Powyborcze refleksje cz. 2

Wieczorem 13 listopada, tuż po pierwszym posiedzeniu Sejmu X kadencji, dostałem od doskonale mi znanej i zaprzyjaźnionej osoby – profesora o dużym dorobku naukowym, który wypromował wielu doktorantów, autora licznych książek – sms tej treści: – Od kilku godzin oglądam TVN24 i piję z radości.

Wiedziałem, że profesor sympatyzuje z PO, ale nie wiedziałem, że aż tak bardzo. Odpisałem mu natychmiast: – Drogi Adasiu, przesłałeś mi sms, że od kilku godzin oglądasz TVN24 i pijesz z radości. Jaki ja mam stosunek do tej stacji opisałem w felietonie, który został zamieszczony w gazecie (PJC nr 21), którą załączam. Przy okazji jestem przekonany, że Mateusz Morawiecki zostanie kiedyś uznany premierem 100-lecia. Kto takiej oceny dokona? Ci historycy, ekonomiści, politycy i publicyści, którzy się jeszcze nie urodzili. Póki co, serdecznie Cię pozdrawiam i życzę dużo zdrowia. Piotr.

PS. Kilka lat temu wysłałem Ibis (pseudonim naszej znajomej) życzenia imieninowe, dołączając w prezencie swoją książkę. Po dwóch tygodniach Ibis zadzwoniła do mnie tylko po to, aby mi powiedzieć, że książki nie przeczyta. Ot, taka ciekawostka.

Adam też natychmiast odpisał: – Ja też nie przeczytam załącznika, który mi przesłałeś. A w ogóle ŻAL MI CIEBIE.

Zastanawiałem się, czy na tym zakończyć wymianę korespondencji. Pomyślałem jednak, że zło powinno się dobrem zwyciężać i w duchu ekumenicznym tak mu odpowiedziałem: – Adasiu – „Nie będzie w kraju dobrze tak długo, dopóki jedna ze stron nie będzie potrafiła wysłuchać argumentów drugiej strony, a jedynie reagować agresją i chęcią zniszczenia przeciwnika”. To jest zdanie wyjęte z mego felietonu, którego, jak zadeklarowałeś, nie przeczytasz. Miłego dnia.

Na drugi dzień Adam odpowiedział krótko: – Nie uda nam się porozumieć. Niestety.

W odpowiedzi przesłałem mu na WhatsApp krążący w Internecie krótki filmik, z taką wypowiedzią Wojciech Sumlińskiego: – Jak to możliwe? To pytanie, mimo upływu dwóch tygodni od wyborów parlamentarnych, zadaje sobie wielu z nas. Jak to możliwe, że Donald Tusk, człowiek, który pochodzi z rodziny niemieckiej, co wielokrotnie okazywał pogardę dla polskości, człowiek, który mówi, że polskość, to nienormalność, człowiek, który dla Stowarzyszenia Kaszubsko-Pomorskiego pisał, że polskość to jest pewne brzemię, że historia, geografia, Bóg wie co jeszcze, opatrzone wielkim brzemieniem, którego nie ma zamiaru więcej dźwigać. Człowiek, który wielokrotnie okazywał pogardę dla naszej spuścizny i tożsamości, który w trakcie kiedy rządził Polską, była gigantyczna zapaść, miliony Polaków musiało wyjeżdżać, bo nie było tutaj żadnych szans na godne życie, na normalność. Człowiek, który dostawał nagrody od Niemców za to, że niszczył Polskę, człowiek, który związany był z wywiadem niemieckim, brał pieniądze od BND – wywiadu niemieckiego, brał pieniądze od gangsterów, braci Stańszczaków [?], brał pieniądze z afery FOZZ, człowiek, który wyrządził tyle zła tak wielu ludziom, człowiek, o którym ludzie, którzy go dobrze znają, mówią, że nie ma takiego drugiego znanego polskiej opinii publicznej, który byłby tak mściwy, tak nieludzko traktował wielu innych ludzi, zachowywał się tak cynicznie, tak podle, był tak antypolski. A jednak taki człowiek, wiele na to wskazuje, może być premierem Polski. To tylko (ten fragment wypowiedzi jest dla mnie niezrozumiały) … jak mawiał śp. trener wszechczasów Kazimierz Górski, trzeba mieć nadzieje. Jeśli stanie się, że zrealizuje się ten najgorszy scenariusz, który, niestety zbliża się do nas szybkimi krokami i Donald Tusk wróci do władzy, wielu z tych, którzy poparli łotra, gorzko zapłacze. Bo już niedługo przekonają się dlaczego my, którzy pamiętamy rządy Donalda Tuska, z taką obawą, a nawet przerażeniem patrzyliśmy na wielu młodych, którzy nie pamiętają tamtych czasów i którzy dla ośmiu gwiazdek, bo to takie modne, bo to takie trendy, bo to takie cool, wybrali tego szubrawca, tego łotra, który jest człowiekiem absolutnie złym, podłym, zakłamanym. Niestety, za cenę takiego wyboru zapłacimy wszyscy ci, co na niego głosowali, ale także ci, którzy na niego nie głosowali.

Na ten filmik Adam zareagował szybko i krótko:

– Jestem wstrząśnięty takim stekiem kłamstw.

Wydawało mi się, że dalsza wymiana zdań może tylko pogłębić nasze już tak bardzo napięte relacje i doprowadzi do zerwania dotychczas przyjacielskich stosunków. Mimo wszystko zaryzykowałem: – Adaś, tych „kłamstw” w wydanej pięć lat temu książce Wojciecha Sumlińskiego „Niebezpieczne związki Donalda Tuska” jest wiele więcej. Dlaczego Tusk nie pozwie go do sądu o zniesławienie? Pozdrawiam.

Upłynęło trochę czasu i Adam, ku memu zaskoczeniu, tak zareagował: – Drogi Piotrze, przeczytałem Twój artykuł w Gazecie Kornela Morawieckiego i ja Ciebie bardzo przepraszam za to wszystko, co Tobie dzisiaj napisałem. Nie miałem racji. Bardzo przepraszam (wytłuszczenia Adama). Adam.

Dwa razy przeczytałem tego maila i szczypałem się, czy nie śnię. Spodziewałem się najgorszego, a tu takie miłe rozczarowanie. Od razu poprawił mi się humor i szybko odpisałem: – Drogi Adasiu, bardzo się cieszę. Ja nikomu nie narzucam swojego zdania, które wyrobiłem sobie na podstawie wiedzy czerpanej z rożnych źródeł (w tym m.in. z TVN, GW czy Onetu), poglądów osób, które są dla mnie autorytetami, a nade wszystko własnej obserwacji rzeczywistości. Szerzej moje przemyślenia, które nie wynikają z żadnych partykularnych interesów, opisałem w drugim wydaniu mojej książki „Przeżyłem PRL, chciałbym również III RP”. Nabywców tej książki zawsze proszę o uwagi, zaznaczając, że zależy mi zwłaszcza na tych krytycznych. Jeżeli książkę zechciałbyś przeczytać, to będę bardzo się cieszył i też prosił o takie uwagi. Nie musisz się ze wszystkim ze mną zgadzać. Dodam, że wstęp do książki napisał dr historii. Mam też uwagi rożnych profesorów, a nawet pewnego ministra w rządzie Tuska (sic!). Adasiu, nie masz pojęcia, jaką radość sprawił mi Twój mail. Ściskam. Piotr. PS. Wysłać książkę?

Po tych przeprosinach spodziewam się, że Adam zechce przeczytać moją publikację. Bardzo jestem ciekaw jego opinii, zwłaszcza że pod wpływem książki – mam takie informacje – niektórzy zmienili poglądy.

Z tej historyjki wynika jedna refleksja: Niech żywi nie tracą nadziei!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *