Gdy do Przewodowa pod polsko-ukraińską granicą przyleciały 15 listopada 2022 roku dwie rakiety z Ukrainy, zniszczyły stodołę i zabiły dwu mężczyzn, Niemiecka Republika Federalna natychmiast zaproponowała Polsce „pomoc” w postaci dwu baterii PATRIOT. Ówczesny minister obrony Mariusz Błaszczak w naturalnym odruchu chciał je od razu wysłać na Ukrainę, ale ktoś mądrzejszy i bardziej wpływowy wytłumaczył mu, że to nie jest sprzęt dla Ukraińców, pozostanie on w Polsce i lepiej nie pytać po co. Zatem już 16 stycznia 2023 pojawiło się pod Zamościem 350 żołnierzy Bundeswehry pod dowództwem niemieckiego pułkownika Jörga Sieversa. Wraz z nimi przyjechało kilkadziesiąt samochodów ze sprzętem, w tym dwie wyrzutnie PATRIOT starszego typu. Pisałem o tym 16 lutego 2023 w 4. numerze Prawda Jest Ciekawa. Najciekawsze jednak w przywiezionym sprzęcie nie były stare wyrzutnie, tylko radary matrycowe.
Takie radary (MPQ-65/53) obserwują przestrzeń o rozpiętości 120°. W tym zakresie wyszukują, klasyfikują (wróg/przyjaciel) i śledzą pojawiające się obiekty odległe do 100 a nawet 150 kilometrów. Antenę radaru można ustawić w dowolnym kierunku, ale w trakcie pracy jest ona nieruchoma. W ten sposób informacje o ruchu wszelkich obiektów wzdłuż co najmniej 400 kilometrów polsko-ukraińskiej granicy były zbierane w czasie rzeczywistym przez 24 godziny na dobę. Czterysta – bowiem dwa radary po 100 km w każdą stronę wzdłuż granicy to razem 400 km kontroli wszystkiego, co się porusza w powietrzu – samolotów, dronów, także rakiet, ale również po ziemi, a więc pociągów, samochodów, rowerów oraz ludzi i zwierząt – choć nisko poruszające się obiekty są trudniej wykrywalne.
8 listopada 2023 agencja DPA nagle poinformowała, że za dwa dni zakończy się „misja obrony” Polski przez Niemców. Żołnierze niemieccy pospiesznie spakowali się i taktownie wyjechali dwiema kolumnami pojazdów, które obserwować można było w piątkowy poranek 10 listopada na obwodnicy Lublina. Czyżby zagrożenie „ze wschodu” nagle zniknęło? Czy już niemieckie wojsko przestało nas „chronić”? A w ogóle – to przed czym nas tak chroniło? I skąd ten ewakuacyjny pośpiech?
Analityk i dziennikarz wojskowy Maksymilian Dura 6 grudnia 2023 na portalu www.defence24.pl w jakiejś proroczej wizji rozwinął myśl o możliwości powtórzenia „ataku”, z jakim mieliśmy do czynienia pod Przewodowem. I rzeczywiście – nie trzeba było długo czekać. 29 grudnia nieznany pocisk manewrujący wleciał z Ukrainy w polską przestrzeń powietrzną, zawrócił niedaleko Zamościa i wyleciał z powrotem na Ukrainę. Zawrócił tam, gdzie niedawno stacjonował niemiecki pułkownik ze swoimi podwładnymi. Czy pocisk ocenił, że nie warto spadać i wybuchać, skoro nikogo już nie ma? Prasa skwapliwie podała, że nasza armia „poderwała” dwa myśliwce, a nawet jeden samolot-cysternę do tankowania w powietrzu. Widocznie zanosiło się na dłuższy lot… Teofil Bartoszewski, nowy wiceminister spraw zagranicznych, wezwał w trybie pilnym rosyjskiego chargé d’affair usiłując wręczyć mu jakąś notę protestacyjną. Ale Rosjanin uznał, że są to impertynencje, bowiem polska administracja nie miała ani śladu dowodu, że pocisk był rosyjski.
Postawmy kropkę nad „i”: gdyby niemieckie baterie PATRIOT (z radarami!) pozostały do końca roku 2023 w Polsce, to ten „wycieczkowy” pocisk zostałby oczywiście automatycznie strącony. A przynajmniej pozostałby zapisany ślad niemieckiej radarowej obserwacji, przecież wpiętej w polski system obronny. Bo chyba nie wypada nam zaprzeczać zapewnieniom Ministerstwa Obrony, które zgodziło się na ustawienie niemieckiego sprzętu szpiegowskiego na naszej wschodniej granicy i zapewniało o jego integracji z polską obroną przeciwlotniczą. Wycieczka sterowanej rakiety była precyzyjnie zaplanowana. Dlatego niemieckich radarów już nie mogło być przy granicy. Komu zatem zależało na tym, by Polskę kolejny raz postraszyć i pokazać, że nie mamy żadnej skutecznej obrony przed atakami z powietrza? Współpraca rosyjsko-niemiecka jest tu aż nadto oczywista.
A skoro już o zagadkowych rakietach, to przypomnijmy jeszcze „niewypał”, który spadł 24 kwietnia 2023 pod Bydgoszczą, a nadleciał niezauważony prawdopodobnie z Obwodu Królewieckiego. Śledztwo trwa, tak jak w sprawie rakiet spod Przewodowa… Pocisk ten, z napisami cyrylicą, zamiast materiału wybuchowego miał – przecież nieprzypadkowo zamontowaną – betonową głowicę. Czy minister Radosław Sikorski, który mieszka około 15 kilometrów od miejsca, gdzie znaleziono ten spreparowany pocisk, podziękował już Federacji Rosyjskiej za ten zaszyfrowany komunikat oszczędzający jego domostwo? Kto już w kwietniu 2023 wiedział, że Sikorski zostanie ministrem spraw zagranicznych RP i przekazał mu ostrzeżenie, by nie był za bardzo samodzielny?
Warto oderwać się od bieżących awantur wokół spółek skarbu państwa, które były i są dojnymi krowami dla aparatczyków – nasz kraj naprawdę nie jest w wesołym położeniu.
21.01.2024