Osiemdziesiąt jeden lat mija od zamordowania w Gibraltarze 4 lipca 1943 roku gen. Władysława Sikorskiego, ówczesnego premiera RP na uchodźctwie i Wodza Naczelnego. Choć zbrodnię tę usiłuje się na wiele sposobów zatuszować kolportując informację o rzekomym wypadku lotniczym, to bliższe analizy, badania i okoliczności tego wydarzenia wskazują na to, że był to wypadek dobrze wyreżyserowany.
Jednym z motywów zamachu na gen. Sikorskiego było wyciszenie dochodzeń w sprawie zbrodni katyńskiej. Przypominając to tragiczne wydarzenie, trzeba pamiętać, że druga wojna światowa niechętnie ujawnia swoje tajemnice. Czasem wydaje się, że im więcej wiemy o jej zawiłościach, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego, jak wiele jest jeszcze z tego czasu nierozwiązanych spraw, niewyjaśnionych zagadnień i pozornie tylko jednoznacznych ustaleń. Nie byłoby w tym nic ciekawego, gdyby nie to, że podjęte wtedy decyzje mają swoje konsekwencje w dzisiejszej polityce, propagandzie, nie mówiąc już o aktualnych granicach państwowych, które wtedy ustalono stosując arbitralnie wiele korekt i przesunięć. Polska najdłużej walczyła czynnie w tym ostatnim światowym konflikcie zbrojnym, a wynikające z tego komplikacje w jakiś sposób stale dają o sobie znać w naszym życiu codziennym.
Panorama polityczna
Szerokie tło polityczne drugiej wojny światowej w całkowicie nowej szacie dowodowej znajdziemy w książce Tadeusza A. Kisielewskiego „Zabójcy. Widma wychodzą z cienia”, Poznań 2006. Autor podjął ponownie temat przyczyn i sprawców zamachu na gen. Władysława Sikorskiego w Gibraltarze. Jest to tym bardziej godne uwagi, że poprzednia pozycja dotycząca zagadnienia ukazała się zaledwie rok wcześniej – „Zamach. Tropem zabójców generała Sikorskiego”. Czy w tak błyskawicznym tempie można na temat jednego wydarzenia zebrać nowe materiały, opracować je i wydrukować?
Gdyby to dotyczyło tylko samego wypadku i osoby generała można odpowiedzieć negatywnie. Jednakże autor dokonał ponadto niezwykle ciekawej, szczegółowej i udokumentowanej oraz w wielu wypadkach całkowicie nowej pod względem wyników analizy sytuacji politycznej państw biorących udział w światowym konflikcie. Wystarczy tylko wspomnieć, że wszyscy uczestnicy tej wojny, której stawką były śmierć i życie całych narodów, jednocześnie w cieniu dyplomatycznych gabinetów stale i bez przerwy nawzajem ze sobą prowadzili rozmowy pokojowe. Stalin z Hitlerem, Roosevelt z Hitlerem przy udziale Churchilla oraz Wielka Trójka nawzajem ze sobą, pilnie strzegąc tajemnicy o swoich oddzielnych rozmowach ze wspólnym wrogiem.
Całkowicie nowym udokumentowanym źródłowo ustaleniem jest udział w tym wszystkim reprezentantów polskiego wywiadu tzw. dwójki, czyli wywiadu wojskowego (Oddział II Sztabu Głównego), który z własnej inicjatywy i bez zgody polskiego rządu prowadził rozmowy, ustalenia i wspólne akcje z niemiecką Abwehrą.
Cień Katynia
O zbrodni katyńskiej gen. Władysław Sikorski dowiedział się wkrótce po jej dokonaniu. Pomógł w tym jak zwykle przypadek, gdyż zbrodni popełnionej na tak wielką skalę nie da się ukryć w sposób absolutnie pewny. Nie rozwijając tego wątku trzeba zauważyć, że samo NKWD pośrednio przyczyniło się do przekazania Sikorskiemu tych wiadomości. Sowieci prowadzili odrębne dochodzenie przeciwko Edwardowi Koźlińskiemu o ukrywanie białogwardyjskich skarbów zakopanych na terenie jego majątku w Gniazdowie. Po wskazaniu na mapie, gdzie znajduje się skarb, oficerowie sowieckiego wywiadu udali się wraz z Koźlińskim do Gniazdowa. Tam, w lasku katyńskim, zamiast skarbu zobaczyli otwarte doły wypełnione trupami polskich oficerów. Na ten widok uciekli, pozostawiając Koźlińskiego w miejscowym areszcie w celu rozstrzelania. Do rana zdołał on za cenę zdjętego z siebie swetra przekupić sprzątaczkę, która wypuściła go z więzienia, jako drobnego miejscowego spekulanta. Koźliński – były oficer polskiego wywiadu – wiedział, jak dalej przekazać wiadomość, która po bezzwłocznym, pełnym przygód i niebezpieczeństw sprawdzeniu, została natychmiast przekazana do Londynu.
Wiedziało o niej tylko kilka ściśle zaufanych osób. Wiadomość ta została również przekazana Anglikom, co jak się później okazało, było poważnym błędem, gdyż sowieccy agenci umieszczeni w brytyjskim wywiadzie natychmiast przekazali informację do Moskwy. Spowodowało to zamordowanie części świadków, którzy wiadomość tę przekazali do Londynu. Ci, którzy przeżyli, nawet długo po wojnie przyrzekli sobie nigdy o tym nie wspominać.
Niemcy również od samego początku tej zbrodni byli doskonale zorientowani w jej rozmiarach i wszystko wiedzieli o jej wykonawcach, gdyż ich misja wojskowa uczestniczyła jako obserwatorzy w czasie dokonywania egzekucji. Było to oczywiście wtedy, gdy Hitler był najlepszym sojusznikiem Stalina. Później Niemcy ujawnili i nagłośnili mord katyński tylko i wyłącznie w celu rozbicia koalicji antyniemieckiej lub przynajmniej osłabienia jej polskiego sojusznika. Moskwa przez swoich angielskich szpiegów wiedziała, że Sikorski ma w tej sprawie własne dowody i nie musi się zwracać do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Stalin oskarżył Sikorskiego o współpracę z Hitlerem, podczas gdy sam w tym czasie prowadził takie rozmowy. Wiedza i dowody zbrodni katyńskiej były jednym z elementów, dla których Stalin był zainteresowany usunięciem ze swojej drogi gen. Sikorskiego.
Profesor Jan Różycki
Pisząc swoją notatkę pt. „Zbrodnia w Gibraltarze” fragment jej poświęciłem zamordowaniu przez UB syna profesora Politechniki Wrocławskiej Jana Różyckiego. Różycki jako najstarszy stopniem był w lipcu 1943 roku dowódcą kompanii zbiorczej w Gibraltarze, wizytowanej przez Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego. Zamordowanie przez UB po wojnie jego syna było odwetem za odmowę podpisania przez profesora oświadczenia o jego udziale w spisku na życie gen. Sikorskiego. Fragment ten znalazł się w omawianej książce (s.208), jako jeden z dowodów w sprawie podobnego działania sowieckich służb w stosunku do pilota Prchala, który jako jedyny uratował się z „katastrofy” Liberatora 523 w Gibraltarze.
Informacje o szantażowaniu przez UB prof. Jana Różyckiego słyszałem podczas jego publicznego wystąpienia na sesji Wojewódzkiego Komitetu Frontu Jedności Narodu (FJN), która odbyła się 19 maja 1981 roku w budynku Urzędu Wojewódzkiego we Wrocławiu. Na sesji tej wygłosili swoje referaty dr Adolf Juzwenko (były dyrektor „Ossolineum” we Wrocławiu), dr Adam Basak i prof. Jan Różycki. Na niewielkiej sali było zaledwie ok. 20-30 osób, wśród których zdecydowaną większość stanowili wyżsi oficerowie Śląskiego Okręgu Wojskowego. Prof. Różycki czytał swoje pamiętniki z Gibraltaru, które miał odręcznie zapisane w grubym zeszycie. Znający ówczesne realia profesor długo czytał litanię całkowicie nieistotnych szczegółów z inspekcji Naczelnego Wodza. O której zjadł śniadanie, kto mu w tym towarzyszył, komu podał rękę, a komu tylko zasalutował itp. Kiedy skończył, wszyscy odetchnęli.
Nagle profesor wygłosił od siebie kilka zdań, które nie były przewidziane w programie sesji. Powiedział: Moje życie na zawsze zostało związane ze śmiercią gen. Władysława Sikorskiego. Po wojnie pisarz Stanisław Strumph-Wojtkiewicz namawiał mnie do podpisania oświadczenia o moim udziale w spisku na życie gen. Władysława Sikorskiego. Kiedy stanowczo odmówiłem, aresztowano mojego syna i zagrożono mi, że zostanie zamordowany, jeżeli nie podpiszę tego oświadczenia. Oświadczenia tego nie podpisałem, a mój syn został zamordowany. Na sali powiało śmiertelną ciszą. Sesję natychmiast zamknięto. W następnym dniu ukazały się w miejscowej prasie („Słowo Polskie”, „Wieczór Wrocławia”) notatki, w których ani słowem nie wspomniano o wypowiedzi prof. Jana Różyckiego.
Ciąg dalszy nie nastąpi
Jak wynika z omawianej książki, wszystkie cztery wywiady (sowiecki, niemiecki, brytyjski i polski) kontrolujące lot gen. Władysława Sikorskiego były zainteresowane sprawnym przeprowadzeniem zamachu na jego życie. Wiele też wskazuje, że współpracowały one zgodnie nad urzeczywistnieniem swojego zamiaru i po wykonaniu zadania sprawnie zacierały po sobie wszelkie ślady. O tej hipotezie świadczy również zgoda rządu polskiego na brytyjskie żądanie, aby trumna gen. Sikorskiego spoczywająca na Wawelu nigdy nie została otwarta. Najwyraźniej niektórzy przedstawiciele osławionej Dwójki działający wówczas na Zachodzie byli także na brytyjskiej liście płac.
W konkluzji trzeba zauważyć, że wszyscy są zainteresowani w ukryciu prawdziwych przyczyn, wykonawców i inspiratorów tej zbrodni. Z tego powodu dalszego ciągu sprawy nie będzie, choć studia na ten temat są wielce pouczające.