Te słowa wypowiedział prof. Rogera Scrutona w 2007 roku. Gdy 12 stycznia 2020 roku Roger Scruton zmarł, premier Polski Mateusz Morawiecki na swoim profilu FB napisał: Był swoistym bastionem wolnej myśli europejskiej, interdyscyplinarnym intelektualistą, obrońcą tradycji i wielkim przyjacielem Polaków. Podziwiałem Sir Rogera za Jego niezłomny upór, jaki w swoich dziełach zawierał, by zachować tradycyjne wartości stanowiących ego Europy.
Gdyby przyjąć maksymę Cycerona, że filozofia jest sztuką życia, to jak najbardziej powiedzenie to odnieść można do prof. Rogera Scrutona. Ten profesor Uniwersytetu Londyńskiego i Birkbeck College, wykładowca filozofii i etyki, autor wielu publikacji z zakresu filozofii, polityki, estetyki, pisarz, krytyk, eseista i publicysta, a także kompozytor (m.in. opery „Minister”) od lat wiódł spokojne życie na swojej wiejskiej farmie – bez telewizora, w otoczeniu rodziny i swoich koni. Taką podjął decyzję w latach dziewięćdziesiątych, gdy „uniwersytecki salon”, mocno zlewicowany, przypuścił ataki na jego osobę za poglądy z zakresu filozofii i polityki. Ataki te były często na pograniczu zarówno prawa, jak i dobrego smaku, ale co więcej, ignorowały wiedzę jako taką.
Jeden z takich ataków ze strony BBC zakończył się procesem w 1987 roku, który przyniósł prof. Scrutonowi nie tylko satysfakcję przeprosin ze strony stacji, ale i 2,5 tys. funtów odszkodowania. Za te pieniądze Scruton kupił… konia do polowania na lisy. To także wyraz postawy konserwatysty w życiu codziennym, bo – wbrew obiegowej opinii, że ten rodzaj polowania to rodzaj snobizmu arystokracji – polowanie na lisa w dawnej Anglii było rodzajem gry, w której uczestniczyła cała wiejska społeczność, bez względu na stan, a nie tylko „wyższe sfery”. Z czasem Roger Scruton stał się nie tylko aktywnym uczestnikiem polowań, ale i swego rodzaju specjalistą, publikującym w „Przeglądzie Łowieckim” („Huting Review”) oraz autorem książki „On Hunting” (1998).
Warto w tym miejscu dodać, że Scruton, dając wyraz zainteresowaniu polowaniem i łącząc je z tradycją wsi angielskiej, przywołuje obrazy z „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza. Jak mówił, polowanie to świadectwo, że istniał kiedyś, nie tak dawno, inny świat. To brzmi jak pożegnanie z dawną Litwą, uwiecznioną w literaturze. Bo filozofia według sir Rogera, to nie tylko zawód. Wizerunek filozofa-myśliciela, kojarzy się profesorowi z siedzeniem cały dzień w fotelu. A filozofia to całe życie, to praktyczna działalność człowieka. Dla Scrutona filozofami są zarówno jego sąsiedzi na wsi, którzy nigdy nie napisali żadnego filozoficznego tekstu, ale koncentrują się na codziennej praktyce, jak i gen. Rommel, Napoleon czy Wagner, którzy swoje przemyślenia wcielali poprzez działalność dnia codziennego Znamienne są jego słowa o Wagnerze, że to „symbol człowieka, który ogarnął cały świat.” Należy tu zwrócić uwagę, że prof. Scruton bardzo cenił muzykę Karola Szymanowskiego i Stanisława Moniuszki, żałując, że w Polsce nie docenia się należycie dzieł operowych, podobnie jak w Wielkiej Brytanii nie docenia się polskich kompozytorów.
Z pewnością profesor znał powiedzenie Fryderyka Schillera, że „z głupotą nawet bogowie walczą bezskutecznie” i wolał z oddali obserwować i komentować wystąpienia swoich adwersarzy, czekając na sposobny moment powrotu. Bo taki nastąpił. Profesor Scruton stał się autorytetem dla zwolenników myśli konserwatywnej, został redaktorem naczelnym The Salisbury Review, założycielem Conservative Philosophy Group. Jej działalność miała wpływ na rozpropagowanie myśli konserwatywnej w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Warto tu podkreślić, że poglądy i publikacje prof. Scrutona mają coraz więcej słuchaczy i czytelników nie tylko w jego ojczyźnie, ale i w Polsce. To także zasługa samego autora, który o Polsce wypowiadał się bardzo ciepło.
Kiedy Scruton stał się konserwatystą? Pochodząc z robotniczej rodziny, nie miał żadnych rodzinnych wzorców, a jeśli, to raczej skłonności ku socjalizmowi i szeroko rozumianej lewicy. Jak mówił, kiedy ojciec dowiedział się, że syn pójdzie studiować na Cambridge, przestał się do niego odzywać – według ojca ta uczelnia reprezentowała myśl konserwatywną, zaśniedziałą, opanowaną przez stare i możne rody, przez „wyższe sfery”, do jakich Scrutonowie nie należeli. Początkiem myślowego przełomu dla Scrutona były wystąpienia studenckie w Paryżu w maju 1968 roku. Jak powiedział w wywiadzie dla Polskiego Radia kilka lat temu: „jedyną rzeczą, której nienawidzę, to bunt. I tylko przeciw niemu się buntuję. Chcę, żeby rzeczy i świat toczyły się zgodnie z naturalnym porządkiem, chcę, by ludzie szanowali prawo i porządek. By mieli szacunek do tradycji i kultury, w której się urodzili. To oznacza dla mnie konserwatyzm.”
W wydarzeniach paryskich w 1968 roku Scruton dostrzegł wykorzystanie buntu młodzieży, która w naturalny sposób buntuje się przeciwko normom i wszystkim, którzy mówią im, co powinni robić – przez ludzi pokroju Sartre’a, dla którego „odrzucanie zasad to także zasada” a „przeszłość organizuje się wciąż na nowo z teraźniejszością”. To było niebezpieczne, bo autorytetami młodzieży stawali się ludzie odrzucający wszelkie autorytety – moralne, polityczne, filozoficzne. A dla Scrutona konserwatyzm to autorytet, a nie „wolność”, która może być różnorako definiowana i wykorzystywana do takiego czy innego celu, jak to robią zwolennicy liberalizmu. Swój pogląd na ideę konserwatyzmu Scruton zawarł w książce „The Meaning of Conservatism” z 1980 roku, w Polsce znanej pt. „Co znaczy konserwatyzm”. W niej profesor nawiązał do brytyjskiej filozofii konserwatywnej, która była „reakcją na gigantyczną inżynierię społeczną, wywodzącą się z Oświecenia”. Jak pisał prof. Legutko: „dla Scrutona taka charakterystyka konserwatyzmu jako filozofii przywiązania, dziedzictwa, doskonale pasuje do doświadczenia angielskiego, do wizji historii opartej na ciągłości”. Inne książki Rogera Scrutona wydane w Polsce to m.in. „Intelektualiści nowej lewicy”, „Przewodnik po filozofii dla inteligentnych”, „Zachód i cała reszta”.
Dokonując wyboru pomiędzy swoimi adwersarzami, prof. Scruton wolał dyskutować z socjalistami, którzy mają zdefiniowane poglądy i przez to szanują ludzi z drugiej strony barykady, niż z liberałami, będącymi snobami, uważającymi, że znają odpowiedzi na wszystkie pytania, eksperymentują nie troszcząc się o skutki swoich poczynań.
Warto w tym miejscu dodać, że Scruton książkę „Co znaczy konserwatyzm” pisał w momencie, gdy w Wielkiej Brytanii Partia Konserwatywna wygrywała wybory, gdy społeczeństwo odrzuciło retorykę lewicową, oczekując nowego spojrzenia i rozwiązań szeregu problemów, jakie narosły w czasie rządów jej poprzedników. Z tym, że hasło „wolności”, na które powołują się konserwatyści brytyjscy, to rodzaj ustępstwa wobec liberałów, sojuszu z nimi wobec systemu komunistycznego i ZSRR. Lata osiemdziesiąte ubiegłego wieku to okres, w którym panowała przychylniejsza dla konserwatystów atmosfera w związku z powstaniem w Polsce „Solidarności”. Miała też znaczenie wojskowa interwencja w obronie Falklandów zaatakowanych w 1982 roku przez argentyńską marynarkę oraz związany z tym wzrost patriotycznych postaw wśród Brytyjczyków.
Gdy sir Roger mówi o „Solidarności”, wskazuje, że była to rewolucja przeciwko planowej gospodarce, ateizmowi i socjalizmowi. Gdyby zapytać Scrutona, kto jest dla niego autorytetem, jednym tchem wymienia Gilberta Chestertona oraz Samuela Johnsona. Szczególnie ten ostatni jest mu bliski. Johnson to XVIII-wieczny pisarz, felietonista, twórca angielskiego słownika, człowiek z pasją – z jednej strony londyński samotnik, z drugiej zaś wesoły kompan i miłośnik wina. To pod jego wpływem prof. Scruton także stał się smakoszem trunku. Do poglądów Rogera Scrutona pasuje cytat Johnsona o wolności: „Dlaczego o wolności najgłośniej krzyczą nadzorcy niewolników?”. Inne znane powiedzenie Johnsona, to: „piekło jest wybrukowane dobrymi chęciami”.
Zainteresowanie Polską nastąpiło, gdy w czerwcu 1979 roku Scruton zobaczył w TV relacje z pielgrzymki Papieża Jana Pawła II do Ojczyzny. „Byłem pod wrażeniem atmosfery – ogromne napięcie i strach, a jednocześnie wszędzie małe nasiona nadziei. Pomyślałem, że skoro są nasiona nadziei, trzeba je podlać, żeby urosły”. Wówczas w środowiskach uniwersyteckich Wielkiej Brytanii nie było dobrej atmosfery na podjęcie konkretnych działań dla wsparcia działaczy antykomunistycznych w Polsce i w innych państwach bloku moskiewskiego. Środowisko uniwersyteckie pozostawało bowiem pod wpływem poglądów lewicowych, zafascynowanych zjawiskiem „pax sovieticus”.
Na początku lat 80. Roger Scruton odwiedził Polskę. Poznał m.in. Marka Kuchcińskiego, który wówczas mieszkał w domu w Ostrowie pod Przemyślem, zajmując się uprawą pomidorów i działając w podziemiu. Na strychu domu organizował tematyczne spotkania, na które zapraszał gości. Redagował niewielkie pisemko „Strych Kulturalny”, mający nakład około stu egzemplarzy, które rozprowadzał wśród znajomych. Roger Scruton także trafił na strych domu w Ostrowie i zaprezentował wykłady: „Lewica i konserwatyzm”, „Związki zawodowe i prawo”, „Zasady polityki konserwatywnej”. Odwiedził też KUL, jak zaznaczył, jedyne miejsce publiczne w komunistycznej Europie, gdzie można swobodnie rozmawiać. Tytułem komentarza wypada przypomnieć, że niestety także na KUL była spora grupa tajnych informatorów i agentów SB, donoszących na kolegów.
Okres stanu wojennego tak scharakteryzował: „Polsce odebrano jej tożsamość, którą zachowywała niezależnie od działań Stalina czy Hitlera. To był kraj spowity własną tajemniczą aurą, gdzie czułem oddech agresji. Kraj przepełniony strachem, w którym ludzie mówili szeptem lub siedzieli w ciszy. Kiedy szedłem, słyszałem kroki, które cichły, kiedy stawałem.”
Odkrywając Polskę, prof. Scruton zastanawiał się nad jej fenomenem – obraz tłumów podczas kolejnych wizyt Papieża Jana Pawła II, czy podczas niedzielnych nabożeństw w kościołach, mimo kilkudziesięciu lat komunistycznej polityki laicyzacji, widok demonstracji ulicznych w latach osiemdziesiątych, czy biedy, gdy w sklepach nie było towarów a olbrzymie ludzie w olbrzymich kolejkach oczekiwali na ich dostawę. A jednocześnie – co podkreślał – nigdy i nigdzie w Polsce nie był głodny, bo u każdego gdzie przebywał, stół był zastawiony. To zasługa polskiej żywotności, specialite de la maison – jak z niczego wyczarować pełny garnek. Taki naród nie może zasługiwać na zagładę!
Nie mogąc liczyć na pomoc środowiska uczelnianego, Scruton poszukiwał innych osób, które wsparłyby jego pomysł zaangażowania się w pomoc dla działań antykomunistycznych w Polsce. Udało się pozyskać baronową Caroline Cox, Jessicę Douglas-Home oraz Agnieszką Kołakowską. Utworzono „Jagiellonian Trust”, organizację która zbierała fundusze na pomoc dla polskiej opozycji. Do Polski przerzucano czasopisma, lekarstwa, pieniądze i sprzęt poligraficzny. Podobną akcją objęto także opozycję w Czechosłowacji i na Węgrzech – stąd nazwa, nawiązująca do panowania Jagiellonów w tych państwach w XV i na początku XVI wieku. W Czechosłowacji Scruton został zatrzymany przez tamtejszą służbę bezpieczeństwa i wkrótce wydalony. W 1998 r otrzymał od Prezydenta Vaclava Havla Medal Za Zasługi, w podzięce za udzielaną pomoc w latach 80.
W czerwcu 2016 roku Kapituła Nagrody im. Lecha Kaczyńskiego w ramach kongresu „Polska Wielki Projekt”, przyznała prof. Rogerowi Scrutonowi medal „Odwaga i Wiarygodność”. Nagroda przyznawana jest osobom działającym na rzecz Polski i jej dobrego imienia za granicą.
Prof. Roger Scruton w rozmowie z Piotrem Zychowiczem dla niezależnego pisma „Bibuła” w 2007 roku scharakteryzował sytuację konserwatysty, czy ogólnie osoby przyznającej się do poglądów prawicowych, w mediach zachodnich. Dziennikarze, wśród których wyraźnie dominują osoby o poglądach lewicowych i liberalnych, prezentują zwykle zdecydowanie negatywny obraz działacza czy myśliciela prawicowego. Często te postaci są pomijane i wykluczane ze środowiska. Taka praktyka „śmierci przez zapomnienie”, to znany nie tylko w Polsce sposób wobec „niepoprawnie myślących”.
Dlatego pierwsze rządy PiS (2005-2007) oraz osoba Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego nie cieszyły się w Wielkiej Brytanii i na Zachodzie dobrą prasą. To zresztą dotyczyło wcześniej i później zarówno polskich jak i zachodnich polityków obozu prawicowego: Margaret Thatcher, Ronalda Reagana, Wiktora Orbana, Donalda Trumpa czy Mateusza Morawieckiego. Prof. Scruton wielokrotnie podkreślał złą rolę ówczesnej opozycji w Polsce, która w czasie pierwszych rządów PiS używała osobistych kontaktów, by taki obraz na Zachodzie o naszym kraju powstał. Dodam, że tym bardziej w okresie rządów PiS w latach 2015-2023 osobiste kontakty opozycji z UE przyczyniały się do nacisków „eurokołchozu” na Polskę.
Ówczesna opozycja i dziennikarze, podobnie jak w 2007 roku, na pierwszy plan wysuwali „brak wolności słowa”, która ponoć była w Polsce zagrożona. Taki obraz miał doprowadzić do odsunięcia/ obalenia „niepoprawnych władz”. Przez 8 lat rządów PiS opozycja „ośmiu gwiazdek” w skandalicznej żonglerce faktami, grała na reformie wymiaru sprawiedliwości. Wykluczając i piętnując „niepoprawne poglądy” reprezentanci opozycji sami tę wolność ograniczali.
Dochodził do tego swoisty pogląd na demokrację. Mamy ją, gdy „nasi” wygrywają, a gdy naród wybiera „nie tak jak trzeba”, nie głosując na lewicę i liberałów – demokracji nie ma. Ale – jak podkreślał prof. Scruton – w Polsce w odróżnieniu do Zachodu, można jeszcze otwarcie wyrażać swoje poglądy na homoseksualizm czy zagrożenia związane z migracją. Jest to więc światełko w tunelu i – „dopóki istnieje Polska, nie zginie wolność słowa” – kończy prof. Scruton. Niestety niepokoją ostatnie fakty, jak choćby zawieszenie w TVP dziennikarza Przemysława Babiarza za wypowiedź o wymowie utworu „Imagine”. Czy wśród narastających zagrożeń w Polsce nie musimy się zacząć martwić o wolność słowa?
W czerwcu 2019 roku Sir Roger Scruton otrzymał z rąk Prezydenta Andrzeja Dudy Order Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej w uznaniu wybitnych zasług we wspieraniu przemian demokratycznych w Polsce.