W Muzeum Miedzi w Legnicy została niedawno otwarta wystawa greckiego malarza i poety, Telemacha Pilitsidisa, który przez długie lata przebywał w Polsce, mieszkał w Głogowie i stworzył ogromną galerię niesamowitych obrazów. Powiedzmy o nim coś więcej. W mediach społecznościowych można przeczytać:
„Urodził się w Kivotos w Grecji 07.01.1941 roku, zmarł w Głogowie 06.02.2022 roku. W latach 1961-1967 studiował na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, uzyskując w 1967 roku dyplom w Pracowni Malarstwa profesora Jerzego Nowosielskiego. Był artystą niezwykle aktywnym twórczo, uczestniczył w wielu wystawach malarstwa w kraju i za granicą. Zrealizował ponad 70 wystaw indywidualnych i uczestniczył w ponad 400 wystawach zbiorowych. Jego prace znajdują się w muzeach, galeriach i kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą. Przez wiele lat pracował jako wykładowca na uczelniach i w szkołach plastycznych. Był również animatorem wielu przedsięwzięć artystycznych związanych z działalnością głogowskiego środowiska twórczego. Jest postrzegany jako artysta, poeta, filozof i pedagog jednocześnie. Uczestniczył w plenerach malarskich w kraju i za granicą. Zajmował się malarstwem, rysunkiem, grafiką oraz fotografią. Jest także autorem kilkunastu tomików wierszy.”
Tyle o biografii artysty. A teraz jeszcze kilka słów o wystawie pod tytułem Szukając Orfeusza. Wcześniej lubował się Pilitsidis w tonacji zielono-brązowej i pasjonował się w wydobywaniu z głębin swojej wyobraźni światów skłębionych, mrocznych i zagadkowych. Przy czym symbolicznym znakiem jego malarstwa było tajemnicze oko, wyzierające z jakichś skomplikowanych, biologicznych stworów. Nie brakowało w tych wysmakowanych i wyrafinowanych dziełach także wątków erotycznych. A nawet powiedzielibyśmy, że bystry obserwator mógł je dostrzec na bardzo wielu płótnach. Forma jego zdyscyplinowanych obrazów zapewniała specyficzną harmonię i ład estetyczny.
Kiedy malował obrazy we wcześniejszym okresie, miało się wrażenie, że ogarnia go jakaś straszliwa chęć zajrzenia w rdzeń ludzkiej egzystencji, jakby chciał odkryć istotę człowieczeństwa i świata. Stąd tyle skłębienia, poplątania, komplikacji symbolicznych i metaforycznych w jego dziełach. Stąd podtekst filozoficzny artystycznej kompozycji, poszukiwanie nieznanego, tajemniczego pierwiastka człowieczego losu. Jakby artysta chciał wydobyć ukryte zamiary Stwórcy. Ale tamta fala poszukiwań już minęła.
W ostatniej fazie twórczości, tuż przed śmiercią, Telemach Pilitsidis zatęsknił za barwami jasnymi, ostrymi i kontrastowymi, a także za wyrazistymi sylwetkami ludzkimi, które mają sobie coś do powiedzenia. I znajdziemy ich sporo na czynnej do końca stycznia 2025 wystawie. Ekspozycja budzi duże zainteresowanie, więc i ja zachęcam do odwiedzenia Muzeum Miedzi w Legnicy. Spotka Was dużo miłych niespodzianek. Warto je przeżyć.