Kule lecą tylko w jedną stronę,

czyli kolejny zamach na Donalda Trumpa

„Strzelają tylko do ważnych prezydentów” – powiedział Donald Trump wyborcom we Flint w stanie Michigan. Spotkanie odbyło się zaledwie dwa dni po kolejnej próbie zamachu na jego życie.

Były prezydent grał w golfa w niedzielę, 15 sierpnia, na swoim polu w West Palm Beach na Florydzie, gdy agenci Secret Service zauważyli mężczyznę z karabinem, który wpychał lufę broni palnej przez obwód pola golfowego. Karabin wystawał z krzaków w odległości 300–500 jardów. Agent Secret Service strzelił do mężczyzny, który upuścił karabin typu AK-47 i uciekł samochodem. Funkcjonariusze następnie zatrzymali podejrzanego, 58-letniego Ryana Wesleya Routha.

Trump cudem uniknął już śmierci podczas zamachu 13 lipca, kiedy „jedynie” został postrzelony w ucho, gdy Thomas Matthew Crooks otworzył ogień na wiecu wyborczym w Butler w Pensylwanii.

Pierwszy zamachowiec zginął na miejscu, drugi przeżył. Zgodnie z aktem oskarżenia, w przypadku skazania, Routhowi, który przebywa w więzieniu hrabstwa Palm Beach, grozi do 15 lat więzienia i grzywna w wysokości 250 tys. dol. za pierwsze oskarżenie oraz pięć lat więzienia i grzywna w wysokości 250 tys. dol. za drugie. Z czasem dojdą kolejne zarzuty.

Porównania z Hitlerem

Pytania, jakie się stawia w takich sytuacjach są oczywiste. Czy zamachowiec działał sam? Czy był powiązany z jakąś organizacją lub państwem? Czy pomagał mu ktoś „od środka”? W końcu, jakie były motywy, co nim kierowało? Właśnie, co kierowało niedoszłym zabójcą? Nie wiemy dzisiaj, czy otrzymamy kiedykolwiek oficjalną odpowiedź, a jeśli nawet – spekulacjom nie będzie końca. A w sumie, odpowiedź jest raczej prosta: trzeba znaleźć podżegacza lub podżegaczy.

Dziennikarz Jim Geraghty pisze: „Donald Trump jest w oczach wielu demokratów diabłem, źródłem wszelkiego zła i końcem demokracji. Niektórzy szczerze wierzą, że jeśli Trump zostanie wybrany w 2024 roku, to będą to ostatnie wolne i uczciwe wybory prezydenckie na wiele lat”. Kolejny dziennikarz, Clay Travis: „Kamala Harris nazwała Donalda Trumpa największym zagrożeniem dla Ameryki od czasów wojny secesyjnej we wtorek. W niedzielę ktoś próbował go zabić”. I to jest sedno sprawy. Emerytowany profesor prawa z Harvardu Alan Dershowitz twierdzi, że porównania Hitlera z Trumpem zachęcają do przemocy. „Żarty to jedno – mówi. – Po prostu pokazują okropnie zły gust. Ale kiedy używasz brutalnej retoryki, może to naprawdę zachęcić ludzi do angażowania się w brutalne działania”. Z kolei były agent FBI ds. walki z terroryzmem Tim Clemente mówi, że właśnie retoryka stosowana wobec Trumpa była prawdopodobnym motywem działania zamachowca. „Tego rodzaju gadulstwo jest czymś, czego używasz w kraju trzeciego świata – kiedy mówisz o dyktatorze i to, niestety, doprowadziło, moim zdaniem, do prób zamachu na życie Trumpa i nie sądzę, żeby to się skończyło”.

Oburzenie republikanów

Republikańscy politycy jednoznacznie podchodzą do tematu. Kongresman Mike Waltz przestrzega: „Moje główne przesłanie jest skierowane do lewicy: przestańcie z waszą niebezpieczną retoryką. Przestańcie nazywać prezydenta Trumpa następnym Hitlerem, następnym dyktatorem lub mówić, że musicie ratować demokrację za wszelką cenę.” Dodaje: „Niektórzy szaleńcy słuchają polityków z lewicy, mediów i innych, którzy wygadują te bzdury, radykalizując ludzi. A teraz mamy dwie próby zamachu i jednego Amerykanina, który zginął w wyniku zamachu 13 lipca.”

Również kongresman Tim Burchett zrzucił winę na lewicę za wzrost agresywnej retoryki. „Oczywiście – mówi – musimy być ostrożni, ponieważ skutki siły sugestii widzimy teraz. Lewica właśnie zwiększyła swój jad. Mogliśmy zobaczyć tweety, w których mówią coś o tym, że muszą nauczyć się lepiej celować i tym podobne rzeczy. To są słowa, które podżegają kogoś, kto jest w desperacji.” Kandydat Partii Republikańskiej do Senatu w Pensylwanii Dave McCormick mówi z kolei, że lewica powinna złagodzić swoją retorykę i nie może nazywać byłego prezydenta „szatanem” i „Hitlerem”. Stał on zaledwie kilka stóp od Trumpa podczas jego wiecu w Butler w Pensylwanii, gdzie doszło do pierwszej próby zamachu.

Jasno wyraża się też kongresman Pat Falkon: „Przez ostatnie osiem lat był wyszydzany, porównywany do nazistów, Hitlera, faszystów i rasistów, wszystkich „izmów”, jakie tylko można sobie wyobrazić”. Republikanie krytykują oponentów i są wręcz wściekli, ale trudno się dziwić, skoro mieliśmy kolejną próbę zamachu a ochrona Secret Service nie została wzmocniona od czasu strzelaniny w Pensylwanii. „Dwa zamachy w ciągu dwóch miesięcy. Lewicowa demonizująca retoryka musi się skończyć” – mówi kongresman Greg Steube.

Z kolei wzywając media i radykalną lewicę do „natychmiastowego zaprzestania tej niebezpiecznej i bezsensownej retoryki”, senator Rick Scott twierdzi: „Jest zupełnie jasne, że są ludzie skłonni do przemocy, którzy są gotowi zrobić wszystko, aby uniemożliwić prezydentowi Trumpowi wejście do Białego Domu”. W końcu jeden z najbardziej zagorzałych zwolenników Trumpa, senator Tommy Tuberville ostrzega: „Ostatecznie doprowadzą do zabicia tego gościa”.

Odhumanizować człowieka

Retoryka, o której mowa, trwa latami. Groźna manipulacja polega na tym, że nie dyskutuje się z poglądami czy pomysłami politycznymi Trumpa, a przedstawia jako zagrożenie. Nie krytykuje się jego planu rządzenia i decyzji, lecz charakteryzuje jako autokratę, dyktatora i faszystę. To nie jest jakiś zwykły rasista, homofob i nazista. To potwór, demon, szatan. To człowiek, który – przejmując władzę – zawiesi konstytucję, zlikwiduje media i pozbawi Amerykanów świętej rzeczy – wolności. To człowiek, który przeciwników politycznych będzie zamykał w więzieniach, otworzy obozy koncentracyjne, będzie torturował krytyków, wprowadzi w całym kraju zakaz aborcji a transwestytów będzie wieszał na latarniach. To XXI-wieczny Hitler. A przecież: gdyby Hitlera zabito wcześniej, nie byłoby drugiej wojny światowej. Stąd prosta droga, że – skoro nie można inaczej – trzeba „prewencyjnie” zabić Trumpa.

Oczywiście, demokraci czy usłużni i znani dziennikarze tego wprost nie powiedzą. Nie brakowało i nie brakuje jednak przeróżnych celebrytów, aktorów, „działaczy społecznych”, aktywistów i „influencerów”, którzy idą w tę narrację. Proces odhumanizowania Trumpa rozpoczął się dawno temu. To potwór, bandyta, gwałciciel. Hasło ma być oczywiste. To nie jest „normalny” człowiek. Rodziny też nie oszczędzono.

Amerykańska lewica, demokraci, środowiska „progresywne” i Hollywood znormalizowały ataki na Trumpa i połowa narodu przyjmuje odhumanizowanie bez refleksji. Walka w imię „progresywizmu”, ideologii woke, „krytycznej teorii rasy”, DEI (diversity, equity and inclusion – różnorodność, równość i inkluzywność), LGBT itd. wymaga ofiar. Nieszczęście jest wtedy blisko.

Niebezpieczne kłamstwa

Eric Trump chwali swojego ojca za to, że jest silny wobec ataków, z którymi się zderza, argumentując, że „zmierzają one tylko w jedną stronę” – w jego stronę. „Zrobili wszystko, co mogli, próbowali impeachmentu, wsadzili do więzienia jego przyjaciół, zrobili wszystko, a mimo to ten człowiek nadal walczy i oczekuję, że będzie chroniony – mówi młodszy Trump. – Oczekuję, że będzie bezpieczny. Ten kraj oczekuje demokracji, a potem słyszę Kamalę Harris na debacie mówiącą, że ten człowiek, który jest najodważniejszą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem, jest zagrożeniem dla demokracji?! Kule lecą tylko w jedną stronę.”

Drugi syn, Donald Trump Jr., twierdzi: „Ryan Wesley Routh dosłownie tweetował hasła Joe Bidena, Kamali Harris i lewicowych mediów, mówiące o tym, że Trump stanowi zagrożenie dla demokracji!”. Nawet sam Trump senior zwrócił uwagę na język radykalnej lewicy: „Uwierzył retoryce Bidena i Harris, i działał zgodnie z nią”. „Ich retoryka powoduje, że do mnie strzelają, podczas gdy to ja mam uratować kraj, a oni niszczą ten kraj – zarówno od wewnątrz, jak i od zewnątrz” – dodał.

Sekretarz prasowa sztabu Trump’2024 Karoline Leavitt powiedziała, że niezależnie od drugiego zamachu „będzie on nadal ryzykował życie, walcząc o ten wspaniały kraj”. „Fałszywe impeachmenty, fałszywe akty oskarżenia, niekończące się kłamstwa i oszczerstwa. I ma większe poparcie ze strony Amerykanów niż kiedykolwiek wcześniej, ponieważ dochodzą do prawdy, że prezydent Trump jest człowiekiem, którego potrzebujemy, aby przywrócić temu krajowi świetność. Życie Amerykanów w tym kraju było lepsze, gdy prezydentem był Trump, niż jest dzisiaj pod rządami Kamali Harris” – powiedziała. Powodem, dla którego Harris nadal nazywa Trumpa „zagrożeniem dla demokracji” i „dyktatorem”, jest to, że nie potrafi wygrać w kwestiach merytorycznych. „Więc dlatego rozpowszechniają te niebezpieczne kłamstwa na temat prezydenta Trumpa. Ale powtórzę, to musi się skończyć. To musi się skończyć już dziś” – dodała.

Zamachowiec posłuchał

Ryan Wesley Routh pisał w mediach społecznościowych, że „demokracja” się skończy, jeśli w listopadzie Trump wygra wybory. Oznajmił: „Stawką tych wyborów jest demokracja i nie możemy przegrać. Nie możemy sobie pozwolić na porażkę. Świat liczy na to, że pokażemy rozwiązanie”. Pochodził z Karoliny Północnej, mieszkał na Hawajach, miał kłopoty z prawem i do osób majętnych nie należał. Był – ponoć – zwolennikiem Trumpa, rozczarował się, zwrócił się ku demokratom. Zapisy wyborców pokazują, że zarejestrował się jako niezależny wyborca ​​w Karolinie Północnej w 2012 roku, ostatnio głosując osobiście podczas demokratycznych prawyborów w tym stanie w marcu. Często zamieszczał posty na temat Ukrainy i innych konfliktów, a także miał stronę internetową, na której zbierał pieniądze i rekrutował, bez powodzenia, wolontariuszy do walki na rzecz Kijowa. Podróżował na Ukrainę.

W ostatnich latach jego posty były obraźliwe wobec Trumpa, jednocześnie wyrażające poparcie dla prezydenta Bidena i wiceprezydent Harris, obecnej kandydatki demokratów na prezydenta. „Daily Mail” przeprowadził wywiad z synem zamachowca, który potwierdził, że jego ojciec w rzeczywistości „nienawidzi” byłego prezydenta. W swojej książce namawiał Iran do zabicia byłego prezydenta. „Muszę wziąć na siebie część winy za upośledzonego dzieciaka, którego wybraliśmy na kolejnego prezydenta, który okazał się bezmyślny, ale jestem wystarczająco mężczyzną, aby powiedzieć, że źle oceniłem sytuację i popełniłem straszny błąd, a Iran przepraszam – napisał Routh. – Możecie zabić Trumpa, a także mnie, za ten błąd w ocenie sytuacji i za to zerwanie umowy.”

Ataki i perfidna gra wobec republikańskiego kandydata na prezydenta nie ustały nawet po zamachach. Rutynowe oświadczenia o stonowaniu nastrojów i rozstrzyganiu spraw przy urnach wyborczych nie przysłonią rzeczywistości. Podżegania do przemocy nie ustają. Winni w pierwszej kolejności są politycy Partii Demokratycznej i liberalno-lewicowe media. Demokraci i media od lat twierdzą, że Trumpa należy „wyeliminować” i „całkowicie zniszczyć”, ponieważ stanowi „zagrożenie egzystencjalne”.

We wpisie na Truth Social były prezydent stwierdził, że Biden i Harris „przenieśli politykę w naszym kraju na zupełnie nowy poziom nienawiści, nadużyć i nieufności”. Dodał: „Z powodu tej komunistycznej, lewicowej retoryki, kule lecą i będzie tylko gorzej!”.

Obawiać się należy, bowiem ma rację.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *