Administracja 13 grudnia, zezwalając na łamanie prawa przez wymiar sprawiedliwości, wykorzystując go do celów politycznych – nawet nie zauważyła, że dokonała pełzającego ustrojowego zamachu stanu, nie mówiąc o bezprawiu i anarchii.
Sorosowa idea społeczeństwa otwartego wyewoluowała w naszym kraju jako państwo otwarte, gdzie można ingerować w proces wyborczy. Czyniły to amerykańskie fundusze, rosyjska agentura inspirująca i finansująca kampanię ośmiu gwiazdek czy niemieckie fundacje sponsorujące kampusy Trzaskowskiego, gdzie młodzież skandowała barbarzyńskie hasło ośmiogwiazdkowe, dopingowana przez PO-słów.
Rządowe autorytety prawne powołują się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, kwestionujące status tzw. neo-sędziów, zresztą wydanego poza jego kompetencjami. Nie od dziś wiadomo, że organizacje międzynarodowe nie mogą narzucać państwom obsady personalnej władz. Państwa mają bowiem autonomię ich struktury władz, co potwierdza Karta Nardów Zjednoczonych. Tymczasem Sejm nie uznaje Trybunału Konstytucyjnego, zapominając, że uchwały sejmowe nie są źródłem prawa. Sędziowie, zaangażowani w działalność polityczną, nawet nie zauważyli, że łamią konstytucyjne zasady, zaś tłity czy dekrety premiera traktuje się tak, jakby były ważniejsze od ustaw, podobnie jak uchwały sejmowe są ważniejsze od konstytucji.
Bodnarowcy (popularne określenie wymiaru sprawiedliwości) prześcigają się w spektakularnych zatrzymaniach czy włamaniach (kto zapłaci m.in. za rozprute szafy w siedzibie KRS) – gorzej z dowodami. Stąd stosowanie tzw. aresztów wydobywczych. W katowickim uwięziono tymczasowo Annę W., urzędniczkę KPRM, w sprawie RARS. Zarzut – udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Jej mąż, również zatrzymany – został zwolniony. Zostawiła w domu chore dziecko (o czym wie CBA i prokuratura), co jest sprzeczne z międzynarodowymi konwencjami. Pismo protestacyjne podpisał m. in. Jarosław Kaczyński. Zrobię wszystko, co możliwe, by ludzie, którzy tak działają, ponieśli za to odpowiedzialność, choćby byli najświętszymi krowami wymiaru sprawiedliwości, mieli pięćdziesiąt tytułów profesorskich i byli nie wiadomo jak wysławiani i wychwalani – mówił prezydent Andrzej Duda dla portalu wPolityce.pl. I wierzę głęboko, że prędzej czy później tę odpowiedzialność poniosą.
Sędzia Justyna Koska-Janusz toczyła spór prawny z ministrem Zbigniewem Ziobro. Teraz będzie orzekać w jego sprawie. Taka polityka bodnarowców wpisuje się w mściwe matactwa. Niemniej kilku sędziów warszawskiego Sądu Okręgowego wystąpiło w obronie niezależności sądów i praworządności, bo nie może być ona narzędziem w rękach polityków. Zostali odsunięci od orzekania i skierowani do sekcji zarządzanej przez sędziego Piotra Gąciarka ze stowarzyszenia „Iustitia”. Stało się to bez orzeczenia sądu dyscyplinarnego. Takich arbitralnych odsunięć nie było od 1989 roku. Drastyczna ingerencja w wymiar sprawiedliwości, próba eliminacji sędziów, nie poddających się politycznym naciskom (także tzw. neo-sedziów) – to codzienne praktyki bondarowców. Usunięci sędziowie nie dają za wygraną. Złożyli odwołanie do KRS, domagając się przesłuchania sprawców, m.in. ministra Adama Bodnara, argumentując, że wymiar sprawiedliwości musi być niezależny.
W żywe oczy
Helsińska Fundacja Praw Człowieka nierzadko występuje jako sygnalista lub strona postępowań, prowadzonych w stołecznych prokuraturach. Teraz jej pracownicy otrzymali powiadomienia o przekazywaniu datków na tę fundację. Nie widzą tzw. konfliktu interesów, ani naruszania reguł apolityczności. Wszystko jest zgodne z prawem – zapewniają.
Wywaliłam te wybory – chwaliła się Małgorzata Kidawa-Błońska, gdy jej notowania były niskie i trzeba było podmienić Rafała Trzaskowskiego. Przeciw wyborom korespondencyjnym był też marszałek Tomasz Grodzki, specjalista od kopert (śmierci). Zbuntowały się samorządy. Ostatecznie termin wyborów prezydenckich został przesunięty. Poniesiono już pewne koszty (ok. 60 mln zł). Za taki stan rzeczy odpowiada PO, ale nielegalna prokuratura oskarża PiS. Kłamliwe oskarżenia to dla bodnarowców codzienna praktyka. Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat.
Nielegalna prokuratura odebrała śledztwo w sprawie pełzającego ustrojowego zamachu stanu i zawiesiła prokuratora Michała Ostrowskiego. Bogdan Święczkowski, prezes TK, który zawiadomił prokuraturę o tym przestępstwie, uważa że śledztwo powinna prowadzić legalnie powołana Beata Marczak, zastępca prokuratora generalnego ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji. Tymczasem nielegalna prokuratura przekazała śledztwo ws. zamachu stanu Małgorzacie Szeroczyńskiej, z warszawskiej Prokuratury Okręgowej. To ona w 2019 roku groziła prokuratorom konsekwencjami, podejrzewając ich o zaangażowanie polityczne za rządów PiS. Poza tym działa w upolitycznionym Stowarzyszeniu Prokuratorów „Lex Super Omnia”. Niezależnie od tego, nielegalnie powołani prokuratorzy, uczestniczący w postępowaniu – działają bezprawnie. We wrześniu 2024 roku Sąd Najwyższy orzekł, że Dariusz Barski jest nadal Prokuratorem Krajowym, co w listopadzie potwierdził TK.
Zakłamaną, alternatywną wizję rzeczywistości od lat kształtują media polskojęzyczne, także postkomunistyczny elektorat. Dariusz Matecki, poseł PiS, to jeden z najaktywniejszych parlamentarzystów, interpelujący administrację 13 grudnia. Zdobył też najrozleglejszy zasięg w mediach społecznościowych. Trzeba go więc uciszyć pod kłamliwymi zarzutami nielegalnego zatrudnienia w Lasach Państwowych. Już nielegalna prokuratura aresztowała trzech przedstawicieli tej firmy, by potwierdzić fałszywe zarzuty. Kłamstwo i manipulacja to skuteczne narzędzie destrukcji społecznej i moralnej, jakie stosuje administracja 13 grudnia.
Sadyzm
Przewlekły areszt ks. Michała Olszewskiego jest przedmiotem skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Także losowanie sędziów, którzy sądzili w tej sprawie. Tymczasem jego obrońcy nie mają dostępu do akt sprawy. Takie postępowania sądowe były w czasie komuny. Także traktowanie zatrzymanych. Nawet rzecznik praw obywatelskich stwierdził niehumanitarne postępowanie wymiaru sprawiedliwości (żeby nie mówić o torturach). Ksiądz i dwie urzędniczki byli traktowani nieludzko, byli poniżani, pozbawiani godności. Skąd w funkcjonariuszach wymiaru sprawiedliwości tyle sadyzmu, tyle ubeckiej wyobraźni w zadawaniu cierpienia bezbronnym ludziom – nie wiadomo. Dzieje się to w centrum Europy, w XXI wieku.
Zemsta
Nie ustaje kwestionowanie statusu sędziów, powołanych po 2017 roku, jakby sędziowie powołani nie byli nieodwoływalni. To po prostu zamach na konstytucyjną niezawisłość sędziowską. Powód jest prosty – administracja 13 grudnia zamierza upolitycznić (przejąć) wymiar sprawiedliwości. Stąd używanie neologizmów, w rodzaju – „neo-sędzia”, „neo-KRS”, czy „neo-Izba Sądu Najwyższego”. Tak jakby zmiana pojęć (nazewnictwa) mogła zmienić rzeczywistość. Dochodzi do takich łamańców, jak próby weryfikacji politycznej sędziów czy pomysł wyrażania przez nich „czynnego żalu” oraz ich kategoryzacja kolorami, z których część ma być usunięta od czynności zawodowych. To oczywiste zagrożenie niezawisłości sędziowskiej, które trudno będzie załatwić uchwałami, nie mówiąc o konstytucji. Nie ma więc żadnych podstaw, by ponad 3 tys. sędziów nie mogło wykonywać swego zawodu. Reakcją jest powołanie Zespołu ds. Przywracania Praworządności przy Ogólnopolskim Zrzeszeniu Sędziów „Sędziowie RP”. Będzie on rejestrował przypadki łamania prawa.
Reforma wymiaru sprawiedliwości, podjęta przez resort Zbigniewa Ziobro, nie została w pełni zrealizowana, a mimo to wywołała agresywną reakcję „nadzwyczajnej kasty”. Przykładem jej mściwości są choćby działania nielegalnej (orzeczenie TK) komisji ds. Pegasusa, która ostatnio wsławiła się ucieczką przed Zbigniewem Ziobro, wezwanym na świadka. Mimo że pojawił się w budynku sejmowym, przetrzymała go straż marszałkowska (na polecenie komisji), by przesłuchujący mogli opuścić salę. Nieustępliwa komisja domaga się 30 dni aresztu (posłowie wyrazili zgodę), o co wystąpiła do warszawskiego Sądu Okręgowego. Ten musiałby zaprzeczyć rzeczywistości, bo jest przecież film, rejestrujący cała wydarzenie. Determinacja, by uwięzić byłego ministra jest tak zaciekła, że sejmowy marszałek rotacyjny nie uznaje orzeczenia TK, a sędziowie ignorują przepis, że nie można uchylić immunitetu posłowi, który ma być przesłuchiwany jako świadek.
Obiektywność wyroków sądowych miało również warunkować losowanie sędziów. Bodnarowcy zrobili z tego parodię, rodzaj ustawki. Odpowiedni sędzia (skonfliktowany z byłym resortem sprawiedliwości, bądź upolityczniony) przejmuje sprawę. Stało się to możliwe po bezprawnym przejęciu sądów warszawskich. W ten sposób można sprawnie upolować przeciwników politycznych. Sprawdzają się sędziowie, którzy już pokazali, że są raczej politykami w togach, niż niezawisłymi sędziami.
Kodziarze – kombatanci
Jeżeli obywatel sądzony przez wymiar sprawiedliwości, poczuł się pokrzywdzony przez niesprawiedliwy czy bezduszny wyrok, mógł wnieść skargę nadzwyczajną do Sądu Najwyższego. Tę możliwość wprowadził PiS i korzystał z niej także minister Bodnar, kierując ponad pięćdziesiąt skarg nadzwyczajnych do Sądu Najwyższego. Teraz resort sprawiedliwości chce zlikwidować tę instytucję prawną. Pokrzywdzeni przez sąd pozostaną pokrzywdzonymi, zaś kasta sędziowska zawsze będzie miała rację. Nawet niesprawiedliwe czy zgoła głupie wyroki będą ostateczne.
Nawet konstytucyjne organy państwa nie unikają ataków administracji 13 grudnia. Sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej przesłuchiwała Macieja Świrskiego, przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Zarzuty tyleż bezprawne, co głupie i absurdalne. Skoro media publiczne zostały przejęte nielegalnie, to nie mogą być finansowane z abonamentu. Może dlatego posiedzenie komisji utajniono. Posłowie nawet nie zauważyli, że TK wydał postanowienie zabezpieczające wobec KRRiTV do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia sporu. Nie mogą się doczekać realizacji swego celu politycznego – przejęcia konstytucyjnego organu, stawiając jego szefa przed Trybunałem Stanu.
Z inicjatywy ministrów Siemoniaka i Bodnara administracja 13 grudnia powołała rządową komisję, która zbada nadużycia władzy wobec „aktywistów demokratycznych” w latach 2016-2023. Przypadki wykorzystywania władzy do celów politycznych będą wyjaśnione i rozliczone. W komisji znajdą się „przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego i prawnicy reprezentujący poszkodowanych”. Wspomniani „aktywiści demokratyczni” to zawodowi zakłócacze porządku publicznego, prowokatorzy, zadymiarze. Występowali podczas KOD-ziarskich demonstracji, tzw. marszów kobiet (w czasie pandemii), przy granicy polsko-białoruskiej, podczas miesięcznic smoleńskich. Atakowali działaczy pro live, profanowali kościoły, wznosili wulgarne i antyludzkie hasła, atakowali policjantów. Jednego z prowokatorów – Władysława Frasyniuka – bronił ówczesny rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Czy uzyskają status „bojowników o wolność i demokrację” – czas pokaże. Komisja nie jest sądem, ale może orzeknie nawet jakieś gratyfikacje.