Wy, którzy pospolitą rzeczą władacie …

Jan Kochanowski w nowej odsłonie

Uczniowie muszą znać twórczość Jana Kochanowskiego. „Muszą” to za dużo powiedziane. Kto dzisiaj zaprząta sobie głowę „Pieśniami”, „Fraszkami” czy „Trenami”? W szkołach z braku czasu omawia się pobieżnie kilka tekstów i odhacza w dzienniku jako „przerobione”. Niegdysiejsi poloniści rozsmakowywali się w archaicznych frazach:

I nie miłować ciężko, i miłować
Nędzna pociecha, gdy żądzą zwiedzione
Myśli cukrują nazbyt rzeczy one,
Które i mienić, i muszą się psować.

(O nietrwałej miłości rzeczy świata tego)

Albo:

Cieszy mię ten rym: „Polak mądr po szkodzie”;
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.

(Pieśń o spustoszeniu Podola)

Dziś trudno znaleźć entuzjastów poezji staropolskiej, a uczniowie, zmuszeni do jej poznawania, szukają ratunku w brykach. W spisie lektur obowiązkowych figuruje (jeszcze) dramat Jana Kochanowskiego Odprawa posłów greckich. Warto przeczytać, bo porusza sprawy równie aktualne przed wiekami, jak i w czasach współczesnych. Tekst mistrza z Czarnolasu wymaga jednak wiele cierpliwego skupienia. Trzeba nieustannie korzystać z objaśnień, wracać do już przeczytanych fragmentów, żeby nie zgubić sensu i oczywiście mieć w pamięci starożytny mit o przyczynach wojny trojańskiej. A doszło do jej wybuchu z błahego powodu.

Na weselu tesalskiego księcia Peleusa i bogini Tetydy pojawiła się niezaproszona bogini niezgody Eris. Rzuciła na stół jabłko z napisem: Dla najpiękniejszej. Hera, Atena i Afrodyta zaczęły spór, bo każda uważała, że to jej należy się jabłko. Zeus postanowił zakończyć kłótnię i wezwał młodego pasterza, Parysa, który miał być sędzią w sporze. Boginie usiłowały go więc przekupić: Hera obiecała uczynić go królem, Atena chciała obdarzyć go mądrością, zaś Afrodyta obiecała, że odda mu za żonę najpiękniejszą na świecie kobietę, która obecnie mieszka w Sparcie na dworze króla Menelaosa. Parys wręczył więc jabłko Afrodycie.

Dlaczego nikomu nieznanego pasterza Zeus wyznaczył do zaszczytnej roli sędziego? Prawdopodobnie, aby się mogła spełnić wyrocznia. Żona króla Priama miała tuż przed urodzeniem syna sen, że wydała na świat żagiew, od której spłonęło całe miasto. To była zła wróżba, więc król rozkazał pasterzom, aby zabrali nowo narodzone dziecko i porzucili w górach na pewną śmierć. Chłopiec jednak przeżył i wyrósł na pięknego młodzieńca, a kiedy w Troi ogłoszono publiczne igrzyska, niezwłocznie się tam udał i wziął w nich udział. Zwyciężył, więc zaproszono go na dwór królewski. Wtedy król Priam rozpoznał swojego syna i przyjął go z wielką radością. Nikt już nie pamiętał o wróżbie, wszyscy cieszyli się z powrotu księcia.

Wkrótce Parys pojechał do Sparty, aby odebrać obiecaną przez Afrodytę najpiękniejszą kobietę świata. Była nią Helena, żona króla Menelaosa. Król przyjął Parysa bardzo serdecznie i żałował, że właśnie teraz pilne sprawy zmuszają go do wyjazdu. Prosił, aby gość czuł się w jego domu jak u siebie. Niestety przybysz podeptał święte prawo gościnności i jeszcze tej samej nocy porwał Helenę do Troi. Grecy wpadli w gniew i zbrojnie ruszyli pod mury Troi. Przedtem jednak wysłali do Priama posłów – Odyseusza (Ulissesa) i Menelaosa – z żądaniem oddania Heleny.

W tym miejscu rozpoczyna się akcja dramatu. Król Priam musi podjąć ważną decyzję: spełnić lub odrzucić żądanie Greków. Mądry Antenor przyjaciel Priama radzi, aby oddać Helenę Grekom i uniknąć strasznej wojny. Tymczasem Parys pragnie za wszelką cenę zatrzymać najpiękniejszą kobietę świata. Chcąc zyskać sprzymierzeńców, przekupuje królewskich doradców, a ci w czasie narady głosują za odrzuceniem greckich roszczeń. Wynik głosowania będzie miał tragiczne konsekwencje.

Odprawę posłów greckich wystawiono po raz pierwszy 12 stycznia 1578 roku w Jazdowie pod Warszawą. Spektakl był wydarzeniem uświetniającym ślub Jana Zamoyskiego, podkanclerza koronnego, z Krystyną Radziwiłłówną, córką magnata litewskiego. Inscenizacja odbyła się w obecności pary królewskiej, Stefana Batorego i Anny Jagiellonki, innych dostojników Rzeczpospolitej oraz posłów z innych państw.

Od tego czasu minęły prawie cztery i pół stulecia. Utwór wciąż inspiruje reżyserów teatralnych; w ostatnim półwieczu odbyło się ponad trzydzieści inscenizacji, jednak im bliżej współczesności, tym trudniej twórcom dotrzeć do widzów z przesłaniem mistrza z Czarnolasu. Obce wydają się realia, w jakich powstał utwór, i obcy wydaje się język szesnastowiecznego poety. O ile w czytaniu można sobie pomóc, korzystając z objaśnień, o tyle oglądanie sztuki w teatrze łączy się ze słuchaniem niemal obcego języka.

Kilka miesięcy temu ukazało się nowe wydanie Odprawy posłów greckich w transkrypcji Antoniego Libery – wybitnego pisarza, krytyka literackiego, tłumacza i reżysera. Można się zastanawiać, czy uwspółcześniony Kochanowski to wciąż Kochanowski, ale z drugiej strony, podobne próby podejmuje się w związku z twórczością Szekspira i Moliera, więc jeśli się chce przybliżyć widzom ważne przesłanie poety, trzeba je podać w zrozumiałej i przystępnej formie. Nie trzeba dodawać, że owa forma powinna być piękna. I rzeczywiście, to co zrobił Antoni Libera może zachwycić każdego, kto docenia piękno słowa. Transkrypcja Odprawy posłów greckich spełnia wymagania renesansowej poezji, a zwłaszcza jej rytmu. Porównajmy fragment dramatu w oryginale i w transkrypcji:

Chorus

By rozum był przy młodości,
Nigdy takiej obfitości
Pereł morze i ziemia złota nie urodzi,
Żeby tego nie mieli tym dostawać młodzi.
Mniej by na świecie trosk było,
By się to dwoje łączyło.
I oni by rozkoszy trwalszych używali,
Siebie ani powinnych w żal by nie wdawali.
Teraz na rozum nie dbając
A żądzom tylko zgadzając,
Zdrowie i sławę tracą, tracą majętności
I ojczyznę w ostatnie zawodzą trudności.

Chór

O, gdyby rozum dojrzewał jak ciało,
Człowiek za młodu byłby już tak mądry,
Że mógłby brać garściami, co świat daje,
A jego bogactw by nie wystarczyło.
I mniej pod słońcem byłoby nieszczęścia;
I mniej głupoty, a więcej rozwagi;
A radość byłaby głębsza i trwalsza;
I by zniknęły cierpienia i smutki.
A bez rozumu – bez przerwy kłopoty.
Bo ulegając ślepym namiętnościom,
Traci się zdrowie, majątek i sławę,
I często szkodzi się własnej ojczyźnie.

11 listopada 2023 roku w Teatrze Polskim w Warszawie wystawiono „przetłumaczoną” Odprawę posłów greckich w reżyserii Macieja Wojtyszki. Wydarzenie spotkało się z ogromnym zainteresowaniem, reżyser przeniósł bowiem antyczną historię w czasy współczesne.

Wojtyszko zapytany przez dziennikarzy, dlaczego podjął się tak nietypowego zadania, odpowiedział: (…) Mamy szansę dowiedzieć się, o co chodziło Kochanowskiemu dzięki temu, iż tekst powiedziany będzie współczesnym językiem. Warto to uczynić, zwłaszcza że Kochanowskiemu chodziło o bardzo ważne rzeczy. „Odprawa posłów greckich” jest tekstem uniwersalnym. Mówi o problemach zawsze aktualnych, wszystko zależy od ludzi, nie od losu i fatum. To dramat o ostatnich chwilach pokoju i normalnego świata.

Scena teatralna została urządzona bardzo skromnie: dwustopniowy podest, kilka krzeseł i duży ekran z tyłu, aktorzy również ubrani zwyczajnie – w codzienne garnitury i proste suknie (aktorki). Bo to nie dekoracje mają przyciągać uwagę widzów, a słowo poety. Najpierw obserwujemy coś jakby próbę: wszyscy głośno powtarzają swoje role w oryginalnym brzmieniu. Trudno zrozumieć, co mówią, wygłaszane strofy mieszają się w chaotycznym wielogłosie. Po chwili wychodzą, a na scenie pojawia się Antenor (Sławomir Grzymkowski) i (już w transkrypcji) z przejęciem opowiada, jak to Parys po niegodziwym czynie próbuje teraz zadbać o swą sprawę: snuje intrygi, przekupuje ludzi, aby stanęli na radzie po jego stronie i głosowali za odrzuceniem greckich roszczeń. Rozgoryczony Antenor potępia postawę młodego księcia, ale też chciwych polityków, którzy za nic mają dobro wspólne.

Niewiarygodny jest ten, kto przekupuje,
Kto szasta złotem, by kogoś przekonać.
Ale i ten, co bierze je, nie bacząc
Na zgubne skutki takiego działania,
A dbając tylko o własny interes,
Niewart szacunku jest i zaufania.

Oczywiście Parys (Maksymilian Rogacki), powołując się na przyjacielską powinność, próbuje również przekonać Antenora, że działanie zgodnie z sumieniem oznacza trwanie przy przyjacielu i że przyjaciół poznaje się w biedzie.

Przyjaciel winien wspierać przyjaciela –
Jak ręka rękę i jak noga nogę.

Kiedy jednak Antenorstanowczo mu odmawia, Parys zapewnia go, że znajdzie stronników, którzy go poprą. I rzeczywiście wielu przyjęło łapówki w zamian za udzielone mu poparcie.

Teraz na scenie pojawiają się Helena (Bernadetta Statkiewicz) z Piastunką (Katarzyna Skarżanka). Helena jest zrozpaczona, każde rozwiązanie jest dla niej niekorzystne. Jeżeli zostanie odesłana do Grecji, czeka ją hańba.

Podobno mają mnie przykuć za szyję
Do masztu statku, którym mam popłynąć.
Jakiż to straszny będzie dla mnie powrót!
Jak spojrzę w oczy mężowi, bezwstydna,
I jak się ze wszystkiego wytłumaczę?

Jeśli zostanie w Troi, będzie nikim, niewolnicą, której się przygaduje i dokucza.

Chciałaby cofnąć czas, być szanowaną królową, cieszyć się dziećmi, kochać męża. Wie, jaki błąd popełniła, słuchając czułych słów Parysa, złego człowieka, który kierował się tylko pożądaniem.

Tu następuje najbardziej znana pieśń chóru. Aktorzy wygłosili jej słowa zgodnie z transkrypcją, jednak pierwszą strofę pozostawili w oryginale. Warto przypomnieć jej fragmenty, gdyż jest to swoisty apel do rządzących, aby pamiętali, że odpowiadają przed Bogiem za decyzje podjęte w sprawie państwa i narodu.

Wy, ktorzy pospolitą rzeczą władacie,
A ludzką sprawiedliwość w ręku trzymacie,
Wy mowię, ktorym ludzi paść poruczono
I zwirzchności nad stadem Bożym zwierzono. (pisownia oryginalna)
Miejcie zawsze na względzie, że tak wyniesieni,
Grając rolę na ziemi jak bogowie w niebie,
Jesteście jednak ludźmi, a wasze zadanie
To służyć innym ludziom i troszczyć się o nich.
A więc chociaż rządzicie mniejszymi od siebie,
Macie jednak nad sobą jeszcze większą władzę,
Której w stosownym czasie będziecie musieli
Zdać sprawę ze swych rządów. A tam nie ma przebacz.

Tymczasem rozpoczyna się narada i, jak nietrudno przewidzieć, ma przebieg zgodny z zamysłem Parysa. Uczestnicy w większości przekupieni przez księcia opowiadają się za zatrzymaniem Heleny w Troi. Przypominają zaprzeszłe zatargi z Grekami, przy czym bez skrępowania manipulują faktami. Parys tłumaczy, że sama bogini Afrodyta ofiarowała mu Helenę. Gdyby nie przyjął podarunku, okazałby się niewdzięcznikiem. Poza tym dawno temu Grecy uprowadzili z Troi Medeę, wielokrotnie pustoszyli miasto, więc nadszedł czas wyrównania rachunków. Antenor odmawia mu racji, przypomina, że wspomniane przestępstwa Greków działy się nie za naszych czasów, że Parys upokorzył życzliwego mu Menelaosa, a teraz naraża ojczysty kraj na straszliwą wojnę. Niestety pozostali członkowie rady nie chcą słuchać głosu rozsądku, przytaczają absurdalne kontrargumenty, że Grecy teraz żądają Heleny, a wkrótce przyjdą po żony i dzieci Trojan, że nie można się cofnąć i trzeba stanąć po stronie Parysa tak jak Grecy stanęli po stronie Menelaosa. Wreszcie, że dopóki posłowie nie oddadzą Medei, nie ma mowy o porozumieniu.

W pewnym momencie rozjaśnia się ekran, a oczom zdumionych widzów ukazuje się dość znajoma plansza telewizyjna TV Troja. Na ekranie pojawia się Ulisses (Andrzej Seweryn), a na pasku w dole ekranu informacja, a właściwie opinia: grecki renegat Ulisses urąga szlachetnym Trojańczykom. Ulisses w rozmowie z dziennikarzem nazywa Troję nierządnym królestwem, gardzącym prawem i sprawiedliwością, w którym za złoto można kupić wszystko. Dziwi się, że jeden nędznik zdołał przekonać wszystkich, aby stanęli przy nim i bez skrupułów bronili złej sprawy, nie uwzględniając oczywistych faktów ani nie licząc się z konsekwencjami. Widzi, ile szkody przynosi krajowi zepsuta młodzież, dla której wszystko jest na sprzedaż. Pyta, kto z takich trutni przyda się ojczyźnie, kto z nich wytrzyma w przyłbicy i zbroi. Po chwili ekran znów się rozjaśnia. Teraz widzimy Menelaosa (Adam Biedrzycki), który nie wie, że na pasku widnieje obraźliwy komentarz: Rogacz Menelaos zgłasza bezpodstawne żądania zwrotu Heleny. On zwraca się do bogów, aby pomogli mu pomścić krzywdę i zabić Parysa, bo choć żądał sprawiedliwej rzeczy, niczego nie uzyskał prócz chłosty śmiechu.

Wojna jest więc przesądzona, Antenor radzi Priamowi (Henryk Niebudek) dobrze się przygotować, wzmocnić porty i zamki warowne, ogłosić wyższy stopień gotowości, rozstawić straże i rozesłać szpiegów. Niepokój Antenora wzmacnia Kasandra (Anna Cieślak), która ma widzenie tragicznej przyszłości Troi. Przed jej oczami przesuwają się obrazy zniszczeń i pożarów. Widzi też dziwnego drewnianego konia, krzyczy, żeby go spalić, w przeciwnym razie od niego wybuchnie ogień i wszyscy zginą.

Po rozpaczliwym wołaniu Kasandry, nawet król zrozumiał, że Troja jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Podejmuje decyzję o zwołaniu rady i uzgodnieniu planu obrony. Antenor podpowiada, że chodzi nie tylko o to, aby obmyślać obronę przed wrogiem, lecz jak wyprzedzić go i atakować.

Nie da się tej sztuki oglądać beznamiętnie, bo choć Kochanowski chciał wzbogacić naszą literaturę i napisać polski renesansowy dramat spełniający wszystkie kryteria ówczesnej poetyki, nie mógł się uwolnić od nurtujących go myśli o bezpieczeństwie Rzeczpospolitej. Reżyser starał się wydobyć te wątki, które pokazują, co niszczy państwo, jakie wady prowadzą do zepsucia i upadku największych potęg. A najgorsze grzechy to prywata, przekupstwo, kłamstwo w polityce i manipulacja. Ta prawda na pewno trafiła do widzów, nawet młodzież szkolna obecna na widowni słuchała z zapartym tchem przesłania ze sceny. Ten spektakl nie był rozrywką, tylko prawdziwą lekcją wychowania obywatelskiego. Oby podobnych lekcji było jak najwięcej i oby nie trafiały w próżnię.

Fotografie: Marta Ankiersztejn teatrpolski.waw.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *