Pokój i minerały

czyli iskrzy między Kijowem a Waszyngtonem

Nie minął nawet tydzień od kłótni w Białym Domu, jak amerykańscy i ukraińscy politycy poinformowali o spotkaniu w Arabii Saudyjskiej, którego celem będzie ustalenie ram zawieszenia broni z Rosją i porozumienia pokojowego. Spotkanie sygnalizuje ocieplenie stosunków między USA a Ukrainą, które gwałtownie zerwano 28 lutego po konfrontacji w Gabinecie Owalnym między prezydentem Donaldem Trumpem a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Teraz chodzić będzie nie tylko o umowę o minerałach, ale o rozejm.

Prezydent Trump i wiceprezydent Vance oznajmili, że prezydent Ukrainy nie okazuje szacunku wobec pomocy Ameryki dla Kijowa. Fot. Donald J. Trump/Facebook.

List w Kongresie

Trump, w dorocznym przemówieniu o stanie państwa przed połączonymi izbami Kongresu, pochwalił się otrzymaniem listu od Zełenskiego. Być może był to sygnał, że są podejmowane jakieś wysiłki zmierzające do złagodzenia stosunków między Waszyngtonem a Kijowem. „W liście czytamy, że Ukraina jest gotowa zasiąść do stołu negocjacyjnego tak szybko, jak to możliwe, aby przybliżyć trwały pokój” – powiedział Trump i nazwał ów list „ważnym”. „Doceniam, że wysłał ten list, dostałem go przed chwilą” – dodał.

Spotkanie w Gabinecie Owalnym, które miało poprzedzić podpisanie umowy o rzadkich minerałach pokazano i dokładnie opisano w mediach. Trump ostro skrytykował Zełenskiego po tym, jak ukraiński prezydent podważył wysiłki dyplomatyczne USA i domagał się gwarancji bezpieczeństwa. „Igrasz z życiem milionów ludzi – powiedział Trump. – Igrasz z III wojną światową, a to, co robisz jest bardzo niegrzeczne wobec kraju, tego kraju, który poparł cię znacznie bardziej, niż – jak wielu ludzi twierdzi – powinien”. Miarka się przebrała, kiedy prezydent Ukrainy podważył dyplomatyczne zdolności USA do zawarcia pokoju.

Umowa dotycząca minerałów nie została podpisana. Ostatecznie Trump wstrzymał amerykańską pomoc wojskową dla Ukrainy.

Jak była dziewczyna

Całość najlepiej ujął doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Mike Waltz, który uważa, że Zełenski był zbyt skupiony na „sprawdzaniu faktów” z przeszłości, a nie na tym, by iść naprzód. Zapytany, czy Zełenski poprawił swoją pozycję od czasu kontrowersyjnego spotkania z Trumpem, Waltz powiedział: „Nie, popatrzmy, on wyraźnie skupia się wyłącznie na przekonaniu, że musi sprawdzać fakty i korygować każdy niuans. To jest tak jak z byłą dziewczyną, która chce kłócić się ze wszystkim, co powiedziałeś dziewięć lat temu, zamiast rozwijać związek”.

Prezydent Ukrainy przyleciał do Waszyngtonu i został powitany z całym ceremoniałem państwowym i wojskowym. Pojawili się najważniejsi członkowie gabinetu Trumpa i doradcy. Miał jedynie podpisać umowę o współpracy z USA o wydobyciu minerałów, powiedzieć o zacieśnieniu sojuszu i odlecieć. Miał podpisać umowę, na którą wcześniej – po wielu poprawkach i dyskusjach – strona ukraińska się zgodziła. W Gabinecie Owalnym miały paść kurtuazyjne słowa i kilka zdawkowych odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Później był przewidziany lunch bez kamer, z czasem na rozmowy zakulisowe, następnie ceremonia podpisania umowy i właściwa, dłuższa konferencja prasowa. Zełenski zatrzymał się w punkcie pierwszym i z tego miejsca został de facto wyrzucony z Białego Domu. Jeśli chciał rozmawiać o gwarancjach bezpieczeństwa, to w innym czasie i innych okolicznościach.

„Uznałem, że prezydent Zełenski nie jest gotowy na pokój, jeśli w grę wchodzi Ameryka, ponieważ uważa, że nasze zaangażowanie daje mu dużą przewagę w negocjacjach – oświadczył Trump. – Nie chcę przewagi, chcę POKOJU. Nie uszanował Stanów Zjednoczonych Ameryki w ich ukochanym Gabinecie Owalnym. Może wrócić, kiedy będzie gotowy na pokój”. Prawdą jest, że Trump nie zamknął przed nim całkowicie drzwi, ale pozycja prezydenta Ukrainy jest już inna, po prostu słabsza.

Trzeba rozmawiać

We wspomnianym liście Zełenski powstrzymał się od oficjalnych przeprosin skierowanych do przywódcy Ameryki. Nieco wcześniej nazwał spotkanie w Gabinecie Owalnym „godnym ubolewania” i powiedział, że Ukraina jest gotowa usiąść do stołu negocjacyjnego z Rosją. Prezydent USA w Kongresie – twierdząc, że cytuje list Żeleńskiego – oznajmił, że Ukraina jest gotowa „pracować pod silnym przywództwem prezydenta Trumpa, aby uzyskać trwały pokój” i że Kijów jest gotowy podpisać umowę dotyczącą wydobycia minerałów w czasie „który jest dla ciebie dogodny”.

Z kolei w poście internetowym Zełenski zasygnalizował, że Ukraina jest gotowa usiąść do stołu negocjacyjnego, aby zakończyć trzyletnią wojnę z Rosją. „Nasze spotkanie w Waszyngtonie, w Białym Domu w piątek, nie przebiegło tak, jak powinno. Szkoda, że tak się stało – napisał ukraiński przywódca na platformie społecznościowej. – Czas naprawić sytuację. Chcielibyśmy, aby przyszła współpraca i komunikacja były konstruktywne”.

Napięcia między liderami narastały od miesięcy. Trump ostro krytykował Zełenskiego za jego słabe przywództwo, oskarżając go o bycie „dyktatorem bez wyborów” i wykonywanie „złej roboty”. Prezydent Ukrainy odpowiadał natomiast, że Trump żyje w „przestrzeni dezinformacji” i kwestionował celowość rozmów pokojowych z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

Ukraiński przywódca wyraził w końcu wdzięczność za pomoc udzieloną przez USA. „Naprawdę cenimy to, jak wiele Ameryka zrobiła, aby pomóc Ukrainie utrzymać jej suwerenność i niepodległość. I pamiętamy moment, w którym wszystko się zmieniło, gdy prezydent Trump dostarczył Ukrainie Javeliny – oświadczył Zełenski. – Jesteśmy za to wdzięczni”.

W rozmowie z reporterami w Kapitolu kilka dni temu wiceprezydent JD Vance był pewien, że mimo wszystko uda się osiągnąć porozumienie. „Umowa mineralna jest ważną częścią polityki prezydenta. Po pierwsze, naród amerykański musi otrzymać rekompensatę za niewiarygodną inwestycję finansową, jaką poczyniliśmy w tym kraju – powiedział. – Prezydent po prostu stara się zapewnić, że naród amerykański otrzyma uczciwą umowę, jednocześnie zapewniając nam dostęp do minerałów i zasobów, które są ważne dla przyszłości gospodarki”. I powtórzył, że pakt oferuje dorozumianą gwarancję bezpieczeństwa, silniejszą niż europejskie siły pokojowe, które również rozważano jako część planu pokojowego.

Wiceprezydent powiedział, że dostęp USA do kluczowych minerałów Ukrainy „jest o wiele lepszą gwarancją bezpieczeństwa niż 20 tysięcy żołnierzy z jakiegoś losowego kraju, który nie toczył wojny od 30 lub 40 lat”. Później wyjaśnił, że nie miał na myśli Wielkiej Brytanii i Francji, które były kluczowymi sojusznikami w wojnach USA w Iraku, Afganistanie i gdzie indziej.

Ile tego jest?

Trump przedstawił umowę dotyczącą ziem rzadkich jako sposób na odzyskanie przez USA części pomocy udzielonej Ukrainie w wojnie z Rosją, a jednocześnie na wzmocnienie gospodarki Ukrainy w perspektywie długoterminowej. Trzeba jednak pamiętać, że minąć mogą dziesięciolecia, zanim kopalnie staną się dochodowe, nawet jeśli na Ukrainie zapanuje pokój. Zwolennicy umowy dotyczącej minerałów zasugerowali, że partnerstwo gospodarcze dałoby USA partykularny interes w ochronie Ukrainy przed przyszłymi zagrożeniami ze strony Rosji. Krytycy twierdzą z kolei, że jest to równoznaczne z wymuszaniem przez USA zapłaty na Ukrainie, a jednocześnie wykluczeniem Zełenskiego z rozmów między Trumpem a Putinem.

Z tymi minerałami, których Ameryka rzeczywiście potrzebuje, jest jednak wiele problemów. Oblicza się, że złoża na Ukrainie mogą zawierać nawet 500 miliardów dolarów bogactwa. Są też szacunki, które mówią, że jest tego dużo więcej. Ale są i takie, które podają, że jest ich… niewiele. Istnieją też znaczące wady, na przykład, że kilka z tych złóż znajduje się na terytorium Ukrainy, które jest obecnie okupowane przez siły rosyjskie. Ponadto, dane dotyczące złóż są dość stare, gdyż te miejsca zostały ostatnio zbadane w latach 80. Niezależny geolog Tony Mariano zauważył: „O ile mi wiadomo, na Ukrainie nie ma ekonomicznie opłacalnych złóż ziem rzadkich”. Dodał jednak: „To nie oznacza, że ich nie ma, tylko że konieczne są dalsze badania i oceny”.

To wszystko jednak na tę chwilę ma drugorzędne znaczenie. Czy te minerały byłyby wydobywane, kto by miał ostatecznie nadzór i jaki byłby podział – to kwestia przyszłości. Trump chciał jedynie pokazać, że interes finansowy USA za pomoc Ukrainie został (teoretycznie) zabezpieczony i wejście Amerykanów w porozumienie gospodarcze zapewnia bezpieczeństwo. Potem byłaby kolejna umowa a może i kilka, wybrać miano delegacje do rozmów, które rządy musiałyby zatwierdzić. Byłby czas na prace między rządami i ostatecznie mielibyśmy jakiś fundusz czy firmę, która by całym interesem zarządzała. To spokojnie można rozłożyć na lata, być może nawet Trump i Zełenski nie byliby już prezydentami. Na dzisiaj ważny był podpis Zeleńskiego.

Tutaj nie było żadnej filozofii. Nad umową należało się pochylić i podpisać. I przejść do porządku dziennego. Dlaczego? Ponieważ miała symboliczne znaczenie i niewiele konkretnego wnosiła. Miała charakter rezolucji, była bowiem jedynie deklaracją, że… będzie kiedyś właściwa umowa. Zełenski chciał więcej, chciał pouczać gospodarzy, jak mają się zachowywać z Rosją i jak prowadzić negocjacje pokojowe. Po to przylatywał do Waszyngtonu, aby porozumienie parafować, nie marnować czasu i ogłosić zacieśnienie współpracy ukraińsko-amerykańskiej. Co miało być dalej, to już inna para kaloszy.

Kto podpisze?

Dla Ukrainy, która nie ma szans na członkostwo w NATO, zawarcie przez USA umowy o prawach do zasobów mineralnych dałoby jej pewne zabezpieczenie przed dalszą agresją ze strony Rosji, gdyż zagroziłoby to aktywom USA. Proste i logiczne.

Jaka wersja umowy będzie zawarta, okaże się za jakiś czas, bowiem nie ulega wątpliwości, że podpisy zostaną złożone. Ukraina miała przed wizytą Zełeńskiego w Waszyngtonie zmienioną propozycję USA dotyczącą swoich zasobów naturalnych, która mówiła o rezygnacji z połowy dochodów z minerałów, gazu i ropy naftowej, a także z zysków z portów i innej infrastruktury. Dalej, dochody z zasobów Ukrainy zostaną umieszczone w funduszu, w którym USA będą miały 100% udziałów. Projekt mówi również, że Ukraina musi wpłacać do funduszu, dopóki kwota w nim nie osiągnie 500 miliardów dolarów. Dokument stwierdzał także, że Stany mogą kontynuować pomoc Ukrainie, ale mówi, że jeśli tak się stanie, Ukraina musi wpłacić do funduszu dwukrotnie większą kwotę pomocy, niż USA mogłyby jej udzielić. Projekt zawiera również postanowienia dotyczące pobierania dochodów z terytoriów okupowanych przez Rosję, jeśli zostaną one uwolnione. Ta część pochłonie 66% dochodów.

Pamiętajmy przy okazji, że to Zełenski jako pierwszy przedstawił Trumpowi koncepcję umowy wydobywczej we wrześniu ubiegłego roku. Nieco się od tej pory zmieniło. Biały Dom jest przekonany, że Kijów umowę wcześniej czy później podpisze. Pytanie tylko, czy prezydentem będzie jeszcze Zełenski.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *