Historia Polski w zwierciadle kolęd

Fragmenty wykładu Marka Dyżewskiego w ramach wrocławskich Wieczorów Tumskich

Zacznę od zaproszenia. Mianowicie tych z Państwa, którzy będą mieli okazję być w Białymstoku, zachęcam do zwiedzenia starego kościoła farnego. W Białymstoku znajduje się taki zespół świątynny, jego główną część stanowi katedra zbudowana na początku XX wieku, neogotycka świątynia pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. I do niej z lewej strony przylega właśnie stary kościół farny z początku XVII wieku. Dlaczego ja Państwa do niego zapraszam? Ponieważ tam znajduje się tablica poświęcona Franciszkowi Karpińskiemu, twórcy kolędy „Bóg się rodzi”.

Na tej tablicy w lewym górnym rogu widnieją słowa „Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą”. W górze, w centrum mamy medalion z popiersiem samego poety, a poniżej inskrypcję. W tym kościele po raz pierwszy zabrzmiały pieśni Franciszka Karpińskiego „Kiedy ranne wstają zorze”, „Wszystkie nasze dzienne sprawy” i „Bóg się rodzi”. Nie tylko po raz pierwszy zabrzmiała kolęda „Bóg się rodzi” w Białymstoku, ale tam została stworzona.

Trzeba powiedzieć, że Franciszek Karpiński był związany ze środowiskiem Izabeli Poniatowskiej-Branickiej, wdowy po hetmanie wielkim koronnym Janie Klemensie-Branickim. To była siostra Stanisława Augusta Poniatowskiego. I o tym, że właśnie wtedy powstała ta pieśń, a razem z nią cały szereg jeszcze innych pieśni, wiemy, z listu do Marcina Poczobutta. To był rektor Akademii Wileńskiej, jezuita, matematyk, wybitny astronom. Stworzył obserwatorium astronomiczne najsłynniejsze w Europie, bardzo cenione ze względu na dokonywane tam odkrycia. A więc w liście Karpińskiego, w postscriptum do rektora Poczobutta, czytamy: za wiersze przesłane dziękuję. To znaczy, że rektor przesłał swoje utwory wileńskie. Przyłączam, pisze Karpiński, moje pieśni dla pospólstwa, które tu zrobiłem i śpiewać je wkrótce w kościele będą.

A cóż to za pieśni? To są pieśni nabożne, w których cały zbiór ukazał się właśnie w Białymstoku, a właściwie nieopodal Białegostoku, w Supraślu, w oficynie księży Bazylianów. Pieśni nabożne powstały w pierwszą rocznicę Konstytucji 3 maja i zostały podarowane Stanisławowi Augustowi jako prezent. Stanisław August, przyjąwszy ten dar, dziękował w liście do Franciszka Karpińskiego. Pieśni te będą uczyć naród obowiązków względem Boga i ludzi, czystych obyczajów i miłości Ojczyzny. A trzeba powiedzieć, że miłości Ojczyzny Franciszek Karpiński rzeczywiście uczył. Pisze tak: „wierz jak chcesz, ale prawa narodu zachowaj i kochaj Ojczyznę, służąc jej jak matce, już tym samym masz cechę obywatela”.

Proszę Państwa, krótko o tym zbiorze, bo jest arcyważny w historii polskiej kultury. 49 pieśni, przy czym pierwsza to pieśń, „Kiedy ranny wstają zorze”, czyli pieśń poranna, a ostatnia zamykająca, to jest pieśń wieczorna, czyli „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. Zaraz na początku za pieśnią poranną jest pieśń adwentowa i zaraz pieśń o Narodzeniu Pańskim, czyli „Bóg się rodzi”, a poza tym mamy Pieśń o Męce Pańskiej, Pieśń o Zmartwychwstaniu Pańskim, Pieśń o Duchu Świętym, Pieśń o wierze, nadziei i miłości, dwie Pieśni na pamiątek 3 maja. I wreszcie proszę zobaczyć, jakiego typu są to teksty, arcydzieła myśli teologicznej i arcydzieła poezji. Pieśń o wielkości Boga, zacytuję pierwszą strofę. Wszechmocny Panie, wiekuisty Boże, Któż się Twym sprawom wydziwować może? Kto rozumowi, którym niezmierzona ziemia stworzona? Gdziekolwiek słońce rzuca ognie swoje, po całym świecie słynie imię Twoje, a słaby niebo ogarnąć nie może, potężny Boże. Kolejna pieśń, zachęcenie do chwały Bożej. To jest psalm 112, Laudate pueri, który znamy z naszych nieszporów, w wersji chwalcie o Dziadki Najwyższego Pana. A ja pierwszą strofę znowu przeczytam Państwu w wersji oryginalnej. Chwalcie dzieci Najwyższego Pana, Niech mu jednemu cześć będzie śpiewana, Jego niech imię w uszach ludzkich słynie, Gdzie wschodzi słońce i kędy zapada, Niechaj świat boską chwałę opowiada, Pan ma narody wszystkie pod nogami, Jego się chwała wznosi nad gwiazdami. Następnie jest pieśń o ufności w Bogu, którą Państwo wszyscy znacie i śpiewacie. Kto się w opiekę odda Panu swemu i całym sercem szczerze ufa Jemu, Śmiele rzec może, mam obrońcę Boga, Nie przyjdzie na mnie żadna straszna trwoga.

Jest też pieśń na procesję Bożego Ciała. Też Państwo to znacie. Zróbcie mu miejsce, Pan idzie z nieba, Pod przymiotami ukryty chleba, Zagrody nasze widzieć przychodzi, Jak się jego dzieciom powodzi. Widzicie Państwo, że z tych kilku cytatów wynika, że pieśni nabożne, które rozpoczęły swój żywot w historii polskiej kultury od 1792 roku, to jest kanon polskiej pieśni religijnej. Jeszcze jedna pieśń, pieśń do Najświętszej Pani. Też oczywiście pierwsza strofa. Niebieskiego dworu Pani, do Ciebie z płaczem wołamy, Ewy, synowie wygnani, litości Twojej żądamy. Ostatnia zwrotka. Matko, my dzieci Twoje, patrz na stan nasz nie na winę, módl się za nami grzesznymi, teraz i w śmierci godzinę. Proszę Państwa, potraktujcie Państwo owe pieśni jako portret duchowy ich autora, jako człowieka głębokiej wiary i jako człowieka wielkiej wiedzy teologicznej i wyjątkowego talentu poetyckiego. Te trzy cnoty tutaj jakoś idą razem w sobie, co oczywiście pokazuje arcydzieło nad arcydziełami, jaką jest ta królowa polskich kolęd „Bóg się rodzi”.

Proszę zobaczyć, że autor stosuje tutaj antytezy czy antynomie kontrastowe i zestawienie. Ogień krzepnie, ale blask ciemnieje. Ma granice, ale Nieskończony. Wzgardzony, ale okryty chwałą. Śmiertelny, ale król nad wiekami. Są to w rzeczywistości nie dowodzenia w naturalnym porządku rzeczy, ale właśnie mówimy o cudzie, największym cudzie, jakiego ta ziemia jest świadkiem, gdzie cały porządek rzeczy przewraca się do góry nogami. Zresztą tego rodzaju przewrócenie porządku rzeczy zapowiadał już prorok Izajasz, kiedy apelował o przygotowywanie drogi Panu. Niech się podniosą wszystkie doliny, a wszystkie góry i pagórki obniżą. Równiną niech staną się urwiska, a strome zbocza niziną. Wtedy objawi się chwała pańska. Profesor Julian Krzyżanowski dopatruje się genezy tego typu techniki poetyckiej, jaką zastosował Karpiński w pierwszej zwrotce, w łacińskiej kolędzie średniowiecznej. Tam też mamy tego typu zestawienia. Uważa się też, że jakąś inspiracją mogły być dla Karpińskiego kazania gnieźnieńskie. Ale to oczywiście nie ma znaczenia, ważny jest ten blask. Każdą strofę kończy słowami zaczerpniętymi z prologu Ewangelii świętego Jena, a słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami. Proszę Państwa, jak to jest możliwe, żeby w formacie 32 sygnałów, a więc w niezwykłej miniaturze, dać wykład największych tajemnic chrześcijaństwa. Tego nie jest się w stanie wypowiedzieć w żadnym długim wykładzie, w żadnym dziele teologicznym. Tego rodzaju cud możliwy jest wtedy, kiedy prawda teologiczna pojawi się w blasku piękna, piękna poezji.

Oczywiście, jeżeli chodzi o melodię, to nie wiemy na jaką melodię zaśpiewano w Starym Kościele Farnym w Wigilię 1791 roku, ale tę melodię, którą znamy, którą śpiewamy od dwóch stuleci, zawdzięczamy Karolowi Kurpińskiemu, wybitnemu kompozytorowi. On towarzyszył Fryderykowi Chopinowi przy premierach jego koncertów w Berlinie. Był to wielki dyrygent, kompozytor, także patriota, twórca „Warszawianki”, szeregu innych pieśni w Powstaniu Listopadowym. I on właśnie dał tę melodię, która nie jest niczym innym, jak tylko opracowanie poloneza koronacyjnego królów polskich z czasów Stefana Batorego. Królowa polskich kolęd ma melodię z poloneza koronacyjnego polskich królów. To jest dopiero niezwykłe. Patriotyczny wymiar tej kolędy wyraża się w ostatniej strofie, po niej śpiewa się Błogosław Ojczyznę miłą. Ale, proszę Państwa, zastanówmy się przez chwilę, jak ona brzmiała, ta pieśń, w ustach i w sercach ludzi w tamtej chwili. Przecież to był dramatyczny czas dla Polski. Skończyła się 3-miesięczna wojna, którą pozwoliła obalić konstytucję III Maja. Zawiązała się konfederacja Targowicka, do której przystąpił sam król. Zbliżało się wielkie nieszczęście, kolejny i kolejny rozbiór Polski. Ludzie tego mieli świadomość, a jednak śpiewali tę pieśń, traktując ją jako apel do Pana nad Wiekami, o Boże Błogosławieństwo, o ratunek.

Cechą kolęd, w ogóle całej sztuki sakralnej, jest tak zwana aktualizacja, to znaczy przeniesienie zdarzeń, osób z okresu Narodzenia Pana w nasz czas, to znaczy w każdy czas. Jezus jest Emmanuelem, czyli Bogiem z nami, Bogiem wśród nas. A więc skoro wkroczył w historię człowieka, to znaczy, że wkroczył także w nasz czas. I cud Bożego Narodzenia dzieje się zatem tu i teraz dla nas. Nawiązując do tytułu, mogę powiedzieć, że poprzez polską kolędę wieje wiatr historii. W kolędach mamy obraz, również dramatyczny w tej chwili, w tej historii, tragiczny, także radosny. Kolędy więc opowiadają o latach niewoli, wygnania, tłumaczki, walkach o odzyskanie Ojczyzny i o radości z jej zmartwychwstań. Właśnie chciałem Państwu pokazać, jak ta historia od początku XIX wieku odzwierciedla się w polskich kolędach.

Oto historia, rok 1864, Powstanie Styczniowe. Powstaje kolęda Karola Bagińskiego, to jest poeta związany ze środowiskiem patriotycznym po okresie Powstania Listopadowego, zesłany na Sybir, potem wraca, jedzie na migrację w Paryżu, spotyka Adama Mickiewicza, no i wreszcie już w kiepskim stanie zdrowia wraca do ojczyzny. Chciałby wziąć udział w Powstaniu Styczniowym, ale jest to ostatni rok jego życia w Paryżu. W Panteonie na cmentarzu łyczakowskim, pod krzyżem na jego grobie mamy napis o nim, o Stanisławie Karolu Bagińskim: więzienie, wygnanie, tułaczka. Oto droga poety polskiego Karola Bagińskiego na to ostatnie miejsce w spoczynku. Napisał tę melodię „W żłobie leży”. Kto napisał tekst tej dawnej koledzy? Otóż autorem tekstu najprawdopodobniej jest ksiądz Piotr Skarga, a melodia jest w oparciu o polonez koronacyjny Władysława IV Wazy. Jego koronacja miała miejsce 6 lutego 1630 roku w Krakowie. Oto więc kolęda Powstania Styczniowego. W żłobie leży, któż pobieży, kolędować Małemu, Jezusowi Chrystusowi, dziś do nas zesłanemu. Pastuszkowie, przybywajcie, Jemu wdzięcznie zaśpiewajcie jako Panu Naszemu. Zanim zacytuję kolejną strofę, przywołam słowa Adama Mickiewicza, ponieważ ta strofa wyraźnie do tych Mickiewiczowskich słów nawiązuje. Mickiewicz: wierzysz, że Bóg się zrodził w betlejemskim żłobie, lecz biada ci, jeżeli nie zrodził się w tobie. W polskich sercach niby w żłobie leży dziś nasz Pan i Król. My dziś Boga czujemy w sobie, On nam w radość zmienia ból. Jego miłość to sprawiła, że nas wszystkich zjednoczyła w jeden węzeł, w jeden ślub.

Więc dzień zbawczy przybliżony, głaz grobowy odwalony i w kolebkę zmienion grób. Już nie w grobie, ale w żłobie, z Bogiem wstaje Polski ród. W niebo wznosi skrzydła obręb, idą prawe duchy. Śmiało, śmiało, Boże ptaszę, Obleć całe plemię nasze, zanieś smętnym dobrą wieść: że nam w sercach Bóg się rodzi, Gwiazda wschodzi, Polska wschodzi. Chwała Bogu, Polsce cześć! Oto z nami, tułaczami, cały klęka polski kraj. Co chcesz, Panie, uczyń z nami, ale Polsce wolność daj. Przyjmiem chętnie z Twojej ręki, wszystkie rany, wszystkie męki, ale Polsce męki skróć. Boże Ojców, Boże Wielki, weź krew naszą do kropelki, ale Polsce wolność wróć!

Rok 1898, powstaje kolęda „Idzie stary wiarus”, autor nieznany. Idzie stary wiarus do ludzi w kolędzie, witać nowe latko i śpiewać wam będzie. Słuchajcie ludkowie, co pan wiarus powie, na kolędę, kolędę. Małe dziecię Jezus w stajence się urodzi, wszystkich wyswobodzi, Polskę wyswobodzi. Jezu, przybądź mały, bo mamy cały, na kolędę, kolędę. Oj przybędzie do nas niebieska dziecina, zyska wolność Polska, Litwa, Ukraina, tylko z nim trzymajmy. Jezu, chwałę dajmy na kolędę, kolędę. Żyje Ojciec Wielki, żyje Ojciec w niebie, wie, że naród polski w ostatniej potrzebie, zeszło nam na ratunek, na ciężki frasunek, na kolędę, kolędę.

To jest rok 1898, a więc kończy się rok rozbiorowej nocy, szczególnie w traumatycznym Powstaniu Styczniowym. Ale teraz inna kolęda, którą zaśpiewano po raz pierwszy w 1915 roku, jest to kolęda Legionów Polski na melodię „W dzień Bożego Narodzenia”. Wigilię Bożego Narodzenia tego roku do żołnierzy Legionów walczących na Wołyniu przybył Władysław Bandurski. Kto to był Władysław Bandurski? Wielki książę kościoła, biskup krakowski i kolega patriota, przed wybuchem wojny, opiekun drużyn Sokolich, drużyn Strzeleckich, druh komendanta Piłsudskiego, honorowy kapelan Legionów Polskich. Ale cofnijmy się do 1910 roku. 15 lipca odbywa się w Krakowie pamiętna uroczystość odsłonięcia pomnika grunwaldzkiego, ufundowanego przez Ignacego Jana Paderewskiego. Wtedy na mszy inaugurującej w Kościele Mariackim po raz pierwszy na organach wykonuje rotę Feliks Nowowiejski, a kazanie głosi właśnie bp Bandurski. I kończy to pamiętne kazanie słowami: Nie dać się ruszyć z ziemi, z wiary, z języka, z ducha polskiego. Stać murem, aż przyjdzie odrodzenie.

Jesteśmy na Wołyniu. Biskup Bandurski wizytuje polskich legionistów i wśród wołyńskich sosen odprawia mszę pasterską. Zwraca się do żołnierzy. Ja zacytuję fragment tej homilii, bo ona jest niezwykle poruszająca. Mówi biskup: jestem dumny, że w tej uroczystej chwili mogę być z wami i razem zanosić modły do Pana Zastępów. Odprawiam mszę świętą w najwspanialszej obecnie w Polsce katedrze, rękami polskich rycerzy wzniesionej, postawionej trudem i znojem wojennym polskiego żołnierza, zroszonej krwią serdeczną wojowników o wolność narodu, a tak olbrzymie i przestronne, jak olbrzymie serce i duch prawego i szlachetnego Polaka, zrzucającego kajdany stuletnie. Odprawiam wzniosłą Bożego Narodzenia pamiątkę pod czystym i jasnym niebios sklepieniem, wśród czystych kolumn wspaniałego lasu, wśród czworoboku rycerstwa polskiego, wśród kadzideł bijących pod niebios stropy ognisk polowych, przy której grzejecie trudem bojowym spracowane ciała, przy odgłosie z dala grających armatnich organów, co dają się wtórować cichej, a pokój niosącej kolej. Wśród nocnej ciszy wy jedni na czatach, wy jedni straż trzymacie nad ideą ukochaną, nad pragnieniem wolności zrodzonym w krwawym waszym trudzie i męce, wśród armat dymu. Tam Polska żywa, gdzie wy, gdzie nasza krew serdeczna gorącego dowodzi życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *