Któż jest ten młody żołnierz bez szronu, bez znaków? / Na usługi dla kraju mało lat miał jeszcze; / A już jego oblicze jest chluba rodaków, / Na cześć jego nucą wieszcze. / Jestże to plemiennik rodu / Który nieśmiertelnemi dzieły, / Jeszcze od Jagiełły / Był ozdobą i chwałą i szczęściem narodu. / Może potomek Królów, co na Lecha tronie, Czcili wolność i prawa umieli? / Ogień wielkiego ducha w jego oczach płonie, / Na postrach ciemiężycieli! (…) Któż nie wielbi świętej chwili, / W której krzywd naszych mściciele; / Wolność z grobu wybudzili, / Wysocki był na ich czele.
Fragment „Wiersza na cześć Piotra Wysockiego” z „Ody do Polaków”, zawartego w czasopiśmie „Bard oswobodzonej Polski” z 1830 roku.
Wielu was jest? / Trzydziestu! / To i cały świat zawojujemy!
Pamiętnik Piotra Wysockiego o powstaniu 29 listopada 1830 roku.
Faktycznie było ich zaledwie szesnastu – młodych, nieopierzonych młokosów, jak wtedy mówiono, nikomu nie znanych, patriotów bez wielkich nazwisk, które przyciągałyby tłumy. I chcąc pozyskać dla sprawy powstańczej wielkich dowódców wojskowych, z wielkimi nazwiskami, napotykali opór z ich strony, co w kilku przypadkach zakończyło się bratobójczą walką. Generałowie: Stanisław Trębicki, Maurycy Hauke, Stanisław Potocki, Ignacy Blumer, Tomasz Siemiątkowski, Józef Nowicki i pułkownik Filip Mieciszewski – zginęli, bowiem odmówili przystąpienia do powstania.

Ale pierwszym, który zginął, był rosyjski żołnierz, który widząc grupę ludzi w wojskowych mundurach, próbował ich zatrzymać na terenie Łazienek Królewskich. To tam rozegrała się pierwsza zwycięska potyczka powstańcza z Rosjanami. Tym bardziej istotna, gdyż przeciwników było ponad 15 razy więcej niż Polaków, dowodzonych przez Piotra Wysockiego. Tylko umiejętności dowódcze młodego, bo zaledwie 33-letniego, Wysockiego sprawiły, że powstanie nie upadło zanim się nie rozpoczęło.
Polacy! Wybiła godzina zemsty. Dziś umrzeć lub zwyciężyć potrzeba! Idźmy, a piersi wasze niech będą Termopilami dla wrogów
Pamiętnik Piotra Wysockiego
I chociaż nie udało się tego wieczoru zatrzymać księcia Konstantego, który w kobiecym przebraniu umknął z Warszawy, samo wydarzenie było tak duże, że wywołało żar walki w całym mieście. No, może nie w całym – puste i głucho zamknięte były te miejsca w Warszawie, w których mieszkali Polacy, tylko z mowy polskiej tak się nazywani. To część bogatej arystokracji i generalicji wojskowej Królestwa Polskiego, która już tak obrosła w zasługi u Rosjan, że nie aprobowała „nowej awantury”, jak wtedy nazywano wybuch powstania.
Za to Powstanie mogło liczyć na ludzi, dla których „wolna Polska” nie była tylko pustym słowem – rzemieślników, robotników, studentów, dużą część młodzieży szkolnej. Jak zwykle w takich sytuacjach młodość dała o sobie znać z dobrej stronie. Była to wielka zasługa takich ludzi jak znany wówczas historyk Joachim Lelewel, który w powstaniu nawoływał do szerokiego udziału całego społeczeństwa.
Szczególnie zależało mu, by zaangażować w Powstanie chłopów, którzy za cenę likwidacji pańszczyzny, mogli walnie przyczynić się do zwycięstwa. Niestety, nie było wówczas politycznej aprobaty ze strony władz powstańczych, co okazało się największą przeszkodą w tworzeniu armii narodowej. Takiej, jaką próbował stworzyć Tadeusz Kościuszko kilkadziesiąt lat wcześniej, taką, jaka brała udział w walkach w Powstaniu Styczniowym i taka, jaką były oddziały legionowe tworzone przez Józefa Piłsudskiego podczas I wojny światowej.
A Wysocki? Jego rola w dalszym przebiegu Powstania została mocno ograniczona – otrzymał co prawda awans do stopnia kapitana, potem pułkownika, został adiutantem Naczelnego Wodza Michała Radziwiłła, uczestniczył w bitwach pod Wawrem, Grochowem i Okuniewem, uczestniczył w wyprawie gen. Dwernickiego na Wołyń. Jednak dowódcy nie wykorzystywali w pełni jego umiejętności w walce. Podobnie jak i innych młodych oficerów, którzy działając w Sprzysiężeniu Podchorążych wywołali Powstanie. Może to była swoista „kara” naczelnych wodzów, którzy do walki z Rosjanami raczej się nie kwapili, opóźniali działania i nie wykorzystywali szans na zwycięstwo?

Znakomity historyk prof. Jerzy Łojek w prześwietnej publikacji „Szanse powstania listopadowego” twierdził, że rząd Powstania dążył do ugody z carem, by zachować swoją polityczną pozycję w Petersburgu i przekonywał cara Mikołaja I, że chodzi nie o niepodległość Polski, ale o przywrócenie poszanowania prawa zagwarantowanego w konstytucji Królestwa Polskiego. Nie będę przywoływał wszystkich argumentów prof. Łojka, on sam to zrobił w niniejszej publikacji, do której przeczytania wszystkich zachęcam. Sam Wysocki po aresztowaniu i zesłaniu na katorgę do kopalni miedzi w Akatui a następnie do Czyty w głębi Rosji, do Królestwa Polskiego powrócił w 1857 roku.
Władze carskie nie pozwoliły mu zbliżać się do Warszawy – tam jego osoba była doskonale znana. Stolica pamiętała o bohaterze. Wysocki zamieszkał w Warce. Czy faktycznie oddawał się przyjemnościom doczesnym, jak niektórzy mówili, trudno potwierdzić. Na pewno pisał swoje wspomnienia, które odkrywał m.in. historyk i uczestnik Powstania Styczniowego Aleksander Kraushar. Zmarł w 1875 roku, a na jego płycie nagrobnej znalazła się sentencja, którą często powtarzał za życia: „Wszystko dla Ojczyzny – nic dla mnie”.
Motyw pomnika nagrobnego, a w zasadzie jego naprawa, jest tematem opowiadania Jana Himilsbacha „Partanina”, którą na ekran przełożył reżyser Michał Dudziewicz w filmie „Fucha” z 1983 roku. Ratowanie uszkodzonego grobu „naszego bohatera”, jak mówi o nim miejscowy nauczyciel historii. To on ze swoich skromnych środków funduje naprawę, „pod osłoną nocy”, by nikt nie dowiedział się, bo remont jest bez zezwolenia władz wojewódzkich. Do tego są Zgred i Dudek, dwaj nie stroniący od alkoholu robotnicy, u których w końcówce dojrzewa świadomość, że uczestniczą w ratowaniu pamięci kogoś bardzo ważnego i z nabożeństwem niosą żelazną trumnę, by złożyć ją w wyremontowanym grobie. Ostatnie ujęcie – znikają odchodząc w przezroczysty niebyt – jest tak sugestywne, jak uczestnictwo w pogrzebie miejscowej ludności, która zjawia się, by oddać hołd bohaterowi powstania, chociaż wydaje się społecznością bezwolną, ogarniętą alkoholowym odorem w miejscowej knajpie. Do tego znakomita gra aktorska m.in. Bogdana Baera, Mariana Kociniaka, Jerzego Bończaka, Ludwika Benoit, Leona Niemczyka – gwarantują sukces tego krótkiego filmu. Obraz, uzupełniony cytatami z „kamieniarskiego życia” wpisanego w realia PRL (lata 80. XX w.). Wszak Jan Himilsbach z zawodu był kamieniarzem, który mówił o swoim fachu, że robi „szlif płyt na wieczny fart”.
Postać Piotra Wysockiego, podobnie jak innych młodych oficerów, którzy uczestniczyli w wydarzeniach 29 listopada 1830 roku, to okazja, aby zwrócić uwagę na udział młodych ludzi w innych wydarzeniach historycznych – kolejnych powstaniach, w odbudowaniu niepodległej Polski w 1918 roku, podczas II wojny światowej, czy w protestach przeciw PRL. Wszak to Kornel Morawiecki wielokrotnie rozmawiając z młodymi ludźmi mówił o Polsce, że taka będzie jaką sami sobie wywalczą. I dawał szansę młodym ludziom, tworząc Solidarność Walczącą, w której zdanie młodego człowieka było tak samo ważne jak doświadczonego opozycyjnego wyjadacza czy profesora uczelni. Co więcej, SW dawała szansę młodemu człowiekowi na szukanie swojego miejsca w organizacji.
Ile zaprzepaszczono w naszych dziejach myśli tylko dlatego, że ich autorzy byli młodymi ludźmi, których odsuwano od realizacji ich pomysłów pod pozorem zachowania rozsądku i trzeźwości. W tym miejscu przypominają się słowa Marszałka Józefa Piłsudskiego: „Ilekroć słyszę te głosy rozsądku i trzeźwości, ilekroć spotykałem się z zarzutami romantyzmu, poezji… tylekroć chcę zawołać w odpowiedzi: a jednak ten romantyzm, ta poezja, to szaleństwo zwyciężyły!!!”