Rozwiązanie brukselskie

Gdy w ostatnich latach wizja marksisty Altiero Spinellego oraz Manifest z Ventotene leżą u podłoża zmian w traktatach europejskich zaś dziedzictwo Ojców Założycieli Unii: Schumana, de Gasperiego i Adenauera jest pomijane – los państw członkowskich UE wydaje się przesądzony.

Polski resort funduszy i rozwoju podlicza. W ciągu 20 lat UE przekazała Polsce 250 mld euro. Polska wpłaciła do unijnej kasy 86 mld euro. Bilans – 175 mld euro dla Polski przez 20 lat, czyli 8,6 mld euro rocznie. Czy to istotna kwota dla naszej gospodarki – pozostawiam wyobraźni czytelników. Zaś konkrety są takie, że roczne wpływy z UE wynoszą ok. 2% PKB, natomiast wypływy – 4% PKB. Oznacza to, że nasz kraj dostarcza kapitału krajom zachodnioeuropejskim. Ostatni przykład. Niemiecki rząd nie dopłaca już do „elektryków”, więc administracja 13 grudnia ogłasza takie dopłaty w kwocie 1,6 mld zł. Polacy będą mogli taniej kupować niemiecki elektryko-złom.

Tymczasem forsowany usilnie przez brukselokratów Zielony Ład zagraża wielu sektorom gospodarki – rolnictwu, przemysłowi motoryzacyjnemu, górnictwu, hutnictwu, nie mówiąc o ludziach (podwyżka cen energii, dyrektywa budynkowa). Paradoks polega na tym, że energetyka węglowa jest najtańsza, co przyczynia się do konkurencyjności naszej gospodarki, ale wydobycie węgla spada (ub. r. 36,4 mln ton, w 2022 – 40,4 mln ton). Unijna dekarbonizacja to prawdziwa klęska. Niemniej Polska jest unijnym liderem w procesie redukcji CO2. Bo to nie tylko OZE, ale przede wszystkim znaczący spadek produkcji w przemyśle (wysokie koszty energii). Będziemy zdekarbonizowani, ale martwi, lub w niewoli – mówiono na Europejskim Kongresie Gospodarczym.

Włam do domu Zbigniewa Ziobry, likwidacja mediów publicznych, najście na Pałac Prezydencki i aresztowanie posłów, powołanie nielegalnego p.o. prokuratora krajowego – to tylko niektóre osiągnięcia administracji 13 grudnia w przywracaniu praworządności. Doceniła to UE, rezygnując z procedury art. 7.

W marszu „Precz z Zielonym Ładem” wzięło udział 100-150 tys. ludzi, ale dla brukselokratów nie ma to żadnego znaczenia. Wiedzą lepiej, czego trzeba obywatelom unijnym. Gdy zamiast wspólnoty narodów postępuje federalizacja postnarodowa, obywatelom państw członkowskich pozostaje organizowanie festynów osiedlowych (pod warunkiem, że są pro-genderowe), lub referendum wyjściowe. Na marszu „Precz z Zielonym Ładem” zauważono transparent narodowców: „Niepodległość = Polexit”. Niemniej Robert Biedroń, lewicowy europoseł, uważa, że trzeba znieść zasadę jednomyślności. Taka decyzja osłabi Polskę, ale będzie dobra dla UE.

Polska uczyniła UE znacznie bardziej silniejszą i bardziej kompletną – ujawniła Ursula von der Leyen podczas otwarcia Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach. Podobno „to miasto symbolizuje transformacyjną siłę Polski i jej mieszkańców”. Jakoż są zadowoleni. Po likwidacji 20 kopalń przez Jerzego Buzka, wybrali go na eurodeputowanego (blisko pół miliona głosów).

Wizytując Europejski Kongres Gospodarczy, Ursula von der Leyen odwiedziła Wadowice, dom rodzinny Jana Pawła II. To oczywista kpina, gdy brukselokraci traktują aborcję jako prawo człowieka. Trwa realizacja polityki prenatalnego zabójstwa czego przykładem jest wpisanie aborcji do francuskiej konstytucji.

Gospodarka zideologizowana

Swego czasu beukselokraci odgrażali się, że unijna gospodarka wyprzedzi amerykańską. I na tym się skończyło. Przeregulowana gospodarka etatystyczna, w dodatku zarażona zielonym szaleństwem, nie ma żadnych szans, tym bardziej gdy deregulują ją interesy globalnych koncernów, nie mówiąc o agro-holdingach produkujących ukraińską żywność. Mamy wspólne sprawy dla naszych narodów – mówił Tusk w Katowicach, gdy rolnicy protestowali przed halą kongresową. W rzeczywistości UE coraz gorzej się rozwija, jest zadłużona. Po prostu zakopała się w dekarbonizacji i zielonej ideologii.

Tymczasem wygospodarowano 100 mld euro na unijne bezpieczeństwo, czyli rozwój niemieckiego i francuskiego przemysłu zbrojeniowego. Każde z państw członkowskich wniesie dodatkową składkę, którą to decyzję osiągnięto omijając zasadę jednomyślności. Możliwości obronne UE niewątpliwie wzmocni powołanie komisarza ds. obronnych. Zaś co do europejskiej armii, która ma być ekologiczna, to nie wiadomo. Armia europejska to kompletny nonsens – uważa Mariusz Kamiński. Nie możemy pozwolić na takie eksperymenty. Istotne jest NATO i współpraca z USA.

Miał być swobodny przepływ ludzi, kapitału, usług i towarów. A jest protekcjonizm i dominacja niemiecko-francuska. Gdy polskie firmy transportowe wykazały się impetem i pracowitością, uchwalono dyrektywę mobilności, utrudniającą im działalność. Państwa dominujące traktują nowe kraje członkowskie jako neokolonialne rynki zbytu. Niemniej brukselokraci utrzymują, że UE ma łączyć, a nie dzielić i wykluczać.

Okazuje się, że Zielony Ład to nie tylko szaleństwo, ale także oszustwo. Pierwotna koncepcja przewidywała pomoc małym gospodarstwom, i na taką przystał też polski rząd. Zagłady rolnictwa europejskiego nie było w projekcie. Dopiero potem pojawiły się totalne zagrożenia dla sektora rolnego. Stąd protesty europejskich rolników.

Więcej tego samego

Mimo niepowodzeń z inkulturyzacją egzotycznych przybyszy, brukselokraci nie rezygnują z usług przemysłu przemytu ludzi. Określają nawet liczbę migrantów, przydzielanych poszczególnym krajom. Co więcej, Komisja Europejska może dowolnie zwiększać ten przydział. Tym samym nadal będzie problem z napływem migrantów, nadal będą powstawały islamskie getta, których policja nie kontroluje. Z drugiej strony pożytek z migrantów dla gospodarki żaden, bo większość z nich stroni od pracy, zadowalając się socjalem. Wzrasta natomiast gwałtownie przestępczość z udziałem przybyszy. Polityczna poprawność zabrania o tym mówić, ale przecież rzeczywistość skrzeczy.

Nie jest tajemnicą, że zielone szaleństwo to nie tylko walka z globalnym ociepleniem czy zmianami klimatycznymi, których jednak nikt nie udowodnił, ale także z globalnym zaludnieniem, bo to przecież człowiek jest winny katastrofie ekologicznej. Niezależnie od tego oskarżenia jest niewątpliwie interes do zrobienia. To cały przemysł OZE. Zarabiają nie tylko przedsiębiorcy, ale także naukowcy, obficie przez nich grantowani. Udowodnią dowolną tezę, jak choćby tę, że planeta płonie, w którą uwierzył już warszawski prezydent.

Narzucone krajom członkowskim zielone wymogi, ograniczają rozwój ich gospodarek, ale nic to, gdy zarabia niemiecki przemysł ekologiczny. I nic to, że zielone szaleństwo to zagłada cywilizacji europejskiej. Gospodarka amerykańska czy chińska nie ma zielonych ograniczeń. Tym samym gospodarka europejska jest skazana na podrzędność.

Opłacalność

Unia potrzebuje polskiego wsparcia w wyborach, a Tusk potrzebuje pieniędzy. Stąd zamknięcie procedury art. 7 przeciwko Polsce. Taka transakcja polityczna korzystna dla administracji 13 grudnia, ale dla obywateli niewiele z niej wynika. Już wystąpiła przecież dziura budżetowa. Natomiast zielony ład zagroził rolnictwu, które ponoć zatruwa środowisko. Nie bez racji protestujący rolnicy pisali na transparentach – „Nie będzie Unia pluć nam w twarz”.

Próby bilansu naszego uczestnictwa w projekcie unijnym kończyły się najczęściej kłótniami uczestników debaty. Większość obywateli – dzięki lewicowo-liberalnej propagandzie – ma pozytywne opinie o działalności brukselokratów, co mimo wszystko nie może nie wywoływać zdziwienia. Przecież realizacja pomysłów zielonego ładu to milion domów do modernizacji. Każdy właściciel domu z lat 70. zapłaci przynajmniej 150 tys. zł. Niezależnie od tego, okazało się, że brukselokraci zagrażają demokracji (nominowane stanowiska nieodpowiedzialnych urzędników).

Tymczasem administracja 13 grudnia pozostawia obywateli w niepewności. Nie wiadomo, co będzie z CPK, z atomem, Intelem, Izerą, regulacją Odry. Nie ma krajowego planu rozwoju gospodarczego. Czyżby nasza gospodarka zwijała się, by nie być konkurencyjną dla dominujących w unii gospodarek? W każdym razie zielona polityka jest przede wszystkim antypolska, bo atakuje rolnictwo, prowadząc do jego nieopłacalności. Nie można też zapominać o wpływie zielonej histerii na cenę energii. ETS to 60% jej ceny. To Donald Tusk w 2014 roku zgodził się, że uprawnienia ETS stały się przedmiotem obrotu na giełdzie w Lipsku, co chyba nie jest przypadkiem.

Stowarzyszenie

Pozostając w unijnej polityce niedorozwoju gospodarczego, a będąc atakowanymi ideologiami zielonymi i homo-elgiebetyckimi, nie można nie ulec pewnej refleksji. Skoro opłacalność unijnej przynależności wątpliwa, to może bardziej funkcjonalna (i korzystna dla społeczeństwa) byłaby luźniejsza współpraca międzynarodowa. Zamiast członkostwa w Unii, stowarzyszenie z nią. Przykład norweski wydaje się jak najbardziej godny naśladowania.

72% ankietowanych w sondażu IPSOS uważa, że Zielony Ład przynosi naszemu krajowi więcej strat, niż korzyści. Jak na razie nikt nie badał strat w świadomości społecznej, związanej z inwazją propagandy homo-elgiebetyckiej, neomarksistowskiej rewolucji kulturowej czy ekologizmu. Dewastacja musi być ogromna zważywszy choćby nastroje społeczne czy preferencje wyborcze. Tym bardziej, że administracja 13 grudnia uznała nadrzędność prawa unijnego nad polskim. Życiem polskich obywateli będą zarządzali brukselscy urzędnicy. To perspektywa porażająca, z której ludzie nie zdają sobie sprawy. Nie doceniają też wagi istnienia weta, które warunkuje niemiecką dominację.

W tej sytuacji pora na refleksje. Dalsze pozostawanie w strukturze unijnej przynosi koszty, kwestionujące opłacalność dalszego uczestnictwa w strukturze unijnej. Wspomniany układ stowarzyszeniowy byłby bardziej korzystny i funkcjonalny. Tak jak fundusze norweskie propagują ideę społeczeństwa otwartego, tak fundusz polski promowałby aksjologię chrześcijańską. Poza tym pozycja naszego kraju stałaby się bardziej niezależna, samostanowienna. To wartość bezcenna, o którą trzeba zabiegać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *