Dewastując wymiar sprawiedliwości, dewastują państwo – dążąc do przywrócenia praworządności, tak jak ją rozumieją.
Starzy sędziowie uchylają orzeczenia nowych sędziów (nazywanych neo-sędziami), usuwają ich ze składów orzekających. To nie tylko bezprawne praktyki administracji 13 grudnia, ale także konsekwencje nieprzeprowadzonych zmian w sądownictwie na początku grubokreskowej transformacji. I tak prokurator krajowy poczyna sobie bezprawnie. – Ja dysponuję dekretem Prezesa Rady Ministrów, który powierzył mi pełnienie obowiązków prokuratora krajowego – mówi Dariusz Korneluk, zwany neo-prokuratorem krajowym. Tymczasem państwo nie może istnieć bez stabilnego systemu prawnego.
Podający się za reformatorów wymiaru sprawiedliwości uważają, że sposoby przywracania demokracji nie mogą polegać na literalnym przestrzeganiu prawa. Minister sprawiedliwości ignoruje postanowienia Trybunału Konstytucyjnego w swych wysiłkach „przywracania obywatelom niezależnego sądownictwa i prokuratury”. Rzecznik praw obywatelskich stwierdził, że powołanie Dariusza Korneluka budzi wątpliwości, ale nie widzi podstaw do interwencji. Przestajemy żyć w państwie prawa – powiedział sędzia Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych. Władza wykonawcza zdominowała władzę sadowniczą do stopnia, który przekreśla stosowanie konstytucji. Nie ma prawa ochrony praw obywatelskich, bo nie ma sądów.
W swoim raporcie NIK ujawnia szczegóły przyznania ponad 1800 wiz obywatelom rosyjskim: to przerzuceni do naszego kraju zagrożeni represjami przedstawiciele mniejszości czeczeńskiej i opozycji rosyjskiej. Taką prezentację działań operacyjnych polskich służb można zakwalifikować jako zdradę stanu, ale – jak widać – każdy środek jest dobry, by dowalić PiS.
Jak na razie PKW nie jest pewna statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN. W praktyce oznacza to, że PiS będzie otrzymywało subwencję i dotację w pełnej wysokości (do czasu orzeczenia SN). Nic nas nie zwalnia od obowiązku działania – oświadczył Donald Tusk. Niezależnie od uwarunkowań prawnych 37,5% ankietowanych przekonuje taka argumentacja, 50,8% jest przeciw, ale w epoce „demokracji walczącej” wola ludu nie ma większego znaczenia. Tymczasem minister sprawiedliwości stwierdza w przygotowywanych wytycznych, że prokurator może wnioskować o wyłączenie legalnych sędziów.
Rzecznik SN stwierdza, że Dariusz Korneluk nie jest prokuratorem krajowym. Nie mógł więc wnioskować o uchylenie immunitetu Marcinowi Romanowskiemu i Michałowi Wosiowi. Niemniej uzurpator utrzymuje, że podstawą jego powołania jest dekret premiera, choć taki dziwoląg nie występuje w obiegu prawnym. Neo-prokurator dewastuje wymiar sprawiedliwości, wprowadza chaos i anarchię. W sytuacji bezprawnie więzionych to prawdziwy dramat.
Jeżeli coś jednak obowiązuje, to podwójne standardy. „Strajkujące kobiety” znieważały policjantów, bezcześciły świątynie – zostały uniewinnione (w I instancji). Obrońca kościoła św. Krzyża został za to prawomocnie skazany. Wymiar sprawiedliwości kreuje państwo niesprawiedliwości.
Chaos i anarchia
Szykany wobec ks. Michała Olszewskiego i dwóch urzędniczek resortu sprawiedliwości, pozostających od ponad pół roku w tzw. areszcie wydobywczym, przywołują praktyki z czasów PRL. Dla „przywracających praworządność” nie ma to jednak żadnego znaczenia, jakby testowali granice tolerancji społeczeństwa.
Podobno profesorowie prawa są w stanie sporządzać opinie, uzasadniające łamanie prawa. Dotychczas nie było takiej specjalizacji. Tymczasem prokuratorzy, odwołani przez p.o. prokuratora Jacka Bilewicza i neo-prokuratora Dariusza Korneluka, składają pozwy do sądów pracy. Posłowie PiS skierowali do Dariusza Barskiego, prokuratora krajowego, zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez ministra sprawiedliwości i premiera z art. 128 – „zamach na konstytucyjny organ państwa” (siłowe przejęcie prokuratury).
Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uchyliło immunitet Marcinowi Romanowskiemu, żeby możliwe było „wymierzenie sprawiedliwości”. Zgromadzenie oczekuje, że władze polskie zapewnią proces, zgodnie z prawem krajowym i gwarancjami ochrony, wynikającymi z Europejskie Konwencji Praw Człowieka. Takie optymistyczne stanowisko Zgromadzenia wynika – jak można się domyślać – albo z naiwności, albo z cynizmu, znając realia polskiego wymiaru (nie)sprawiedliwości.
Rozporządzenia i opinie
Barbarzyńcy polityczni, którzy przejęli władzę w naszym kraju dzięki egzotycznej koalicji, nie ustają w destrukcji instytucji demokratycznego państwa prawnego. Sejmowa świątynia demokracji stała się scenerią matactwa ustawodawczego. Zamiast uchwalania ustaw, produkuje się uchwały, przypisując im ustawową moc sprawczą. W tym anty ustrojowym trudzie sejmową większość wspiera orzecznictwo trybunału luksemburskiego. Co prawda, sprawy obyczajowe nie podlegają brukselskim regulacjom traktatowym, ale dla TSUE nie ma to większego znaczenia. Trwa partyzanckie niszczenie prawa krajowego państw członkowskich. Właśnie TSUE orzekł, że muszą one uznawać zmiany imienia i tożsamości płciowej uzyskane w innym państwie.
Filozofię sejmowego prostactwa ustawowego przejmuje administracja 13 grudnia. Resort zdrowia rozporządza, że problemy natury psychicznej są argumentem za przeprowadzeniem aborcji, nie zaś za leczeniem anomalii psychicznych pacjentki.
Jeżeli posłowie przygotowali legislacyjny zamach na TK – świątynię prawa – to wszystko jest możliwe. Nielegalna sejmowa komisja śledcza (po orzeczeniu TK) wzywa na przesłuchania, grożąc karami. Taka jest kultura prawna posłów rządzącej koalicji. Nic dziwnego, że opozycja składa zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Partia PiS wygrała ostatnie wybory sejmowe. Pozostaje paradoksem ustrojowym, że przegrała i przegrywa z anty-PiS-owskim konglomeratem opozycyjnym. Nie oznacza to jednak odpowiedniej reprezentacji zwycięskiej partii w agendach sejmowych (prezydium, komisje), bo tak właśnie realizuje się polityka zemsty administracji 13 grudnia, sprzeczna z konstytucyjnymi zasadami demokratycznego państwa prawa.
Prawo siły
Niezależnie od bezprecedensowej zapaści w służbie zdrowia (szpitale sygnalizują brak soli fizjologicznej), trwa ekspansja lobby proaborcyjnego, realizującego niekonstytucyjny pomysł wykonywania aborcji na podstawie zaświadczenia od psychiatry. Tymczasem resort zdrowia, wdrażający to niekonstytucyjne barbarzyństwo, zapomina, że powinnością szpitali jest leczenie, a nie zabijanie nienarodzonych.
Wymiar sprawiedliwości też wikła się w prawnie wątpliwe matactwa. Tropi posła Marcina Romanowskiego (wbrew orzeczeniom SN, TK, NSA), gdy posiada on immunitet sejmowy. Dla reformatorów wymiaru sprawiedliwości nie ma to znaczenia, bo prawo jest takie, „jak my je rozumiemy”, i możemy egzekwować.
Gdy związkowcy „S” zbierają podpisy pod petycją o referendum w sprawie brukselskiego zielonego szaleństwa, administracja 13 grudnia nie odstępuje od realizacji tej utopii, nie zważając, że narusza ona 10 zapisów konstytucyjnych (vide tekst Tomasza Wójcika, PJC nr 46). Przywracający praworządność ignorują argumenty ekspertów – zielony ład to zamach na zdrowy rozsądek, gospodarkę, prawa obywatelskie. Administracja 13 grudnia zdaje się hołdować prostej zasadzie – prawo jest wtedy, gdy działa na naszą korzyść. W tej sytuacji zasady konstytucyjne, ustawy czy kadencyjność instytucji i organizacji nie mają większego znaczenia. Demokracja walcząca kontentuje się działaniami pozaustawowymi – omijaniem prerogatyw prezydenta, uchwałami sejmowymi, a gdy trzeba – po prostu używa pały czy wiertarki. Sędzia z „Iustitii” stawia sprawę jasno. Trzeba zamknąć KRS i nie wpuszczać do pracy ludzi. W TK należy odciąć prąd i wodę, nie ogrzewanie, bo będzie zima. SN, TK, KRS – przestały pełnić swe funkcje.
Rządzący ignorują orzeczenia SN, kwestionują istnienie TK. Niektóre orzeczenia sądowe wygodne dla władz są uznawane (nawet gdy wydają je neo-sędziowie), inne traktują jako niezgodne z prawem (SN, starzy sędziowie). Nie przestrzegają zasady kadencyjności, odwołując przewodniczącego Rady Mediów Narodowych (ma 6-letnią kadencję). Przejęte bezprawnie media publiczne postawili w stan likwidacji, ale dotują je z budżetu państwa. Mechanizm bezprawia rozkręca się. Rząd będzie w pełni kontrolował wymiar sprawiedliwości. To jednak nie wszystko. Grzegorz Schetyna zapowiada „domknięcie systemu” po wygranych wyborach prezydenckich.
Zapaść
Ledwo minęło parę miesięcy, a już powróciła znana ze złej sławy PO-gospodarka, czyli dziura budżetowa i brukselska procedura nadmiernego deficytu. Wydawało się, że złodziejstwo i malwersacje, mafia VAT-owska, zalew fikcyjnych faktów (w tym roku już 140 tys.), to już przeszłość, a tymczasem to skrzecząca rzeczywistość. I nie pomogą żadne zaklęcia, audytowanie i „konkursy menadżerskie”. Tak jak narzuconej przez brukselokratów polityki migracyjnej nie zmieni pomysł premiera o czasowym terytorialnym zawieszeniu prawa do azylu. To wbrew zapisom konstytucyjnym, konwencji genewskiej, Europejskiej Konwencji Praw Człowieka – ale cóż to, gdy populistyczna demagogia ma przykryć kryzys gospodarczy.
Chociaż przed wyborami spółki skarbu państwa przynosiły zyski, to pod zarządem PO-fachowców przynoszą straty. Ponieważ trudno to racjonalnie wytłumaczyć, trzeba szukać dziury w całym. Stąd mania audytowania, rozliczania, tym bardziej żałosna, im bardziej znalezienie jakiegoś uchybienia pozostaje w dysproporcji do osiąganych zysków. Niemniej administracja 13 grudnia kontynuuje akcję rozliczeniową.
Tymczasem firmy zagraniczne wycofują się z naszego kraju (m.in. wysokie koszty energii, wynikające z zielonego szaleństwa, które nie zostało zahamowane). Jak temu przeciwdziałać – premier powołujący się na swoją wysoką pozycję brukselska – nie reaguje. Z kolei firmy krajowe, przed którymi rysowały się rozległe perspektywy (w transporcie, przemyśle) zwalniają pracowników. Miejmy nadzieję, że nie przeciwdziałanie upadłościom nie będzie motywowało złodziejskiej prywatyzacji, jak to miało miejsce w przeszłości.
Dla przeciętnego obywatela (ograniczanie wolności obywatelskich, prawa do sprawiedliwego sądu) i konsumenta (drożyzna, inflacja) nadchodzą trudne czasy. Jak na razie nie ma masowych protestów.