Debata „Czyja będzie Polska” fundacji Archiwum Jana Olszewskiego 25 maja 2024 rok w Warszawie
Szanowni Państwo, organizatorzy zadali mi taki temat: Bezpieczeństwo struktur i organów państwa – „moment konstytucyjny”? Ja w tym temacie widzę trzy elementy i chciałbym się do każdego z tych elementów odnieść.
Pierwszy element to jest bezpieczeństwo państwa, bezpieczeństwo struktur, bezpieczeństwo organów państwa. Mojego państwa, państwa polskiego. To punkt pierwszy.
Punkt drugi to moment konstytucyjny. Termin, który pojawia się czasami, szczególnie jest kojarzony z taką chwilą, gdzie z jakichś przyczyn politycznych otwierają się wrota, podczas których można dokonać zasadniczej zmiany ustrojowej. Na ogół ta zmiana ustrojowa łączy się ze zmianą konstytucji, która jest – zgodnie z Polską z konstytucją, jej artykułem ósmym – najwyższym prawem Rzeczypospolitej. I nieraz się zastanawiamy, czy jest moment konstytucyjny na zmianę konstytucji. Ale ja ten termin rozumiem szerzej, bo nie tyle o konstytucję chodzi, co o ustrój, który może, ale wcale nie musi być realizowany przez konstytucję.
I trzeci element, który ja dostrzegam w tym tytule zadanym mi przez organizatorów – kto wie, może nawet najważniejszy element, a paradoksalnie chyba najmniej widoczny – to znak zapytania, który został umieszczony na końcu. I do tych trzech elementów, łącznie z tym ostatnim, chciałem się odnieść.
Kiedy mówimy o bezpieczeństwie państwa, przeciętny człowiek co ma na myśli? Przychodzi mu na myśl wojsko, przychodzą mu na myśl służby mundurowe najrozmaitsze, policja. To są te organy, te struktury, które mają dbać o bezpieczeństwo państwa, które chronią przed zewnętrznym i przed wewnętrznym zagrożeniem, które stoją na straży prawa pochodzącego przecież od narodu. Pośrednio, bo naród wybrał sobie organy władzy ustawodawczej, które to prawo tworzą i według tych prawideł naród chce żyć.
Ale wydaje mi się, że to pojęcie bezpieczeństwa państwa należałoby rozciągnąć nieco bardziej. Bo są inne organy, inne struktury państwa, które czuwają nad jego bezpieczeństwem w obszarach wcale nie mniej istotnych. Dla mnie takim organem, jednym z najważniejszych, który czuwa nad bezpieczeństwem państwa jest Trybunał Konstytucyjny. Czuwa nad bezpieczeństwem państwa, zabezpiecza państwo przed uzurpacją, przed zawłaszczeniem, przed działaniami zewnętrznymi, które mogą przybrać postać takiej czy innej umowy międzynarodowej, bądź takiego czy innego sposobu realizacji tej umowy w konfrontacji z polskim prawem, z konstytucją na czele. Jeszcze raz przypomnijmy, konstytucja jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej, a więc bezpieczeństwo naszego państwa zależy od stabilności, nienaruszalności, przestrzegania i stosowania konstytucji. Trybunał Konstytucyjny również jest organem, który dba o nasze bezpieczeństwo niejako wewnątrz, bo właśnie chroni przed uzurpacją władzy wewnętrznej, władzy wykonawczej, a często sił politycznych, które zdominowały w danym układzie politycznym władzę ustawodawczą i nie chcą liczyć się z przyjętymi prawidłami, nie chcą liczyć się z konstytucją, zamierzają maszerować przez inne instytucje państwa i je zawłaszczać.
No właśnie, inne instytucje państwa. Dla swojego bezpieczeństwa państwo jak organizm potrzebuje systemu immunologicznego, który będzie go chronił przed tak czy inaczej wstrzykiwanym mu wirusem, czymś obcym, co chce wniknąć w struktury państwa, zniszczyć je albo przejąć je. Tym systemem immunologicznym w moim przekonaniu jest prokuratura i sądy. Bo cóż z tego, że będziemy mieli ustawę, która powie – nie wolno, albo ustawę, która powie – tylko w takim trybie, skoro decydent postąpi inaczej. Od czego mamy przepisy, które mówią o niedopełnieniu obowiązków, które mówią o przekroczeniu uprawnień, które tyczą się konkretnych urzędów i urzędników. Przecież one byłyby zupełnie martwe, gdyby nie było organów tej ochrony immunologicznej, prokuratury i sądów niezawisłych.
Każdy sędzia w Polsce przed objęciem urzędu – jest to warunek objęcia tego urzędu – musi złożyć ślubowanie lub przysięgę, gdy doda słowa: tak mi dopomóż Bóg. Słowa tego ślubowania rozpoczynają się od przyrzeczenia, że ten sędzia będzie – służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej. Służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej – jest to naczelne zadanie każdego sędziego. I dochodzimy tutaj do kolejnej kwestii – sądy. Sądy są organami władzy. Tak, my wiemy, trzecia władza, władza sądownicza. Odmieniamy to przez różne przypadki. Ale skupmy się na tym słowie – władza. Możność decydowania o innych. Możność decydowania o państwie. Czasami w kluczowych dla tego państwa kwestiach.
Spójrzmy na przykład na sądownictwo administracyjne. Takie hasło – Turów. Węgiel brunatny, kopalnia, ogromny fragment niezależności energetycznej naszego państwa zawisł w pewnym momencie od decyzji sądu administracyjnego. A mieliśmy tam wzbudzające wielkie kontrowersje, ustanowienia zabezpieczające, które wpływają na los nas wszystkich. Skutki złych decyzji w takim obszarze gospodarczym mogą być o wiele większe niż dywanowe bombardowanie. Dużo większe.
Dziś na przykład w ostatnich dniach pojawia się kwestia terminala kontenerowego w Świnoujściu. Podważenia decyzji wojewody, zaskarżenia, jak przeczytałem, więc jak rozumiem zaskarżenie to jest właśnie do sądu administracyjnego, który zapewne zablokuje na jakiś przynajmniej czas te inwestycje i ma realne znaczenie dla państwa, dla jego gospodarki, dla jego bezpieczeństwa. Bo przecież to bezpieczeństwo również w sferze gospodarczej, ekonomicznej, energetycznej i innych sferach się rozciąga.
Sędzia ma władzę, ma władzę również dyskrecjonalną. Taką, która nie tyle wynika z przepisu, ale czasami wynika z tego, co jest między przepisami. Sędzia decyduje o terminie rozprawy – jakaż to władza. W pewnych warunkach to ogromna władza. Dopuszczenia takiego czy innego dowodu, interpretacji prawa. Wspominał o tym w pewnym momencie redaktor Wildstein, mówiąc o dzisiejszym prawie. Nieprzypadkowo niektórzy teoretycy prawa lansują dzisiaj, choć nie od dzisiaj, koncepcję multicentryczności prawa. Mówiąc – prawo wcale nie wynika z ustawy, wcale nie wynika z woli ludzi, którzy wybrali posłów, którzy uchwalili ustawę. Nie. Jego należy szukać wszędzie. Gdzie? W prawie europejskim, w soft law, w doktrynie. W tej mętnej wodzie można grzebać i wyciągnąć z niej, co się da. I co się chce. Więc władza sędziego jest rzeczywistą władzą.
Mamy jeszcze inne organy, które sama konstytucja wskazuje jako organy kontroli państwowej i ochrony prawa. Najwyższa Izba Kontroli, Rzecznik Praw Obywatelskich, Krajowa Rada Telefonii i Telewizji i inne. Cóż nam po tych organach, jeśli nie będą one spełniały swojej funkcji? Jeśli nie będą czyniły tego, do czego zostały konstytucyjnie powołane? Ja wśród tych organów, które mają kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa państwa, wymieniłbym jeszcze jeden organ, którego się rzadko z bezpieczeństwem państwa kojarzy. Dla mnie tym organem jest Narodowy Bank Polski. Uważam, że to jest organ kluczowy, ponieważ działanie państwa, ta maszyneria składająca się z rozmaitych organów państwa, składająca się na ten wspólny mechanizm, musi być, jak każdy mechanizm, zasilany jakąś energią. Nie ma maszyny, która działa bez energii. Tak samo jest z państwem. Tą energią jest pieniądz. Państwo nie może funkcjonować bez pieniędzy.
A co czytamy w Konstytucji? Że Narodowemu Bankowi Polskiemu, cytuję – przysługuje wyłączne prawo emisji pieniądza i realizowania polityki pieniężnej. Oraz, że odpowiada on za wartość polskiego pieniądza, a więc – polski pieniądz. W świetle tych przepisów nie ma najmniejszej wątpliwości, że tym polskim pieniądzem nie jest i nie może być euro – w świetle polskiej Konstytucji. Tylko hochsztapler albo nieuk może twierdzić, że na gruncie tych, które są, przepisów konstytucyjnych, bez ich zmiany, można wprowadzić euro. Nie można, ponieważ Narodowy Bank Polski nie mógłby odpowiadać wtedy za wartość euro. Jakie instrumenty miałby ku temu? Wreszcie nie jest on emitentem tego euro, a już na pewno nie wyłącznym, jak mówi Konstytucja, emitentem. I nie mógłby realizować polityki pieniężnej państwa, bo ta polityka byłaby realizowana zupełnie gdzie indziej. No ale cóż, zapewniam państwa, że znajdą się prawnicy, którzy się podpiszą pod stwierdzeniem, że zgodnie z Konstytucją można wprowadzić euro, no bo tacy czasami są. Dlaczego? No bo pieniądz, właśnie pieniądz, ma wielką wagę dla niektórych ludzi.
Proszę państwa, wszystkie te organy, struktury państwa polskiego po 13 grudnia 2023 roku są narażone na niebezpieczeństwo, na śmiertelne niebezpieczeństwo. Organy, które mają czuwać nad bezpieczeństwem państwa znalazły się w niebezpieczeństwie, bo mamy do czynienia z ewidentnym łamaniem prawa, wprost, łamaniem prawa w wielu obszarach, w tym z łamaniem prawa w pierwszym rzędzie w obszarze, który ja nazywam obszarem ochrony immunologicznej państwa. Mówię o sądach i mówię o prokuraturze, ale jest ich znacznie więcej, bo można mówić i o środkach masowego przekazu, które zapewniają pluralizm, stanowią pewne podglebie dla tego bezpieczeństwa. Można mówić, rzecz jasna, o wojsku i policji.
Ale to jest nie tylko łamanie prawa wprost, to jest też rozmontowywanie tego systemu immunologicznego i przejmowanie go, powiedziałbym – używając tutaj określeń z języka świata ekonomii i biznesu – przez wrogie przejęcie. A z języka historii, doktryn i filozofii politycznej – marsz przez instytucje, tylko w tym wypadku państwowe instytucje.
Wszyscy wiemy, odbyły się wybory. Nie kwestionujemy ich wyników. To jest wola narodu. Te wybory spowodowały, że powstała określona większość sejmowa, która wykreowała określony rząd, który ma prawo prowadzić politykę państwa zgodnie z konstytucją, zgodnie ze ślubowaniem, które to ślubowanie wszyscy członkowie rządu byli obowiązani złożyć. Ale to nie uzasadnia w żaden sposób prawa do przejmowania innych organów władzy państwowej.
Oprócz tego mamy do czynienia z polityką wygaszania polskiej gospodarki. I czymś, co jest może jeszcze bardziej drastyczne i niebezpieczne. Z polityką wygaszania szans rozwoju gospodarczego. Tutaj padł przykład Centralnego Portu Lotniczego, który urasta do rangi pewnego symbolu, ale sam w sobie, jak słusznie powiedziano, jest bardzo ważnym faktem gospodarczym. Przykładów pewnie można byłoby mnożyć i pewnie najbliższe dni, miesiące przyniosą kolejne takie przykłady.
Wreszcie ten czas po 13 grudnia 2023 roku jest czasem, w którym polityka państwa polskiego bardzo wyraźnie staje się echem polityki, która jest poza Polską. Może się tak zdarzyć, że ktoś chce się znaleźć w głównym nurcie. Ale problem pojawia się wtedy, kiedy ta polityka inna jest niezgodna z polską racją stanu. A w pewnych obszarach, kiedy staje się z nią wręcz sprzeczna. I tutaj dochodzimy do tytułu całego dzisiejszego naszego spotkania, całej dzisiejszej konferencji. Do tych bardzo znanych słów premiera Jana Olszewskiego – Czyja Polska i jaka Polska?
Czyja ma być Polska i jaka ma być Polska? Wydaje mi się, że te słowa, które padły 4 czerwca 1992 roku, dzisiaj zabrzmiałyby inaczej, gdyby w jakiś cudowny sposób Jan Olszewski znalazłby się tutaj pośród nas. Wydaje mi się, że zadałby to pytanie inaczej. Bo doszliśmy do czasu, kiedy trzeba postawić pytanie, czy Polska będzie? Czy Polska w ogóle będzie? Zmierzam tym samym do drugiego punktu tytułu tego wystąpienia, które zadali mi organizatorzy, mianowicie do tego „momentu konstytucyjnego”. Otóż, proszę państwa, tak, jesteśmy w sytuacji pewnego szczególnego momentu konstytucyjnego. Tylko niestety tu nie chodzi o naszą Konstytucję Polską, która jest najwyższym prawem Rzeczypospolitej. Tu chodzi o pewien moment, nazwijmy go konstytucyjnym w znaczeniu ustrojowym, gdzie mają się zmienić drastycznie reguły gry, które nas bezpośrednio dotyczą i mają mieć charakter supremacyjny wobec Polski i polskiej konstytucji. Pan poseł Saryusz-Wolski obszernie o tym mówił. Tak, tu chodzi o postawienie kropki nad i, o drastyczną zmianę traktatów europejskich. Taką zmianę, w świetle której konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej może sobie być. I może tam będzie coś w niej napisane, że jest najwyższym prawem, ale ona nim po prostu nie będzie.
Dlatego, że ta zmiana traktatów ma dokonać pewnej fundamentalnej zmiany. Fundamentalnej zmiany w konstrukcji całej Unii Europejskiej, w pozycji w niej Polski. Ta zmiana ma pozbawić Polskę suwerenności. I tutaj muszę, chociaż robiłem to już kilkakrotnie, ale chyba nigdy za dużo. Muszę przywołać trzy terminy, które bardzo często w takim dyskursie publicznym są wymieniane zamiennie. To jest niezależność, niepodległość i suwerenność. Niepotrzebnie te terminy się myli.
Tworzy się pewną konfuzję albo utożsamia się je traktując jako synonimy. To nie są synonimy. Utrata niezależności, to ja bym porównał do człowieka, który okulał. Czasami nie daje rady o własnych siłach. Musi wesprzeć się na cudzym ramieniu. Jest od tego swojego przewodnika w jakiś sposób zależny. Od kogoś, kto mu pomoże. Sam wybiera taką drogę, która dla niego jest możliwa do pokonania. Nie będzie się wspinał po górach. Będzie szukał ścieżek na nizinie. Dzisiaj państwa są w relacjach zależności od siebie. Czasami te zależności są bolesne. Jak chociażby kwestia uzależnienia energetycznego. Polska była uzależniona energetycznie z jednego kierunku i obecny tutaj na sali pan minister Naimski jest osobą, która bardzo wiele zrobiła, żeby ta zależność została przełamana przez możliwą dywersyfikację źródeł energii.
Drugi termin to niepodległość. Jak sama nazwa wskazuje: nie podlegam, ale komu nie podlegam? Ośrodkowi politycznemu, który znajduje się poza moim państwem. Ja w tym układzie niepodległościowym zachowuję najwyższe organy mojego państwa, wewnątrz mojego państwa. Nad Sejmem, władzą ustawodawczą, nie ma innej władzy ustawodawczej, która może zmienić jej decyzję. Nad rządem i prezydentem nie ma innego rządu, innego prezydenta, który może wprost zmienić decyzję. A nad sądami nie ma ober sądów innych. Ale istnieje coś takiego jak na przykład telefon od ambasadora. Był taki konkurs, w którym pomagał telefon od przyjaciela, przyjaciel dzwoni i daje dobrą radę. Ale ten, co utracił niepodległość, wie, że musi zgodnie z tą radą postąpić. I może usłyszeć tam NIET, jak to kiedyś bywało, albo NEIN, bo rozmaite są to telefony. Jeśli się słuchamy takich telefonów bezwzględnie, to fasada państwowa trwa dalej, ale niepodległości już nie ma, bo są nici podległości.
Trzecim, najwyższym stopniem jest ta właśnie suwerenność. Na czym ona polega? To organy mojego państwa podejmują decyzje. Nie ma strukturalnie innych organów, które są na zewnątrz mojego państwa, które mogłyby w sposób formalno-prawny zmienić tę decyzję. Co się dzieje, kiedy utracimy niepodległość? Nie jesteśmy kulawi, tylko można zrobić porównanie do człowieka sparaliżowanego na wózku inwalidzkim, który jest człowiekiem pełnym swoich władz umysłowych, ale jedzie tam, gdzie pchający wózek go pcha. A co z utratą suwerenności? Proszę państwa, utrata suwerenności to po prostu śmierć. Człowiek nie jest żywym organizmem, to już jest mumia. Można ją obwozić, można ją pokazywać, ale w niej już nie ma własnego życia. Państwo, które nie jest suwerenne, nie jest w ogóle państwem.
Suwerenność jest immanentną cechą każdego państwa, immanentnym elementem definicji państwa. Wyzbycie się suwerenności, a więc przeniesienie formalno-prawne uprawnień najwyższych organów prawa na organy, które znajdują się gdzieś poza państwem, może oczywiście oznaczać stworzenie federacji. Może. I wtedy można powiedzieć, jesteśmy w większej rodzinie, podzieliliśmy się naszą wolnością z innymi, korzystamy z tego. Słusznie tutaj zostało to powiedziane. Jest to swego rodzaju jeszcze partnerski układ. Natomiast wcale nie musi tak być. To przeniesienie władztwa instytucjonalnego może przybrać zupełnie inne formy niż federacja. Przecież my to znamy z historii. Generalne gubernatorstwo było częścią jakiegoś organizmu federalnego albo protektorat Czech i Moraw? A czy nie znamy z historii takich pojęć, jak kolonia, jak terytorium zależne? Tak, to są właśnie te peryferia. Suwerenność ma charakter egzystencjalny. Nie ma suwerenności, nie ma państwa. Wywołany tutaj przez posła Saryusza-Wojskiego Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, czyli to słynne TSUE, przedstawił swoją definicję suwerenności państw.
Może to będzie zbyt daleko idący skrót myślowy, ale mniej więcej wygląda to tak, że państwo jest suwerenne tak długo, jak jest w stanie oddawać swoją suwerenność na rzecz wyższej struktury. Bardzo mi się ta definicja podoba, bo od razu ułożyłem sobie do niej paralelę. Ponieważ dla mnie suwerenność to życie, w związku z tym oddawanie suwerenności to co? Jak sprawdzić, czy jestem dalej człowiekiem żywym? Jak przeprowadzić dowód, że żyję? Trzeba się powiesić. Człowiek, który ma zdolność powieszenia się, jest na pewno człowiekiem żywym. Tylko, że ten dowód można przeprowadzić tylko raz, raz w życiu. To samo jest z przeniesieniem swojej suwerenności na zewnątrz swojego kraju. To można dokonać tylko raz, bo nie ma później podmiotu, który mógłby żądać zwrotu suwerenności. Życie skończyło się.
I to doprowadza do tego dramatycznego momentu konstytucyjnego, w którym jesteśmy. Do tego wielkiego skoku, tego przyśpieszenia nazwanego tutaj rewolucyjnym. Bo jakkolwiek ta rewolucja jest rewolucją permanentną – cytuję tutaj tytuł książki Trockiego – to w ostatnim czasie nastąpiło ogromne jej przyśpieszenie. Zarówno w Unii Europejskiej, jak i w Polsce, gdzie widzimy, że to przyśpieszenie jest.
Jest wszędzie – na jesieni, jak wzrosną drastycznie rachunki, jak pójdą ceny, jak posypie się bezrobocie i jak pojawi się mnóstwo innych problemów – trzeba tę sprawę załatwić już natychmiast. Blitzkrieg ma być na wszystkich kierunkach. Stajemy przed dramatyczną chwilą, przed dramatycznym momentem konstytucyjnym, rozumianym jako ogromny skok na ustrój wolnych krajów, wolnych narodów, suwerennych państw Unii Europejskiej. Pokonanie, przejęcie organów bezpieczeństwa państwa, takich jak chociażby Narodowy Bank Polski i Trybunał Konstytucyjny ma być drogą do urzeczywistnienia tego celu, tej wielkiej operacji, o którą zawsze chodziło.
No i teraz, proszę państwa, stojąc przed tym dramatycznym momentem konstytucyjnym, który pewnie nas czeka, przeszedłbym do ostatniej części tego wystąpienia, mianowicie do tego znaku zapytania. No to jest rzecz najważniejsza, bo jest znak zapytania. Co się za nim kryje? Za tym znakiem zapytania kryją się ludzkie charaktery. Ludzie. Jacy oni są? Jakie decyzje będą podejmować tam, gdzie są? Na eksponowanych i mniej eksponowanych stanowiskach. W ich życiu. Czy się na to zgodzą? Czy zaprotestują? Czy powiedzą nie?
Przez minione pół roku już wiele się dokonało i wydaje się, że świadomość i opór tego zagrożenia jest jak na razie niewielki. Trzeba uczciwie powiedzieć, że i wcześniej nie zawsze ludzie, którzy decydowali, wykazali się wystarczającym charakterem. Bo niejednokrotnie bez wystarczającej przyczyny cofaliśmy się. A kto się cofa, ten przegrywa, bo ta druga strona będzie to poczytywała nie jako chęć dialogu, tylko jako słabość. To nie jest czas myślenia o nowym okrągłym stole, o resecie konstytucyjnym, o mniejszych czy większych magdalenkach.
Ja doświadczyłem takiej małej magdalenki w Sądzie Najwyższym. I dlatego złożyłem Urząd Sędziego Sądu Najwyższego, bo w żaden sposób, ani w małej, ani w dużej, ani w bardziej czy mniej podłej magdalence uczestniczyć nie chcę. Proszę Państwa, na koniec. Ten znak zapytania, to pytanie, to jest pytanie, na które każdy musi sobie odpowiedzieć, nie tylko w Polsce, bo to jest pytanie, które dotyczy tak samo Duńczyków i Portugalczyków, Rumunów, Węgrów, Słowaków, Holendrów, Irlandczyków – każdego, bo wszyscy tak naprawdę znaleźliśmy się w podobnej sytuacji. Jak my, Polacy, powinniśmy na to pytanie odpowiedzieć? Był taki moment historyczny. Nie tak dawno, kilkadziesiąt lat temu, ale pewnie większość osób na tej sali to doskonale pamięta. To był czas Solidarności. I też staliśmy przed pytaniami, czy mamy ulec tej potężnej sile. Wydawało się niepokonanej wtedy, nie do pokonania. Czy jednak zachować się, jak trzeba? Pamiętacie Państwo z tamtych czasów? Była taka piękna pieśń, taki nieoficjalny hymn „Solidarności” autorstwa Jerzego Narbutta: Solidarni, nasz jest ten dzień / A jutro jest nieznane / Lecz żyjmy tak, jak gdyby nasz był wiek / Pod wolny kraj spokojnie kładź fundament. / A jeśli ktoś nasz polski dom zapali / To każdy z nas gotowy musi być / Bo lepiej byśmy stojąc umierali / Niż mamy klęcząc na kolanach żyć