Miasto stare jak orzeł,
który przez wieki zdobił
Piastów tarczę i koronę.
Ty od zarania, przez wiarę ludu,
z macierzą jesteś złączone.
Ciebie broniły zastępy Bolesława
i psy po polach roznosiły pobite wojska
by ta ziemia była polska.
Potem nastały inne czasy.
Obca mowa ulice zalała,
w sakiewkach brzęczał pieniądz bez orła
i obca pieczęć dekrety stemplowała.
Ptak zniknął z kamiennych znaków,
a polskość tylko w starych murach
i w szumie Odry została.
Wojenna fala miasto w ruiny obróciła,
lecz nie w trupa, a w miejsce nadziei zamieniła.
Odległa była wolna Polska.
Na zgliszcza, na ruiny
przybywali starzy i młodzi,
samotni i rodziny,
w sercach radośni,
w kieszeniach ubodzy,
w pracy niestrudzeni,
przywracali polskość tej Ziemi.
Zniknęły niemieckie bunkry.
Nowe kamienice wyrosły na świeżych popieliskach.
Zazieleniły się parki na starych, obcych cmentarzyskach,
i jak to w przyrodzie bywa,
w każdą grudę ziemi nowe pokolenie
zapuściło swoje korzenie.
Długo na Śląskich Ziemi stały obce wojska,
a nad Odrą, przy ogniskach, w domowym zaciszu,
w kościołach, które przed pałkami chroniły,
mogłeś bracie usłyszeć testament Polaków.
Słowa, które jak wojskowa przysięga
dzwoniły tej co nie umarła:
„Nieobcy nam trud,
nie rzucim ciebie ziemio skąd nasz ród”.
Dziś wielka fala zalała Wrocławia ulice,
zraniła wiele serc, okaleczyła kamienice.
Bezimienni bohaterowie, ci, którzy wojny nie doświadczyli,
w walce, gdzie piach zastąpił karabin
Piastowski Ostrów ocalili.
Dumnie dźwigają Polaków brzemię,
za godność i wolność,
jak każde pokolenie, płacą swoją cenę.
Marek Wieczorek
26 lipca 1997
Wrocławianin mieszkający w Chicago