W 185. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja, w 1976 roku, Teatr Telewizji wyemitował paradokumentalny spektakl zatytułowany „Trzeci Maja”.
Widowisko wyreżyserował Grzegorz Królikiewicz. Spektakl przedstawiał okoliczności oraz konsekwencje uchwały sejmowej w 1791 roku. Sceny powstawały w specyficznych warunkach, prowadzonych w otoczeniu ostatnich prac remontowych na Zamku Królewskim w Warszawie, co stworzyło niepowtarzalny klimat łączący XVIII-wieczne sceny z PRL-owskimi realiami. Było to świadome zamierzenie reżysera, który w ten sposób ukazał analogie stanu państwa wymagającego naprawy.
Grzegorz Królikiewicz, mający już wcześniej kłopoty z cenzurą PRL, stworzył zabieg, wobec którego ówczesna cenzura okazała się bezsilna. W spektaklu wzięli udział aktorzy tej klasy, co Władysław Kowalski, August Kowalczyk, Wieńczysław Gliński, Józef Duriasz, Władysław Hańcza, Tadeusz Janczar, Zygmunt Malanowicz i wielu innych. Zachęcam wszystkich do poszukiwań tego spektaklu w internecie. Aż żal, że tego typu spektakle nie powstają dzisiaj.
„Zasługą” PRL-owskiej cenzury było, iż twórcy obrazu telewizyjnego czy kinowego głębiej i bardziej angażowali się w tego typu przedsięwzięcia. Prowadzili swoistą grę z cenzorami w taki sposób, aby odnieść historyczne treści do peerelowskich realiów. Także ówczesny odbiorca był bardziej „łakomy” na takie „smaczki”. Bo dzisiejszemu „inteligentowi szpagatowemu” wystarczą przewijające się obrazki na ekranie. Strach pomyśleć, co będzie za naście lat, kiedy szkolne ławy opuszczą uczniowie, którym obecna władza funduje „odchudzone” i zrewoltowane programy nauczania z historii i literatury.
No, ale po co wiedza, logika, przywiązanie do rodzimych tradycji, by „u Niemca” zbierać szparagi, albo opiekować się „omą”?