Rozmaite tradycje bywają barwne i ciekawe, ale również bardzo ważne w budowaniu wspólnoty. Świąteczne drzewko nierozerwalnie wiąże się z Bożym Narodzeniem i właśnie dlatego sądzimy, że choinka od zawsze towarzyszyła grudniowym świętom.
Uroczyste obchody świąt Narodzenia Pańskiego w dniu 25 grudnia wprowadzono ok. 330 roku, wtedy – zgodnie z antyczną tradycją, która nakazywała aby podczas ważnych uroczystości na drzwiach, bramach i murach miast były zawieszane wieńce – zaczęły się pojawiać pierwsze świąteczne dekoracje czyli wawrzynowe wieńce. Ale do powstania choinkowej tradycji oprócz takich dekoracji przyczynił się przede wszystkim fakt, że świętowanie narodzin Chrystusa połączone zostało z rozważaniami nad „drzewem życia”, biblijnym drzewem wiadomości dobrego i złego, pod którym rozpoczęła się historia ludzkości. Choinkę wnosi się do domu w dniu, w którym wspominamy pierwszych rodziców – Adama i Ewę.
Powszechnie uważa się, że tradycja ustawiania na Boże Narodzenie specjalnie przygotowanych zielonych drzewek pochodzi z Alzacji oraz regionu nadreńskiego między francuskimi Wogezami a niemieckim Schwarzwaldem i sięga końca XV w. Potwierdza to zapis o drzewku stawianym na Boże Narodzenie w księdze rachunków katedry Najświętszej Marii Panny w Strasburgu z 1492 r. w brzmieniu: „kupiono dziewięć jodeł w dziewięciu parafiach, by powitać nowy rok, i za to dano 2 szylingi”. Od tego momentu można więc potwierdzić ciągły zwyczaj stawiania na Boże Narodzenie drzewek, zarówno w kościołach jak i w domach prywatnych. Świadectwo o pierwszej przystrojonej choince – te pochodzące ze Strasburga nie były udekorowane – pochodzi z kroniki niemieckiego miasta Brema, w której odnotowano, że w 1570 r. w siedzibie gildii ustawiono jodły przyozdobione jabłkami, orzechami, daktylami, preclami oraz papierowymi kwiatami. Dzieciom pozwalano w święta „otrząsnąć” słodycze z „palemek” czy „daktylowych drzewek” jak nazywano dawne choinki.
Jak ozdabiano bożonarodzeniowe drzewka w XVI i w XVII wieku? Podstawą były jabłka, bo właśnie te owoce przypominały o drzewie życia oraz utraconym raju, później odzyskanym przez ofiarę Chrystusa. Poza tym jabłko symbolizuje zdrowie i czerstwość do późnej starości. Wyhodowano nawet specjalne choinkowe gatunki małych, czerwonych jabłuszek zwanych rajskimi.
Wśród iglastych gałązek wiły się łańcuchy, lekkie, słomkowe i bibułkowe – to pamiątka po wężu kusicielu. Pętały choinkę jak niewolnicę przypominając, że cały ludzki ród znajduje się w niewoli grzechu. W czasach zaborów łańcuch na choince stał się symbolem zniewolenia Polaków (łańcuch niewoli).
Gwiazda na szczycie drzewka symbolizowała gwiazdę betlejemską, która wiodła Trzech Króli do Dzieciątka Jezus. Zawieszano również wycinane z kolorowego papieru róże, które według wielu przekazów, pomimo że były suche i martwe, zakwitały w noc wigilijną. Obecne były też słodycze jako symbol bożonarodzeniowych darów, a także wypieki z mąki, mleka i miodu, które symbolizowały płynącą mlekiem i miodem Ziemię Obiecaną. Nie wieszano jeszcze świeczek, zastępowały je błyszczące, szeleszczące złotka.
Na ziemiach polskich najstarsze świadectwa obecności bożonarodzeniowych choinek związane są z Gdańskiem i pochodzą z końca XVII w. Na pozostałych terenach zwyczaj ten przyjął się i utrwalił dopiero w XIX w. Jeśli chodzi o kraje europejskie to zwyczaj ustawiania przybranych drzewek rozpowszechnił się po 1800 roku. Jednocześnie sama choinka uległa licznym przemianom. Do połowy stulecia ustawiano ją najczęściej na stole, dopiero pod koniec XIX w. nastąpiło przejście od małych drzewek stojących na meblach do dużych drzew stawianych na podłodze. Towarzyszyło temu pojawienie się metalowych stojaków. Ważną kwestią pozostawało oświetlenie choinki, które miało przypominać przyjście światłości – Jezusa Chrystusa – na ziemię.
Gorejące na gałązkach świeczki niczym okruchy ognia, który dawniej płonął w izbie przez całą noc wigilijną, aby przychodzące w ten czas dusze przodków mogły ogrzać się, dzisiaj przypominają o niegasnącej nigdy Bożej miłości do ludzi. Bóg nawet w gniewie, wypędzając z raju pierwszych rodziców, nieszczęśliwych i nagich, okazał swą miłość i „sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich”.
Początkowo na choince zapalano świece odlewane z miękkiego wosku, później ok. 1830 r. zastąpiono je tańszymi świecami parafinowymi, wreszcie pod koniec XIX w. w bogatych domach pojawiły się żaróweczki elektryczne. Z czasem zmieniły się także ozdoby choinkowe. Od połowy XIX w. w związku z rozwojem produkcji szkła, tektury i blachy pojawiły się ozdoby z tych materiałów. Bardzo popularne stały się srebrne lamety czyli długie metalowe srebrne nitki, zwane włosami anielskimi.
Tak ustrojona choinka stała w domu do Trzech Króli czyli do 6 stycznia. Od końca XIX w. choinki zaczęły się pojawiać w miejscach publicznych – na placach, w szkołach, w biurowcach oraz w gmachach państwowych i w Polsce szczęśliwie obecne są w tych miejscach do dziś.
Do interesujących i bardzo widowiskowych zwyczajów bożonarodzeniowych należy również kolędowanie, które znane i praktykowane jest w Polsce, ale również w innych krajach europejskich. Reżyserami, a jednocześnie scenografami oraz aktorami tego swoistego ludowego teatru są członkowie lokalnej społeczności. Kolędowano najczęściej od drugiego dnia świąt Bożego Narodzenia, św. Szczepana (26 grudnia) do Trzech Króli, czasem jeszcze do Matki Boskiej Gromnicznej (2 lutego), a niekiedy aż do końca karnawału.
Przygotowana przez wrocławskie Muzeum Etnograficzne ekspozycja Zaklinacze czasu. Kolędniczy teatr obrzędowy, czynna do 4 lutego 2024 roku, pokazuje w jak fenomenalny sposób polski folklor posługuje się narzędziami teatralnej i obrzędowej ekspresji. Kolędowanie, skorelowane z okresem Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku, stanowiło nie tylko jednorazowe widowisko, lecz także element większego, rocznego cyklu obrzędowego. To powtarzalne odnawianie się tradycji podkreślało jej trwałość i silny wpływ na życie społeczności. Widowiska kolędnicze przybierały różnorodne formy. Kolędnicy prezentowali się z charakterystycznymi maszkarami, które przedstawiały postacie zwierząt, takich jak koza, turoń, kobyłka czy bocian. Oprócz tego chodzili z gwiazdą lub miniaturą szopki. Znane były również pochody przebierańców o specyficznych nazwach, takich jak „mikołaje”, „draby noworoczne”, „jukace” albo „dziady”, a także widowiska o tematyce „herodów”, orszaku Trzech Króli oraz „wodzenia niedźwiedzia” w ramach zapustów.
„Kolęda (…) była wielkim świętem, obrzędem jak najbardziej społecznym, sprawą całej wsi. Ci, którzy organizowali ją i realizowali, byli to ludzie przedsiębiorczy, z rozmachem, kontynuatorzy tradycji. Kulturalna elita wsi. Musieli mieć prezencję, dobry słuch i głos, a przede wszystkim aktorskie zacięcie, bowiem kolęda to był teatr ludowy w całym tego słowa znaczeniu.”
Na wrocławskiej wystawie przywołane zostały wybrane formy kolędowania głównie z Górnego Śląska, Opolszczyzny, Żywiecczyzny oraz Dolnego Śląska. Poprzez pozyskane z kilku polskich muzeów obiekty zaprezentowano niezwykły świat kolędniczego teatru, który odgrywał niegdyś kluczową rolę w ludowych obrzędach i przez wieki pełnił funkcję pośrednika między sferą świętości a światem codziennym. Wystawa to po prostu barwna opowieść o kolędniczych pochodach z maszkarami zwierzęcymi: turoniem, kozą, niedźwiedziem, itp. symbolizującymi siłę, zdrowie, płodność.
Warto więc zanurzyć się w wykreowaną w salach ekspozycyjnych magię, aby chociaż na chwilę uwierzyć w siłę ludzkiej wyobraźni i sprawczość gestów, słów, dźwięków, masek i strojów.