Przyszła nawałnica i runął wody nurt
jak rączy rumak
z rozwianą grzywą
mknął chciwie pośród chat i pól
Na nic błagania
łez powodzie
tego pędu żaden śmiertelnik
powstrzymać nie może
Pomknęły fale
z nimi nadzieje hen popłynęły
i pod Ostrowem Tumskim
o płaszcz Matki Sobieskiej musnęły
Drgnęło serce Maryi
sen Czesławowi zrywając błogi
i oczy ku niebu wzniosła
Mnich lichy habit
rozpostarł ponad żywiołem
o litość błagając Pana
…
I się ostały dziejów pamiątki
i serca ludu
spragnione cudu
Jan Poniatowski
Wrocław, 13/14 lipca 1997 r.
Utwór prawie zapomniany. Powstał podczas wrocławskiej powodzi w 1997 roku.
Dziś kiedy Dolny Śląsk znów zmaga się z kataklizmem powodziowym warto uświadomić sobie jak niewiele tak naprawdę zależy wyłącznie od nas. Cisną się tu na myśl słowa Jana Pawła II z rozważania przed Apelem Jasnogórskim 18 czerwca 1983 roku.
Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie.
Czuwam – to znaczy dalej: dostrzegam drugiego. Nie zamykam się w sobie, w ciasnym podwórku własnych interesów czy też nawet własnych osądów. Czuwam – to znaczy: miłość bliźniego – to znaczy: podstawowa międzyludzka solidarność.
Te słowa powinny być naszym motto nie tylko podczas takich tragedii.