Zaledwie po raz drugi w blisko czteroletniej kadencji na stanowisku wiceprezydenta na granicy z Meksykiem pojawiła się Kamala Harris. Zaledwie drugi raz, pomimo że prezydent Joe Biden uczynił ją osobą odpowiedzialną za sytuację dotyczącą milionów ludzi, którzy chcieli i nadal chcą dotrzeć, zazwyczaj nielegalnie, do Stanów Zjednoczonych.
Nawet oficjalne dane się różnią. Zazwyczaj mówi się o przepuszczeniu przez granicę od stycznia 2021 roku, czyli od momentu objęcia władzy przez Bidena, około 8 mln ludzi. Realne liczby są większe, gdyż oscylują w granicach 10-12 mln, a na przykład Donald Trump mówi już o ponad 20 milionach. Liczby te dotyczą ludzi, którzy przekroczyli granicę w miejscach niedozwolonych, ale ich przechwycono i zezwolono na tymczasowy pobyt w USA i wystąpienie o azyl polityczny. Szacunki dotyczą także ludzi, których nie wyłapano, nie zarejestrowano, a którzy i tak przeszli przez granicę. I dotyczą te liczby też setek tysięcy osób, które mogły w niektórych krajach zamieszkania, na przykład w Wenezueli, wypełnić dokumenty, wysłano po nich samoloty i przetransportowano do Ameryki.
Temat emigrantów budzi emocje i nie dziwi, że zazwyczaj – zaraz po ekonomii – jest drugim najczęściej budzącym zainteresowanie wyborców. Jest to zjawisko o niespotykanej w historii skali, przynoszące ogromne koszty finansowe i społeczne.
Szokujące dane
Informacje o popełnianych przez emigrantów przestępstwach, w tym najcięższych, pojawiają się w mediach niemal codziennie. Ale ostatnio ujawnione dane są przerażające. Okazuje się, że po ulicach amerykańskich miast chodzą dziesiątki tysięcy nielegalnych imigrantów skazanych za napady na tle seksualnym i morderstwa. Kongresman Tony Gonzales, republikanin z Teksasu, zażądał od Służby Imigracyjnej i Celnej (ICE) dokumentów na temat nielegalnych imigrantów z zarzutami karnymi lub wyrokami skazującymi. Dane z lipca 2024 roku są podzielone na osoby zatrzymane i osoby, które nie są zatrzymane. Rejestr osób niezatrzymanych obejmuje nielegalnych imigrantów, którzy mają nakazy wydalenia lub przechodzą postępowanie deportacyjne, ale nie są zatrzymani w areszcie. Obecnie w rejestrze tym znajduje się ponad 7 milionów osób.
Wśród osób niebędących w areszcie jest 425 431 skazanych przestępców i 222 141 osób, wobec których toczą się postępowania karne. Wśród nich jest 62 231 skazanych za napaść, 14 301 skazanych za włamanie, 56 533 skazanych za narkotyki i 13 099 skazanych za zabójstwo. Dodatkowo 2521 osób ma wyroki za porwanie, a 15 811 za napaść na tle seksualnym. Ponadto 1845 osób ma w toku zarzuty zabójstwa, 42 915 napaści i 3266 włamania.
Zaznaczyć trzeba, że dane te nie zawierają bardzo ważnych informacji z tzw. miast sanktuariów, czyli dużych amerykańskich miast, prowadzących bardzo liberalną politykę wobec emigrantów, które odmawiają współpracy z organami emigracyjnymi.
Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego (DHS) twierdzi, że mamy do czynienia z „błędną interpretacją”, w co jednak trudno uwierzyć. „Dane sięgają dekad wstecz; obejmują osoby, które wjechały do kraju w ciągu ostatnich 40 lat lub dłużej, a zdecydowana większość z nich została odnotowana na długo przed tą administracją – powiedział rzecznik DHS. – Obejmują również wiele osób, które podlegają jurysdykcji lub są obecnie uwięzione przez federalnych, stanowych lub lokalnych partnerów organów ścigania”.
Statystyki nie są też pełne, gdyż nie dotyczą nielegalnych imigrantów skazanych za przestępstwa w swoich krajach ojczystych, bowiem obejmują tylko przestępstwa popełnione na terytorium USA.
Republikanie atakują
Biały Dom, który bezpośrednio odpowiada za napływ milionów emigrantów w ostatnich latach, nie skomentował dotychczas zatrważających informacji. Kongresman Gonzales nazwał je „niezwykle niepokojącymi” i powiedział, że „powinny być sygnałem ostrzegawczym dla administracji Bidena i Harris oraz miast w całym kraju, które kryją się za polityką azylu”. „Nadszedł czas, aby Waszyngton wyszedł poza retorykę i zwrócił się ku statystykom – oznajmił. – Amerykanie zasługują na to, aby czuć się bezpiecznie w swoich społecznościach.”
Przewodniczący Homeland Security Committee, kongresman Mark Green, republikanin z Tennessee, powiedział, że wpuszczenie nielegalnych imigrantów „przeczy zdrowemu rozsądkowi”. „To szaleństwo. To coś, czego żadne cywilizowane, dobrze funkcjonujące społeczeństwo nie powinno tolerować” – dodał. Z kolei kongresman Chip Roy, republikanin z Teksasu, stwierdził, że wiceprezydent Harris i demokraci celowo ułatwili otwarcie granicy, aby „próbować przebudować Amerykę”. „Wpuszczają ludzi do USA i narażają nas na niebezpieczeństwo – oświadczył. – Robią to celowo, żeby zmienić Amerykę”.
Kongresman Pete Sessions, republikanin z Teksasu, oskarżył natomiast demokratów o wykorzystanie kryzysu na granicy USA-Meksyk do dalszego rozwijania tego, co opisał jako „przestępcze przedsięwzięcie”. Zarzucił demokratom podważanie suwerenności narodowej dla korzyści politycznych. Stwierdził, że przywódcy demokratów, w tym Biden i Harris, są współwinni utrwalania kryzysu granicznego poprzez odmowę wdrożenia skutecznej polityki. Jego zdaniem, pobłażliwa polityka administracji doprowadziła do wzrostu liczby przestępstw z użyciem przemocy, takich jak napaści z użyciem broni, napaści na tle seksualnym i morderstw.
Trump chce impeachmentu
Wiceprezydent, przylatując do Arizony na granicę z Meksykiem, złożyła deklarację, że – jak wygra wybory – przepisy emigracyjne zostaną zaostrzone a winę za złą sytuację zrzuciła na… Trumpa. Ten zaś słusznie mówi, że skoro nie powstrzymała emigracji przez 3,5 roku, to dlaczego miałaby to zrobić po zdobyciu Białego Domu. Sam zaś zapowiada masowe deportacje. Podczas wiecu w Prairie du Chien w Wisconsin powiedział, że wiceprezydent „nigdy nie powinno się wybaczyć” za „wymazanie naszej granicy”. „To są ludzie – mówił – którzy przeszli przez system. Zostali skazani. Siedzieli w więzieniach dożywotnio. Niektórzy dostali wyrok śmierci. Ale zamiast tego przekroczyli naszą granicę”. Oznacza to, że inne kraje uwalniają takich ludzi, „aby mogli znowu zabijać”. „To są zabójcy na poziomie, jakiego nikt nigdy nie widział” – dodał.
Republikanin kpił, iż imigranci-przestępcy „sprawiają, że nasi przestępcy wyglądają jak dzieci”. „To są bezlitośni zabójcy – grzmiał. – Wejdą do twojej kuchni, poderżną ci gardło. To ponad 647 572 przestępców-migrantów, których Kamala wypuściła, by gwałcili, rabowali, kradli, grabili i zabijali ludzi w USA. I oni się nie zmienią. Będą tylko gorsi”. Dodał również, że za rządów Bidena do kraju przedostało się „kilku największych terrorystów na świecie”, ale „nie mamy pojęcia, gdzie oni są”. Także na wiecu w Erie w Pensylwanii Trump nasilił ataki. „Setki osób zostało zamordowanych z powodu jej działań na granicy, a tysiące innych pójdą w ich ślady w szybkim tempie. Powinna zostać poddana impeachmentowi i oskarżona za swoje działania – powiedział. – To jest inwazja, a ci ludzie są okrutni, twardzi.”
Stwierdził, że „tysiące terrorystów” wkracza do kraju, a „nasze miasta i nasze małe miasteczka, jak tutaj w Pensylwanii są przerażone”. „To, co Kamala zrobiła z nielegalnymi migrantami jest największą zbrodnią naszych czasów – oświadczył. – Ponieważ setki tysięcy ludzi wkrótce staną się ofiarami”.
37-letnia Rachel Morin, matka piątki dzieci, została w Maryland zgwałcona i zamordowana. Sprawcę namierzono w związku z innym brutalnym napadem na 9-latkę i jej matkę w Los Angeles. Sprawca pochodzi z Salwadoru, gdzie też popełnił morderstwo.
W lipcu w Houston została zamordowana 12-letnia Jocelyn Nungaray. Jej nagie ciało znaleziono pod mostem. Zbrodni dokonali emigranci z Wenezueli, których przepuszczono na granicy z Meksykiem. Niedawno w Nowym Jorku została zgwałcona 13-letnia uczennica. Stało się to w biały dzień. Bandyta z Ekwadoru wszystko nagrał komórką. Takie informacje pojawiają się praktycznie w każdy dzień.
Zwracając uwagę na sytuację na granicy z Meksykiem Donald Trump zyskał w kampanii wyborczej dodatkowe punkty.