Nowe otwarcie „made by Trump”. Czy Polska skorzysta z szansy?

Strofa wiersza angielskiego poety Johna Donne’a będąca mottem słynnej książki Ernesta Hemingwaya mówi: „Nie pytaj komu bije dzwon – bije on tobie”.

Ta poetycka fraza użyta przez pisarza wybitnego, choć mocno lewicującego – w czasie wojny domowej w Hiszpanii opowiedział się jednoznacznie po stronie wspieranych przez Związek Sowiecki komunistów – jak ulał pasuje do polityki zagranicznej. Także w polskim kontekście.

Oto bowiem Rzeczypospolita, Europa i świat z całą pewnością odczują (na szczęście!) skutki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Zostawmy rozliczenia prezydenta Trumpa z tymi, którzy przez cztery lata organizowali na niego nagonkę w mediach, w wymiarze sprawiedliwości oraz Kongresie USA (specjalna komisja śledcza dotycząca „ataku na Kapitol” w styczniu 2021, która stanowiła instrument walki z byłym i przyszłym prezydentem).

Chodzi mi przede wszystkim o skutki międzynarodowe. Wycofanie się wkrótce Waszyngtonu z międzynarodowych porozumień klimatycznych może przecież stworzyć pole manewru dla Polski i tych państw członkowskich UE, które nie chcą pogłębiających się szaleństw „Zielonego Ładu”. Inna sprawa czy rząd RP skorzysta z tego pośredniego zaproszenia do politycznego tańca…

Deklarowana i spodziewana presja Białego Domu na zwiększenie wydatków budżetowych na zbrojenia europejskich członków NATO jest również dla Polski jak sprzyjająca fala dla surfera. Przecież nasze państwo od niemal dekady jest swoistym prymusem, gdy chodzi o PKB na obronność. Oczywiście znowu pytanie czy obecny rząd potrafi taką koniunkturę wykorzystać i czy w ogóle jest intelektualnie przygotowany do takiej „wielkiej gry”.

To zresztą jest jeden z fragmentów większej całości. Za czasów 45. prezydenta w historii USA Donalda Johna Trumpa Polska została przez Waszyngton – po Brexicie czyli decyzji oraz dłuższym procesie wychodzenia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej – wybrana jako partner „numer 1” Stanów Zjednoczonych w UE. Zapewne 47. prezydent w dziejach USA czyli Donald John Trump powróci do idei, którą sam realizował w okresie 2017-2021.

Jednak jeszcze raz powtórzę: jeśli prezydent Trump i nowa administracja amerykańska w ramach swojej polityki międzynarodowej otworzy drzwi dla gry Polski – to jeszcze rząd w Warszawie musi w tym geopolitycznym meczu zagrać. Mówiąc Stanisławem Wyspiańskim: „Ino tylko trzeba chcieć”. No i jeszcze potrafić…

Jedno zastrzeżenie. Sytuacja nie jest statyczna, ale dynamiczna. Oto bowiem w ciągu najbliższych dwóch miesięcy w największym państwie członkowskim Unii, w Niemczech, może w wyniku przedterminowych wyborów zmienić się rząd. Jeśli do władzy w miejsce „czerwonych” – czyli SPD wejdą „czarni” – czyli CDU-CSU, to wówczas nowy gabinet dawnego wroga Angeli Merkel, a obecnie lidera CDU Friedricha Merza może być znacznie bardziej akceptowalny dla USA niż rząd Olafa Scholza.

Szanse w polityce międzynarodowej – zresztą tak jak w życiu – mają to do siebie, że przemijają. Czy wiedza o tym jest udziałem obecnej władzy? Obawiam się, że niekoniecznie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *