Zamach w Pensylwanii,

czyli kula za demokrację

Po zamachu Donald Trump powiedział: „Tylko Bóg zapobiegł temu, co nie do pomyślenia”. Ma rację, bo tylko pół centymetra dzieliło go, aby stracił życie i aby Ameryka znalazła się w dramatycznej sytuacji. W tym kraju przemoc w polityce i zamachy nie są zjawiskiem nieznanym. Jednak ostatni zamach był najpoważniejszą próbą zabicia prezydenta lub kandydata na prezydenta od czasu postrzelenia Ronalda Reagana w 1981 roku. W przeszłości zamordowano czterech prezydentów USA – Abrahama Lincolna, Jamesa Garfielda, Williama McKinleya i Johna Kennedy’ego. Trump szczęśliwie przeżył i rzeczywiście można śmiało mówić, że stało się to dzięki siłom nadprzyrodzonym.

Kompromitacja Secret Service

Podczas wiecu w Grand Rapids w stanie Michigan tydzień po zamachu Trump powiedział z kolei: „Przyjąłem kulę za demokrację”. W tym przypadku też ma rację. Jego przeciwnicy polityczni i ideowi postanowili bowiem walczyć z nim nie poprzez argumenty i proces wyborczy, lecz drogą przemocy – próbowali wsadzić go za kratki i wzywali do zabójstwa.

Gdyby ochrona zadziałała zgodnie z procedurami, do tragedii w Butler w zachodniej Pensylwanii w sobotę, 13 lipca, by nie doszło. Błędy Secret Service były aż nadto widoczne i do tej pory budzą zdziwienie. 20-letni zamachowiec, Thomas Matthew Crooks, został zauważony wcześniej, powinien być zneutralizowany i strzały by nie padły. Nie dziwi zatem, że pojawiają się przeróżne teorie, łącznie z tą, iż mieliśmy do czynienia z „inside job”, że zamachowcowi pomagał ktoś z wewnątrz. Z pewnością nigdy nie poznamy wiarygodnego motywu zamachu i wszelkich szczegółów. Być może był powiązany z jakąś ekstremistyczną organizacją, być może inspiracja przyszła z zagranicy, wydaje się jednak, że wszystko jest dużo prostsze.

Z wąsami Hitlera

Atmosfera nienawiści wokół Trumpa zrobiła się na tyle groźna, że ostrzeżenia o możliwym zamachu pojawiały się od dawna. Mówił o tym choćby ceniony dziennikarz, Tucker Carlson. Prawie dekadę uprawiana jest już propaganda, mająca na celu odhumanizowanie Trumpa i przypisanie najgorszych cech. Łącznie z tą, że to współczesny Adolf Hitler. Przekaz „Trump to Hitler” był i jest wbijany do głów przez lata. Praktycznie każdy gospodarz telewizji MSNBC, w tym Nicolle Wallace, Joy Reid, Mehdi Hasan, Joe Scarborough i Jen Psaki, porównują Trumpa do Hitlera, podobnie jak liczni dziennikarze CNN, w tym Jake Tapper i Dana Bash. To samo dotyczy wielu innych „liberalnych” stacji telewizyjnych. Prześledźmy kolejne media, na przykład prasę. „Tak, porównywanie Trumpa do Hitlera jest w porządku” – napisano w „Washington Post”. „Wielkie kłamstwo Trumpa i Hitlera: czy tak zaczyna się pogrążanie Ameryki w totalitaryzmie?” – to pytanie z „Salonu”. „Fascynacja Trumpa Hitlerem jest złowieszczym echem lat trzydziestych” – pisał Bloomberg w kwietniu tego roku.

Zaledwie kilka dni temu magazyn „The New Republic” umieścił na okładce Trumpa z wąsami Hitlera, dając tytuł „Amerykański faszyzm”.

„Większość ludzi zgodzi się – mówi dziennikarz Piers Morgan – że Adolf Hitler powinien zostać zabity za to, co zrobił. Jeśli więc przypiszesz tę cechę Donaldowi Trumpowi i przekażesz do wypaczonego, obłąkanego i podatnego na wpływy młodego umysły, to nie będzie całkowicie zaskakujące, że ludzie mogą chcieć wyeliminować nowego Hitlera”.

W tygodniu, w którym doszło do zamachu dziennikarka Christine Flowers prześledziła stacje telewizyjne. Pisze: „W połączonych sieciach CNN, MSNBC, ABC, NBC i CBS co najmniej 127 razy naliczyłam, że Trumpa nazwano „zagrożeniem dla demokracji” lub odmianami tego wyrażenia. Zaczęłam robić notatki i zapisywać momenty, w których słowa te zostały wspomniane, po tym, jak przy stole w studio CNN używano tej terminologii w każdej audycji od siódmej do północy. To był scenariusz i wszyscy go wykorzystali. Pogubiony, chory umysł jest podatny na retorykę i propagandę. Dawanie im potrzebnego impulsu jest politycznym nadużyciem”.

Zagrożenie dla kraju i narodu

Centralnym elementem kampanii prezydenckiej Joe Bidena i w ogóle propagandy demokratów było przekonanie elektoratu o „egzystencjalnym” zagrożeniu dla narodu, jakie stanowi polityczny przeciwnik. Kreślą oni najmroczniejszy z możliwych obraz drugiej prezydentury Trumpa, używając wszystkich groźnych słów – dyktatura, rzeź, rasizm, koniec demokracji. Biden i jego towarzysze ciągle powtarzają: „Donald Trump i republikanie MAGA (Make America Great Again) reprezentują ekstremizm, który zagraża podstawom naszej republiki”. Cynicznie charakteryzują Trumpa jako amerykańskiego Hitlera, który zakończy demokrację oraz bezkarnie zamorduje i uwięzi swoich krytyków, jeśli zostanie ponowie gospodarzem Białego Domu.

Zaledwie kilka godzin przed próbą zamachu Biden powiedział publiczności: „Co najważniejsze i mówię to z głębi serca, Trump stanowi zagrożenie dla tego narodu”. Z kolei pięć dni przed zamachem oznajmił, że „trzeba mieć Trumpa na muszce”. Senator Cory Booker wyrażał nieodpartą chęć uderzenia republikanina w twarz. Kongreswoman Maxine Waters chciała pobić ówczesnego prezydenta. Kongreswoman Rashida Tlaib nazwała go „skur…”.

Czy nie jest moralnym imperatywem zamordowanie kolejnego Hitlera, zamordowanie człowieka, który położy kres demokracji, jaką znamy, zamordowanie faszysty, który zapewni, że będą to ostatnie wybory prezydenckie w Ameryce?

Ben Carson, były sekretarz mieszkalnictwa i rozwoju miast, mówi: „Próbowali go doprowadzić do bankructwa. Próbowali go oczernić. Próbowali go uwięzić. Teraz próbowali go zabić, ale jeśli Bóg go chroni, nigdy im się to nie uda”. Republikański senator Tim Scott powiedział z kolei, że próba zamachu na Donalda Trumpa była „naturalnym skutkiem tego, że krajowe media w dalszym ciągu powtarzają, że były prezydent stanowi egzystencjalne zagrożenie dla amerykańskiej demokracji”.

Hollywood w awangardzie

Na uboczu nie pozostaje przeżarte ideologią „woke” i „cancel culture” środowisko celebrytów, z praktycznie całym Hollywood na czele. Trumpa traktowano następująco: uderzając go w twarz (Robert De Niro), obcinając głowę (Kathy Griffin, Marilyn Manson), dźgając nożem (sztuka Szekspira w Nowym Jorku), uderzając pałkami (Mickey Rourke), strzelając (Snoop Dogg), otruwając (Anthony Bourdain), zabijając w zamian za nagrodę (George Lopez), pożerano jego trupa (Pearl Jam), duszono (Larry Whilmore), wysadzano go w powietrze (Madonna, Moby), zrzucano go z klifu (Rosie O’Donnell), ogólnie zabijano (Johnny Depp, Big Sean) i zamęczano (Reid Hoffman: „Tak, żałuję, że nie zrobiłem z niego prawdziwego męczennika”). Piosenka i wideo rapera Snoop Dogga „Lavender” była tutaj najjaskrawszym przykładem wezwań do zabicia – wykonawca po prostu strzela w głowę Trumpa z pistoletu.

Naprawdę zabraknie miejsca, gdyby chcieć wymienić haniebne wypowiedzi celebrytów dotyczące byłego prezydenta chociażby z jednego miesiąca. Było na nie polityczne przyzwolenie ze strony demokratów i mediów. Było na nie zapotrzebowanie ze strony środowisk liberalnych i radykalnej lewicy. Nikt nie poniósł konsekwencji. Znormalizowanie wezwań do przemocy i znormalizowanie języka nienawiści obciąża demokratów i media.

To diabeł, demon, wcielenie zła

Trumpa nie udało się powiązać z Kremlem i wrobić w „Russian collusion”, dzięki czemu miał wygrać wybory w 2016 roku. Nie udały się dwa impeachmenty, które miały wyeliminować go z polityki. Próbowano wykreślić go z list wyborczych na podstawie poprawki do Konstytucji jeszcze z czasów wojny secesyjnej, która zabrania ubiegania się o stanowiska osobom działającym na szkodę USA. A miał taką być za rzekome podżeganie do insurekcji w czasie słynnego „szturmu na Kapitol” w Waszyngtonie 6 stycznia 2021 roku. Przyszedł w końcu czas na procesy sądowe, które łącznie – bo o charakterze kryminalnym – miały go wsadzić do więzienia na 750 lat!

Nic z tego nie wyszło, „Orange Man” zyskiwał w sondażach i twardo zmierzał do Białego Domu. Nic nie wychodziło poza jednym: falą nienawiści bez żadnych barier. To człowiek pozbawiony człowieczeństwa, oczywiście rasista i homofob, gwałciciel i przemocowiec, dyktator, który wszystkich przeciwników wsadzi za kratki, zakaże jakiejkolwiek aborcji i zlikwiduje swobody obywatelskie. To diabeł, demon, wcielenie zła. Najlepiej jakby go nie było. Odczłowieczenie dotyczyło nie tylko Trumpa, ale w ogóle konserwatystów, republikanów, zwolenników MAGA – czyli przynajmniej połowy narodu. Tutaj języka nienawiści używa się nie tylko do opisania człowieka, czyli odhumanizowania, lecz przede wszystkim do podżegania do przemocy, do fizycznej eliminacji.

Ktoś musi strzelić

Kiedy większość ludzi powie, że te oskarżenia są głupie i machnie ręką, to jednak nie wszyscy tak postąpią. Nie ma możliwości, aby w kraju o populacji 350 milionów i z łatwym dostępem do broni nie znalazł się ktoś, kto wobec takich słów nie przejdzie obojętnie. Takich ludzi jak 20-latek z Pensylwanii jest zbyt wielu, podatnych na propagandę, na serio biorących słowa, że trzeba bronić Ameryki i demokracji, że trzeba pozbyć się nowego Hitlera. Jest zbyt wielu ludzi, którzy dostali od „elit” impuls do zabijania.

Politycy Partii Demokratycznej, radykalna lewica, korporacyjne media i koterie celebryckie mają krew rękach. W historii Ameryki nigdy nie było polityka, w tym byłego legalnie wybranego prezydenta, poddanego systematycznie tak wielkiemu poziomowi nienawiści i oczerniania. Z nim nie należy walczyć na pomysły, idee i kartką wyborczą, z nim należy walczyć przemocą, wyeliminować go. Ma on budzić egzystencjalny strach, bo to… nie jest człowiek, to monstrum.

Jak zauważył ekspert polityczny Ben Shapiro: „Kiedy będziesz powtarzać, że Ameryka zostanie dosłownie zniszczona, że to będą ostatnie wybory, że Donald Trump to najgorsza osoba, jaka kiedykolwiek żyła i należy go powstrzymać, ktoś to weźmie na poważnie i pomyśli sobie: Czy nie powinienem zrobić czegoś, aby powstrzymać Hitlera?”

Pewien młody człowiek podjął tę decyzję. Kosztowało go to życie i prawie – jak ktoś powiedział – kosztowało nasz naród duszę. Odpowiedzialność za zamach nie kończy się na nim. Obłąkani politycy, media, celebryci i przeżarte polityczną poprawnością „elity” mają krew na rękach, ponieważ pod sztandarem prawdy stworzyli, utrzymywali i podsycali środowiska, które skłoniły kogoś do popełnienia straszliwego aktu przemocy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *