Memoriał do władz i wszystkich obywateli Rzeczypospolitej Polski
Zaniepokojeni niezrozumiałymi działaniami nowego Rządu, które w trudnej sytuacji międzynarodowej mogą bardzo zaszkodzić zarówno pozycji, niezawisłości i rozwojowi naszego kraju, jak i procesowi integracji europejskiej, a także bezpieczeństwu regionu, postanowiliśmy zwrócić się do polskich władz oraz wszystkich obywateli Rzeczypospolitej z tym przesłaniem o znaczeniu Polski, naszej kultury i tradycji, dla budowania dobrych relacji między narodami Europy.
Przesłanie tego Memoriału streszcza się w zdaniu, że bez dobrych relacji między narodami Europy, zorganizowanymi w spokojne o swoją niepodległość i podmiotowość państwa, bardzo dla pokoju i rozwoju naszych krajów potrzebny proces integracji europejskiej musi się w pewnej perspektywie załamać.
Bezpośrednim impulsem do wystosowania tego pisma, stało się odwołanie przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomieja Sienkiewicza, dyrektora Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego – pana prof. Jana Żaryna. Fakt, że uzasadnienie tego odwołania przedstawione przez pana Ministra, tak daleko mija się z prawdą, z rzeczywistym znakomitym dorobkiem edukacyjnym i kulturowym Instytutu dokonanym pod kierownictwem prof. Żaryna, świadczy o tym, że przyczyny tej zmiany nie są w istocie związane z pracami Instytutu ani decyzjami jego kierownictwa.
Przyczyną naszego niepokoju są dużo szersze działania nowego Rządu, który destrukcyjnie ogranicza i torpeduje szeroko rozwinięty wcześniej wysiłek instytucji państwowych i organizacji społecznych w III RP, próbujących odbudować i przenieść w przyszłość naszą tożsamość narodową, tradycję kulturową oraz wyrastającą z nich, oddolną organizację społeczną Polaków.
—–
Nasza kultura społeczna nosi niestety ślady zniszczeń spowodowanych przez wiele lat niewoli, powstań i wojen, a zwłaszcza okresu komunizmu oraz destrukcyjnych wpływów wschodniej kultury politycznej. Tym bardziej potrzebna jest mądra i wytrwała praca na wielką skalę nad odbudowaniem strat kulturowych, które ponieśliśmy ze strony narodów chcących nas pozbawić tożsamości i podmiotowości. To jest zadanie, które musimy wykonać.
To wielkie, tysiącletnie dzieło naszych przodków, trzeba odbudowywać dla dobra przyszłości po zbrodniczych działaniach wrogich naszej państwowości, realizowanych przez zewnętrzne ruchy ideologiczne, które okupując nasz kraj przez pół wieku między 1939 a 1989 rokiem, doprowadziły do wymordowania dużej części elit i świadomego wspólnych celów przywództwa narodowego, do znacznego zniwelowania naturalnych struktur społecznych i ośrodków opiniotwórczych, do rozproszenia i zmarginalizowania znaczącej części naszego narodu. To wszystko zostało zastąpione odgórnie zorganizowaną przez komunistów strukturą władzy i zniewolenia. Ta struktura przekształcona po 1989 roku, nadal trwa – tak jak we wszystkich krajach postkolonialnych i postkomunistycznych – wyposażona w rozmaite powiązania i narzędzia wpływu oraz mechanizmy samozachowawcze i reprodukcyjne, pozwalające zachowywać przez pokolenia oligarchiczny charakter takich struktur grzechu i ich stąd płynące przywileje.
Dlatego czujemy się w obowiązku wyjaśnić:
Działania realizowane przez IDMN oraz inne posiadające podobne cele placówki państwowe i społeczne, miały charakter kulturowy. Kultura zaś ma znaczenie. Na całym świecie narody prowadzą wielkie wojny w obronie własnej kultury. Najwybitniejsi przedstawiciele różnych społeczności to ci, którzy tworzą kulturę. Nie tylko mające doniosłą wagę sztuki piękne, ale także przekazywane z pokolenia na pokolenie wartości i zasady. Narody tworząc kulturę, rozwijając ją, budują w ten sposób społeczeństwo. Tworzą też potrzebną sprawność i siłę wspólnoty.
W naszym państwie, zgodnie z postanowieniami Konstytucji, ową wspólnotę stanowi Naród – rozumiany jako ogół obywateli. Odczytywanie i upowszechnianie kulturowego dziedzictwa narodu, buduje jedność między pokoleniami żyjącymi w różnych warunkach i odpowiadającymi na różne wyzwania. Te pokolenia stanowią dzięki kulturze wspólnotę łączącą Polaków. Nie tylko w kraju, także tych rozsianych po świecie. Spójność ta jest budowana przez świadomość swoich korzeni i celów. Jest ona niezbędna dla rozwoju i bezpieczeństwa narodu niezależnie od tego, jak potoczy się w najbliższych latach sytuacja międzynarodowa i kto będzie w Polsce rządził. Skończył się już bowiem czas, w którym nie musieliśmy się obawiać istotnych zagrożeń.
W wyniku agresji rosyjskiej na Ukrainę został naruszony ład międzynarodowy, w szczególności w naszej części Europy, co stanowi wyzwanie dla wszystkich, którzy czują się odpowiedzialni za pomyślność Polski. Coraz częściej pojawiają się obawy, że narastającym zagrożeniem może stać się rosyjska ekspansja w kierunku odzyskania dawnych wpływów.
Ponadto wiele osób podnosi możliwe osłabienie NATO przez narastający konflikt wewnętrzny w USA, związany z problemem rosnących tam nierówności i zamykania się elit. Pojawiają się też obawy o perspektywiczne skutki załamania cywilizacyjnego krajów rozwiniętych, niosące osłabienie grupowych tożsamości i postaw zaangażowanych w dobro wspólne oraz wymierny kryzys demograficzny powodujący brak rąk do pracy i zmniejszanie kreatywności starzejących się społeczeństw.
Opinia publiczna zwraca także uwagę na zagrożenie wynikające z centralistycznych dążeń państw tzw. „starej” Unii Europejskiej, które może sprowadzić słabiej rozwinięte kraje postkomunistyczne do roli prowincji dostarczającej, coraz bardziej deficytową w zachodnich gospodarkach, siłę roboczą.
W naszej ocenie Polska nie może i nie powinna biernie przyglądać się tym niepokojącym procesom. Niezależnie od tego, które z wymienionych zagrożeń się urzeczywistni, czy też pojawią się zupełnie nowe, w każdej sytuacji Polska rozwinięta, wykształcona, posiadająca świadome przywództwo, jest dla pokoju w Europie i na świecie, dla zachowania i rozwoju demokracji i relacji partnerskich między narodami – bardzo potrzebna.
– Tak jak była potrzebna, a nawet okazała się niezbędna, zbrodniczo zaatakowanej Ukrainie.
– Tak jak była potrzebna Europie „Solidarność” ze swoim bezprzemocowym programem odejścia od totalitarnego ustroju dzielącego nasz kontynent żelazną kurtyną, z ewangelicznym hasłem swojego najbardziej znanego kapelana, żeby „zło dobrem zwyciężać”.
– Tak jak potrzebny był Europie i światu polski Papież, kiedy trzeba było przypomnieć o potrzebie miłości społecznej, wewnątrz i między narodami oraz wspierać integrację europejską. Potrzebny był, bo przestrzegał w Parlamencie Europejskim: „Upadły wszystkie dawne imperia narzucające swą dominację siłą i przy pomocy polityki asymilacji. Wasza Europa stanie się wolnym stowarzyszeniem narodów, które pozwoli wszystkim korzystać z bogactwa swej różnorodności”. Przypominał też, że Europa musi być całością, oddychającą oboma płucami, zachodnim i wschodnim, podkreślając: „Nie będzie jedności Europy, dopóki nie będzie ona wspólnotą ducha”.
– Tak jak Polska była potrzebna, kiedy dała światu wielkich przywódców duchowych z prymasem Stefanem Wyszyńskim na czele, którzy nie wahali się wystosować do biskupów niemieckich, a w istocie do narodu niemieckiego, orędzia z tak ważnym dla jedności europejskiej przesłaniem: „udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”.
– Tak jak Polska była potrzebna, kiedy wielcy nasi przywódcy z patronami niszczonego dziś Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej na czele – Romanem Dmowskim i Ignacym Paderewskim – pokazywali światu, jak można bez agresji i nienawiści, za pomocą dyplomacji oraz odbudowy kultury i organizacji społecznej, przywrócić dużemu, europejskiemu narodowi niepodległość po ponad wieku zniewolenia.
– Tak jak Polska była potrzebna, kiedy wielcy twórcy naszej kultury w XIX wieku umieli stworzyć myśl personalistyczną, pokazując jak można kochać swój naród pozbawiony państwa, nie tylko zachowując tożsamość kulturową, ale też rozwijając własną kulturę bez niechęci do innych narodów, przeciwnie – podnosząc swoją wobec nich misję.
– Tak jak Polska była potrzebna wówczas, kiedy twórcy pierwszej w Europie konstytucji starali się budować społeczeństwo bardziej inkluzywne oraz państwo sprawniejsze, które nie pozbawiało jednak praw słabszych klas oraz mniejszych narodów wchodzących w skład ówczesnej Rzeczypospolitej.
– Tak jak Polska była potrzebna, kiedy dalekowzroczni twórcy unii polsko-litewskiej pokazali, że narody mogą się łączyć jako wolni z wolnymi i równi z równymi, a także twórcy konfederacji warszawskiej, którzy dowiedli światu, że ludzie prawdziwie wolni potrafią uznawać równość praw wszystkich obywateli, niezależnie od różnic religijnych i narodowych, co było w ówczesnej Europie obyczajem zupełnie wyjątkowym.
– Tak jak Polska była potrzebna wówczas, kiedy setki lat temu Paweł Włodkowic na soborze w Konstancji potrafił przekonać Europę, że Bóg ukochał wszystkie swoje dzieci jednakowo i krzywdzenie jakichkolwiek ludzi, by narzucić im chrześcijaństwo, jest przeciwne Jego woli. W ten sposób ówczesny rektor Akademii Krakowskiej uczynił pierwszy krok w kierunku przyjętej przez Europę parę wieków później prawdy o niezbywalnych prawach człowieka należnych z racji godności każdej bez wyjątku osobie ludzkiej.
– Tak jak Polska była potrzebna wówczas, kiedy jeden z pierwszych twórców naszej myśli politycznej i społecznej, bł. Wincenty Kadłubek, ogłosił światu, że sprawiedliwość oznacza to, co najbardziej sprzyja temu obywatelowi, który sam może najmniej.
Zawsze wówczas Polska okazywała się Europie i światu potrzebna i niezastąpiona. A przecież takich postaci i wydarzeń w dziejach naszego narodu było wielokrotnie więcej niż można tu wymienić. To oni ukształtowali naszą tożsamość, kulturę społeczną i polityczną tak, że nigdy nie staliśmy się narodem agresywnym, imperialnym czy kolonialnym. Nawet te nurty w naszych dziejach, które stawiały jako myśl przewodnią ideę narodu, nie były – tak jak w niektórych krajach – szowinistyczne, uważające obcych za ludzi z natury gorszych, pozbawionych praw, zasługujących na podbój i podporządkowanie.
Te wszystkie doświadczenia i dzieła, wnoszone przez przedstawicieli głównego nurtu naszej kultury i tradycji, niezmiennie są Europie i światu bardzo potrzebne, czyniąc relacje między narodami i wewnątrz nich, bardziej ludzkimi i szlachetnymi.
Pielęgnowanie dziedzictwa polskiej myśli narodowej, o której tu mówimy, stoi na antypodach tego, co często bywa kojarzone z nacjonalizmem – egoizmu, wrogości i nieufności do obcych, agresywności czy chęci podporządkowywania sobie słabszych. W naszej tradycji znajdujemy za to bardzo wiele elementów, które można nazwać źródłami wartości europejskich. W ich najlepszym rozumieniu.
Jan Paweł II na zakończenie pierwszej pielgrzymki do Polski, skierował do nas przejmujące przesłanie. Mówił wówczas na Krakowskich Błoniach:
„I dlatego – zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska”, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, – abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, – abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy.”
Przesłanie dziedzictwa polskiej myśli narodowej, to przesłanie religijne, ale też humanistyczne, personalistyczne, o znaczeniu uniwersalnym, ponadczasowym, zakorzenionym w naturze osobowej człowieka. Mamy więc jako Polacy, jako polskie państwo, moralny obowiązek owo dziedzictwo pielęgnować nie tylko dla własnego dobra, ale także dla dobra innych narodów, szczególnie tych najbliższych, europejskich, z którymi na podstawie uniwersalnych wartości możemy ułożyć sobie bardziej trwałe i przyjazne relacje, ułatwiające rozwój i przybliżające pokój.
Niezależnie od tego, jak rozwinie się sytuacja międzynarodowa i jaką strategię przyjmie polski rząd, zagrożenie dla pokoju światowego oraz – nie tylko naszej – niepodległości może stać się realne. Polska bogata doświadczeniem wieków, która skumulowała w swej tradycji wartości niezbędne dla skutecznej integracji europejskiej, jest Europie bardzo potrzebna. Polska wyzuta ze swojej tożsamości, pozbawiona owej mądrości wieków, może stać się tylko społeczeństwem na przemian buntującym się i zginającym kark, nie wnoszącym nic do sprawy rozwoju.
—–
Obserwacja odbywającej się obecnie w całej Europie debaty na temat dróg dalszej integracji prowadzi do przekonania, że usztywniają się dwa skrajne stanowiska. Żadne z nich w istocie nie sprzyja dobrej, partnerskiej współpracy między narodami, bez czego integracja, tak jak ją widzieli ojcowie założyciele z Robertem Schumanem na czele, traci sens.
Z jednej strony pojawia się plan przekształcenia obecnej, opartej na równoprawności i partnerstwie poszczególnych krajów Unii Europejskiej, w scentralizowane państwo zarządzane przez najbardziej wpływowe koła polityczne z bogatszych krajów starej Unii, wspierane przez wielki biznes. Z drugiej strony w reakcji rozwijają się w całej Europie bardziej spontaniczne ruchy akcentujące podmiotowość narodów, nazywane często populistyczno-nacjonalistycznymi. Ich hasłem staje się zatrzymanie tak rozumianej integracji europejskiej i podkreślanie znaczenia wspólnot narodowych.
Z powodu tego konfliktu w ostatnich latach Unię Europejską spotkała najpoważniejsza porażka w procesie integracji. Ze wspólnoty wystąpiła Wielka Brytania, bez udziału której Europa zawsze będzie niepełna. Kiedy zaczęły się – głównie wśród Anglików – pojawiać wątpliwości, Unia Europejska nic nie uczyniła, aby wyjść im naprzeciw. Ograniczyła się do oskarżeń o złą wolę pod adresem Brytyjczyków. Tak nie buduje się wspólnoty.
Spójną i dobrze działającą wspólnotę uda się zbudować z różnorodnych kulturowo i historycznie krajów europejskich, jeśli w takim sojuszu państwa będą się czuły dobrze i bezpiecznie. Nie będzie wówczas pojawiać się – oparty na wielowiekowych doświadczeniach, a prowadzący do dezintegracji – lęk przed zdominowaniem przez silniejszych, bogatszych czy lepiej zorganizowanych.
Główny twórca konceptu integracji europejskiej, Robert Schuman, stworzył ideę w istocie przeciwną nacjonalizmowi jako postawie skoncentrowanej na interesie własnego narodu. Mimo to doceniał nie tylko znaczenie narodów jako zintegrowanych wspólnot kulturowych, ale także podnosił historyczną rolę nacjonalizmów. Te bowiem mimo swej jednostronności, przyczyniały się do działania pozytywnego, budowania wspólnoty narodowej. W jego ocenie takie wspólnoty nie były przeszkodą w integracji europejskiej, a przeciwnie – były jej istotnym warunkiem!
Tylko narody posiadające swoje państwo, wyposażone w tradycję i solidną wewnętrzną strukturę, zdaniem twórcy współczesnej idei europejskiej, stanowią odpowiedni budulec przyszłej i trwałej jedności naszego kontynentu. Doświadczenie Wielkiej Brytanii pokazuje, że nawet tak rozwinięte pod wieloma względami państwo, jeżeli nie ma gwarancji podmiotowości i bezpieczeństwa swoich interesów, też może się obawiać dalszego uczestnictwa w procesie integracji.
Polska jest krajem, którego doświadczenia dziejowe są wielokrotnie bardziej traumatyczne niż Wielkiej Brytanii. Ma też przez rozbiory i okres komunizmu bardziej zniszczoną wewnętrzną strukturę, zdziesiątkowane przywództwo narodowe oraz osłabioną ciągłość myśli politycznej wyznaczającej rację stanu. To wszystko stawia nas w sytuacji trudniejszej od krajów, które przez wieki rozwijały się jako narody niepodległe. Te słabości i straty trzeba koniecznie nadrobić.
Wyspiarze mogli niezadowoleni po prostu z Unii wystąpić. My nie możemy sobie pozwolić na samotność, zarówno z powodów cywilizacyjnych i gospodarczych, jak i ze względu na bezpieczeństwo. Z tego zdaje sobie sprawę większość Polaków, dlatego wsparcie dla integracji europejskiej jest u nas jednym z największych w Unii.
Rozumiejąc obawę nowych polskich władz, że rozwijające się we współczesnej Europie tendencje narodowe mogą być traktowane jako zagrożenie procesu integracji, musimy z całą stanowczością powiedzieć, że wszelkie próby ograniczania narzędzi podtrzymujących i rozwijających naszą historyczną i kulturową tożsamość w nowych czasach, będą miały odwrotny skutek.
Patriotyzm Polaków, ich przywiązanie do niepodległości i podmiotowości w relacjach międzynarodowych są co najmniej porównywalne z postawami Brytyjczyków, jeśli nie mocniejsze. Wiemy też, że zawsze w czasach trudnych i opresyjnych, kiedy niepodległość była zagrożona, ten szlachetny patriotyzm narastał, łącząc się z gotowością do największych poświęceń. To nie był i nie jest jednak taki patriotyzm, który mógłby wywołać lęk lub niepokój nastawionych na współpracę sąsiadów. Dlatego musimy bardzo wyraźnie stawiać podmiotowość i partnerskie relacje w Unii, jako podstawowy i nieusuwalny warunek wszelkiego zacieśnienia integracji.
Lęk o utratę własnej tożsamości i związanej z nią podmiotowości narodowej może stać się impulsem do powstawania oraz rozwoju nastrojów autentycznie eurosceptycznych. Widzimy to już w innych krajach, a u nas też już się zaczyna. Tylko pewny siebie, swojej pozycji i bezpieczeństwa naród może na tyle się otworzyć, żeby uczestniczyć w tworzeniu faktycznej wspólnotowości. Tylko taki naród nie zaprezentuje reakcji nerwowych skutkujących brakiem zaufania do silniejszych, bogatszych i bardziej doświadczonych partnerów.
Robert Schuman nie chciał likwidować europejskich narodów i tworzyć państwa jednolitego, uważał że różnorodność narodowa i kulturowa jest bardzo korzystna. Uznał tylko, że granice „zamiast być przeszkodami, które dzielą” miały się stać „liniami kontaktu, gdzie tworzy się i rozwija wymiana materialna i duchowa”. Na pewno Schuman nie postulował centralnej władzy europejskiej mogącej cokolwiek narzucać zniewolonym państwom składowym, bo wiedział, że to byłby koniec tego, co nazwać można integracją. Koncepcja Schumana w podzielonej i rozbitej wojną ówczesnej Europie dawała nadzieję na realizację, bo była dojrzała, pozbawiona ideologicznej prostoty myślenia dychotomicznego. Przyniosła narodom, praktycznie pierwszy raz od czasów średniowiecznego christianitas, sukces w postaci integracji wolnych z wolnymi i równych z równymi.
Nieco inaczej sytuacja przedstawia się w naszej części Europy. Zarówno przesiąknięta wschodnimi wpływami spuścizna kulturowa, jak i tragiczne doświadczenie zniewolenia komunistycznego powodują, że demokratyczna, zakorzeniona w tradycji i świadoma celów narodowych społeczna struktura, nie jest jeszcze w pełni wykształcona. To stawia nasze narody w nierównej sytuacji, a ta nierówność obiektywnie utrudnia proces bezkonfliktowej integracji.
Potrzebne są więc jednocześnie dwa procesy:
Jeden to kontynuacja wzmacniania instytucji i warunków kulturowych dla skutecznej realizacji we wspólnej Europie także celów narodowych – zgodnie z zasadą pomocniczości, bez której integracja europejska nie tylko traci sens, ale też po prostu przestaje być możliwa.
Drugi zaś proces to rozpoczęcie debaty nad zabezpieczeniem niezbędnych w procesie integracji wspólnych instytucji przed emancypacją ich roli w stosunku do wolnych i równoprawnych narodów w kierunku centralistycznego systemu zarządzania. Taka bowiem emancypacja wywołałaby poczucie zniewolenia i w reakcji nastroje antyeuropejskie, przeciwne integracji.
Polska, czerpiąc z bogactwa dziedzictwa myśli narodowej, może nie tylko sama skutecznie uczestniczyć w mądrym procesie integracji europejskiej, ale także pomóc innym, podejmując bliższą współpracę z krajami posiadającymi podobne, traumatyczne i destrukcyjne dla kultury oraz struktury społecznej doświadczenia.
Potrzebne jest zatarcie kontrastów rozwojowych między krajami o starej tradycji demokratycznej a tymi, które po konferencji jałtańskiej znalazły się w niewoli sowieckiej. Bez takiego wyrównania szans, integracja europejska łatwo przerodzi się w – hamujące rozwój wszystkich – panowanie jednych nad drugimi. W historii nigdy takie systemy nie prowadziły do dobrych efektów. Unia Europejska miała być procesem zupełnie innej integracji, takiej jak w dawnej tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów – wolnych z wolnymi i równych z równymi.
Dlatego tak ważne dla powodzenia tego wieloletniego eksperymentu są działania zmierzające do przypomnienia, odtworzenia i przeniesienia w nowe czasy dziedzictwa naszej myśli narodowej, do odbudowy naszej pamięci historycznej oraz kultury społecznej i politycznej, które dają Polsce siłę.
Współczesna ekonomia nie ma dziś wątpliwości, że wygrywają te narody, które potrafią tworzyć instytucje najbardziej włączające (inkluzywne). Rozwija się wówczas nie tylko gospodarka, ale także rozwijają się kultura, edukacja, otwartość na współpracę i pomagająca tym trendom szeroko pojęta infrastruktura transportowa i komunikacyjna.
Nasza gospodarka jest w dobrym stanie i oszczędności czynione w sektorze kulturowym, odbudowującym tożsamość wspólnotową w oparciu o tradycję przynieść może odwrotne skutki. Bez narodowego etosu, otwartego dzięki kulturze chrześcijańskiej na współpracę z innymi narodami, możemy stawać się narodem rozproszonym, pasywnym i konsumpcyjnym, co spowolni także nasz rozwój gospodarczy. To może zaś generować nastroje rozczarowania, poczucia krzywdy, agresji i nieufności w stosunku do innych – do „obcych”.
Apelujemy więc do Rządu o zaprzestanie działań destrukcyjnych wobec dziedzictwa myśli i kultury narodowej oraz instytucji i organizacji, które zajmują się jego przywracaniem i nowoczesnym rozwojem.
Apelujemy też do władz Rzeczypospolitej Polskiej różnych szczebli, do wszystkich wspólnot oraz struktur samorządowych i społecznych, do wielkiego i małego biznesu, do wszystkich obywateli naszego kraju oraz Polaków rozproszonych po świecie – o podjęcie działań, zarówno spontanicznych, jak i dobrze zorganizowanych, na rzecz odbudowy i rozwoju:
CAŁEGO TEGO DUCHOWEGO DZIEDZICTWA, KTÓREMU NA IMIĘ „POLSKA”!
– o co prosił nas papież Jan Paweł II.
To zadanie trudne, wymagające poświęcenia i zaangażowania, ale nie będziemy pierwszym pokoleniem Polaków, którzy z olbrzymim poświęceniem, czasami największym, go podjęli. Jesteśmy to winni nie tylko przeszłym i przyszłym naszym pokoleniom, ale także naszym sąsiadom, ze wschodu i zachodu, południa i północy Europy i z świata całego.
Warszawa, dnia 3 maja 2024 roku.
Byli członkowie Rady Programowej Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej:
Prof. Stanisław Gebhardt – były przewodniczący Rady Programowej IDMN; Prezes Fundacji Odbudowy Demokracji im. Ignacego Paderewskiego; działasz międzynarodowych struktur chrześcijańskiej demokracji. Współpracował z Robertem Schumanem a po powrocie do kraju z Janem Olszewskim.
Prof. Marek Chodakiewicz – historyk, badacz stosunków polsko-żydowskich, myśli konserwatywnej oraz historii Europy Środkowej i Wschodniej, profesor w The Institute of World Politics w Waszyngtonie.
Michał Drozdek – socjolog zarządzania, Prezes Fundacji SPES, wcześniej m.in. doradca premiera Jana Olszewskiego i marszałka Macieja Płażyńskiego.
Prof. Marian Marek Drozdowski – historyk, badacz i popularyzator dziejów II RP, biograf m.in. Ignacego Paderewskiego, Eugeniusza Kwiatkowskiego i Stefana Starzyńskiego. Inicjator odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie.
Dr inż. Aleksander Jabłoński – autor wielu opracowań naukowych z mechaniki, dynamiki i technologii kosmicznych. Z zamiłowania historyk. Założyciel i prezes Instytutu Naukowego im. Oskara Haleckiego w Kanadzie.
Prof. Janusz Odziemkowski – historyk UKSW i AON. Przed 1989 działacz opozycji – ROPCiO, Młoda Polska i Grupa Specjalna Armenia; kierownik Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.
Prof. Mieczysław Ryba – historyk, kierownik Katedry systemów politycznych KUL, wykładowca Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
Ks. dr hab. Robert Skrzypczak – teolog i psycholog, wykładowca Wyższego Metropolitarnego Seminarium Duchownego w Warszawie i Papieskiego Wydziału Teologicznego.
Dr hab. Wojciech Turek – historyk, wykładowca w Wyższej Szkole Społeczno-Ekonomicznej w Gdańsku, w latach 80. działacz Ruchu Młodej Polski, pracownik Muzeum II Wojny Światowej.