Krzysio Gulbinowicz (3)

24.07.2006

Spotkanie z Krzysiem Gulbinowiczem. Ustaliliśmy sobie niezobowiązująco, że będziemy się spotykać co dwa tygodnie koło Klubu Związków Twórczych i będziemy rozmawiać o literaturze. Krzysztof zjawił się w niezłej formie. Poprosił, bym mu postawił piwo i postawiłem. Wtedy zaczął opowiadać o sobie. Najpierw przypomniał epizod ze spotkania z Piotrem Lamprechtem, na którego natknął się kilka minut wcześniej. Lamprecht, kapłan i młody poeta, zaskoczył go, mówiąc, że o 14.15 spotkał diabła i przez godzinę z nim rozmawiał. Krzysztof uznał to za wyraźny przejaw schizofrenii, ja zaś uważałem, że poniosła Piotra poetycka wyobraźnia.

Potem Krzysio przedstawił swój rodowód i pokrótce dzieje rodziny. Jego matka była Ukrainką, ojciec zaś w połowie Żydem, w połowie Litwinem. Więc Krzysio jest pół Ukraińcem, ćwierć Litwinem i ćwierć Żydem. Ta żydowska linia ciągnie się od babci, która była czystej krwi Żydówką. Rzecz jasna nie wiem, czy tak było rzeczywiście, czy to tylko fantazja literacka tak go poniosła. Bo już wielokrotnie się przekonałem, że w jego opowieściach jest sporo wizyjności. Cała rodzina była – jak mówił – bardzo patriotycznie nastawiona do przedwojennej polskiej rzeczywistości. Matka i ojciec znaleźli się na kazamatach. Ojciec strasznie przeżył Syberię. Grał tam w karty z zesłańcami i pewnego razu przegrał wszystko, kartki żywnościowe, ubranie i został w samych kalesonach. Ledwie uszedł z życiem.

Krzysztof snuje teorie późniejszego jego alkoholizmu, kiedy w gniewie ganiał za matką i chciał ją zranić, a dzieci chowały się pod stołami. Twierdzi, że ojciec, przystojny wtedy i młody mężczyzna, padł ofiarą agresji i był poniewierany przez starszych więźniów. Te wszystkie dramatyczne przeżycia odbiły się później na jego trudnym życiu, nie mógł sobie bowiem poradzić z koszmarami zsyłki i pił. Oto do czego prowadzą tragiczne dzieje człowieka, zsyłki, Sybir, więzienia, zbrodnie wojenne, głód, ból, cierpienie…

Niestety, dłużej nie mogłem Krzysia słuchać, ponieważ czekał już na mnie Lamprecht. Miałem mu powiedzieć, jak widzę jego twórczość. Poszliśmy do zacisznej kawiarenki i przez kilka godzin rozmawialiśmy o poezji, kapłaństwie, przeznaczeniu i Bogu. Nie wspominał mi o spotkaniu z diabłem. Był rozemocjonowany. Wrócił z kilkunastodniowej wycieczki w Bieszczady. Był tam z gromadką swoich przyjaciół. Opowiadał o rozmowach, jakie z nimi prowadził. Ale ważniejsze było to, że spotkał się w klasztorze ze swoją byłą dziewczyną, która stała się teraz mniszką. Jak sadzę z rozpaczy, że go utraciła, gdy zdecydował się zostać zakonnikiem. Piotr tłumaczy to inaczej, twierdzi, iż oboje poczuli i zrozumieli, że istnieją wyższe wartości, za którymi trzeba podążać. Dlatego, wedle niego, rozstali się. I Piotr wybrał drogę kapłaństwa. Na takich rozmowach minął mi dzień. Z Krzysiem niedługo znowu się spotkamy. To znakomity, pełen wyobraźni, wrażliwości i delikatności partner do ciekawych rozważań.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *