Lewicowo-liberalna oligarchia po-okrągłostołowa wzięła się za zawłaszczanie instytucji państwowych, co prowadzi do antyobywatelskiej dekonstrukcji państwa.
Właściwie to każdy dzień przynosi wymierne straty społeczne i gospodarcze, choć dla PO-stkomunistycznej administracji 13 grudnia są to rewolucyjne dokonania. Zaczęło się od afery wiatrakowej (korzystna dla niemieckich producentów sprzętu OZE), zajęcia mediów publicznych, wygaszenia sygnału (szacowane straty 70-100 mln zł).
Potem już było coraz szybciej. Zamach na prokuraturę, atak na Pałac Prezydencki i areszt posłów, dewastacja i ideologizacja edukacji, atak na Lasy Państwowe, pigułka „po” i przymusowa relokacja migrantów. Nauczyciele nie dostali obiecanych podwyżek, a rolnicy należytego wsparcia. Zamiast kontynuacji zapoczątkowanych inwestycji – audyty i rozliczenia. Wreszcie destrukcja systemu prawnego nazywana naprawianiem prawa i przywracaniem praworządności. Dostatecznie dużo, by premier D. Tusk mógł udać się na zasłużony urlop.
Trwa zamach na państwo, które było korzystne dla obywateli. Rotacyjny marszałek sejmowy dwoi się i troi (usuwa barierki, zamyka obiekty sejmowe), przerywa wystąpienia posłów i wnioskodawców projektów ustawowych. Nie podając konkretów, przekonuje, że jeżeli nie będzie OZE, to nie będzie bezpieczeństwa Polski. Bezprawnie uniemożliwia przeprowadzanie obrad w pełnym składzie izby, wprowadzając Tuskową zasadę – działamy zgodnie z prawem, jak je rozumiemy. I nie ma znaczenia, że urąga to powadze jego urzędu, czyniąc nasze państwo niepoważnym. Bo właśnie deliberuje komisja śledcza, oparta na kłamstwie (wizy dla kilkuset migrantów). Zaś inna znęca się nad byłym rządem, gdy to totalna opozycja chwaliła się, że „uwaliła” wybory korespondencyjne.
Tymczasem lewicujące panie posłowie robią sobie dyskotekę w pomieszczeniach sejmowych, protestując przeciw przemocy wobec kobiet. Akurat Środa Popielcowa to najlepszy termin, a w Brukseli wygłosowano pakiet migracyjny (w imieniu naszego kraju głosował Hiszpan, któremu Magdalena Adamowicz z PO przekazała głos). Jednak naśladownictwo działań feministycznej międzynarodówki jest nie na miejscu, gdy w naszym kraju przemoc wobec kobiet jest chwalebnym marginesem.
W ferworze działań bezprawnych i anarchizujących mówi się o resecie konstytucyjnym (zamiast o przestrzeganiu prawa). Nie zauważono, że w wielu krajach europejskich (Węgry, Szwecja, Włochy, Finlandia, Francja, Niemcy, Portugalia, Hiszpania) objawiają się tendencje prawicowo-konserwatywne. W tej sytuacji tuskowy lewicowy-liberalizm wygląda jak żałosne kuriozum.
Totalne ogłupianie
Wychowanie młodzieży pod hasłem „Bóg, honor, ojczyzna” to największe zagrożenie dla inwazji neomarksistowskiej rewolucji kulturowej. Lewicowi aktywiści w resorcie edukacji dążą do redukcji lekcji religii, historii i języka polskiego, ograniczenia lektur przekazujących tradycyjne wartości. Likwidują duszpasterstwo przy Państwowych Hufcach Pracy. Chcą kształtować nowego człowieka – obywatela państwa brukselskiego. Tymczasem naukę religii prowadzi się w 23 krajach unijnych (w ośmiu obowiązkowo). Nie ulega przecież wątpliwości, że bez religii nie można poznać europejskiego kodu kulturowego.
W tym lewackim szaleństwie jest metoda, bo odchodzenie od podstawy programowej nauczania powoduje, że uczniowie tracą tożsamość etniczno-kulturową – w sam raz na manipulacje genderowe, na przyjęcie miliona migrantów. Nie bez powodu PiS organizuje akcję wysyłania uwag do zmian podstawy programowej, wprowadzanej przez resort edukacji, a skutkujących likwidacją tożsamości kulturowej i narodowej uczniów. Co więcej, antypolską politykę historyczną wdraża też resort rodziny, występując przeciwko organizacji wydarzeń upamiętniających Józefa Kurasia „Ognia” oraz Brygadę Świętokrzyską NSZ.
Tak jak resort edukacji proponuje swoje wersje polskiej historii, ignorując fakty historyczne, tak podobnie destrukcyjnie działa resort kultury. Rezygnuje z budowy Polskiej Opery Królewskiej, międzynarodowego ośrodka muzycznego w Żelazowej Woli. Nie będzie finansował Muzeum Pamięci Rzezi (chyba powinno być – Ludobójstwa) Wołyńskiej oraz Centrum Prawdy i Pojednania im. Prof. Lecha Kaczyńskiego w Chełmie. Rozwiązanie umowy nastąpi 31 XII 2024 roku. Zdaniem D. Tuska – placówkę powołano „tylko po to, by móc korzystać z publicznych pieniędzy”. To nie jedyne osiągnięcie resortu kultury, bo właśnie ocenzurował wystawę „Polskie ćwiczenia z tragiczności świata. Między Niemcami a Rosją”, przygotowaną na Biennale w Wenecji. Została wycofana, choć resort nie był jej organizatorem.
Chociaż dostęp do informacji jest prawem obywatelskim, to jednak odnośny rzecznik nie protestuje. Wyłączenie sygnału, likwidacja portalu informacyjnego, rezygnacja z zagranicznej polityki informacyjnej (TVP World) – to przecież straty materialne i wizerunkowe, a wszystko to jest dziełem resortu kultury. Poza tym pozaprawna likwidacja mediów publicznych skutkuje również zaburzeniem na rynku reklam radiowo-telewizyjnych. TVP miała dotychczas 20% udziału (1 mld zł rocznie) w rynku reklam. Teraz pieniądze przejmą media komercyjne (zyski TVN dla amerykańskiego właściciela). Program informacyjny „19.30” w neo-TVP stracił 756 tys. widzów. Takie są rezultaty gangsterskich poczynań (przy okazji ujawniono wynagrodzenia pracowników TVP, ale tych z neo-TVP nie można).
Zielony neopoganizm brukselski
Z jednej strony „zielony ład”, a z drugiej interesy zachodnich agro-holdingów eksploatujących ziemie ukraińskie. Jakie są motywacje Komisji Europejskiej, dla kogo wspólna polityka rolna – zastanawiają się protestujący rolnicy unijni. W sytuacji potopu ukraińskich produktów rolno-spożywczych polski minister rolnictwa przyznaje, że przyłączyłby się do strajkujących rolników, co jednak nie pozostaje w żadnym związku z realizacją ich postulatów.
Tymczasem resort środowiska powołuje zespół, mający chronić lasy, złożony z aktywistów finansowanych z zagranicy, a zwalczających przedsiębiorstwo Lasy Państwowe. Ambitny zamiar – wyłączyć 20% lasów z gospodarki. W tej dziedzinie ekologiści mają już pewne sukcesy (inwazja kornika w Puszczy Białowieskiej) i właśnie chcą wywłaszczeń w okolicy Puszczy, by powiększyć rezerwat tego szkodnika.
Ten poroniony pomysł nie wyczerpuje inicjatyw resortu. Powstaje zespół organizujący park narodowy w dolinie dolnej Odry. W ten sposób przekreśli się żeglowność tej rzeki (i ekologiczny transport) oraz utrudni budowę terminala kontenerowego w Świnoujściu. Dla naszych niemieckich sąsiadów nie ma lepszych informacji. Pytanie w czyim interesie działa polski resort środowiska.
Amatorski audyt
Jest interes do zrobienia – można dorobić się na sporządzaniu raportów o nieopłacalności CPK, jego przeskalowaniu i upartyjnieniu. Premier D. Tusk mówi o wielości ekspertyz, stawiających pod znakiem zapytania całą inwestycję, gdy tymczasem nie ma ani jednej takiej ekspertyzy. Wszystkie potwierdzają jej sens, a najobszerniejsza pochodzi z 2010 roku, opracowana na zamówienie rządu PO-PSL kosztem 11 mln zł.
Niemniej administracja 13 grudnia pozostaje nie przekonana. Pozwala sobie nawet na niewysyłanie wniosków do KE o dotacje dla CPK. Nie bez racji więc powstało stowarzyszenie (i strona internetowa) popierająca inwestycję CPK – apolityczne, pozapartyjne, finansowane za własne pieniądze. Przykład działania społeczeństwa obywatelskiego, domagającego się dynamicznego rozwoju swojego kraju.
Tymczasem CPK znalazł się na unijnej liście strategicznych inwestycji infrastrukturalnych. Ten węzeł lotniczo-kolejowy ma też zasadnicze znaczenie militarne, nie tylko dla naszego kraju, lecz również dla NATO (możliwość szybkiej relokacji wojsk na wschodniej flance Paktu). Pozostaje paradoksem, że pełnomocnikiem rządu ds. CPK został Maciej Lasek, sprawca kłamliwego raportu z katastrofy smoleńskiej, zresztą przeciwnik (jak administracja 13 grudnia) tej inwestycji. Jeżeli jej amatorski audyt potrwa pół roku, to budowa przedłuży się o parę lat, ale przecież nie ma to większego znaczenia, skoro ma być „uwalona”.
Zwijanie, zamiast rozwoju
Administracja 13 grudnia poczęła z zapałem godnym lepszej sprawy hamować gospodarkę różnymi audytami, rozliczeniami, odpolitycznianiem i terrorem praworządności (w jej rozumieniu), w ogóle przywracaniem demokracji. Cokolwiek by to oznaczało, dla gospodarki to nic dobrego. Podobnie jak pojawiające się gromkie pogróżki. Przeciwko nieróbstwu, by naprawić sytuację w Trybunale Konstytucyjnym – wykrzykuje W. Kosiniak-Kamysz przeciwko najwyższej w kraju instytucji prawnej, co urąga zarówno urzędowi wicepremiera, jak i powadze tej instytucji.
Przekop Mierzei Wiślanej traci sens bez rozwoju portu w Elblągu, ale PO-samorządowcy mają swoje racje. Administracja 13 grudnia grymasi wobec inwestycji strategicznych, kwestionując budowę fabryki mikroprocesorów pod Wrocławiem za 20 mld zł. W ogóle prowadzi oryginalną (anty-PiS-owską, antyobywatelską) politykę gospodarczą, wprowadzając zakaz gospodarki leśnej na terenach wschodnich, gdzie przeważa elektorat PiS. W skali ogólnokrajowej jeszcze gorzej, bo rząd nie chce niemieckich reparacji, wbrew ustawie sejmowej z 2004 roku, gdy nawet PKWN chciała tych odszkodowań. Można wiec sobie wyobrazić, co będzie z reparacjami rosyjskimi, w myśl uchwały sejmowej z 2022 roku.
Władze niemieckie mówią o nacjonalizacji rosyjskich rafinerii. Czy polski rząd będzie chciał je przejąć – nie wiadomo. Na razie jest zapowiedź likwidacji programu budowy stu obwodnic, bo decyzje o ich budowie były nieracjonalne, a nawet polityczne. To klęska dla lokalnych samorządów, blokująca aktywność gospodarczą, nie mówiąc o skutkach społecznych (bezpieczeństwo ruchu osobowego, gdy ciężarówki rozjeżdżają miasta). Na dodatek zawieszono kolejne edycje Rządowego Programu Inwestycji Strategicznych, skierowanego do samorządów (drogi, infrastruktura wodno-kanalizacyjna), wartego 63 mld zł.
Pod znakiem zapytania stanęły inwestycje proobronne, które powinny być przecież niekwestionowaną racją stanu. Tymczasem mówi się o zerwaniu umów wykonawczych na czołgi K2 i armatohaubice K9, które nb. miały być docelowo produkowane w naszym kraju. Resort obrony nie kontynuuje rozmów na temat programów zbrojeniowych z Koreą Południową, natomiast przedsięwziął politykę kadrową – żeby było, tak jak było – przywracając starych generałów.