W trzecim miesiącu obowiązywania stanu wojennego w Polsce Jacek Kaczmarski podzielił się swoim osobistym pesymizmem. „Wróżba” to wstrząsające proroctwo. Niewątpliwie dotyczy Polski, która utonęła w ciemnościach wojskowego zamachu stanu. Bard polskiego buntu nie widział nadziei. Osamotniona Ojczyzna, zgnębieni ludzie, podeptane podstawowe wartości, elity bez kręgosłupa, obojętność świata. Cywilizacji nie bronią żadne wspólne idee. W niezbadanym kosmosie dominuje ciemność a światłość słońc i pulsarów nie daje otuchy.
Kary nie będzie dla przeciętnych drani,
A lud ofiary złoży nadaremnie.
Morderców będą grzebać z honorami,
Na bruku ulic nędza się wylęgnie.
Czterdzieści lat temu, za naszego życia spełnił się każdy wers z pierwszej zwrotki wiersza. Jednak i młodsi czytelnicy patrząc na Polskę ostatnich lat bez trudu zobaczą: instytucjonalną przemoc, urzędniczy oportunizm, bezduszność ludzi i procedur. Nie wiem, co gorsze.
W PRL była przewodnia rola PZPR oraz SB i milicja jako zbrojne ramię reżimu. Internowanej w Gołdapi matce odmówiono przepustki na pogrzeb syna. Solidarnościowy protest innych przetrzymywanych bez wyroku kobiet spowodował, że matka po decyzji komendanta obozu mogła ostatecznie pożegnać dziecko na cmentarzu. Współcześnie prokuratorzy, sądy, policjanci, strażnicy więzienni powołując się na procedury aresztują matkę dzieci, rozdzielą rodzinę. Nie zastosują żadnych łagodniejszych środków, nie założą dozoru elektronicznego. W obronie dzieci nie stanie kurator czy adwokat, organizacje praw człowieka nie ujmą się za samotną – nieskazaną prawomocnym wyrokiem – kobietą.
Pomimo wszystko świat trwać będzie nadal –
W Słońce i Kłamstwo wierzą ludzie prości.
Niedostrzegalna szerzy się zagłada,
A wszystkie ręce lśnią aż od czystości.
Za miesiąc będziemy świętować 45. rocznicę powstania Solidarności. Po okresie bujnego wzrostu, wojennej delegalizacji, ponownej rejestracji – Związek trwa nadal. Tylko ludzie nie wybierają Związku oraz ponadczasowych wartości. Wybierają według złudnych opinii i chwilowych korzyści. Nie kierują się solidarnością.
Niedostrzegalną zagładą stały się procedury, a czasem chęć przypodobania się władzy. Lepiej zastosować kajdanki zespolone niż niewidoczną elektroniczną opaskę. W wielu zakładach karnych osadzeni chodzą w cywilnych ubraniach – w tym wypadku do wyboru był tylko więziennych drelich. Ręce decydentów i dysponentów lśnią aż od czystości.
Handel, jakich nie było, z chciwością się zmaga,
Na gorycz popytu, na zdradę ceny nie ma.
Uczynków złych i dobrych kołysze się waga
Z pełnymi krwi szalami obiema.
Na świecie ważniejsze są zyski, metale ziem rzadkich, surowce energetyczne. Jedni handlują bronią, drudzy emisją CO2. Międzynarodowe gwarancje bezpieczeństwa są pustymi zapisami. Zabijane dzieci, kobiety, starcy są rosnącymi lecz pustymi liczbami. Na Ukrainie, Bliskim Wschodzie, w Iranie i Libanie, w wielu miejscach świata na rozkaz prezydentów, generałów zabija się niewinnych i bezbronnych. Przelanej krwi nie da się zgromadzić w transoceanicznych tankowcach. Trzeba nimi transportować ropę.
Nieistniejące w milczeniu narasta,
Aż prezydenci i gwiazd korce bledną.
Coś się na pewno wydarzy – to jasne,
Ale nam wtedy będzie wszystko jedno.
Nasz glob znowu stoi na krawędzi wojny światów. W milczeniu planuje się kolejne ataki, podboje, kampanie. Żołnierz choć nie wypowiedziano wojny, celuje w obiekty na drugiej półkuli. Dostał rozkaz od oficera a ten od generała. Wyroku na zaskoczone niewinne ofiary nikt nie wydał.
Ktoś odebrał niemowlę matce, ktoś powierzył je pieczy zastępczej. Chłopczyk zmarł. Organizatorzy tych opresji dostaną pensje, być może awanse. Do szpitala w Oleśnicy znowu zakupią zapas trującej soli, żeby wstrzykiwać w 9-miesięczne serce. Na wniosek lekarki kupiło to zaopatrzenie, zatwierdził dyrektor, sfinansowało państwo polskie.
Czy powstanie współczesny film Nadzór? Od blisko pięćdziesięciu lat ten realistyczny, polski film psychologiczno-obyczajowy nie pozostawia człowieka obojętnym. Wiesław Saniewski napisał scenariusz i wyreżyserował obraz, w którym natłok niesprawiedliwości płynącej od systemu politycznego, od wymiaru sprawiedliwości, od współwięźniów i bliskich wstrząsa przy każdej projekcji. Rewelacyjna Ewa Błaszczyk jako Klara Małosz w murach aresztu śledczego na Grochowie oraz w zakładzie karnym we Wronkach walczy o swoją godność, o sprawiedliwość, o rodzinę, o przyszłość.
Współcześnie podobne cierpienia może spowodować demokratyczne państwo. Za zgodą ludzi, którym jest wszystko jedno. Na szczęście znam ludzi, którym nie jest wszystko jedno. Modlą się na różańcach pod murami więzień, otaczają opieką potrzebujących i bezbronnych. Troszczą się o swoje najbliższe otoczenie i całą Ojczyznę. Uczestniczą w demokratycznych procedurach, aby zmieniać świat na lepszy. Dzielą się swoją wrażliwością na łamach naszej gazety lub w innych mediach. Osobiście pomogą seniorom, chorym czy ludziom w zapomnieniu.
Mimo działań wielu oportunistów, geszefciarzy i złoczyńców ponura wróżba Jacka Kaczmarskiego może się nie ziścić. Nawet najodleglejsza gwiazda świeci światłem, które przezwycięża mrok.