Koalicja ośmiu gwiazdek i jej sympatycy, powołując się na TVN, powtarzają jak zdarta płyta, że w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy państwo było okradane na masową skalę. Może i było, ale nie słyszałem, chyba, że coś uszło mojej uwadze, aby „niezawisłe” sądy masowo skazywały złodziei tej opcji. Owszem, słyszałem, jak niedawno z mównicy sejmowej premier Tusk dawał przykłady takiego okradania państwa. Wszystkie one dotyczyły wysokich uposażeń dziennikarzy TVP w okresie rządów Zjednoczonej Prawicy. Panie premierze Tusk, będę zobowiązany, jak objaśni pan takim jak ja nieukom, w którym miejscu zostało tu złamane prawo. Jeżeli pan powie, że to jest nieetyczne, gdy dziennikarz zarabia więcej niż prezydent, czy premier, to mogę się z panem zgodzić.
Uważam, że pensje prezydenta i premiera w stosunku do innych profesji są zdecydowanie za niskie. I nie mam tu na myśli tylko dziennikarzy, ale również różnych menadżerów, czy prezesów Spółek Skarbu Państwa, chyba, że będą mieli takie sukcesy, jak prezes Orlenu, Daniel Obajtek. Jeśli chodzi o wynagrodzenia dziennikarzy TVP (nie neo-TVP), które tak bardzo zbulwersowały premiera, to ja będę ich bronił. Uważam, że ci wybitni – nie będę wymieniał nazwisk, a TVP zatrudniało ich wielu – powinni otrzymywać minimum dwukrotnie większe wynagrodzenie niż przeciętne krajowe (wg GUS w trzecim kwartale 2023 roku wynosiło 7194,95 zł). Natomiast do pensji powinni dostawać bardzo wysoki dodatek, który ja nazywam szkodliwym. Za co? Za utratę zdrowia i nerwów.
Pamiętam, jak kiedyś zwróciłem młodemu człowiekowi uwagę, że w danym miejscu nie wolno parkować. W odpowiedzi usłyszałem: – Zajmij się k… sobą palancie. Przez kilka dni nie mogłem spokojnie spać. A teraz proszę sobie wyobrazić, że dziennikarze TVP Info non stop byli narażeni na takie chamskie zachowania ze strony sympatyków ośmiu gwiazdek. Kto pamięta, jak młodą dziennikarkę tej stacji niejaki „Farmazon” obrażał wyzywając od k…, a operatorowi groził połamaniem rąk? Kto pamięta ataki fizyczne na red. Magdalenę Ogórek? Kto pamięta zachowanie się przedstawicieli poprzedniej opozycji w studiach TVP, te pyskówki, mówienie nie na temat, mówienie nieprawdy, bezczelne zarzucanie manipulacji prowadzącemu audycje? A kto wie o groźbach, jakie otrzymywali ci dziennikarze i ich rodziny? Nie zazdroszczę im tych wysokich zarobków, nie sądzę, aby rekompensowały im i ich rodzinom utratę zdrowia. Niektórzy do dziś dostają pogróżki. A kto wie za jakie pieniądze nowy minister kultury zwerbował dziennikarzy do neo-TVP, którą przejął nielegalnie? Dlaczego nie chce ich ujawnić? Bo, jak się mówi, są jeszcze wyższe. Im też nie zazdroszczę. Kiedyś im się ta praca skończy. Nie chciałbym żyć z takim obciążeniem.
Przy okazji dwa słowa w obronie zlikwidowanego TVP Info. Zapewne TVP, zwłaszcza TVP Info, byłoby inne, gdyby stacje komercyjne, zwłaszcza TVN24, i niektóre kanały informacyjne, zwłaszcza Onet, nie podawałyby tylu insynuacji i kłamstw na temat rządów Zjednoczonej Prawicy. Mimo to, po raz drugi mógłbym się ewentualnie zgodzić z Donaldem Tuskiem, że w tej stacji było więcej informacji o osiągnięciach tego rządu, niż krytyki. I trudno się dziwić, skoro te osiągniecia były ogromne. Część z nich poniżej:
Naprawa finansów publicznych.
Wzmocnienie bezpieczeństwa państwa (w 2015 roku na obronność przeznaczono 30 mld zł, w 2023 – ponad 100 mld., zmodernizowano i rozbudowano armię z 95 tys. do 160 tys. żołnierzy, powołano WOT).
Zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego (budowa Baltic Pipe, rozbudowa terminalu gazowego w Świnoujściu).
Najniższe od 1989 roku bezrobocie (5%).
Zerowy PIT dla osób do 26 roku życia.
Wsparcie polskich rodzin (13. i 14. emerytura, zerowy PIT dla rodzin wielodzietnych, Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, wyprawki szkolne, świadczenia emerytalne dla kobiet, które wychowywały co najmniej czworo dzieci).
Ogromne, jak nigdy wcześniej, środki na infrastrukturę samorządową (drogi, żłobki, szpitale, szkoły, dworce, muzea, kultura).
Największe sukcesy Spółek Skarbu Państwa.
Przekop Mierzei Wiślanej, via Baltica.
Budowa bariery na granicy polsko-białoruskiej.
Brak problemów z imigrantami, jakie ma np. Francja czy Niemcy, ponieważ rząd nie wyraził zgody na przymusową relokację.
Wzrost rezerw walutowych NBP, w tym w złocie (mamy już 263,4 tony).
Wzrost przeładunków w polskich portach.
Częściowa repolonizacja mediów i nie tylko mediów.
To tylko niektóre przykłady. Na temat sukcesów rządu Zjednoczonej Prawicy można by napisać opasłą książkę. Są one ogromne, zważywszy w jakich warunkach przyszło je realizować – pandemia, wojna na Ukrainie, przerwane dostawy gazu i ropy z Rosji, ratowanie kopalni w Turoszowie, kłody rzucane przez opozycję i UE. Choć takich problemów nie miał rząd PO-PSL, to czym się mógł pochwalić? Największym bezrobociem (14,4%)? Wyjazdem za pracą na Zachód ok. 3 mln młodych ludzi? Głodującymi dziećmi? Wyprzedażą za bezcen majątku narodowego? Likwidacją połączeń kolejowych i autobusowych? Likwidacją szkół, szpitali i posterunków policji? Bankructwem ok. 300 firm przy budowie autostrad na Euro 2012? A może zabraniem prywatnych pieniędzy uczestnikom OFE i przerzuceniem do ZUS?
Dlaczego rząd PO-PSL tak postępował? Bo, jak powiedział ich wybitny ekspert od finansów: – Nie było „piniędzy”. A dlaczego nie było? Jedną z przyczyn, pomijając niekompetencje rządzących, wyjaśnił w wywiadzie dla TVP Sławomir Siwy ze Związku Zawodowego Celników: – Myśmy alarmowali, że paliwa wjeżdżają i są sprzedawane bez VAT-u, ale nam nie można było tego ruszać. Czyli władza wiedziała, ale nic w tej sprawie nie robiła. Dlaczego? Bo za rządów PO, jak mi tłumaczył znajomy, nie korupcja, a walka z korupcją była przestępstwem, bo to partia, która opiera się na ludziach mających interesy, a nikt tak jak oni nie potrafi doić państwa. Tę tezę potwierdza inna wypowiedź Sławomira Siwego dlaportalu „wPolityce”: – Część urzędników ministerstwa finansów działała niejako w kooperacji z szarą strefą, tworzyli prawo, wytyczne i procedury tak, aby korzystały z tego grupy przestępcze. 13 grudnia 2023 roku ekipa Donalda Tuska wróciła do władzy, a Sławomir Siwy został wydalony ze służby celnej. No comment.
Wracam do „masowego” okradania państwa przez Zjednoczoną Prawicę. Posłanka PO – Katarzyna Kierzek-Koperska, niedawno obwieściła, że w Spółce CPK zarobki zatrudnionych specjalistów są „astronomiczne”, a sam projekt nazwała „kolejnym przekrętem”. Tymczasem, o czym nie wspomniała, sama zarabiała dwa razy więcej w Wielkopolskim Funduszu Rozwoju. Pani posłanko, jeżeli chce się komuś postawić zarzut, to samemu trzeba być czystym. A jak to było za rządów Tuska? Czy jego cotygodniowe loty do Gdańska nierejsowym samolotem, to nie było okradanie państwa? Czy jego wyjazdy zagraniczne, ale również posłów, które wiadomo było, że żadnych korzyści krajowi nie przyniosą, traktowane jak wycieczki na koszt podatników, to nie było okradanie państwa? A stawianie na wysokie stanowiska państwowe ludzi niekompetentnych, ale zasłużonych dla partii, to nie było okradanie państwa (aktualnie rząd Tuska ma rekordową ilość 123 ministrów)? A stosowana w praktyce „doktryna Neumanna”, to nie było okradanie państwa? A zlecanie reklam wybranym, przychylnym władzy mediom, to nie było okradanie państwa? A dorabianie sobie przez prezydentów miast, np. Wrocławia czy Częstochowy, w radach nadzorczych miejskich spółek innych miast, to nie jest okradanie państwa? To tylko drobne przykłady, z których nie wszyscy zdają sobie sprawy. O wielu można było się dowiedzieć z programów telewizyjnych Anity Gargas. Na ten temat też można by napisać opasłą książkę.
W końcu lat sześćdziesiątych na Politechnice Wrocławskiej otworzono dwuletnie podyplomowe studia na nowym kierunku – Organizacji Przedsiębiorstw i Systemów Zarządzania. Jestem jednym z pierwszych absolwentów tego wydziału. W pamięci zapadł mi jeden z wykładów prof. Wiesława Grudzewskiego o tym, jak bardzo w gospodarce narodowej ważny jest rachunek ekonomiczny. Jako przykład opowiedział taką anegdotkę. Do dyrektora dużego przedsiębiorstwa w Paryżu zgłosił się specjalista z ofertą zainstalowania w firmie systemu, który uniemożliwiałby kradzieże. – Ile kosztowałaby rocznie obsługa tego systemu – zapytał dyrektor. – Dziesięć tysięcy dolarów – poinformował specjalista. Dyrektor zapytał odpowiednie swoje służby, jakie straty firma ponosi z tytułu kradzieży. Gdy usłyszał, że na około pięć tysięcy dolarów rocznie powiedział: – Dziękuję za ofertę. Niech kradną dalej!
Póki co, rząd „13 grudnia” nie ma zamiaru zadowolić się wykryciem przez minister J. Piterę wielkiej afery w PiS – zakupu przez ministra gospodarki morskiej kartą służbową dorsza za 8,16 zł (słownie złotych osiem i 16 groszy). Mówi się, że do dalszego szukania złodziei w obecnej opozycji, tym razem mają być oddelegowani najwybitniejsi posłowie śledczy, Dariusz Joński i Michał Szczerba. Być może wykryją jeszcze jakąś inną aferę. Jeżeli to się im się uda, pogratuluję, bo złodziejstwo trzeba ujawniać i karać, bez względu na to z jakiego ugrupowania pochodzi złodziej. Dla takich w państwie prawa nie może być stosowana „doktryna Neumanna”.
Gdyby wybory do Sejmu odbywały się dzisiaj, a w tzw. międzyczasie ci posłowie ujawniliby jakieś poważniejsze afery, popełniona przez ludzi Zjednoczonej Prawicy, czego wykluczyć nie można (w najlepszych rodzinach zdarzają się czarne owce), to też oddałbym swój głos na to ugrupowanie.Dlaczego? Odpowiem, jak dyrektor przedsiębiorstwa w Paryżu specjaliście od zabezpieczeń: – Niech kradną dalej. Dla mnie liczy się rachunek ekonomiczny, a ten za ośmioletnich rządów Zjednoczonej Prawicy był bardzo, bardzo dobry. Kraj się rozwijał w szybkim tempie, w ramach zrównoważonego rozwoju dofinansowywane były samorządy, niezależnie od tego, z jakiej opcji był prezydent, nie było ubóstwa, bezrobocie było jedno z najniższych w Europie, młodzi ludzie, którzy w okresie rządów PO-PSL emigrowali, zaczęli wracać, a dzieci nie były udręką. Jestem przekonany, że gdyby nadal rządziła Zjednoczona Prawica,toten trend byłby utrzymany i dlatego ja, wyborca, który nigdy nie należał i nie należy do żadnej partii, zagłosowałbym na nich: – Niech rządzą i kradną dalej.