Jordan Peterson w książce „12 życiowych zasad. Antidotum na chaos” umieścił bardzo ciekawy opis walk godowych homarów. Trzeba przy tym zaznaczyć, że wspomniany autor jest nie tylko profesorem psychologii, ale również biologiem. Peterson twierdzi, że nie różnimy się od tych skorupiaków tak bardzo, jak nam się wydaje. Pewne prawa obowiązują w całej przyrodzie i dotyczą również człowieka.
Walki godowe homarów mogą mieć różne natężenie i różne skutki w zależności od tego, jak duża jest różnica sił między walczącymi stronami i jak wielka jest ich determinacja. Czasem wystarczy groźna postawa i postraszenie przeciwnika, a niekiedy dochodzi do starcia, które może się skończyć dotkliwym okaleczeniem lub śmiercią jednego z osobników.
Najbardziej spektakularne rzeczy dzieją się w momencie, gdy samiec alfa, ten, który był na szczycie hierarchii traci władzę na rzecz innego, przeważnie młodszego i sprawniejszego. Gdy schodzi z pola walki okaleczony i upokorzony, jego mózg dosłownie się rozpuszcza, a na jego miejsce wyrasta nowy, dostosowany do zmienionej sytuacji. Homar staje się spokojny, nie rwie się już do walki o władzę.
Jak już wspomniałem, Peterson twierdzi, że prawa natury dotyczą nas bardziej niż sądzimy. W dodatku zakres dostępnej wiedzy o ich działaniu stale się rozszerza, z czego możni tego świata skwapliwie korzystają.
Czy zauważyliście, że po pandemii koronawirusa zmiany na świecie nabrały niesamowitego tempa? Tak, bo ta epidemia, jak by na nią nie patrzeć, była okazją do obserwacji zachowań całych społeczeństw w sytuacji strachu i poczucia zagrożenia.
Rozpuszczanie mózgów przebiegało na ogromną skalę. Ludzie dali się zamknąć w domach, bali się iść do sklepu i do kościoła, niektórzy chodzili po domu w maseczkach i nie przytulali własnych dzieci.
Nic dziwnego, że Władimir Władimirowicz uznał, że to jest najlepszy moment, by rozpocząć wojnę. A ta wojna to tragedia dla Ukrainy, a dla nas kolejny etap rozpuszczania mózgów. Szczególnie w krajach mających nieszczęście sąsiadować z Rosją. Grożenie, straszenie, wciąganie na listę celów, jednym słowem – sianie niepokoju i strachu. To na nas działa, stajemy się bardziej nerwowi, smutni, rozdrażnieni.
Prawa natury w pełnej krasie. Większy zjada mniejszego, bo kto mu zabroni? Przez jakiś czas wydawało nam się, że nareszcie jest normalnie, stabilnie. Wszyscy rozumieją, że wojna się nie opłaca, będą współpracować i żyć w pokoju. Jednak okazało się, że to, co było dla nas normalnością, ktoś uznał za nienormalne i postanowił to „naprawić”. Nie oglądając się na konwencje i prawo międzynarodowe wysłał wojsko, żeby zająć sąsiedni kraj. Boleśnie uderzyła nas prastara prawda tego świata, że jak byśmy nie zaklinali rzeczywistości, to i tak na koniec liczy się siła.Pomniejsi dyktatorzy też uczą się nowego sposobu działania. Nasz lokalny samiec alfa nie próżnuje. Co robi, nie muszę opisywać, wszyscy widzą. Czy uda mu się zniszczyć przeciwników politycznych, a mózgi ich elektoratu zamienić w galaretę?