Aksjologia solidaryzmu

Zgodnie z zapowiedzią prezentujemy referat prof. Teresy Grabińskiej wygłoszony 30 września 2024 roku we wrocławskim oddziale IPN Przystanek Historia w ramach sympozjum upamiętniającego 5. rocznicę śmierci Kornela Morawieckiego.

Będę mówiła o aksjologii Solidaryzmu – zaczęła prof. dr hab. Teresa Grabińska. Ten wątek już został poruszony przez pana dyrektora Kamila Dworaczka, ale ja go rozwinę i chciałabym jeszcze pokazać jak ten oryginalny Solidaryzm Kornela Morawieckiego wygląda na tle wcześniejszych koncepcji Solidaryzmu w myśli europejskiej. Czym jest aksjologia, to chyba wiemy, to jest nauka o wartościach. Jeśli aksjologia, to mówimy o wartościach moralnych, ale i gospodarczych, organizacyjnych i religijnych.

U Kornela – kontynuowała pani profesor – rzeczywiście bardzo wyraźnie pojawił się wątek moralny Solidaryzmu i wątek religijny. Sama nazwa Solidaryzm pochodzi od łacińskiego słowa insolidum, oznaczającego to, co zasadniczo pozostaje w niepodzielnej trwałej całości. W starożytnym Rzymie używano tego terminu w transakcjach finansowych na określenie wspólnej odpowiedzialności dłużników w stosunku do wierzycieli.

Rozpatrując Solidaryzm w perspektywie współczesnej myśli filozoficznej, należy przede wszystkim zacząć od pozytywistycznych poszukiwań rozwiązań społecznych w konfrontacji z rozwijającym się dynamicznie na przełomie XVIII i XIX wieku kapitalizmem pierwotnym. W kapitalizmie pierwotnym wartością było przede wszystkim wolne działanie w przemyśle i handlu, a więc wartości gospodarczo-organizacyjne. Pierwotność kapitalizmu objawiała się właśnie w zaniedbywaniu przez przedsiębiorców wartości moralnych i religijnych.

Wyraźnym sprzeciwem wobec niesprawiedliwości społecznej powodowanej rozwojem pierwotnego kapitalizmu był socjalizm utopijny i najbardziej znany jego przedstawiciel Henri Saint-Simon. Radykalnie ów socjalizm przeciwstawiał się własności prywatnej. Twórcą pozytywizmu i równocześnie twórcą socjologii był Auguste Comte i z nim właśnie wiąże się pojęcie solidarność społeczna. Takie wyrażenie po raz pierwszy u niego się pojawiło i oznaczało pewien fakt społeczny, który wyrażany jest postawą poczucia wielostronnej więzi każdego członka społeczności z innymi. Mimo, że religię chrześcijańską uważał Comte za zew przeszłości – bo wtedy po rewolucji te nurty antyreligijne we Francji były bardzo wyraźne – to uznawał jej wartości moralne jako cenne w kształtowaniu społeczności. Comte był twórcą socjologii, jak powiedziałam, jako nauki o faktach społecznych, a następnie rozwijał ją inny Francuz, Émile Durkheim (1858-1917), i ten w dziele o podziale pracy społecznej znowu sporo miejsca poświęcił solidarności z socjologistycznego punktu widzenia i wprowadził takie rozróżnienie między solidarnością mechaniczną i organiczną. Ta pierwsza mechaniczna jest pierwotną formą więzi międzyludzkich. Powstaje przede wszystkim z potrzeby przetrwania wspólnoty, a więc ludzie muszą się z sobą komunikować i współdziałać, dla bezpieczeństwa całości. Ta solidarność mechaniczna wymaga podporządkowania się członków pierwotnej wspólnoty, którą Francuz nazywał hordą. Solidarność organiczna jest jakby wyższą fazą owej solidarności i powstaje w fazie doskonalenia narzędzi pracy i jej podziału. W przeciwieństwie do mechanicznej, ta organiczna opiera się na współdziałaniu i wzajemnym wspieraniu się na podobieństwo struktury i funkcji części organizmu.

Choć problem z koncepcją solidarności społecznej ożył w XIX wieku, to już 2400 lat temu Arystoteles zauważył go. Nie używał słowa solidarność, ale właściwie o tak rozumianej solidarności organicznej pisał w etyce nikomachejskiej konstruując swoją etykę przyjaźni. Zresztą bardzo wszystkim polecam etykę nikomachejską jako lekturę. Dla niego przyjaźń międzyludzka po platońsku jest wartością moralną, której urzeczywistnienie jest konieczne dla prawidłowego funkcjonowania państwa, bo państwo dla Greków, jak zapewne wiecie, a powinniście wiedzieć, było naprawdę wartością bardzo wysoką. Wyższą nawet niż człowiek. Do prawidłowego funkcjonowania państwa ta solidarność była konieczna, jego bezpieczeństwa – a więc i wartości gospodarczo-organizacyjne. Arystoteles niejako pogodził te wartości moralne i gospodarczo-organizacyjne tym, że rządzący państwem, których on nazywa prawodawcami, muszą dbać o jedność i zgodę w nim, a więc o wartości moralne.

Zgoda zdaje się być podobna do przyjaźni i o zgodę najbardziej zabiegają prawodawcy, pragnąc ile możliwości usunąć spory i kłótnie, które są objawem wrogości. I ludziom, którzy żyją w przyjaźni nie potrzeba wcale sprawiedliwości. Ludzie natomiast, którzy są sprawiedliwi, potrzebują mimo to jeszcze przyjaźni. A najwłaściwszą formą sprawiedliwości jest, jak się zdaje, ustosunkowanie się przyjazne.

W starożytnym Rzymie Marek Tulliusz Cyceron także zabiegał o zgodę w państwie. Cyceron był też politykiem. I pisał tak:

„Wszystkim przyświecać winna jedna podstawowa zasada, że pożytek każdej jednostki jest zarazem pożytkiem całego społeczeństwa. A jeśli poszczególne osoby będą zabiegały tylko o korzyść własną, rozpadnie się wszelkie współżycie między ludźmi.”

Gdy upatruje się w solidarności społecznej, wartości moralnych i gospodarczo-organizacyjnych, to uzasadnienie jej znajduje się przede wszystkim w dobru użytecznym. Bo jak jej społeczność funkcjonuje wewnętrznie i jest silna w stosunku do innych społeczności, gdy panuje w niej ład, zgoda i jedność. Niewątpliwie dobro użyteczne, jak wartości gospodarczo-organizacyjne, ważne dla bezpieczeństwa, nie wystarczało już Arystotelesowi, skoro w rozwijaniu tematu przyjaźni gdy zastanawiał się nad jej najdoskonalszą formą, to jest przyjaźnią prawdziwą, która nie jest już związana z wymianą dóbr potrzebnych obu stronom czy podziałem pracy, pisał, że „nie trzeba jednak dawać posłuchu tym, co doradzają, by będąc ludźmi troszczyć się o sprawy ludzkie i będąc istotami śmiertelnymi o sprawie śmiertelników. Należy natomiast ile możności dbać o nieśmiertelność”.

Owo zaś dbanie o nieśmiertelność wymaga celu przekraczającego, transcendującego, nawet najważniejszego z dóbr użytecznych. Na takie dobro transcendentalne wskazują różne religie. W starożytnej kulturze, dalekowschodniej tym razem, a więc odległej od naszego rytu chrześcijańskiego, w religii chińskiego Taoizmu w podobny sposób wskazuje się na miłość, przyjaźń i solidarność jako na podstawę stanowienia uniwersalnego porządku i na dobro transcendentalne jako cel jego zaprowadzenia.

Otóż słynny Lao Tzu albo Lao Zi albo Lao Tzy w wymowach tegoż nazwiska, około dwa i pół tysiąca lat temu głosił aforystyczny przekaz, że „tylko ten, kto jest gotów oddać ciało dla dobra świata jest godzien odpowiedzialności za jego losy. Tylko ten, kto jest gotów zrobić to z miłością może być zarządcą świata”. A dobra transcendentalnego upatrywał w Tao. Nie będziemy wnikać w tajemnicę Tao, bo rzeczywiście ona jest jakby niewyczerpywalna z samej rzeczy, ale owo Tao to jest właśnie to dobro najwyższe. On też nie używał słowa dobra. Tao to jest i droga, i cel, i tajemnica. „Najwyższe dobro jest jak woda. Woda daje wszystkim pożytek nie walcząc z nikim.” I dalej: „osiągnąć niebo to żyć zgodnie z Tao”. Więc wyraźnie widać tutaj taki wątek moralny i religijny. Natomiast warto zwrócić uwagę w tym aforyzmie na kontekst kulturowy. Gdy my czytamy ten wers – woda daje wszystkim pożytek nie walcząc z nikim – to się trochę zastanawiamy. Dla nas woda jest także żywiołem, ale jeśli sobie wyobrazimy Chiny, gdzie ta woda jest dobroczynna, zalewając i nawadniając pola ryżowe, no to ta woda rzeczywiście jest tylko pożytkiem, a nie wrogiem.

Cztery zasady.

W naszym kręgu kulturowym i w tym kręgu, w którym wyrósł Kornel Morawiecki, najbardziej żywa jest koncepcja personalistyczna człowieka i społeczeństwa. I ta koncepcja solidaryzmu Kornela Morawieckiego również się w niej mieści, z niej czerpie, poniekąd ją rozwija. A więc tak, w tejże personalistycznej koncepcji człowieka, czyli osoby ludzkiej i społeczeństwa, czyli wspólnoty osób – podstawą są cztery zasady.

Pierwsza to jest zasada personalizmu, która implikuje zasady wolności, pomocniczości i pluralizmu społecznego. Druga to jest zasada sprawiedliwości, która wyznacza jej miarę, czyli na przykład sposób stanowienia prawa oraz zasadę demokracji. Zasada prawdy, trzecia zasada w życiu społecznym gwarantuje ideologię społeczną sprzyjającą rozwojowi osoby ludzkiej. Jak ona jest ważna, to nie trzeba nikogo przekonywać, gdy się choćby dwudziestowieczne autorytarne systemy zideologizowane ma na uwadze – hitlerowski czy sowiecki. No i po czwarte zasada miłości jako warunek pokoju, bo solidarność jest warunkiem pokoju, a miłość społeczna jest warunkiem pokoju, tak wewnętrznego, jak i, daj Boże, międzynarodowego. A więc zasada miłości jako warunek pokoju pociąga za sobą zasadę solidarności i ładu społecznego.

Za autora pierwszej całościowej koncepcji solidaryzmu społecznego uważa się mało znanego niemieckiego myśliciela społecznego i filozofa Heinricha Pescha (1854-1926). Jego dzieła nie są tłumaczone na język polski, choć rzeczywiście ten solidaryzm społeczny opracował całościowo w wielu publikacjach. I tak, rozwinął w tej swojej koncepcji problematykę własności i pracy oraz roli związków zawodowych pracowników najemnych zarówno w świadczeniu pracy, jak i w organizacji życia gospodarczego. Czyli bardzo wyraźnie zajął się realizacją wartości gospodarczo-organizacyjnych, ale też w nie mniejszym stopniu wolności i moralności działania oraz etycznych uwarunkowań ekonomii – czyli wartości moralnej.

Sam był jezuitą, a więc może nie akcentował specjalnie wartości religijnych, ale w tych wartościach moralnych chrześcijaństwo rytu katolickiego się mocno przejawiało. W definicji Pescha – ta definicja jest dość techniczna, ale kompletna – solidaryzm jest to taki system społeczny, który w oparciu o moralno-organiczną koncepcję życia społecznego w państwie wymaga organizacji gospodarki narodowej odpowiadającej zasadzie solidarności, a więc wspólnocie państwowej i jej celowi wspólnotowemu zgodnie z wymogami sprawiedliwości społecznej.

„Realizacja solidaryzmu społecznego zapewnia – pisał Pesch – przestrzeń do pełnego organicznego rozwoju społeczeństwa zgodnie z warunkami epoki, w odpowiednich związkach zawodowych, przy zachowaniu odpowiedzialności za siebie jednostek, indywidualnych przedsiębiorstw i stowarzyszeń opartej na prawie naturalnym.” O ile socjologistycznie zorientowani myśliciele – także francuscy, tacy jak Léon Bourgeois albo Charles Gide – solidarność pojmowali jako fakt społeczny, bez moralnych odniesień, jako po prostu wynik stanowienia prawa albo ewolucji społecznej, o tyle według Pescha solidarność ma głębokie korzenie etyczne i jest oparta na moralnym zobowiązaniu.

No i właśnie bardzo ładnie w tę perspektywę Pescha wpisuje się solidaryzm Kornela Morawieckiego. Oczywiście Kornel nie powoływał się na Henryka Pescha – po prostu go nie znał, naprawdę jest to mało znany w Polsce autor – ani na innych protoplastów solidaryzmu społecznego. Koncepcja solidaryzmu Morawieckiego jednak przypomina tę Pescha, choć jej korzenie, mówię o korzeniach solidaryzmu Morawieckiego, są oryginalne i odnoszą się do „tu i teraz” drugiej połowy XX wieku. Tu – to PRL, a teraz – to druga połowa XX wieku.

Koncepcja solidaryzmu Kornela Morawieckiego wyrasta ze zrozumienia pojęcia solidarności mocno naznaczonego jej źródłem w moralności katolickiej, czyli wartościami moralnymi i religijnymi – samo pojęcie solidarności ma w języku polskim taki ryt, podczas gdy znacznie słabiej w angielskim solidarity, która akcentuje grupowy interes doraźny. Solidarność angielska to nie to samo, co polska solidarność, nawet jeszcze bez Solidarności lat 80.

Po drugie, z czego wyrasta? Z potrzeby nowej organizacji społeczeństw krajów pozostających pod dominacją sowiecką, poddanych marksistowskiej ideologii kolektywizmu, własności i organizacji pracy, jednak zgodnie z solidaryzmem niepowielającej błędów kapitalizmu. Czyli to, o czym mówił pan dyrektor Dworaczek, czyli o pewnej trzeciej drodze, przy czym termin „trzecia droga” w myśleniu politycznym jest nieco skompromitowany. Na przykład Mussolini także wprowadzał „trzecią drogę” we Włoszech.

Więc trzeba wiedzieć, o jaką trzecią drogę chodzi, a więc tę naznaczoną solidaryzmem. Program Solidaryzmu społecznego Kornela Morawieckiego powstał na początku lat 80, podczas walki polskiego świata pracy z komunistyczną opresją o godne warunki pracy i płacy oraz o suwerenną, wydajną gospodarkę narodową, a więc ten cel gospodarczo-organizacyjny był także ważny. Zaowocowało to powstaniem w 1980 roku zupełnie nowego rodzaju, nie tylko w krajach komunistycznych, związku zawodowego nazwanego Solidarnością, który w swoim programie podkreślał wartości gospodarczo-organizacyjne, choć nie pomijał chrześcijańskich wartości religijnych.

Natomiast nieco później powstała we Wrocławiu organizacja Solidarność Walcząca, nazywana także w skrócie SW, założona przez Kornela Morawieckiego, która zwracała szczególną uwagę na wartości moralne Solidarności, zgodne z wartościami chrześcijańskimi. Zarówno w ustaleniu pokojowego współistnienia wewnątrz państw i narodów, jak i między nimi – to jest na pewno nowość.

Postulaty idei powołania Solidarności Walczącej były już obecne w trzech pierwszych dokumentach programowych, to jest w artykułach Kornela Morawieckiego: Manifest Solidarności z 1982 roku, Solidaryzm. Znaki szczególne z 1984 roku i O wspólnotę narodów i państw demokratycznych z 1985 roku. Wszystkie te artykuły ukazały się w prasie podziemnej. Natomiast obecny tu pan dyrektor wrocławskiego IPN razem z dr Grzegorzem Waligórą, zebrali i opracowali bardzo pięknie większą część twórczości Solidarności Walczącej, wydawnictw Solidarności Walczącej.

Te akurat trzy są w tomie drugim, w części pierwszej i opracował je Kamil Dworaczek i Grzegorz Waligóra. Oto cytaty z pierwszych tekstów o Solidaryzmie społecznym Kornela Morawieckiego. W Manifeście Solidarności Kornel Morawiecki tak pisał o idei Solidaryzmu.

„Solidarność nie jest tylko nową ideą, ale zarazem sposobem na jej realizację, a ma temu służyć projekt społeczno-polityczny Solidaryzmu. Solidaryzm to taki rodzaj demokracji, który dostrzega interesy jednostek i dba o ich wspólną z interesami ogółu realizacji. Po trzecie w Solidaryzmie solidarność to coś więcej niż prawa i instytucje, to jedność walki o wspólne cele, to solidarna ochrona słabych i krzywdzonych, to nowy sposób życia ludzi i społeczeństw. Solidarność jest propozycją świata pracy, która uczłowiecza ziemię i uświęca człowieka. No i po czwarte Solidaryzm ma być podstawą ideową tej Polskiej Rzeczpospolitej Solidarnej, za której przykładem miałyby iść inne narody pozostające pod sowiecką władzą z cudzego nadania.”

W artykule „Solidaryzm. Znaki szczególne” Kornel Morawiecki już wprost podkreślił wartości religijne przyświecające realizacji Solidaryzmu w odniesieniu, cytuję: do godności dziecka Bożego, do nieśmiertelnej duszy i przypomniał deklarację z Manifestu Solidarności, że Solidaryzm, cytuję: jest oparty na demokracji, różnorodności, pluralizmie i samorządności oraz dalej uznaje, cytuję: podstawowe prawo rozwoju ekonomicznego, wymianę i konkurencję rynkową z ograniczeniami nałożonymi na prywatną władzę pieniądza i na władzę państwową, czyli realizuje wartości moralne i równocześnie gospodarczo-organizacyjne. Organizacji solidarnej wspólnoty i dialogowi między społeczeństwem a władzą mają zaś służyć związki zawodowe lub federacja takich związków.

W drugim artykule Morawiecki nawiązał do powstania Solidarnej Wspólnoty Ponadnarodowej, gdyż Solidaryzm wskazuje, cytuję: na kierunek ewolucji społecznej, która prowadzi do materialnego i duchowego awansu osób i narodów. Temat ten rozwinął w trzecim artykule „O wspólnotę narodów i państw demokratycznych”, w którym domagał się skutecznego działania Organizacji Narodów Zjednoczonych, zwłaszcza w kwestii przestrzegania praw człowieka w krajach, które należą do tej organizacji. Postawił ostro pytanie o to, czy – cytuję: obecność ONZ przedstawicieli takich dyktatur nie czyni z tego w zamyśle zgromadzenia narodów międzynarodówki fałszu i obłudy. I postulował wspieranie prawdziwie demokratycznych rządów, mających autentyczne, cytuję: pełnomocnictwo do występowania na międzynarodowym forum w imieniu społeczeństw swych krajów. Na pewno w czasie, w którym o tym pisał, wielonarodowe imperium oparte na przemocy – to też jego nazwa – czyli Związek Sowiecki i jego satelitarne państwa były poważną przeszkodą.

Aksjologiczny solidaryzm jest nadal aktualny, choć często jest postrzegalny jako taka idea utopijna. A więc jest nadal aktualny jako jednak idea budowania pomyślności każdej społeczności. Skoro jednak chodzi w nim o wartości, które człowiek ma realizować w swoim życiu, to mają one uwarunkowania kulturowe. Przy tym Chińczyku już było widać, że gdyby nie wziąć pod uwagę funkcji wody w rolniczych Chinach, to trudno byłoby zrozumieć jeden z wersów. Chodzi o zrozumienie, które z tych ważnych dla człowieka wartości są podstawowe, jakby przekraczające te uwarunkowania kulturowe. To jest wynikają z prawa naturalnego, nad którym już pewnie 500 lat nikt się specjalnie nie zastanawia, niezależnie od różnic kulturowych.

Na pewno w sprzeczności z zasadą solidaryzmu pozostają tezy takie, jak ta pochodząca od Tomasza Hobbsa. To są takie tezy, które niby mają świadczyć o realistycznym, zdroworozsądkowym podejściu do organizacji społeczności. A więc na pewno w sprzeczności z zasadą solidaryzmu pozostają tezy takie jak ta pochodząca od angielskiego polityka i przede wszystkim myśliciela, filozofa Tomasza Hobbsa o naturalnym, radykalnym skonfliktowaniu pierwotnej wspólnoty ludzkiej. Człowiek człowiekowi i wilkiem – to jest ta podstawowa teza i tak jest urządzona wspólnota ludzka, jeśli się jej odpowiednio nie zorganizuje. Oraz zasada, którą Hobbs umieścił jako pierwszą w swoim zestawie praw natury. On oczywiście tę zasadę pierwotną zmodyfikował, wprowadzeniem tego Lewiatana, czyli państwa. No i wtedy wyprowadził z prawa natury, już takie, można powiedzieć, bardziej cywilizowane. No ale proszę posłuchać, jak to prawo natury tu wygląda: „Każdy człowiek winien dążyć do pokoju, jak dalece tylko ma nadzieję go osiągnąć. A gdy go osiągnąć nie może, wolno mu szukać wszelkich środków i rzeczy dlań korzystnych w wojnie i ich używać”. Tam jest dalej ten cytat jeszcze rozwijany, że wolno mu właściwie zabić, zniszczyć, jeśli tylko ma się bronić. Już bez odniesienia do żadnej hierarchii wartości.

To jest ten realizm, to jest ta zdroworozsądkowość. Angielska, ale chyba taka też i zachodnia w dużym stopniu. Pokojowe rozwiązanie Hobbsa polega na koniecznej organizacji państwa fundującej najczęściej jedynie solidarność mechaniczną. Bo to ona zabezpiecza całość społeczności, która ma prawem powściągać owe hobbsowskie destrukcyjne instynkty ludzkie. Jest ono jednak niewystarczające, jeśli nie zapanuje w społeczności – wracając do Arystotelesa – właśnie owa arystotelesowska przyjaźń lub choćby wyższa od niej i od durkheimowska solidarności organicznej, a na pewno wyższa i od arystotelesowskiej przyjaźni i od tej solidarności organicznej – solidarność aksjologiczna podobna do postulowanej przez Kornela Morawieckiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *