Wrażenia pani Krystyny z protestu rolników
Pani Krystyna Dekret, mieszkanka Laskowic na Dolnym Śląsku, podzieliła się swoim bolesnym doświadczeniem z demonstracji rolników w Warszawie we wtorek 6-go marca na ulicy Wiejskiej przed sejmem:
Byliśmy w dużej grupie tysięcy ludzi – rolników oraz wszystkich Polaków, którzy ich popierają i którzy dla nich przyjechali z całej Polski. My wiemy, że to polscy rolnicy, którzy kochają swoją ziemię i pracują na swoich ojcowiznach, są zagrożeni unijnym „zielonym ładem” – a jak oni są zagrożeni, to i reszta Polski też jest.
Policji było wszędzie bardzo dużo, w umundurowaniu wręcz bojowym do walki z ludźmi, kiedy myśmy spokojnie stali. Naraz policja zaczęła przepychanki i gwałtowne ataki na ludzi, pałowanie oraz wystrzały z gazu z gęstym dymem; było to po 15-tej, około godziny kiedy policja ogłosiła rozwiązanie zebrania. I nagle ruszyli jeszcze bardziej, zaczęli prawie wszędzie strzelać gazem łzawiącym i naciskać na ludzi. Akurat wtedy musiałam pójść do toalety (przenośnej, które stały niedaleko); wychodząc zobaczyłam polskie flagi na ziemi, przydeptane. Kiedy schyliłam się, żeby je podnieść, dostałam pocisk gazu łzawiącego, tak silny, że praktycznie byłam na czworakach i nie mogłam się podnieść, ani nie mogłam złapać oddechu. To nie był gaz, jaki pamiętamy z czasów stanu wojennego, ale biała fontanna, po której ludzi się dusili. Obok mnie leżeli ludzie i wymiotowali, a ja ciągle miałam trudności ze złapaniem oddechu. Nie miałam dopływu tlenu do płuc, było to przerażające, zwłaszcza że widziałam innych ludzi mających te same symptomy. Ktoś pomógł mi podejść do karetki pogotowia, żeby udzielić mi pomocy. Wtedy młody lekarz powiedział – „niech pani się napije wody, a w ogóle to trzeba było nie przychodzić tutaj”. I na tym skończyła się jego pomoc.
Policja strzelała ciągle, pałowała ludzi, którzy nie chcieli się rozejść, a ponieważ było nas tysiące, nie było to łatwe. Zresztą po takim traktowaniu przez policję, ludzie nie chcieli się poddać, bo uważali że ich wolność jest zagrożona. Po kilkunastu minutach zaprowadzono mnie do pobliskiej apteki, gdzie dali mi lekarstwa na objawy zatrucia gazem. Do końca dnia zużyłam prawie całe opakowanie, co pozwoliło mi oddychać, ale ciągle nie mogłam dojść do siebie.
Wracając do Laskowic myślałam o postawie tych młodych policjantów – jaką Polskę oni chcą mieć? Zapamiętałam, jak wśród nich stała młoda, bardzo ładna policjantka, która wręcz śmiała się z demonstrantów. To mnie zaszokowało – jaką Polskę to młode pokolenie chce tworzyć? Jest to dla mnie bardziej przerażające, niż fakt, że dusiłam się przez wiele minut i nie mogłam dojść do siebie. Mój ojciec walczył o niepodległość, ja również całe życie robiłam wszystko w mojej mocy, aby Polska była wolna. Protesty rolników to początek naszej następnej walki o niepodległość i wolność nas wszystkich.