Liczący sobie pond sto lat Państwowy Instytut Geologiczny (PIG) w Warszawie jest instytucją wielce zasłużoną dla polskiej gospodarki. Apogeum jego sukcesów przypadło na lata PRL. Nie jest to żadna z tego tytułu ujma, bo wiele z dokonanych wtedy surowcowych odkryć zostało zagospodarowanych i do dziś przynosi ekonomiczne i społeczne profity.
Z tych najbardziej znanych osiągnięć wymienić można odkrycie złóż rud miedzi na Dolnym Śląsku, złóż węgla kamiennego na Lubelszczyźnie, złóż węgla brunatnego w Turowie i Bełchatowie, złóż żelaza i tytanu w rejonie Krzemianek koło Suwałk, czy też złóż siarki w rejonie Tarnobrzegu. Nie sposób wymienić tu wszystkich odkryć, które wzbogaciły polski przemysł górniczy. To jednak jest już czas przeszły i dokonany.
Prac naukowych nie brakuje
Od ponad 35 lat nic się w tej instytucji nie dzieje na miarę jej poprzednich dokonań. Instytut jako placówka naukowa publikuje prace, nadaje tytuły, nawiązuje współpracę, dzieli się swoją wiedzą. To samo czynią uniwersytety, politechniki i górnicze wyższe uczelnie. Ponieważ od kilku dziesiątków lat PIG czyni to samo, winien zatem zostać włączony do struktur Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jego obecna pozycja w Ministerstwie Klimatu i Środowiska jest niczym nieuzasadnionym ewenementem. Ministerstwu temu podlega polityka surowcowa państwa, której przedstawicielem jest Główny Geolog Kraju w randze wiceministra i jemu też podlega wspomniany Instytut. Ponieważ ten zajmuje się już tylko naukowymi studiami, wydaje się, że nie są one do niczego temu ministerstwu potrzebne, gdyż jak wspomniano, naukowych prac na tematy interesujące ministerstwo nie brakuje na innych uczelniach.
Nie ma uzasadnienia
Argumentacja, że surowce stanowią o bezpieczeństwie państwa, nie ma uzasadnienia, gdyż PIG od kilkudziesięciu lat nie zabiera w tej sprawie głosu. Stan ten był dotąd tolerowany, gdyż stale obiecywano, że Instytut będzie realizatorem i koordynatorem polityki surowcowej państwa (PSP). Polityka ta nie jest realizowana, zatem także i ta rola PIG jest bardziej tytularna, aniżeli rzeczywista. Podsumowując, nie ma uzasadnienia dla istnienia tej instytucji. Bronić ją będą politycy z ministerstwa klimatu, gdyż dla nich była ona wygodnym narzędziem uzasadniającym ich polityczne stanowisko. Profesorowie i naukowcy zatrudnieni w PIG pełnią dodatkową funkcję urzędników państwowych, podporządkowanych temu ministerstwu. Jak wiadomo tego rodzaju urzędnicy statutowo zobowiązani są do popierania polityki rządowej, co w tym przypadku nie zawsze jest zgodne z wynikami prac naukowych.
Anonimowe oświadczenie
Ostatnio sytuacja taka zaistniała, kiedy z okazji Dnia Ziemi (23.04.2024) agencja PAP opublikowała przygotowany przez PIG materiał na temat ocieplenia klimatu. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Instytut natychmiast wydał anonimowe oświadczenie, kwestionujące zawarte tezy w publikacji PAP. Poinformowano w nim, że ustalono autora informacji dla PAP, który został wymieniony z imienia i nazwiska, a instytucja ta oświadczyła, że ma inne zdanie w tej materii. Tym naukowcem okazał się przewodniczący Komitetu Badań Czwartorzędu Polskiej Akademii Nauk (PAN) i członek korespondent Polskiej Akademii Umiejętności, a więc profesor o najwyższych kwalifikacjach zawodowych w kraju. W oświadczeniu PIG znalazły się kompromitujące tę instytucję sformułowania o niedopełnieniu obowiązku „weryfikacji”, czyli cenzury względem znanego naukowca.
Oświadczenie Instytutu w mediach internetowych spotkało się z krytyką wytykającą naruszanie wolności słowa i badań naukowych w tej instytucji. Pełne irytacji komentarze na ten temat w większości nie nadają się nawet do cytowania. Co więcej, zostały skwapliwie usunięte. Wydaje się, że PIG nie został powołany do prowadzenia tego rodzaju sporów, co dodatkowo uzasadnia jego zbędny charakter w strukturze Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Niedawny projekt likwidacji PIG
Przy tej okazji trzeba przypomnieć, że już przed kilku laty urzędujący wtedy wiceminister tego resortu przytoczył podobne argumenty za likwidacją PIG, którą miał zamiar zrealizować. Jego niezręczne postępowanie doprowadziło go do dymisji, co niesłusznie zostało przyjęte za błędną ocenę w tej sprawie. Tym bardziej, że z PIG miała być wydzielona instytucja Polskiej Służby Geologicznej (PSG), zajmującej się złożami kopalin użytecznych na rzecz polskiej gospodarki. Jej część naukowa miała przejść do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Do projektu tego warto powrócić, choćby tylko dlatego, aby spory naukowe nie były rozstrzygane na forum publicznym, ale w przeznaczonych do tego periodykach, a państwo uzyskałoby urzędniczy korpus realizujący bardziej zadania gospodarcze aniżeli naukowe.
Nie sposób pominąć faktu, że obecna bezczynność gospodarcza PIG, w stosunku do zadań i celów dla których Instytut został powołany sprawia, że staje się on bezużytecznym reliktem epoki PRL, z którą czas już najwyższy się rozstać.