Polsko (…)
Wszak myśmy z Twego zrobili nazwiska
Pacierz co płacze i piorun co błyska.
W sektorze 134R wrocławskiego cmentarza na Osobowicach, w drugiej alejce, znajduje się grób płk Jana Maksymiliana Sokołowskiego. Data śmierci 1986 – a więc okres stanu wojennego mającego ratować sowiecką okupację Polski – wyjaśnia, dlaczego grób ten wciśnięty między krzakami był dotąd niewidoczny dla przechodniów.
Podobnie jak bohaterowie okresu stalinowskiego, których zwłoki najczęściej wydobywano spod śmietników (dzięki akcji prof. Szwagrzyka), tak i w okresie stanu wojennego polscy patrioci byli skazani także po śmierci na marginalizację i zapomnienie. Obecnie jednak, dzięki społecznej aktywności oraz władzom państwowym i samorządowym, postanowiono odzyskiwać dla Polski pamięć o wybitnych jej przedstawicielach.
Pułkownik Jan Maksymilian Sokołowski ps. „Trzaska” (1895-1986), żołnierz I Brygady Legionów Piłsudskiego, uczestnik wojny polsko-ukraińskiej o Lwów, polsko-bolszewickiej z 1920 roku i wojny obronnej we wrześniu 1939 roku. W czasie okupacji twórca i dowódca SZP-ZWZ Obszaru Lwowskiego, a po aresztowaniu na początku 1941 r. płk Leopolda Okulickiego komendant Obszarów Wschodnich ZWZ na cały teren okupacji sowieckiej. Oficer Armii Krajowej, twórca lwowskiej organizacji „Wierni Polsce” i Karpackich Oddziałów Bojowych. Represjonowany w PRL, aktywny w czasie legalnej „Solidarności”, w stanie wojennym współpracował z kierownictwem Solidarności Walczącej, m.in. udostępniając swoje mieszkanie jako punkt kontaktowy.
W 1983 roku łączniczce SW Wandzie Linowskiej pułkownik pożyczył książkę-maszynopis „Tak było. Wspominki z lat okupacji”, która za pośrednictwem Wandy trafiła do Kornela Morawieckiego. Przywódca Solidarności Walczącej po jej przeczytaniu napisał list do pana Jana:
Wielce Szanowny Panie Pułkowniku!
Czuję się wyróżniony i zobowiązany Pańską książką. Postacie, które Pan opisuje, Pańska rodzina i Pan osobiście mogą być dla mnie i dla wielu takich jak ja, wzorem oddania sprawie Polski, sprawie Wolności (…). Dziękuję Panu za tę książkę i dołożę wszelkich starań, żeby ją wydać. Łączę wyrazy najgłębszego szacunku. KM.
Rzeczywiście, choć Solidarność Walcząca dysponowała raczej skromnymi funduszami, pozyskiwanymi głównie od osób prywatnych, książka „Tak było” ukazała się pod pseudonimem Jana Falęckiego w podziemnym wydawnictwem SW na początku 1986 roku. Trochę wcześniej, bo w sierpniu 1985 roku, doszło do osobistego spotkania pana Pułkownika z Kornelem Morawieckim, mimo że przywódca SW był w tym czasie tropiony przez wszystkie możliwe służby reżimu komunistycznego.
Gdy u schyłku życia Pułkownika, 11 listopada 1986 roku, wmurowywano we wrocławskiej parafii przy Alei Pracy tablicę poświęconą czterem generałom – dowódcom ZWZ/Armii Krajowej – Tokarzewskiemu, Roweckiemu, Komorowskiemu i Okulickiemu, pan Jan powiedział: Wszystkich ich znałem…
Podczas jak się okazało ostatniej wizyty Wandy Linowskiej w listopadzie 1986 roku Pułkownik przekazał za jej pośrednictwem list do twórcy Solidarności Walczącej:
Drogi Panie Kornelu!
Od chwili poznania Pana przybył mi ktoś bliski, o którego troska należy jakby do moich obowiązków. Pozycja Pana jest szczególna, pełna niespodzianek, które wymagają natychmiastowych decyzji, odpowiedzi, które przekazywane muszą być natychmiast, a towarzyszyć im powinny rozsądek i spokój. Do trudności wynikających z pozycji Pana dołączają się tęsknota, obawa o rodzinę, tak dobrze mi znane. Wszystko to absorbuje rozum i serce. Oby Pana nigdy nie zawiodły.
W rocznicę śmierci Pułkownika, w podziemnym piśmie „Solidarność Walcząca”, ukazało się wspomnienie o Nim napisane przez Stanisława Piskorza, sygnowane pseudonimem A.JAM.
Przed rokiem zmarł pułkownik Jan Sokołowski, wielki przyjaciel Solidarności Walczącej. Całe życie Pana Jana związane było z walką o niepodległość i niezależność Polski. (…) Jako wielki patriota żył tym, co się na bieżąco działo w Polsce. Przeżywał aktywnie 16 wspaniałych miesięcy „S”. Po 13 grudnia był entuzjastą ruchu podziemnego „Solidarności”. Był zawsze dobrze zorientowany co się dzieje, denerwował Go brak konsekwencji podziemia, denerwowały Go porażki, denerwowała Go przede wszystkim bierność wielkiej części naszego społeczeństwa. Sam nie chciał być i nie był bierny. W wieku 90 lat trudno włączyć się aktywnie w wymagającą wysiłku i niebezpieczną pracę nielegalnej organizacji. Ale Pan Jan znalazł dla siebie rolę. Udostępnił swoje mieszkanie na punkt kontaktowy. (…) Spotkania u Niego były wielką przyjemnością. Zawsze na stole pojawiała się herbata, kawa i ciasteczka, nierzadko kanapki lub nawet obiad. Dbał, abyśmy czuli się u Niego dobrze. Dbał o wszystko, także o zasady bhp w podziemiu. Pouczał, że może pora zbyt późna, że zbyt dużo policji krąży po mieście. (…) Zmarł nagle, na parę dni przed następnym spotkaniem – jak sądzę przeczuwał swoją śmierć. Nie zdążyłem pożegnać się z Panem Janem, nie byłem nawet na Jego pogrzebie, ale modlę się często za Niego. Mam nadzieję, że również On, w świętych obcowaniu, nie zapomina o nas.
Na zlecenie kierownictwa Solidarności Walczącej biografię płk Jana Sokołowskiego opracował dr Antoni Lenkiewicz w monografii „Zapomniany Pułkownik’’. Dowiadujemy się z niej, że pułkownik stracił ukochanego syna Andrzeja w bitwie pod Monte Cassino. Najcenniejsze pamiątki po nim przechowywał starannie ułożone w biało-czerwonym pudełku z orłem w koronie na wieku. Ta rana nie goiła się całe życie.
W dzień pogrzebu pułkownika w 1986 roku we wrocławskim kościele uniwersyteckim została odprawiona żałobna msza święta za duszę śp. Jana Maksymiliana Sokołowskiego. W kaplicy Cmentarza Osobowickiego trumnę otoczyli – córka Bożenna z dziećmi – Dorotą i Mariuszem oraz przyjaciele. Przyszedł też pożegnać pułkownika żołnierz Armii Krajowej, Władysław Załogowicz – „Felek”. Konspiracyjne ścieżki we Lwowie pułkownika Jana Sokołowskiego i dowódcy plutonu „Grunwald” Władysława Załogowicza biegły jakby równolegle. Być może krzyżowały się nawet. Nigdy jednak nie spotkali się osobiście. Dopiero tu, w kaplicy cmentarnej, ze sztandarem swojego plutonu, „Felek” oddawał honory Pułkownikowi.
Nad grobem wzruszony ksiądz, który niemal w ostatniej chwili zorientował się, kogo przyszło mu odprowadzać na miejsce wiecznego spoczynku, powiedział:
– Odchodzi człowiek wielki, powinien być tutaj biskup. Módlmy się za naszego brata. Cichą modlitwę przerwał Władysław Załogowicz. Dziękował Pułkownikowi za to, że we wrześniu 1939 roku przybył spod Wilna z 35 Dywizją Piechoty bronić Lwowa i za to, że do końca nie opuścił zawsze wiernego miasta. Wzruszenie mąciło uwagę.
– Panie Pułkowniku, powinny być tutaj salwy, werble, powinni być żołnierze. Nie wiem dlaczego tak nie jest. Przyszli najwierniejsi. Teraz w niebie odbierasz należne Ci honory wojskowe. Witają Ciebie Twoi żołnierze, wśród których jest i Twój syn poległy pod Monte Cassino. Żegnam Ciebie w imieniu wszystkich żołnierzy Armii Krajowej. Jesteś już tam szczęśliwy. My tu jeszcze zostajemy. Semper fidelis. Do zobaczenia, Panie Pułkowniku!
Pułkownik Jan „Trzaska” Sokołowski odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V Klasy, Krzyżem Walecznych nadany, czterokrotnie, Krzyżem Łotewskim, Krzyżem Niepodległości, Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Armii Krajowej, Medalem Wojska nadanym czterokrotnie za Armię Krajową, spoczął na Cmentarzu Osobowickim obok żony Pauliny, żołnierza Armii Krajowej i więźniarki Oświęcimia. Spoczął w pobliżu tych pól, o których wrocławianie wiedzieli już od dawna, że tam w latach stalinowskiego terroru, zakopywano pod osłoną nocy pomordowanych więźniów politycznych, przeważnie żołnierzy Armii Krajowej.
W dniu 27 listopada b.r. odbyła się przy odnowionym grobie uroczystość upamiętnienia pułkownika Sokołowskiego z całym należnym ceremoniałem wojskowym z udziałem przedstawiciela Wojewody Dolnośląskiego, kierownictwa Instytutu Pamięci Narodowej oraz władz wojskowych Okręgu Dolnośląskiego, w obecności Kompanii Reprezentacyjnej Dolnośląskiego Okręgu Wojskowego oraz uroczystymi pocztami sztandarowymi Solidarności Walczącej oraz Oddziału Dolnośląskiej Solidarności. Mimo godzin pracy nie zabrakło Wrocławian. Uroczystość przy grobie płk Sokołowskiego otwiera chlubne zadanie przywracania pamięci Polaków jej szczególnie zasłużonych synów, którym zawdzięczamy życie w wolnym kraju.