Tak wyraziła się jedna Libanka w związku z beatyfikacją 57. patriarchy Kościoła Maronickiego Estephana El Douaihy (1630-1704). I rzeczywiście jest to kraj piękny i tu w sposób szczególny czci się świętych. W chrześcijańskich muhafazach (prowincjach), nie tylko w miastach i miejscowościach parafialnych, w miejscach publicznych stoją figury maryjne i świętych, zwłaszcza maronickich. Tam gdzie wyraźnie przeważają chrześcijanie, swoistą tradycją jest umieszczanie tych pomników na rondach ulicznych w centrum miejscowości. Mają strzec mieszkańców i kierowców. W czasie ubiegłorocznej pielgrzymki do Libanu na rondzie w małej miejscowości w górach Libanu zauważyłem również postument świętego papieża Jana Pawła II.
Polski papież jest tu wyjątkowo szanowany. Szczególnie za słowa wypowiedziane do zgromadzonych w czasie pielgrzymki 10-11 maja 1997 roku do Libanu – „Liban to nie tylko kraj, to przesłanie”. Wypowiedziane po francusku jest dziś najbardziej znanym wezwaniem cytowanym przez Libańczyków. Dla Papieża Liban był (i jest) symbolem trwałości w różnorodności. Przykładem w skali mikro dla całego globu. Powyższe słowa oraz homilia do młodzieży w przepięknym nowoczesnym Sanktuarium Matki Bożej Pani Libanu w Harrisie, nieopodal siedziby patriarszej, była tym dla Libańczyków, czym słynne jego wezwanie do Ducha Świętego wypowiedziane w Warszawie na Placu Zwycięstwa 2 czerwca 1979 roku.
Zaledwie 3 sierpnia 2024 roku wieczorową porą, właśnie w sanktuarium w Harrisie i na przyległym placu tysiące Libańczyków świętowało wraz ze swoim patriarchą Béchara Butrosem Rahi wyniesienie na ołtarze Estephana (Stefana) – „Ojca historii maronickiej”. Uroczystość religijna odbyła się w Bejrucie oraz w Ehdenie – miejscu urodzenia błogosławionego – z powszechnym udziałem wiernych, mimo napiętej sytuacji w kraju.
Kilka dni wcześniej od izraelskiej rakiety w południowym przedmieściu Bejrutu zginął dowódca wojsk Hesbollahu Fuad Ali Shuk. Grozi to konfliktem militarnym między Izraelem a formacjami zbrojnymi szyickiego proirańskiego Hesbollahu w południowym Libanie. Może to też sprowokować inwazję lądową północnego sąsiada lub nawet wojnę domową w Libanie. Ostatnio premier Libanu zdołał wydać oświadczenie w obecności dowódców armii libańskiej, że będzie bronił suwerenności i integralności swojego kraju. Oświadczenie to ma walor bardziej dyplomatyczny, bo wojsko libańskie jest o wiele słabsze od armii Izraela czy Syrii.
Liban jest krajem cudów, ale przede wszystkim to państwo jest cudem samo w sobie. Jest różnorodne, lecz słabe. Jego obywatelami są chrześcijanie 12 różnych obrządków, w tym co najmniej 4 katolickich. Dziś większość mieszkańców Libanu to muzułmanie, reprezentujący dwa odłamy: szyitów i sunnitów. Choć sunnici przeważają w świecie islamu, to w Libanie szyitów jest zdecydowanie więcej niż sunnitów. Dziś szyici wspierani hojnie przez Iran kontynuują swoisty program socjalny budując szkoły, obiekty sportowe i szpitale w południowym Bejrucie i w południowym Libanie, szczególnie w Dolinie Bekaa. Stacjonują tam niemal oficjalnie, ale również konspiracyjnie, jednostki zbrojne Hesbollahu. Ich siła (70 tys. ludzi) jest niewiele mniejsza od regularnej armii Libanu.
Kraj wielokrotne w kilkutysięcznej swojej historii najeżdżany przez mocarstwa i sąsiadów, ale silny i trwały swoją tradycją, jest jak kilkusetletni, twardy i wyniosły cedr zakorzeniony w ziemi. Zielony biblijny cedr jest symbolem i godłem Libanu nie tylko dlatego, że właśnie tam rośnie w specyficznych warunkach. Jest nim również dlatego, że mała sadzonka cedru, aby się mogła utrzymać i wyrosnąć, musi korzystać z cienia, niejako opieki, starego cedru. Przesiedlony lub posadzony w szkółce młodych drzew rzadko się utrzyma. Być może dlatego Libańczycy z diaspory (a tych jest w różnych zakątkach globu więcej niż w ojczyźnie) rok w rok przybywają do kraju przodków, a bogatsi, którzy dorobili się majątku, mają w górach Libanu swoje letnie wille.
To od diaspory w głównej mierze zależy kondycja finansowa państwa. Dziś w zasadzie są już tylko dwa miejsca libańskiej ziemi, gdzie występuje skupisko cedrów. Najsłynniejszym z nich jest święty las cedrowy – swoisty park narodowy na terenach będących własnością patriarchy maronickiego. Ów obszar leśny jest wielkości zaledwie dużego ogrodu botanicznego.
W nawiązaniu do cedru przedstawię na zakończenie miłe spotkanie sprzed roku w miejscu urodzenia błogosławionego Estephana, w Ehdenie, nieopodal słynnej Świętej Doliny – Wadi Qadisha (Wadi w języku arabskim, Kadisza – w języku Chrystusa czyli aramejskim). Zatrzymaliśmy się 40-osobową grupą na posiłek w miejscowej gospodzie. Obsługa uwijała się jak w ukropie, ponieważ przy długim sąsiednim stole odbywała się libańska, maronicka uroczystość rodzinna. Wynajęta śpiewaczka zaśpiewała Happy Birthday. Uznaliśmy, że licznie zgromadzona (ponad 30 osób) wielopokoleniowa rodzina maronicka obchodzi urodziny kogoś z bliskich. Domyślaliśmy się, że chodzi o staruszka, zasiadającego w towarzystwie miejscowego proboszcza u szczytu stołu. Odświętnie ubrani, inni członkowie rodziny zasiedli najbliżej według kolejności znaczenia i wieku. Na samym końcu, to jest na przeciwległym krańcu stołu zasiedli najmłodsi. W kolejności od najstarszego do najmłodszego przekazano również prezenty od każdego osobiście.
W uzgodnionym momencie Polacy wstali od stołu i zaśpiewali „Sto lat”, wzbudzając sympatię libańskiej rodziny. Niektórzy z naszych pielgrzymów siedzący bliżej młodych Libańczyków próbowali zagadnąć o wiek staruszka. Nie uzyskali satysfakcjonującej odpowiedzi, bowiem po zaintonowaniu przez śpiewaczkę po arabsku słynnej patriotycznej pieśni „O mój Libanie”, uchodzącej za nieoficjalny hymn Libanu, okazało się, że to nie urodziny sprowadziły zebranych, lecz chęć pożegnania pary młodych wykształconych Libańczyków, architekta i lekarki, którzy udają się na emigrację do Australii.
W iluż miejscowościach pięknego Libanu odbywają się często takie uroczystości?! W Libanie nic nie jest jednoznaczne. O skomplikowanej, ale jakże libańskiej współczesności i dramatycznych wydarzeniach w Lewancie przeczytacie Państwo w następnej opowieści o Libanie.