Unieważnianie rodziny

Wobec narastającej ekspansji neomarksistowskiej rewolucji kulturowej ani kryzys demograficzny, ani brak rąk do pracy – nie mają większego znaczenia.

W Święto Trzech Króli czyli Objawienia Pańskiego TV-13 grudnia promuje związki jednopłciowe, oskarżając polskie społeczeństwo o „homofobię”. Propaganda robi swoje – już 2/3 ankietowanych aprobuje istnienie jednopłciowych związków partnerskich. To początek procesu znanego z innych krajów. W 1999 roku wprowadzono we Francji tzw. związki partnerskie, potem tzw. małżeństwa homoseksualne, by w 2013 roku przyznać homo-związkom prawo do adopcji dzieci. Taka kolej rzeczy znajduje zrozumienie w partii 2050, która dopuszcza zawieranie homo-związków w urzędach stanu cywilnego.

Kryzys w tradycyjnej rodzinie postępuje – nie bez udziału mediów. Zmniejsza się liczba ślubów, rośnie liczba rozwodów. I coraz mniej dzieci. Gdy samorządy podejmowały uchwały w postaci kart praw rodziny, oparte na zasadach konstytucyjnych, spotkały się z brutalnym atakiem aktywistów lgbt, korzystających z przychylności rzecznika praw obywatelskich i instytucji brukselskich. Tymczasem prawem człowieka jest nie tylko prawo do szczęścia i posiadania dzieci (zwłaszcza z in vitro), ale przede wszystkim kobiety mają prawo do zabicia swego dziecka bez podania przyczyny. Natomiast dzieci mają prawo do edukacji seksualnej i antykoncepcji, wyboru płci, tranzycji i rodziny (homo-związki, rodziny patchworkowe) – ale nie mają prawa do życia. Niemniej – tak jak nieasymilujący się migranci tworzą społeczeństwo równoległe, rozsadzając wspólnoty narodowe – tak związki partnerskie tworzą struktury równoległe, rozsadzające tradycyjnie pojmowaną rodzinę.

Brutalna dekonserwatyzacja społeczeństwa naszego kraju koncentruje się również na rodzinie. Dlatego nie dość przypominać, że małżeństwo to fundament rodziny, która jest wspólnotą opartą na wzajemnej miłości, otwartą na życie. Tymczasem rządowy program „aktywny rodzic” (1500 zł dla służącej) zakłada, że kobieta ma pracować w domu i na etacie. Feministki nie protestują, nie domagają się tzw. pensji rodzinnej (ojciec zarabia na utrzymanie rodziny). Gdy dzieci podrosną, matka może z własnej woli – a nie z konieczności – podejmować pracę. Takie proste rozwiązanie. Nie dla PO-stkomunistycznej administracji 13 grudnia, którą do władzy wyniosły pro-aborcjonistki-feministki w ostatnich wyborach.

Przykład węgierski

Już w 1948 roku ONZ Powszechna Deklaracja Praw Człowieka zapewniała prawo do życia. Jednak dla neomarksistów-progresistów nie jest to żaden argument. Rozszerzyli katalog praw człowieka o aborcję, eutanazję, płeć na życzenie. Ogłosili przestępstwo mowy nienawiści na sceptyczne traktowanie ideologii genderyzmu. W ten sposób burzy się tradycyjny ład cywilizacyjny, także biologiczny, moralny, logiczny. Sprzyjającym środowiskiem dla takich postępowców jest liberalna demokracja, systematycznie zwalczająca tradycyjne wspólnoty – rodzinne, kościelne, narodowe.

Cokolwiek by mówić o podpisaniu przez prezydenta ustawy o finansowaniu in vitro z budżetu państwa (potraktował ją jako dokument techniczny, bo zgłosi projekt o innych metodach prokreacji), to nie ulega wątpliwości, że metoda in vitro nie leczy bezpłodności, jest nieetyczna i niekonstytucyjna. Wprowadza zagrożenia zdrowotne dla matki i dziecka. Reszta to PO-demagogia, jakby miała ona rozwiązywać kryzys demograficzny. Charakterystyczne, że do Kancelarii Prezydenta wpłynęło ponad 10 tys. protestów przeciw tej ustawie, natomiast do weta ustawy edukacyjnej ministra Czarnka wystarczyły 123 listy protestacyjne.

Węgierska „konserwatywna rewolucja” zbulwersowała brukselokratów, bo nie dość, że konstytucję rozpoczynało zawołanie – „Boże błogosław Węgrów”, to jeszcze odwoływała się ona do tradycji chrześcijańskich, broniąc życia ludzkiego od poczęcia do śmierci, uznając małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. Promowanie tradycyjnych wartości i rodzicielstwa, jak również prokreacyjna polityka finansowa, spowodowały wzrost liczby zawieranych małżeństw (w 2010 roku – 35 tys., w 2016 – 51 tys.), zmniejszyła się liczba rozwodów (w 2010 – 23 tys., w 2016 – 19 tys.). I co ważne – wyhamował spadek demograficzny (w 2010 roku – 90,3 tys. urodzeń, w 2016 – 93,1 tys.).

W projekcie zmian traktatowych przewiduje się uznanie małżeństwa we wszystkich krajach członkowskich. W konsekwencji – homo-związki, adopcja dzieci przez pary homoseksualne, surogacja. Tymczasem polska konstytucja chroni rodzinę jako związek kobiety i mężczyzny, zaś prawo rodzinne jest dobrze rozwinięte, a poza wszystkim wyjęte z dziedziny traktatowej. Pozostaje kwestią czasu, czy PO-stkomunistyczna administracja 13 grudnia nie ulegnie dyktatowi brukselokratów.

Szkoła

Zamiast wychowania do życia w rodzinie forsuje się przygotowanie do bycia aktywnym klientem i konsumentem przemysłu pornograficznego i antykoncepcyjnego, jak również biznesu sztucznej reprodukcji. Zamiast promowania wartości tradycyjnej rodziny – prostacki leseferyzm (róbta, co chceta), hedonizm, relatywizm moralny i powszechna nieodpowiedzialność. Pod atrakcyjną osłoną wolności, tolerancji i postępu propaguje się zwykłe totalniactwo. Poza tym likwidacja naturalnej woli walki i konkurencyjności przez brak oceniania uczniów i prac domowych – obniżają poziom kształcenia. Z drugiej strony agresywna genderyzacja, nie bez wpływu na psychikę uczniów, wywołuje zrozumiałe zapotrzebowania na psychiatrów dziecięcych.

W ramach „przywracania praworządności” ekipa D. Tuska zapowiada ograniczanie lekcji religii, czyli realizację gomułkowskiego pomysłu wyrugowania jej ze szkoły. Tymczasem w warunkach europejskich nieznajomość religii chrześcijańskiej, to nieznajomość cywilizacji, w której się żyje. Lewaccy „reformatorzy” szkolnictwa zapominają, że galopująca dechrystianizacja, zmierzająca do laickości kultury narodowej, to zaprzeczenie naszej cywilizacji, tożsamości narodowej i kulturowej. Młodemu pokoleniu, wydziedziczonemu z tradycji i tożsamości, wychowywanemu do bylejakości, nieodpowiedzialności, relatywizmu moralnego – trudno będzie podjąć obowiązki odpowiedzialnego małżeństwa, rodzicielstwa.

Jak na razie problem zagubienia młodzieży, jej bunty i depresje, odarcie z godności ludzkiej w trakcie obróbki genderyzacyjnej – nie są przedmiotem zainteresowania „reformatorów” oświaty. Tymczasem Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich opracowało profesjonalne metody diagnostyczno-terapeutyczne wobec dzieci z zaburzeniami identyfikacji płci. Mogą one umożliwić udzielanie pomocy młodym ludziom bez ideologii gender, bez ich okaleczania w procesie tzw. operacji zmiany płci. Proponowana terapia powinna też dotyczyć rodziny dziecka. Jak na razie, resort edukacji nie reaguje. Rzecznik praw dziecka promuje „tęczowe piątki” w szkołach.

Prawo

Totalniacka opozycja utworzyła totalniacki rząd, przejmujący bezprawnie media publiczne, dewastujący wymiar sprawiedliwości, skreślający strategiczne inwestycje. Aktywistka komitetu „Ratujmy kobiety 2017” złożyła w sejmie obywatelski projekt ustawy rozszerzający prawo do aborcji, ale także wprowadzający zakaz organizowania zgromadzeń przeciwnych aborcji. Dzisiaj jest ona ministrem edukacji, więc lewacka ideologizacja szkolnictwa zapewniona, tak jak starania o tzw. antykoncepcję awaryjną bez recepty. Barbarę Nowacką, bo o niej mowa, niewątpliwie wspomoże nowy resort równości. Katarzyna Kotula chce wyzwolić kobiety z ich tradycyjnego usytuowania w społeczeństwie. Zaś równość między kobietami i mężczyznami zajmą starania o równość z coraz większą liczbą płci.

Tymczasem rzeczywistość – jak to się mówi – skrzeczy. Szacuje się, że w kraju brakuje 3 mln mieszkań. Mimo różnych programów ich finansowania, rodziny z dziećmi mają kłopoty z otrzymaniem kredytu. To oczywiste, że posiadanie mieszkania jest nieodzowne dla rodziny i rodzicielstwa, ale rządzący tego nie widzą. Proponowane programy służą raczej bankom i deweloperom, niż rodzinom starającym się o mieszkanie. Nie rozwija się przedsięwzięcie – Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe, które – zdaniem fachowców – jest najprostszym i najbardziej skutecznym narzędziem do stymulacji budownictwa mieszkaniowego, tym bardziej gdy włączają się do niego samorządy. Jak na razie to odległe perspektywy, zaś osoby samotne są uprzywilejowane przy otrzymywaniu kredytu. Mają większą wiarygodność (większe dochody), niż rodziny z dziećmi. I jak tu mówić o polityce pronatalistycznej?

Demografia

Mimo rynku pracownika, jaki wreszcie ukształtował się w naszej gospodarce, nie brakuje patologii. Ponad milion zatrudnionych na „śmieciówkach”, praca ponad ustawowe 8 godzin, nieprzestrzeganie wolnych sobót (a nawet niedziel) – to wszystko nie sprzyja rodzinom zatrudnionych. A przecież nie brakuje przykładów, że pracodawca niechętnie zatrudnia młode kobiety (mogą zajść w ciążę, kłopoty z urlopem macierzyńskim). Kiedyś mówiło się, że to pracodawcy kształtują politykę demograficzną naszego kraju.

Nie jestem inkubatorem – krzyczały feministki-proaborcjonistki podczas swych brutalnych i wulgarnych manifestacji. Jakoż główną przyczyną depopulacji naszego kraju jest antykoncepcja, trzy razy bardziej skuteczna, niż aborcja. W 1985 roku liczba ludności wzrosła do 37,5 mln – o 12 mln więcej (31%) niż w 1950 roku. W 2020 roku było tylko 38,5 mln obywateli, bo wzrost w stosunku do 1985 roku wyniósł zaledwie 1,2 mln (3,1%). Socjologowie podają przyczyny tej zapaści – plaga rozwodów, promocja antykoncepcji, a także masowa deprawacja i demoralizacja społeczeństwa. Tymczasem nie jest tajemnicą, że większość społeczeństwa nie ma możliwości uzyskania rzetelnych informacji o uwarunkowaniach demografii, nie mówiąc o tym, że w dużych serwisach społecznościowych nie ma miejsca na poglądy pro-life.

Gdy premier Donald Tusk mówi o dzieciach jako o kłopocie – trudno oczekiwać od rządu polityki pronatalistycznej. Mówi się natomiast o „zdrowiu reprodukcyjnym” – co w praktyce oznacza promocję antykoncepcji i aborcji. Wychowano już całe pokolenia młodzieży, dla której rodzina, nie mówiąc o dzieciach, to niepotrzebne obciążenie, przeszkoda w karierze zawodowej i samorealizacji. I takie też pojęcie „toksycznej rodziny” sufluje kultura masowa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *