Retrospektywna wystawa prof. Jana Kondratowicza
W dniu 10 stycznia 2025 roku w Galerii NEON – ASP Wrocław przy ul. Gen. Romualda Traugutta 19/21 we Wrocławiu odbył się wernisaż wystawy „Jan Kondratowicz. Mój kolor – mój świat”. Ekspozycja przygotowana została przez Jagodę Janowską-Kondratowicz, której ogromna determinacja i zaangażowanie sprawiły, iż możemy dziś na nowo odkrywać twórczość ważnego, choć nieco zapomnianego, wrocławskiego artysty.
Jan Kondratowicz (1941 – 2022)pochodził z Wileńszczyzny. W latach 1961-1967 studiował w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych we Wrocławiu na Wydziale Ceramiki i Szkła. Z wrocławską uczelnią artystyczną związał się zawodowo w 1967 roku, kiedy został asystentem prof. Eugeniusza Gepperta. W latach 1967-2013 przeszedł wszystkie szczeble akademickiej kariery – od asystenta stażysty do profesora mianowanego. Przez cały okres pracy dydaktycznej na uczelni związany był z Pracownią Malarstwa na Wydziale Ceramiki i Szkła, którą prowadził dla studentów lat młodszych i starszych. Dla wielu roczników był mentorem i twórczym przewodnikiem. We wspomnieniach uczniów podkreślany jest często talent pedagogiczny i wielki takt w kontaktach Kondratowicza.

Warto w tym miejscu przywołać słowa prof. Pawła Lewandowskiego-Palle, który tak pisał o jego malarstwie: Kondratowicz bezpośrednio po realizacji dyplomu z zakresu projektowania szkła (na uczelni nie dyplomowano wówczas z malarstwa) pod kierunkiem Stanisława Dawskiego i Eugeniusza Gepperta w 1967 roku został jego asystentem. Uważa się, że najlepiej z jego asystentów konstruował pracowniane martwe natury w duchu starego mistrza; doświadczyłem tego, studiując malarstwo na I roku w pracowni, w której adiunktem był Kondratowicz. Koniki na kółkach zmierzające w nowe czasy były przywołaniem ducha geppertowskiej pracowni. Bardzo wcześnie określił swoją indywidualną postawę, daleką od swoich profesorów. O sile jego malarstwa decydowała i decyduje precyzyjna konstrukcja i zdecydowanie płaska plama barwna, którą rozdzierają obszary języka metafory; tak dzieje się od pierwszych obrazów z serii „Wraki” przez cykl „Okna”, aż po obrazy najnowsze, których przykładem jest „Trzeci wymiar”. Wielka niebieska płaszczyzna jest hołdem dla malarstwa Gepperta, dla jego skali zdominowanej przez błękit, zieleń i szarość, do skali, która zapisała się jako specyficzna wrocławska skala koloru. W tym sensie Kondratowicz obok Leszka Mickosia, należy do najważniejszych eksponentów tego specyficznie wrocławskiego koloru, tego koloru, który wcale nie jest przeszłością. Teraz to on należy do łączników z przeszłością, w kontekście, której pojawiają się coraz to nowe „epoki błękitu”. Szukając odniesień, można przywołać pełną niedopowiedzeń geppertowską „Kompozycję” z 1972 roku. Kondratowicz po świetnym debiucie na przełomie lat 60. i 70. należy do tych bardzo ważnych malarzy wrocławskich, którzy w niezrozumiały nie tylko dla mnie sposób znaleźli się w jakimś odosobnieniu, a przecież to pełen malarskiej jakości, jeden z najbardziej konsekwentnych malarzy nad Odrą.
Wystawa „Jan Kondratowicz. Mój kolor – mój świat” pokazuje, iż kolor którego rola w malarstwie nowoczesnym – poczynając od romantyzmu – stale rosła, może być także czynnikiem całkowicie autonomicznym. Estetyka kolorystyczna malarstwa Kondratowicza jest niebywale wysmakowana i bardzo przyjemna w odbiorze.