Stajemy wobec politycznego punktu przegięcia, kiedy jedna formacja oddaje władzę drugiej, ale nie chce zamieniać polityki w teatr absurdu.
Z początku wydawało się, że narracja koalicji PO, Trzeciej Drogi i lewicy zdominuje opinię publiczną, podsuwając jej, że po latach trwania reżimu, rząd Mateusza Morawieckiego kończy jako kabaret czy rodzaj obsesyjnej fanaberii, a w każdym razie – czynnik nierealnej gry. Problem ukazał się w całości, kiedy po wypowiedziach polityków koalicji, komentatorzy drugiej strony przekazali światu opinię, że śmieszność może i rozkwita w polityce, ale bynajmniej nie za sprawą prawicy, ale show Szymona Hołowni i jego trupy, w którym popcorn staje się najważniejszym jego rytuałem. Chodzi o zachętę marszałka Sejmu, by odbiorcy wobec atrakcji, które czekają w Sejmie, m.in. powołania komisji śledczych, szykowali popcorn.
Jak destabilizować scenę polityczną?
Nie należy sprawy kwitować, że żarcik marszałka Sejmu to drobiazg i Szymon Hołownia wymyśli jeszcze cały szereg nieudanych bon motów. Zapewne. Chodzi jednak o coś więcej. Przede wszystkim o to, że ludzie zbliżającej się do rządów koalicji, czekając jeszcze przed gabinetami, dają znak, że polityki nie będą traktować poważnie. Że uchwałami Sejmu będą zmieniać Trybunał Konstytucyjny i Krajową Radę Sądownictwa. Że skrócą kadencję prezydenta Andrzeja Dudy i pod tym pomysłem podpisuje się nie tylko Lech Wałęsa, ale znany z niedawnej rozmowy z prezesem Najwyższej Izby Kontroli Marianem Banasiem, liczący się w PO prawnik, prof. Marek Chmaj. Nie będę wspominał o tym, że Sejm pozbawiony jest wicemarszałków partii, która wygrała wybory. Trudno to oceniać inaczej niż akt zemsty wobec partii, która musi podjąć się stworzenia rządu, bo taka jest logika wyborów. Ale to my wracamy do władzy, śpiewa w duszy najbardziej gorących zwolenników PO. A jak? Sposoby można mnożyć. Na razie są to pomysły na destrukcję. Destrukcji nigdy za wiele. Dla jednych dobrym pomysłem jest przywrócenie byłym SB-kom wysokich emerytur. Dla innych likwidacja IPN. Te niepokojące głosy ze strony środowisk postkomunistycznych dążących do likwidacji IPN rozbijają się o naszą aktywność i doświadczenie. IPN nie wchodzi do polityki, to polityka pcha się do IPN za sprawą postkomunistów – powiedział PAP prezes IPN dr Karol Nawrocki.
Likwidacja IPN to propozycja tych, którzy sądzą, że będą rządzili bardzo długo. Za tymi pomysłami idzie przeświadczenie, że jeżeli nawet nie będziemy rządzili wiecznie, to przynajmniej cztery albo pięć kadencji. Że można wszystko. I nieważne, że wyborcy, którzy chcieli zmiany, wcale nie chcieli takich pomysłów, ani nawet Donalda Tuska na premiera. Polacy zagłosowali za zmianą na lepsze, nie za kiepskim, dwutygodniowym kabaretem. Szkoda czasu i szkoda Polski – napisał w poniedziałek na platformie X prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując zaprzysiężenie rządu premiera Mateusza Morawieckiego. Wspomógł go Grzegorz Schetyna, pisząc o zaprzysiężeniu rządu, że nie było w Polsce takiej bezczelności, którą ujrzeliśmy dzisiaj. I że wyborcy oczekują próby sformowania rządu.
Rząd Morawieckiego od początku był uznawany przez opozycję za rząd iluzoryczny. Mimo spełnienia przez niego norm konstytucyjnych, podejrzewano go o chęć zamiecenia jakichś niejasnych spraw pod dywan i podejmowania decyzji, których już nie powinien podejmować. Skład rządu miał być według krytyków przypadkowy, „z łapanki”, albo – ostatecznie – wynikający z jakiegoś aktu „tchórzostwa”, bo wysoka liczba kobiet w gabinecie świadczyła, że mężczyźni prawicy uciekli przed odpowiedzialnością.
Po co komu rząd 2-tygodniowy?
Prawdopodobieństwo (oceniane przez komentatorów na 10 proc.), że rząd Morawieckiego uzyska akceptację Sejmu w istocie jest niewielkie. Pewność, że zniknęły wszelkie ograniczenia wobec „lepszego”, które chce wprowadzać koalicja anty-PiS – nieuprawniona. Zdaje sobie z tego sprawę Jarosław Kaczyński, mówiąc w wywiadzie do Polskiej Agencji Prasowej, że 10 proc. to rzeczywiście niewiele. „Ale trzeba pamiętać, że dzisiaj świat i Polska się nie kończą. To jest propozycja, która może mieć znaczenie w powyborczym cyklu wyłaniania władzy. Nasza propozycja jest szersza i kierujemy ją do społeczeństwa. Polacy muszą mieć świadomość, jaki mają wybór.”
Bo wybory odbywały się w sytuacji, kiedy nie wybór propozycji ale sentyment wobec tego co było, lub tego co stało się aktualne, przesądził o wynikach. Dalszy brak propozycji może stać się groźny dla polskiej racji stanu. Kaczyński komentuje to w ten sposób: „Patrząc jak teraz politycy Platformy i koalicji miotają się i szukają wymówek, wszyscy sobie zdajemy sprawę, że zasadnicza większość ich obietnic wyborczych nie zostanie spełniona”. Według mnie niebezpieczeństwo jest jeszcze większe. W próżni pomysłów mogą pojawić się fałszywi posłańcy, którzy „programy” przywiozą z innych ośrodków, instytucji, lub grup nieformalnych. Takim pomysłem, który pomoże unormować politykę koalicji, będzie projekt wprowadzenia Polski do strefy euro. Pomysłem totalnym, którzy może zastąpić politykę krajową, jest propozycja zmiany traktatów Unii Europejskiej. „Sprawa zmian w traktatach będzie ciągle rozgrywana i dlatego chcemy zorganizować w Polsce i w Europie wielki ruch przeciwko temu” – mówi lider PiS. „Chcemy tę sprawę raz na zawsze zamknąć. Europa powinna być zjednoczona, ale to nie powinno oznaczać likwidacji państw narodowych.”
Czy to za mało, żeby powołać rząd 2-tygodniowy? Wydaje się, że nie.
Po co komu rząd przejściowy?
Sytuacja przejściowa nie jest korzystna dla kraju, bo chwieje się stabilność systemów. Tyle, że same wybory i przekazanie władzy są sytuacją przejściową. Tajemnicą jest, jak przedsiębiorcy starają się zrozumieć język aktorów politycznych, który składa się z języka władzy, ideologii, odwołań do kultury politycznej i tożsamości. Z drugiej strony ich argumenty muszą być poważnie wysłuchane. Rzeczywistość wdziera się do sal, gdzie spożywany jest popcorn. Mieliśmy taką sytuację, kiedy doszły – w sposób niejasny i spóźniony – informacje o protestach polskich przewoźników na granicy ukraińskiej. Rok temu Unia Europejska, chcąc ułatwić funkcjonowanie gospodarcze Ukrainy zniosła na mocy umowy z lipca 2022 pomiędzy UE i Ukrainą zezwolenia na przejazdy międzynarodowe, co doprowadziło do niekontrolowanej konkurencji ze strony firm ukraińskich. Protest polskich kierowców trwa od miesiąca, posłowie wszystkich partii zorientowali się w sprawie dopiero kilka dni temu i pośpieszyli do mediów z krytyką rządu i propozycjami. Minister Andrzej Adamczyk też zbyt późno wystąpił do Adiny Vălean – Europejskiej Komisarz ds. Transportu o powołanie wspólnego komitetu w celu przeanalizowania skutków obowiązywania tej umowy na unijny rynek transportu drogowego. Dlaczego o tym piszę? By zwrócić uwagę, że polityka to nie seans z popcornem. Posłowie już teraz tego powinni boleśnie doświadczać.
Rząd na przyszłość
Być może metafora popcornu, jako czegoś co infantylizuje politykę, jest zbyt łagodna. Bo koalicja, ciągle ze swoistym entuzjazmem, stara się wykazać, że rządy PiS było pasmem nieszczęść, co mimo przewagi w mediach, nie przebiega bezproblemowo. Zbyt wiele danych świadczy o tym, że PiS na wielu polach odniosło sukcesy. „Jednym z naszych priorytetów była walka z postkomunizmem, który był skrajnie nieefektywny i niesprawiedliwy, korzystny tylko dla wąskiej mniejszości – przypominał Jarosław Kaczyński – przez naszą politykę wzmocniliśmy polską gospodarkę, poprawiliśmy jej konkurencyjność, podnieśliśmy status materialny polskich rodzin”.
Rząd, który został zaprzysiężony – tak czy owak – będzie pracował, żeby w odpowiednim momencie wystąpić z programem dla Polski. Inaczej, niż dzisiejsza koalicja. Czy uda się zakończyć wojnę, której chce Koalicja Obywatelska? To wątpliwe. Ważne jednak, żeby odejść od popcornu i innych terminów, które zapamiętuję z trudem, a które mają się kojarzyć z uśmiechami, bezmiarem szczęścia itd. Są jednak sprawy poważne. Powinien to przyznać marszałek Sejmu.
Cieszę, że wciąż jeszcze mamy Rząd „dwutygodniowy”. Każdy dzień tego Rządu ma wielką wartość, gdyż jeszcze jeden ratuje dzień normalności… Popcorn w Sejmie nie zastąpi odpowiedzialności, której od swoich przedstawicieli oczekują wyborcy. Jeżeli p. Hołownię cieszy wysoka oglądalność prowadzonych przez niego obrad i zachęca do „zaopatrzenia się w popcorn, bo będzie ciekawie’, to chyba pomylił sceny i spektakle… Oglądam, bo nie mogę uwierzyć, że aż tak fatalnie może wygląda ć ten prowadzony (?) przez niego show. Ale to staje się już nudne, wcale nie zabawne. Jestem przekonana, że ta „wysoka oglądalność” wkrótce się skończy, bo „rzeczywistość skrzeczy”, a Konstytucja jeszcze obowiązuje i jak to już powiedziano – nie trzeba nad nią płakać ale czytać. Ja dodam: stosować! Mam prawo tego oczekiwać od p. marszałka Sejmu i przyszłego ( jestem przekonana!) przejściowego, rotacyjnego rządu. Póki co- cieszę się ostatnimi dniami Rządu normalnego, odpowiedzialnego i ukierunkowanego na rozwój kraju i dbałość o jego obywateli, a nie na popcorn i 8 gwiazdek