w jednym przypadku, w cudzej kieszeni. I to jest problem i to trzeba zmienić. Dalej Maksimow przewidywał, że po okresie wielkiego bałaganu przyjdzie jakiś autorytarny zarządca, może nawet dyktator i ludzie to zaakceptują. Wtedy musicie uważać, aby Rosja nie wyszła za swoje granice, żeby Rosjanie musieli pracować na swoje utrzymanie. Jeśli Rosja wyjdzie poza granice, jeżeli sięgnie po inne kraje, będzie wojna, a to nieszczęście i dla świata i dla Rosji, bo Rosja straci szansę na cywilizacyjny rozwój, na demokrację. Na pytanie o udział cerkwi prawosławnej w działaniu na rzecz pozytywnych zmian Maksimow zwrócił uwagę na znamienny fakt: w żadnym wypadku nie można porównywać roli Cerkwi Prawosławnej w Rosji z rolą Kościoła Katolickiego w historii Polski. W Polsce Kościół był zawsze instytucją życia społecznego, Cerkiew w Rosji była organem władzy.

Oczekiwanie na deszcz

Wyjście z sytuacji powtarzalności konfliktów zbrojnych z nową siłą (technologie) oraz różnych form systemowego zniewolenia może przynieść zmiana „metody życia zbiorowego” także w skali globalnej. W cząstkowych rozwiązaniach ten proces postępuje. Uniwersytet – wynalazek europejski z XIII wieku jest urządzeniem powszechnie przyjętym. Różne wzniosłe deklaracje towarzyszą działalności Organizacji Narodów Zjednoczonych. Przyjmując za Innocentym Marią Bocheńskim, żywą cywilizacją jest obecnie cywilizacja typu łacińskiego (chrześcijańska), inne konstrukcje nie są w stanie sprostać wyzwaniom warunków przetrwania społeczeństw masowych – wyżywienie, zdrowie, technologie (I.A. Bocheński, Antyk po antyku).

Według Feliksa Konecznego nie jest możliwe współbytowanie w jednej przestrzeni (wsi, miasta, państwa) grup ludności żyjących według różnych porządków wywodzących się z odmiennych aksjologicznych przesłanek. Aby utrzymać jakikolwiek ład wspólnotowy jedna z tych metod musi zdominować wszystkie inne, co może nastąpić także bez użycia środków przemocy. Mieliśmy okazję doświadczyć tego rodzaju przyjaznego zawłaszczenia przestrzeni podstawowych relacji społecznych przed 450 laty, gdy ustanowiono nowego typu państwowość na znacznym obszarze Europy w postaci Rzeczpospolitej (830 tys. kilometrów kwadratowych) na skutek zawarcia w 1569 roku Unii Lubelskiej pomiędzy Królestwem Polskim i Wielkim Księstwem Litewskim. Część autorów przyjmuje istnienie „cywilizacji zachodniej” (W. Roszkowski, Roztrzaskane lustro, Kraków 2019), co jest nieprecyzyjne. Według Feliksa Konecznego Francja i Niemcy reprezentują typ cywilizacji bizantyńskiej, a Włochy typ łaciński (F. Koneczny, Cywilizacja Bizantyńska, Kraków 1936).

Mieliśmy i mamy inny przykład kultury znakomicie funkcjonującej mimo dramatów, klęsk żywiołowych i zarazy, mimo opresyjnej komunistycznej okupacji. To Wrocław. Miasto modelowo monokulturowe, o ludności składającej się z mniejszości religijnych, narodowościowych i grup regionalnych. Czynnikiem sprzyjającym integracji członków tego zbiorowiska imigrantów były struktury Kościoła Katolickiego.

Po wyniszczających zmaganiach II wojny światowej zainicjowano proces integracji krajów Europy Zachodniej według zasad wywiedzionych z aksjologicznych podstaw doktryny chrześcijańskiej – Wspólnoty Europejskie (1952), Europejska Wspólnota Gospodarcza (1958), Unia Europejska (2009). Pomimo różnic kulturowych uczestniczących w niej narodów, znajdowano wspólną dla wszystkich podstawę funkcjonowania wspólnoty.

Na wschód od Łaby po Władywostok tworzono inną wspólnotę. Podstawą dla jej tworzenia była doktryna „cywilizacji komunizmu”. Jednakże skuteczność tych założeń ograniczyła się do zbudowania kompleksu wojskowo-przemysłowego z naruszeniem funkcjonowania pięciu sfer egzystencji ludzkiej zdefiniowanych przez Konecznego jako – prawda (nauka szeroko pojęta), dobro (etyka), dobrobyt (ekonomia), zdrowie (cielesne i duchowe), piękno (sztuka). Wspólnota Obozu Socjalistycznego zakładała zniesienie własności prywatnej, polityczną, militarną i gospodarczą dominację Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich i przeprowadzenie rewolucji światowej. Niewydolność gospodarki planowej spowodowała, że RWPG i Układ Warszawski zostały rozwiązane a ZSRS uległ rozpadowi na państwa narodowe. Ta wspólnota zbankrutowała.

Nie idźmy drogą, wiodącą do cywilizacji komunizmu! Starajmy się budować cywilizację „łacińską”, którą charakteryzuje to, iż:

a)  naprawdę ważny jest każdy człowiek z osobna – im bardziej twórczy i odrębny, tym lepiej dla społeczności;

b)  przypomina organizm, tzn. „tworzy się ze świadomej woli zrzeszonych dobrowolnie do celów, wynikających z zapatrywań i dążności ogółu, z porozumienia się”, a z poniesionych „klęsk podnosi się własnymi siłami, sam leczy się z usterek i własną siłą doskonali”;

c)  trwa w rozmaitości, co znaczy mamy tam „odrębności, które atoli przejęte są poczuciem jedności”;

d)  zasadą epistemologiczną jest aposterioryzm, czyli metoda myślenia manifestująca się tym, że się „snuje wnioski indukcyjne, zaczynając od krytycznego roztrząsania doświadczeń przeszłości”;

e)  projektowanie nowych rozwiązań dokonuje się na gruncie respektowania historyzmu, czyli szczytu tradycji wykształconej i szczytu pożytku, jaki człowiek robi z pojęciem czasu, a także poczucia odpowiedzialności za ciągłość i rozwój dorobku kulturalnego zrzeszenia;

f)   konformizm uzyskuje się dzięki trwaniu wolności, co sprawia, że ludzie swobodnie wybierają i tworzą wartości oraz swobodnie przystępują do obserwowania i respektowania kodeksów zasad i przykazań;

g)  ludzie przejawiają inwencję i aktywność – są uspołecznieni i twórczy, chcą pomagać innym i doskonalić siebie;

h)  życie społeczne cechuje rozwój – dzięki swobodnej twórczości zrzeszenie doskonali się i doskonalą się uczestnicy. (J. Goćkowski, Konecznego model dziejów powszechnych, Kraków 2000)

Taki upowszechniony model daje możliwość zapobieżenia negatywnym skutkom globalnych procesów unifikacji (w pewnych dziedzinach niezbędnej) i realizacji dążeń do zachowania tożsamości tak narodowej, jak i regionalnej, pomimo nasilających się procesów unifikacyjnych (fenomen rozwoju chrześcijaństwa na Dalekim Wschodzie i w Afryce). Mimo to obserwujemy zjawisko wzrastającej agresji wobec chrześcijan z tendencją do fizycznej zagłady chrześcijaństwa (lokalnie i w skali państwowej). Towarzyszy tym dążeniom „miękka agresja laicyzacyjna” poprzez zabiegi prawne i propagandowe w Europie, Ameryce Północnej i Południowej. Azja ma całe spektrum doświadczeń od akceptacji i tolerancji po brutalne represje. Akceptacja chrześcijaństwa w społeczeństwach znacząco kulturowo odmiennych od europejskich (Japonia, Korea Południowa) świadczyłaby o sile oddziaływania wartości w istocie uniwersalnych, które wnosi chrześcijaństwo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *