1.02.2025 Uniwersytet Harvarda, USA
Prawie sto lat temu Thomas Mann opublikował swoją książkę Czarodziejska góra. Znane sanatorium w Berghofie mogłoby stać się metaforą Europy – dość luksusowe, odizolowane od reszty świata sanatorium, żyjące własnymi problemami.
Hans Castorp, główny bohater powieści, był bardzo zdolnym człowiekiem – pracowitym, otwartym, mógł kształtować swoje czasy. Zamiast tego zagubił się w intelektualnych debatach, marazmie, bezczynności i nie potrafił stać się częścią tego, co działo się wokół niego.
My również jesteśmy oderwani od tego, co dzieje się na świecie. W obliczu wojen, globalnych rywalizacji i wyzwań gospodarczych nie jesteśmy przygotowani, by chwycić byka za rogi. I właśnie taki jest mój skromny plan – sprowadzić Europę z jej czarodziejskiej góry i przywrócić ją do rzeczywistości.
Zacznę od kluczowej kwestii, która jest źródłem wielu problemów Europy, ale rzadko się o niej mówi – globalnych nierównowag handlowych. Mają one różne przyczyny, ale chciałbym wskazać na jedną z nich – nierówności wewnątrz krajów członkowskich UE i między nimi. Nierówności te prowadzą do sytuacji, w której bogaci, zamiast inwestować w kraju, wywożą kapitał za granicę, tworząc bańki spekulacyjne w innych miejscach na świecie. Tymczasem biedni pracownicy z Chin czy Indii, odkładający pieniądze na emeryturę,przyczyniają się do powstawania wszechobecnej bańki spekulacyjnej w różnych częściach świata – również w Europie. Efektem jest wysokie bezrobocie wśród młodych ludzi w krajach południowej Europy i pogłębiające się podziały. To właśnie dlatego nierówności muszą stać się priorytetem polityki każdego państwa członkowskiego Unii Europejskiej.
Teraz przejdę do koncepcji „niemożliwej trójcy”, o której pisałem w Politico dziewięć miesięcy temu. Nie da się jednocześnie realizować trzech kluczowych celów: zwiększenia wydatków na obronność – co jest konieczne w obliczu rosyjskiego zagrożenia, Europejskiego Zielonego Ładu – który wymaga ogromnych inwestycji, oraz utrzymania obecnego poziomu państwa opiekuńczego. Już dziś brakuje 500-700 miliardów euro rocznie, aby pokryć koszty dwóch z tych trzech priorytetów, nie mówiąc o wszystkich trzech. To oznacza, że musimy dokonać wyboru. Czy chcemy bezpieczeństwa i suwerenności, czy może jednak musimy ograniczyć państwo opiekuńcze?
Obecny budżet UE to zaledwie 1,35 biliona euro na siedem lat – mniej niż 200 miliardów euro rocznie. To nic w porównaniu z łącznymi budżetami krajów członkowskich, które wynoszą ponad 8,5 biliona euro rocznie. Europa przegrywa wyścig o przyszłość. 25 lat temu PKB Unii Europejskiej był większy niż amerykański. Dziś jest o 33% niższy. Wydajność technologiczna Europy spada. Amerykańskie firmy technologiczne inwestują dwukrotnie więcej w innowacje niż europejskie. Przykładowo NVIDIA, po ostatnich spadkach wartości, jest nadal warta ponad 3 biliony dolarów – czyli tyle, ile cała niemiecka i włoska giełda razem wzięte.
Jesteśmy w bardzo trudnym położeniu. Christine Lagarde z Europejskiego Banku Centralnego powiedziała ostatnio, że nie tylko: zostajemy w tyle w wyścigu technologicznym. My nawet w nim nie uczestniczymy. Mocne, brutalne słowa, ale niestety prawdziwe.
W naszym błędnym kole nie zdecydowaliśmy jeszcze, dokąd się udać. Przez lata gospodarka Europy Zachodniej opierała się na prostej formule z pięcioma założeniami. Pierwsze: tanie surowce energetyczne z Rosji. Drugie: bezpieczeństwo prawie za darmo od USA z powodu Pax Americana. Trzecie: tania siła robocza z krajów środkowo-wschodnich, w tym z Polski, co niestety trwało latami. Czwarte: tanie finansowanie, dzięki niskim stopom procentowym i wiarygodności najpierw Bundesbanku, a potem Europejskiego Banku Centralnego. I piąte, wysokomarżowe produkty i usługi sprzedawane do Chin i Indii. Pięć głównych filarów niemieckiej i zachodnioeuropejskiej polityki, wszystkie one przeminęły z wiatrem. W szczególności przeminęły wraz z rosyjskim wiatrem, ponieważ Rosja sprzedawała zasoby energetyczne bardzo tanio Niemcom, Holandii, Austrii i innym krajom Europy Zachodniej, a Putin zachowywał się jak handlarz narkotyków. Sprzedawał tanio lub prawie za darmo, wiedząc, że Europa będzie wracać po więcej taniego gazu w przyszłości. Właśnie dlatego odważył się zaatakować Ukrainę 24 lutego 2022 roku. To dlatego Niemcy i wiele innych krajów doświadczało kryzysu energetycznego w latach 2022-2023. Nawiasem mówiąc, w Polsce, kiedy byłem premierem, byliśmy w stanie zbudować Baltic Pipe do Norwegii i nowy terminal energetyczny, który wystarczył, aby uniezależnić się od rosyjskiego gazu.
A teraz omówię przypadek Niemiec w oparciu o trzy główne branże: motoryzacyjną, cyfrową i energetyczną. Po pierwsze, motoryzacja. Niemcy, niegdyś potęga tego sektora, przegapiły rewolucję motoryzacyjną. W całej Unii Europejskiej nie ma nawet jednego wpisu o pojazdach elektrycznych sprzedawanych obecnie w Europie. Jest to dowód na to, że niemiecki przemysł motoryzacyjny jest w ogromnym niebezpieczeństwie. Po drugie, przemysł cyfrowy. Mniej więcej dziesięć lat temu Angela Merkel, zapytana o internet, powiedziała, że jest to Neuland. W języku angielskim – niezbadane terytorium. Był to czas, kiedy środowisko cyfrowe stawało się coraz ważniejsze w każdej branży. Jako osoba, która uczestniczyła w dyskusjach Rady Europejskiej, mogę powiedzieć, że zabrakło priorytetów w tej dziedzinie. Byliśmy zbyt niezdecydowani i przespaliśmy tę cyfrową rewolucję. Po trzecie, sektor energetyczny w Niemczech. Nie mógłbym sobie wyobrazić lepszego przykładu porażki w polityce niż zakupy surowców energetycznych z Rosji. To sprawiło, że Niemcy i cały zachodnioeuropejski model biznesowy stały się bardzo zależne od Rosji i rosyjskich rurociągów, w szczególności Nord Stream 1 i Nord Stream 2.
Druga część mojego wystąpienia dotyczy mega trendów. Żyjemy w erze całkowitej zmiany zasad. To są nowe czasy. Widzimy, że prawa, które obowiązywały w przeszłości, zupełnie się zmieniły. Z pewnością z tej układanki wyłoni się wiele nowych zjawisk, raczej rodzaj dżungli niż świat równowagi czy współpracy. To świat wielobiegunowy, zupełnie nowy. Wymienię kilka z tych mega trendów.
Po pierwsze, protekcjonizm. Protekcjonizm nie jest już nieładnym słowem, to rodzaj strategii. Nowa zasada i to nie tylko ze względu na niedawny wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, ale także ze względu na Chiny i długotrwałą politykę USA. Rozpoczęła się ona wraz z prezydenturą Baracka Obamy, następnie była kontynuowana przez prezydenta Trumpa, a potem przez administrację prezydenta Bidena. Teraz prezydent Trump zamierza ją rozwijać, wprowadzając cła i wszelkie inne środki protekcjonistyczne. Jest to zupełnie nowe zjawisko. My, Europejczycy, nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni.
Drugim ogromnym trendem jest de-globalizacja, czyli odwrót od globalizacji. To, co oznacza świt nowej globalizacji dla Globalnego Południa, to de-globalizacja dla Globalnej Północy. My rozpoczęliśmy de-globalizację, podczas gdy Globalne Południe, pod rządami Chin i z Chinami jako kluczowym gwarantem i dostawcą, rozpoczęło erę nowej globalizacji.
Trzeci trend to nowa największa fala migracji w historii ludzkości. Na półkuli zachodniej żyje około miliarda ludzi, 5 do 6 miliardów ludzi chciałoby przybyć do naszych domów i biur, chodzić po naszych ulicach, pracować, mieszkać w naszych miastach, gdziekolwiek jesteśmy, w Polsce, tutaj w Cambridge w Stanach Zjednoczonych, w Holandii.
Czwarty mega trend to nowa kategoria kapitalizmu. Niektórzy nazywają go kapitalizmem platformowym, jak Niklas Niček czy Robert Reich, sekretarz pracy za czasów prezydenta Billa Clintona. Niektórzy nazywają to kapitalizmem nadzoru, jak Shoshana Zuboff. Inni nazywają to tekto-feudalizmem, jak Janis Warufakis. Jedno jest pewne: nowe zasady gry są w rzeczywistości zawarte w tym nowym modelu kapitalizmu.
I piąty mega trend to ogromne zmiany technologiczne, takie jak obliczenia kwantowe, sztuczna inteligencja, biotechnologia. Niedawna prezentacja nowej technologii AI przez DeepSeek jest tylko małym albo raczej bardzo dużym tego przykładem. Tak więc w czasie, gdy powinniśmy dostosowywać się do nowych warunków, Komisja Europejska opracowała najbardziej restrykcyjne przepisy dotyczące sztucznej inteligencji i opasłe podręczniki na ten temat. Tymczasem nie mamy żadnej sztucznej inteligencji w Europie. Przed takim wyzwaniem stoimy zatem.
Przejdę teraz do trzeciej części. Nazywa się ją czasem słoniem w pokoju. Jak poradzić sobie z tymi wyzwaniami. Po pierwsze, odniosę się do raportu Międzynarodowego Funduszu walutowego. W tym raporcie bariery pozataryfowe między państwami członkowskimi Unii Europejskiej w odniesieniu do towarów zostały wyliczone na poziomie 45% , to tak jakbyśmy mieli cła na poziomie 45% na towary i 10% na usługi między państwami członkowskimi UE. To tak jakby między Massachusetts a Kalifornią, były blisko 50% cła na towary. Albo między Kalifornią a Oregonem, 100% cła na usługi cyfrowe, informatyczne, budowlane lub inne. To są obliczenia MFW. Ogromne wyzwanie.
Jak sobie z nim poradzić? Moja propozycja byłaby następująca: Po pierwsze, Unia Europejska, Komisja Europejska, musi skupić się na deregulacji. Mamy mnóstwo regulacji, na przykład 73% wszystkich regulacji gospodarczych w Polsce pochodzi z Brukseli. Wiele sektorów jest nadmiernie uregulowanych. Jeśli Chiny zredukują biurokrację i jeśli prezydent Trump odniesie przynajmniej częściowy sukces ze swoim DOGE i innymi inicjatywami, nastąpi ogromny odpływ firm do Stanów Zjednoczonych, Chin i innych krajów. Musi więc powstać duży program redukcji biurokracji w Europie.
Po drugie, swoboda świadczenia usług. Usługi mogłyby ogromnie zwiększyć produktywność i konkurencyjność całego kontynentu. Po trzecie, promujmy małe i średnie przedsiębiorstwa. MŚP były kiedyś kręgosłupem konkurencyjności Unii Europejskiej, teraz są w odwrocie. I po czwarte, odważna strategia przemysłowa. Ukułem wyrażenie: Designed and Crafted in Europe 2040. Przypomnijmy sobie strategię przedstawioną przez Xi Jinpinga w 2015 – Made in China lub MAGA prezydenta Trumpa. Wszyscy śmialiśmy się w Europie. To nie zadziała. Zadziałało. W Europie potrzebujemy również odważnej strategii re-industrializacji, jeśli chcemy być konkurencyjni wobec tych dwóch głównych rywali.
Finanse. Jako były bankowiec mogę powiedzieć, że w Europie mamy mnóstwo pieniędzy. Europejski konsument siedzi na ich stosie, na 8 bilionach depozytów. Ale te depozyty – 8 bilionów euro, czyli blisko 9 bilionów dolarów – są uśpione. Ponieważ przez ostatnie 15 lat nie byliśmy w stanie wdrożyć unii bankowej i unii rynków kapitałowych. To mogłoby zmobilizować ten uśpiony kapitał. Tu jest powód, dla którego przedsiębiorcy w USA mają znacznie łatwiejszy dostęp do kapitału na swoje projekty. My tego nie mamy, ale mamy tę pulę kapitału. Musimy go tylko zmobilizować. Unia rynków kapitałowych i unia bankowa to dwa mechanizmy monetarnej transmisji finansowej, dzięki którym moglibyśmy wpompować pieniądze w realną gospodarkę.
A teraz przejdę do prawdziwego wyzwania, którym nie jest słoń w pokoju, ale 200-tonowy płetwal błękitny. Skąd wziąć od 200 do 250 miliardów euro nowych pieniędzy rocznie, których zabrakło w raporcie Mario Draghiego. Chodzi o raje podatkowe. Według raportu OECD, kraje UE tracą rocznie od 200 do 250 miliardów euro z powodu rajów podatkowych. Walka z rajami podatkowymi jest niezwykle ważna. Zrobiliśmy to w Polsce, kiedy byłem premierem. W ciągu sześciu lat trzykrotnie zwiększyliśmy wpływy z tych źródeł.
Kolejnym wielorybem jest walka z karuzelami podatkowymi i wyłudzeniami VAT. W Polsce udało nam się zniwelować tę lukę. Byliśmy na najwyższym poziomie wyłudzeń karuzelowych VAT, drugim po Rumunii. Teraz jesteśmy na poziomie 28%. Kiedy odchodziłem z urzędu, było to 6-7 procent. Jeśli ekstrapolujemy to na całą Unię Europejską, są to dodatkowe pieniądze w wysokości od 100 do 150 mld euro rocznie. W ten sposób moglibyśmy poradzić sobie z obecnymi problemami i sfinansować reformy, technologię sztucznej inteligencji, obliczenia kwantowe, biotechnologię i edukację. Każde euro lądujące w kieszeniach mafii VAT lub w rajach podatkowych nie trafia do obszaru edukacji, innowacji, etc.
Wszystkie te elementy układanki mogą funkcjonować tylko pod parasolem pokoju i stabilności. Ostatnie osiem czy 20 lat było erą Pax Americana. My, Europejczycy, żyliśmy pod parasolem bezpieczeństwa USA. Takie były fakty. A Związek Radziecki, bardzo paskudny system komunistyczny, upadł tylko dzięki Stanom Zjednoczonym. Teraz nowa era wymaga współpracy między USA a Europą. Nie wierzę, że koncepcja strategicznej autonomii, polegająca na zachowaniu równego dystansu do Chin i Stanów Zjednoczonych, jest właściwą strategią. Jest też wspólny projekt. Ta wspólna koncepcja zbliżenia USA i Unii Europejskiej ma już swoją nazwę: Intermarium.
Intermarium to przestrzeń między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym, z Finlandią, Szwecją, krajami bałtyckimi, Polską, Rumunią, Czechami, Słowacją i Ukrainą. To ważna koncepcja, którą należy rozwijać, aby stworzyć nową oś północ-południe, która może być nową lokomotywą wzrostu. To może być nowa twierdza stabilności. Potrzebuje tylko wsparcia. Potrzebujemy pokoju na Ukrainie i wsparcia ze strony Stanów Zjednoczonych. A Polska może być partnerem, może być niezbędnym sojusznikiem USA, tak jak Korea Południowa w Azji. Potrzebujemy tylko transferu technologii i współpracy w sferze obronności. To tyle, jeśli chodzi o Unię Europejską i Stany Zjednoczone. Mocno wierzę we współpracę transatlantycką.
Uwagi końcowe. Potrzebujemy nowego przywództwa, nowej determinacji, potrzebujemy liderów, którzy są w stanie zrozumieć zmiany, które zachodzą wokół, którzy nie chcą widzieć Europy jako skansenu przeszłości, fantastycznego dla odwiedzających, ale nie dla przedsiębiorców. Musimy mieć nowych liderów. Na tych zaśnieżonych szczytach magicznej góry, od której zacząłem, śmierć nie przychodzi z hukiem. Przychodzi cicho, spokojnie. To jest moja główna obawa, że nie ma wystarczającego wstrząsu, którego nawet Hans Castor doświadczył podczas burzy śnieżnej, która powinna go obudzić, ale tak się nie stało. I faktycznie zanurzył się z powrotem w życie sanatorium.
W Europie jesteśmy w podobnej sytuacji. Musimy się obudzić. Musimy być w stanie stawić czoła wszystkim tym wyzwaniom, stworzyć odpowiednią kombinację polityk, być świadomymi nowego środowiska wokół nas i przywrócić Europę. Potrzebujemy liderów, którzy będą w stanie sprowadzić Europę z jej magicznej góry i naprawdę stawić czoła wyzwaniom naszych czasów.