Hanna Dobrowolska: Szanowni Państwo, z okazji obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych-Niezłomnych już po raz trzynasty stawiliśmy się u stóp pomnika więźniów politycznych straconych, zamordowanych w latach 1944-1956. Stoimy dzisiaj przed krzyżem i studnią, symboliczną Studzienką Bródnowską, które upamiętniają tajemne pochówki dokonywane tutaj na całym cmentarzu. Mówi się o 47 bohaterach pochowanych na cmentarzu bródnowskim. Ciągle jednak nieznana jest ich dokładna liczba. Instytut Pamięci Narodowej dokonał badań i ekshumacji w roku 2015 – wówczas odnaleziono szczątki ośmiu bohaterów i w 2017 – kiedy odnaleziono 17 pochówków. W obu tych przypadkach noszące ślady śmierci poprzez zadanie strzału katyńskiego w tył głowy. Obecnie IPN kontynuuje swoje starania, ażeby móc odkryć mogiły, które są już wstępnie zidentyfikowane jako znajdujące się pod aktualnymi grobami w kwaterze 43.
Gromadzi nas tutaj dzisiaj cześć dla ofiar komunistycznych zbrodni i tych anonimowych, i tych znanych już z imienia i nazwiska, które dzisiaj wybrzmią podczas uroczystego apelu pamięci. Nasze pokolenie pragnie przywrócić pamięć o nich, utrwalić ją, ale przede wszystkim umożliwić identyfikację, tak ażeby wszyscy oni w godny sposób, z imienia i nazwiska, mogli być przez nas czczeni.
Szanowni Państwo, w imieniu organizatorów dzisiejszej uroczystości – Stowarzyszenia Solidarni 2010, a także grup rekonstruktorów z Grupy Historycznej Zgrupowanie Radosław, ze Stowarzyszenia Grupy Historycznej Niepodległość, Rodzinnej Grupy Historycznej Szwadron Żandarmerii – która odbywa się w uroczystej asyście Pułku Reprezentacyjnego Wojska Polskiego pod dowództwem pana podporucznika Artura Rosnera, chciałabym przywitać gości, którzy dzisiaj zaszczycili nas swoją obecnością.
W pierwszej kolejności chciałabym przywitać księdza infułata Jana Sikorskiego, kapelana internowanych w 1981 roku na warszawskiej Białołęce, kapłana, któremu zawdzięczamy kontynuowanie tradycji mszy za ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki, po śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. Kapelana Solidarności regionu Mazowsze, ikony niezłomnych czasów stanu wojennego. Bóg zapłać, księże infułacie, za przyjęcie zaproszonych. Chcę powitać także grupę radnych PiS dzielnicy Targówek, rodzinę pana podpułkownika Lucjana Szymańskiego Janczara, bratanków pana pułkownika, przedstawicieli Stowarzyszenia KPN, Niezłomnych, przedstawiciela Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, zastępcę Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN, przedstawiciela Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL, delegację Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej i rodzin poległych i pomordowanych żołnierzy niezłomnych z powiatu przasnyskiego, Towarzystwo Przyjaciół Miłośników Polskiej Tradycji i Kultury, Stowarzyszenie Wiara i Czyn, Fundację Walczącym o Niepodległość oraz przedstawicieli uczniów, nauczycieli i rodziców szkół podstawowych im. Małego Powstańca oraz księdza Popiełuszki w Ząbkach. Wszystkie delegacje, wszystkich przedstawicieli Fundacji, stowarzyszeń, grup rekonstrukcyjnych, polityków, radnych najserdeczniej dzisiaj witamy w imieniu nas uczestników z wielką wdzięcznością dla Państwa obecności.
Zanim oddam głos przedstawicielom, którzy zechcą dzisiaj do nas skierować kilka słów, chciałabym Państwu przypomnieć historię tego miejsca. Uczynię to w imieniu pani poseł Ewy Tomaszewskiej, która po raz pierwszy od wielu lat nie mogła dzisiaj z nami być, a zawsze przypomina historię tego pomnika, ufundowanego niezależnymi środkami. Walka o jego postawienie trwała w latach dziewięćdziesiątych i uwieńczona została właśnie tym wspaniałym upamiętnieniem w 2001 roku. Pani poseł, ale również my tutaj przypominamy zawsze, dlaczego tutaj, proszę Państwa, jesteśmy. Do 1956 roku, począwszy od 1944, kiedy jeszcze trwało powstanie po drugiej stronie Wisły, tutaj już NKWD zasądzała pierwsze krwawe wyroki i je wykonywała głównie na terenie Toledo, na Namysłowskiej, czyli w praskim więzieniu karno-śledczym. To była Rakowiecka Pragi, miejsce, które do 1948 było znacznie bardziej krwawe niż tamta strona Wisły. Właśnie do 56 roku w sumie sądy wojskowe zasądziły prawie 8 tysięcy wyroków śmierci i z nich wykonano 4500 egzekucji. Część tajnych i właśnie dlatego tu się gromadzimy, ażeby odtajnić pamięć o tych faktach, ażeby ona nie została przykryta ponownie przez obecną poprawność polityczną, która osacza nas w życiu publicznym w ciągu ostatniego czasu.
Według szacunku historyków w walkach z Sowietami na terenie Polski oraz komunistycznych katowniach zginęło w sumie 50 tysięcy osób. Przez areszty i więzienia przeszło około 2 milionów osób. To fakty, które cały czas nie mogą się przebić w świadomości społecznej, nie mają być utrwalane w programach szkolnych i nasza tutaj dzisiaj obecność jest świadectwem jak niezwykle jest to potrzebne. Ażeby tradycja naszej wolności była ufundowana na prawdzie, a nie na mitach, które próbuje się budować na naszych oczach. W czasie relatywizacji historii, niejasnych granic pomiędzy prawdą a fałszem, zakłamywania faktów o tym, co jest patriotyzmem, a co zdradą – my tutaj świadczymy o tym, co jest prawdą.
Teraz bardzo proszę o zabranie głosu przedstawiciela Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych na ulicy Rakowieckiej, pana Jarosława Wróblewskiego: Szanowni Państwo, są takie słowa, które pokazują to, co się działo. Słowa mówione, przytaczane przez żołnierzy podziemia niepodległościowego. Chcieli nas zakopać, nie wiedzieli, że jesteśmy ziarnem. Chcieli nas zakopać. Czasy powojenne. Propaganda, która pokazywała tych żołnierzy w jak najgorszym świetle, jako zaplutych karłów reakcji, pomocników Hitlera, bandytów, zbrodniarzy, faszystów. Jak się przegląda prasę z tamtego okresu, to nie ma gorszych epitetów. Ludzie, którzy niemal nie zasługują na miarę Polaków. I to się dzieje w szkołach. Twój tata był bandytą. To się dzieje w miastach. Tu mieszka rodzina bandytów. To się dzieje właśnie w tej propagandzie. W tysiącach egzemplarzy, w gazetach, w książkach, w audycjach radiowych rozlewa się po Polsce. Jak się przed tym bronić? Przecież mój tata był żołnierzem Wojska Polskiego. Walczył za Polskę. Mój tata był bohaterem. To się nie przebija. Piętno zdrady, ale to nie była zdrada, bo zdrajcy byli po drugiej stronie. Ci, którzy woleli Polskę komunistyczną, radziecką. Chcieli nas zakopać potajemnie, tak jak tutaj. Zdeprecjonować. Wyrzucić ze szkół. Pokazać, że ci ludzie nie zasługują na żadną pamięć. Wyklęci, traktowani gorzej jak śmieci. Nie ma ich. Strzela się w tył głowy i znikają. Wyszli z celi, pożegnali się z kolegami. Nie ma. Rodziny nie są powiadamiane o wyrokach. Chcieli nas zakopać, ale nie wiedzieli, że jesteśmy ziarnem. Nie proszą o łaskę. Zabraniam ci tego – powiedział do żony legendarny dowódca Kierownictwa Dywersji Armii Krajowej, generał August Emil Fieldorf. Z Bogiem, panowie – tak pożegnał się wychodząc z celi major Zygmunt Szendzielarz Łupaszka. Przyjdzie zwycięstwo, jeszcze Polska nie zginęła – z tymi słowami wychodził z celi major Hieronim Dekutowski Zapora, legenda Lubelszczyzny. Piękne grypsy Łukasza Cieplińskiego – Polska suwerenność odzyska. Słowa żony Witolda Pileckiego, która napisała z miłości do męża, upokorzyła się, napisała do prezydenta Bieruta list o ułaskawienie męża – kochał Polskę i ta miłość przesłaniała mu wszystkie inne. A żona wie, była najbliżej swojego męża. Nie wiedzieli, że jesteśmy ziarnem. I to właśnie, co jest fascynujące w tych żołnierzach, że oni widzieli to, że sprawa, o którą walczyli, za którą giną, że ta sprawa zwycięży. Że to morze kłamstwa, czerwone morze nie zaleje tego, nie pokona tego, dlatego, że jest oparte na fałszu, a oni walczyli z prawdą na ustach o ważne wartości, niezmienne, silne. Te, które kształtowały wcześniejsze pokolenia, II Rzeczpospolitą. Chciano ich zdeprecjonować, pokazać, co jest najgorsze dla żołnierza, że są zdrajcami Polski, że zdradzili Polskę. A oni tę Polskę kochali najmocniej, najbardziej, najczulej. I to, że pamiętamy o nich, to jest wynik tego, że zrozumieliśmy, co oni chcieli nam powiedzieć. Że ten przekaz, jakąś ich symbolicznie wyciągniętą dłoń, złapaliśmy. I ten ogień pamięci przekazywany przez późniejsze pokolenia, bo wiemy, że po żołnierzach wyklętych głowę do tej walki nierównej podnieśli uczniowie, studenci, nazywani młodocianymi więźniami w Jaworznie, w Bojanowie, gdzie był obóz dla dziewcząt. I później kolejne pokolenia, mniejsze środowiska, zagraniczne, polonijne. Gdzieś coś się zaczęło przebijać. Solidarność. A teraz jest ten nasz czas. I nic nas z tego nie zwalnia, aby o nich walczyć, aby o nich mówić. Tak naprawdę kochać ich za to, co zrobili. Nosić głęboką wdzięczność w sercu.
Proszę Państwa, teraz głos oddaję i bardzo proszę o słowo i o przewodniczenie modlitwie księdza Infułata Jana Sikorskiego: Jesteśmy pełni wzruszenia. Każda historia, każde zdanie, które padało, to jak takie twórcze kamienie w nasze serca. Znamy to powiedzenie, ojczyzna to pamięć i groby. Tyle razy padło to słowo pamięć, a na grobach stoją nasze stopy. Pamięć i groby. Ale ja patrzyłem na te kamienie, które tutaj są, te wielkie głazy. Przypomniały mi się słowa Pana Jezusa, kiedy wkraczał do Jerozolimy i tłumy krzyczały, Hosanna, uczniowie strwożeni – Panie zabroń im tego. I padły słowa – jeżeli oni będą milczeli, to kamienie wołać będą. Tak mi te słowa cały czas przypominały. Kamienie, one wołają i one odchwalają tę pamięć. Jak to dobrze, że jesteśmy właśnie na takiej uroczystości. Kamienie, one trwają. Ale trwa jeszcze ktoś inny. Mojżesz, kiedy spotkał Go w krzaku ognistym – Panie, kim Ty jesteś? Powiedz mi Twoje imię. Oj, zapamiętajmy sobie to imię – Ja jestem ten, który jest. Jak to dobrze, że pamięć trwa. Ale my odejdziemy. Jak to dobrze, żeby ona też skamieniała, tak by o niej nie zapomniano. Ale nawet ci najstarsi odejdą. Bóg jest tym, który jest. Nasze „jest” jest takie krótkie, małe. Zdaje nam się, że pożyjemy 100 lat albo więcej, to bardzo dużo. Cóż to jest wobec wieczności. A jak się mają te dusze, tych, których tutaj zwłoki są pochowane i tych, o których nie wiemy, gdzie są. Jak się mają do tego „jest”. Włączone w Boga odwiecznego, nabierają też tej cechy nieśmiertelności, bo Chrystus zmartwychwstał. I my też, to nasze „jest”, jest takie niemiłe. To jest się skończy. Wam życzę jak najdłużej. Ale to takie maleńkie. A w Bogu to trwa wiecznie.
I dlatego jest wielkim sensem to, że tu się spotykamy, tu jesteśmy. Już żeby nie przedłużać. Kochani, jako wprowadzenie do modlitwy – starożytna księga mądrości. Wsłuchajmy się w te słowa. – Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga, Tego, który jest. I nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli ci mordercy. Zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni. Nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Tysiące lat temu tekst napisany. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich. Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jako całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia swojego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. Ci, którzy mu zaufali, zrozumieją prawdę. Wierni w miłości będą przy nim trwali. Taka nadzieja nas tu spotyka i dlatego to nie jest tylko przeszłość, a oni są, żyją. Dusze sprawiedliwe jak słyszeliśmy są w ręku Boga. I tak jak my za Jego łaską będziemy też w Jego ręku.Módlmy się na koniec, Panie Boże Wszechmogący, w którego wierzymy i któremu ufamy, obdarz naszych poległych braci i siostry radością życia wiecznego. I spraw, by ich cierpienia i z ich krwi wyrastały nowe pokolenia, godne ich bohaterskiej postawy przez Chrystusa Pana naszego. Niech Was błogosławi wszystkich, napełnia swoją łaską, nadzieją i miłością. Bóg Wszechmogący, Ojciec i Syn, i Duch Święty. Amen.
Solidarni 2010