W poniedziałek 6 stycznia 2025 roku premier Kanady Justin Trudeau ogłosił rezygnację z urzędu szefa rządu oraz z przywództwa w Partii Liberalnej. Jednocześnie zapowiedział pełnienie funkcji premiera do czasu wyboru swojego następcy. Na jego wniosek gubernator Kanady zawiesiła prace parlamentu federalnego do 24 marca. Dopiero potem zostanie ogłoszony termin wyborów. Daje to więc liberałom trochę czasu na przygotowanie się do walki wyborczej z prowadzącymi w sondażach konserwatystami.
Decyzja premiera Kanady jest szeroko komentowana w świecie. Ale czy rzeczywiście należy odbierać ją w kategoriach szoku? Liberałowie utworzyli rząd większościowy w 2015 roku, ale już cztery lata później mandatów wystarczyło na utworzenie rządu mniejszościowego. W sprawowaniu władzy pomogły partie lewicowe. Po niespełna dwóch latach takich rządów Trudeau zaryzykował i doprowadził do przedterminowych wyborów i sytuacja się powtórzyła – od 2021 kieruje rządem mniejszościowym. Należy też przy tym pamiętać, że posłowie wybierani są w głosowaniu większościowym, co nie zawsze odzwierciedla właściwe poparcie w społeczeństwie. Tak też było w 2021 roku, kiedy to konserwatyści uzyskali procentowo wyższy wynik, ale więcej mandatów otrzymali liberałowie i oni uzyskali prawo tworzenia rządu. Wspominam o tym, żeby pokazać, że sam fakt sprawowania funkcji szefa rządu nie oznacza jeszcze realnego poparcia w społeczeństwie. Czyż nie przypomina to aktualnej sytuacji w Polsce?
No i rzecz najważniejsza – jak Kanadyjczycy zapamiętają erę Justina Trudeau. A trzeba przyznać, że przez te dziewięć lat odcisnął głębokie piętno na swoim kraju. Stał się jednym z czołowych polityków na świecie promujących i wcielających w życie nowe trendy narzucane przez lewicowych ideologów. Szybko stał się wzorem do naśladowania dla brukselskich urzędników i tzw. elit lewicowo-liberalnych w Europie. Walkę o lepszy klimat prowadził poprzez wprowadzenie i podnoszenie w kolejnych latach podatku węglowego.
Jego polityka doprowadziła do podwojenia kosztów posiadania domów i generalnie kosztów życia. Przestępczość z użyciem przemocy wzrosła w tym czasie o 50%, a przestępczość z użyciem broni o 116%. Mocno krytykowana jest też polityka migracyjna. Niepanowanie nad wydatkami budżetu państwa skutkuje deficytem w wysokości 62 miliardów dolarów. Opozycja konserwatywna nazywa to poziomem niekontrolowanym. Tak na marginesie, co powiedzieć o polskim deficycie, który jest większy od tego kanadyjskiego aż o ok. 100 mld złotych?
Chciałbym też zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt, który wywołał trzy lata temu – w wydawałoby się spokojnym społeczeństwie kanadyjskim – wiele emocji, tj. poszanowanie przez rządzących kwestii wolności obywatelskich. W lutym 2022 roku, podczas ostrych restrykcji covidowych, doszło w Kraju Klonowego Liścia do ogólnonarodowej rewolty. Zaczęło się od buntu kierowców ciężarówek pokonujących granicę kanadyjsko-amerykańską. Kierowcy bardzo szybko zorganizowali się i ogłosili protest w Ottawie na 29 lutego 2022 roku. Ze wszystkich stron Kanady ruszyły tysiące samochodów tworząc wielokilometrowe konwoje.
Protest spotkał się z masowym odzewem społecznym. Wzdłuż dróg i autostrad, podczas mroźnej kanadyjskiej zimy, gromadziły się tłumy ludzi z flagami narodowymi okazując wsparcie dla protestujących kierowców. Organizowano dla nich zbiórki funduszy, paliwa, wyżywienia i ciepłej odzieży. Warto wspomnieć, że silnego wsparcia udzieliła również kanadyjska Polonia. Władze ten protest początkowo ignorowały, potem przystąpiły do ataku medialnego, blokowania funduszy, aresztowania przywódców protestu i w końcu użycia siły. Ten protest zwany The Freedom Convoy przeszedł do historii właśnie jako forma walki o wolność z opresyjną władzą.
Z tym wszystkim partia Trudeau, ale już nie pod jego przywództwem, będzie musiała się zmierzyć w debacie z opozycją i wyborcami. Pierre Poilievre, lider Konserwatywnej Partii Kanady, według sondaży cieszy się 47-procentowym poparciem. Wynik wyborów na dziś wydaje się więc przesądzony.
7.01.2025