Kilka uwag o prezydencji w Unii Europejskiej

Od pierwszego stycznia tego roku przez najbliższych 6 miesięcy Polska pełni tzw. prezydencję w Unii Europejskiej.

Na wstępie parę kwestii należy wyjaśnić. Polska prezydencja oznacza, że polski rząd, a nie jakaś wybrana przez kolegium decyzyjne osoba, odpowiada za formalny prządek w zakresie funkcjonowania Rady Unii Europejskiej. Jak wiadomo, Radę tę tworzą ministrowie rządów państw należących do Unii Europejskiej. Ministrowie, w imieniu swoich rządów krajowych, uzgadniają na posiedzeniach działania, które później realizowane są zgodnie z procedurami krajowymi w państwach członkowskich Unii.

Prezydencja to jednak nie przywództwo UE danego państwa przez pół roku, tylko pełnienie roli „pierwszego wśród równych” i to w zakresie organizowania spotkań ministrów do procedowania różnych tematów, które interesują władzę Unii. Faktycznie owo organizowanie, przewodniczenie spotkaniom, w pewien sposób, ale przecież nie aż tak bardzo istotny, wpływa na tzw. agendę Unii. Ta z kolei bardziej jest związana z 7-letnią strategią tej europejskiej organizacji międzynarodowej. Strategia wyznacza główne tematy, zadania, zagadnienia, które uważają za priorytetowe decyzyjne organy Unii Europejskiej. Decyzyjnym organem jest oczywiście Rada Unii Europejskiej oraz Parlament Europejski, bowiem te organy formalnie są unijnym prawodawcą. One decydują o końcowym kształcie np. dyrektyw Unii Europejskiej, które następnie wdrażają kraje członkowskie.

Prezydencja to de facto prawo rządu, którą ją sprawuje, do wyznaczania konkretnej osoby (minister) do przewodniczenia danemu konsylium unijnemu. Równocześnie ten rząd zabezpiecza pomocniczy sztab do organizacji obrad. Zatem ta wskazana przez rząd osoba nie jest organem decyzyjnym, ale raczej kieruje swoimi pracownikami wyznaczonymi na wspomniane 6 miesięcy. Przygotowują oni spotkania, ministrowie rządu proponują tematy tych spotkań i wreszcie ustalają program prac dla formalnych decydentów unijnych.

Po swoistej kadencji za następne pół roku pracy odpowiada „personel” kolejnego kraju, a decydent (Rada Unii Europejskiej, Parlament Europejski i Komisja Europejska) się przecież nie zmienia. Po rządzie polskim prezydencję obejmie Dania, a po niej Cypr. Owa trójka jest w pewien sposób związana owym programem prac. Po pól roku nie są one przecież zazwyczaj zakończone, a wcześniej rozpoczęte prace przez inną prezydencją, nie są a priori odrzucane. Czy program prac da jakiś rezultat, zależy od Rady a nie od poglądu rządu sprawującego daną prezydencję. Nie należy mylić prezydencji z żadnym organem Unii o półrocznej kadencji. Prezydencja jest to jednak pewna instytucja, której zdolność do koncyliacji, ułatwiania dialogu na posiedzeniach Rady Unii Europejskiej oraz innych instytucji Unii ma wpływ na ogólną sprawność organizacji międzynarodowej.

Każdy z krajów sprawujących prezydencję „chwali się” wyborem swoich zazwyczaj trzech priorytetów, którymi chce zainteresować unijnych decydentów. Wybór nie jest jednak dyskrecjonalny. Owszem rząd sprawujący daną prezydencję samodzielnie wybiera owe trzy priorytety wraz z kilkoma pobocznymi, będącymi zazwyczaj kontynuacją wcześniejszych prac. Pochodzą one jednak z zestawu około kilkunastu priorytetów, które ustalają władze Unii w formie wytycznych lub programów składających się na wspomnianą 7-letnią strategię unijną. Sukcesem danej trójki państw jest sprawne zakończenie prac lub takie wyeksponowanie priorytetów w strategii Unii, które da rezultat w postaci efektywnego rozwiązania legislacyjnego lub wykonawczego.

Przykładem może być Frontex, czyli Europejska Agencja Straży Granicznej i Przybrzeżnej utworzona na podstawie rozporządzenia Rady Unii Europejskiej w 2004 r. Dopiero w okresie ostatnich 4 lat podjęto próbę usprawnienia tej agencji, by lepiej chroniła granice zewnętrzne Unii. Zauważmy natomiast, że od co najmniej pół roku mamy coraz liczniejsze kontrole graniczne wewnątrz tzw. strefy Schengen, co źle świadczy o roli i zdolności Frontexu. Choć kolejne „trójki” obierały za priorytet swojej pracy ochronę granic i przeciwdziałanie sterowanej migracji, czyli elementów wojny hybrydowej – nie udało się znaleźć skutecznego rozwiązania prawnego, które satysfakcjonowałoby Radę Unii Europejską, czy Komisję Europejską.

Zatem zdolność do koncyliacji, gry dyplomatycznej czy szybkość i atrakcyjność przedstawiania propozycji tematu i sposobu jego rozwiązania składa się na jakość danej prezydencji. Jednak samo rozwiązanie problemu zależy od woli państw. Wola ta, to faktyczny wypadkowy wspólny interes państw UE, prezentowany w procedurze kwalifikowanej większości.

Na poprzednią „trójkę” składały się kolejno: Hiszpania, Belgia i Węgry. Z nich jedynie Hiszpanii udało się kontynuować temat uporządkowania choćby fragmentarycznie problemu migracji. Belgijska prezydencja była nijaka, natomiast węgierska zbyt „wyrazista” i to na tyle, że spora część państw kontestowała priorytety węgierskie. Rząd węgierski zmierzał na przykład do finansowego wzmocnienia Frontexu. Węgry zaproponowały zwiększenie wielosektorowej (ekonomicznej, logistycznej, kulturalnej, etc.) pomocy krajom, z których pochodzą migranci. Hiszpania natomiast skupiła się na tym, aby wprowadzić solidarną pomoc krajom przyjmującym migrantów, o co zabiegały również Włochy i Grecja. Już wcześniej podnoszono wspólną, finansową i osobową, odpowiedzialność państw (słynne kontyngenty migrantów), a nie tylko kraju przyjmującego. Obydwa rozwiązania preferowała Szwecja, która sprawowała przewodnictwo przed Hiszpanią, w poprzedniej „trójce” (Francja, Czechy, Szwecja, styczeń 2022 – czerwiec 2023). Polityka migracyjna jest ważnym priorytetem Unii Europejskiej, ale mimo podnoszenia tematu przez różne prezydencje, każde z państw Unii, a raczej każde z grup interesów państw Unii, tę politykę rozumie inaczej.

Na zakończenie podam kolejny ważki temat, który jest w UE traktowany dwuznacznie. Jako strategiczny priorytet Unia Europejska uznaje bezpieczeństwo żywnościowe, lecz Komisja Europejska traktuje je zawężająco. Zajmuje się zabezpieczeniem jakości żywności w krajach członkowskich oraz wprowadzaniem restrykcyjnych wymogów co do produkcji żywności sprowadzanej spoza Unii. W tym kontekście zajmowano się również specyfikacją technologiczną nawozów sztucznych, technologią ich produkcji oraz środkami ochrony roślin. Zwracał na to uwagę przed kilku laty polski komisarz w Komisji Europejskiej, Janusz Wojciechowski. A teraz mamy problem umowy UE z krajami Mercosur.

Zobaczymy co zostanie po polskiej prezydencji i czy będzie kontynuowała ją obecna „trójka”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *