Patrioci kontra komuniści

Przemysław Jaskółowski – Komendant Tradycyjnego Oddziału C. i K. Regimentu Artylerii Fortecznej No. 2 barona Edwarda von Beschi – Twierdza Kraków w rozmowie z Grzegorzem Gorczycą.

Z tego co wiem prowadzony przez Pana od blisko 30 lat Regiment ma wyjątkowe doświadczenie nie tylko w realizacji uroczystości rocznicowych, ale przede wszystkim w tworzeniu tradycji, z których korzystają liczne podmioty. Proszę powiedzieć jak to wszystko się zaczęło.

W 1995 roku prof. Marian Zgórniak był inicjatorem zorganizowania pierwszych w Polsce obchodów 80. rocznicy bitwy pod Gorlicami, pierwszej imprezy z udziałem historycznych formacji wojskowych noszących mundury z okresu monarchii austriacko-węgierskiej. Obchody pokazano również w telewizji i opisywano w prasie. Był to moment przełomowy dla rozwoju idei odtwarzania austriacko-węgierskich pułków z przełomu XIX i XX wieku, które niegdyś stacjonowały w południowej Polsce.

W tym czasie należałem do Krakowskiego Klubu Kolekcjonerów, gdyż od wczesnego dzieciństwa zbieram odznaczenia i przedmioty związane z I wojną światową. W Klubie poznałem kolegę, z którym postanowiliśmy odtwarzać jeden z krakowskich pułków, a mianowicie 2. Regiment Artylerii Fortecznej. Do tej idei przekonaliśmy władze Klubu, którego prezes pomógł nam przez swoje znajomości uszyć nieodpłatnie dwa pierwsze mundury w spółdzielni odzieżowej przy ul. Stradom. Oczywiście materiały musieliśmy kupić sobie z własnych środków. Tym samym od roku 1995 przy Klubie Kolekcjonera działaliśmy razem z Marcinem Słomskim starając się upowszechniać tę ideę.

Zmiana warty pod Wieżą Ratuszową w dniu 31 października 1996 roku zrealizowana przez Tradycyjny Oddział C. i K. Regimentu Artylerii Fortecznej No. 2 barona Edwarda von Beschi – Twierdza Kraków. Pierwsza zmiana warty od czasu odzyskania przez Polskę suwerenności w 1990 roku, suwerenności, która nie była w smak licznym partyjnym działaczom, którzy nie wahali się sięgnąć po patriotyczne tradycje tworzone przez ludzi nieuwikłanych w komunistyczne układy.

Nawiązałem kontakt z Europejską Unią Historycznych Formacji Wojskowych w Wiedniu, z którą prowadziłem korespondencję. Postanowiłem wykorzystać element mundurowy do przywrócenia realizowanej w okresie międzywojennym tradycyjnej zmiany warty pod Wieżą Ratuszową w dniu 31 października na pamiątkę oswobodzenia Krakowa spod władzy zaborczej w 1918 roku. Niestety moja propozycja została odrzucona przez prezesa Kucharskiego jasnym stwierdzeniem, że: „nie będzie współpracował z miejskimi solidarnościuchami”. To był dla mnie pierwszy sygnał, że coś jest nie tak.

W lecie 1996 roku prezes Kucharski zaczął podawać w wywiadach do krakowskiej prasy nieprawdziwe informacje, że Krakowski Klub Kolekcjonera został członkiem Europejskiej Unii Historycznych Oddziałów Wojskowych z siedzibą w Wiedniu. Postanowiliśmy pojechać tam i osobiście zweryfikować sprawę. W Wiedniu okazało się, że prezes Kucharski kłamie. Oficer Unii – Peter Pritz, po długiej rozmowie poprosił nas o wypełnienie deklaracji członkowskiej do Unii i odłączenie się od Krakowskiego Klubu Kolekcjonerów, co uczyniliśmy zgłaszając nasz akces jako Tradycyjny Oddział C. i K. Regimentu Artylerii Fortecznej No. 2 barona Edwarda von Beschi – Twierdza Kraków.

Po powrocie do Polski złożyłem rezygnację z członkowstwa w Klubie i zaproponowałem Marcinowi Słomskiemu dołączenie się do nas. Niestety zdecydował się zostać w Klubie. Kilka dni po tym fakcie prezes Kucharski – były sekretarz PZPR w krakowskim PKS – postanowił, że mnie wyrzuci z Klubu. Zainicjowałem współpracę z miastem Kraków i doprowadziłem do przywrócenia zmiany warty pod Krakowską Wieżą Ratuszową, do której doszło ponownie 31 października 1996 roku, dokładnie 57 lat po wybuchu II wojny światowej.

Czyli przysłowiową kością niezgody stały się kłamstwa i niechęć prezesa Krakowskiego Klubu Kolekcjonerów, Ryszarda Kucharskiego, do demokratycznych przemian?

Niestety, wtedy jeszcze nie zdawałem sobie sprawy jak krakowskie środowisko jest powiązane i jak te dawne PZPR-owskie żarna mielą. Kłamstwa i pomówienia były podstawą działań środowiska Kucharskiego. W prasie pojawiały się artykuły, które miały uderzać we mnie. Ktoś nawet zadał sobie trud, aby wykonać moje karykatury, które rozrzucano na mieście. Na szczęście nie udało się i w rok później zorganizowałem w Krakowie pierwsze Europejskie Spotkania Historycznych Oddziałów Wojskowych (wrzesień 1997) oraz ugruntowałem mój pomysł zmiany warty pod Wieżą Ratuszową, a w 1998 roku rozpocząłem organizować międzynarodowe obchody oswobodzenia Krakowa spod władzy zaborców w Podgórzu.

W 1997 roku po udanych międzynarodowych spotkaniach zostałem mianowany Oficerem Kontaktowym na Polskę Europejskiej Unii Historycznych Oddziałów Wojskowych i nie pozwoliłem na to, aby Klub Kucharskiego ze względu na kłamliwą postawę kiedykolwiek został członkiem europejskich struktur tej organizacji. W roku 2003 wybory na prezydenta miasta wygrał były wojewoda – Jacek Majchrowski, który w 2004 roku po otrzymaniu legitymacji Honorowego Członka Krakowskiego Klubu Kolekcjonerów obiecał oddać w ręce Kucharskiego odtworzoną przeze mnie tradycję uroczystej zmiany warty pod Wieżą Ratuszową. Świadkiem tego był nieżyjący już Jerzy Sobota (kolega Prezydenta Jacka Majchrowskiego), który dokładnie przedstawił mi kulisy tego zdarzenia.

Apogeum nastąpiło w 2018 roku, kiedy ludzie Majchrowskiego starali się zniszczyć realizowane przez nas podgórskie obchody celowo uniemożliwiając nam zorganizowanie międzynarodowej uroczystości na Placu Niepodległości. Mimo licznych utrudnień, nie udało się nas powstrzymać. Doszło nawet do sytuacji, w której mieszkańcy Krakowa przybyli na uroczystość otwarcie wyrazili swój sprzeciw wobec działań miasta mających na celu zatrzymanie trwającej uroczystości. Potrafili powiedzieć wprost, że „to jest prawdziwa patriotyczna uroczystość, a nie ten miejski cyrk”.

Z tego można wyciągnąć wniosek, że podejmowane przez Pana działania musiały mieć niezmiernie dużą wartość. Dlaczego usiłowano zniszczyć Państwa pracę?

Wartość podejmowanych przez nas tematów jest ogromna, szczególnie w budzeniu przez nas patriotyzmu. W 2011 roku rozpoczęliśmy realizację ogólnopolskiego konkursu wiedzy o odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku – „Bój o czapkę kpt. Antoniego Stawarza”, konkursu z nagrodą w postaci możliwości rozpoczęcia studiów I stopnia na wydziałach historycznych wybranych państwowych uczelni. Również w tym przypadku ludzie z miasta wspierający Kucharskiego próbowali położyć rękę na tym projekcie, ale nie pozwoliliśmy na to, a konkurs przenieśliśmy do innych miast w tym Kielc i Warszawy. To spowodowało ostatecznie próbę przejęcia stworzonych przez mnie obchodów podgórskich. Wszystkie podejmowane przez nas działania jasno pozycjonują nas po stronie prawdy i niepodległości – czyli wartości uniwersalnych, do których ludzie pokroju Kucharskiego i jemu podobnych musieli i muszą się przyklejać, aby stworzyć pozory dla swoich działania.

Niestety dopiero po latach zrozumiałem, że nasza praca i walka o pamięć historyczną to nie tylko jakiś tam spór sprzed lat, a rzeczywisty bój o wartości uniwersalne z ludźmi bez zasad. Niejednokrotnie działania tej grupy ludzi mają niezmiernie negatywny aspekt w kontekście szeroko rozumianego bezpieczeństwa narodowego, gdyż świadomie lub nieświadomie promują wrogą nam narrację, a co gorsze często również mogą stanowić osłonę dla wrogich działań.

Czy chce Pan powiedzieć, że historie które pielęgnujecie, mają nierozerwalny związek z teraźniejszością i stanowią swoistego rodzaju broń?

Zdecydowanie tak, wszystkie wydarzenia z przeszłości i ich odpowiednia interpretacja są w stanie wpływać na rzeczywistość i dzień dzisiejszy. Jest to broń, która w rękach wprawnego gracza może kształtować świadomość lub ją wykrzywiać. Historia jest bronią w walce o rząd dusz, a jeżeli ktoś nie zna historii, łatwo wpada w sidła manipulacji. To, co jedni uważają za dobrą zabawę w „historyczne przebieranki”, może stanowić tło dla propagowania nie zawsze pozytywnych celów. Dlatego tak uważnie należy przyglądać się działaniom, które z pozoru wydają się zabawą lub sposobem na zarabianie pieniędzy, a w rzeczywistości mogą stanowić źródło nacisku i niekoniecznie pożądanych wpływów.

Zapewne wielu czytelników nie pomyślało o upamiętnianiu historii i kultywowaniu tradycji w takim kontekście. Jakie macie przesłanie dla innych podobnych wam działaczy?

Widzimy, że nasze działania przynoszą zamierzone skutki i prowadzą do zmiany na wielu płaszczyznach. Nawet sam fakt licznych prób przywłaszczania wypracowanych przez nas tematów, standardów i sposobów realizacji dobitnie pokazuje, że tworzymy wartości, na których można budować potencjał społeczny i polityczny. Trzeba nadmienić, że finansowanie projektów kulturalnych bardzo często stanowi sposób nacisku na organizacje, które nie potrafią sobie radzić bez zewnętrznego finansowania. My musieliśmy nauczyć się radzić sobie sami i dzisiaj nie ma takiej kwoty, za którą zrobilibyśmy coś do czego nie jesteśmy przekonani, co byłoby wbrew prawdzie – nas po prostu nie można kupić. Tym samym staliśmy się podmiotem a nie przedmiotem, którym można dowolnie manipulować.

Mamy doświadczenia w różnych miejscach w Polsce, gdzie takich „Kucharskich” nie brakuje, dlatego opowiadam tę historię, aby inni pasjonaci, którzy na swojej drodze napotkali zbliżone problemy, nie czuli się osamotnieni i zdali sobie sprawę, że z takimi ludźmi można wygrać, bo prawda zawsze zwycięży.

Z czego jest pan najbardziej dumny, co zasługuje na wyjątkową uwagę?

W tym roku usłyszałem jedną niezmiernie miłą rzecz, która jest tym czymś co powoduje, że „chce się chcieć”, a mianowicie, że warto przeszczepić nasz sposób organizowania uroczystości na grunt francuski z powodu podniosłości formy. My, jako Polacy, często zachwycamy się obcymi zwyczajami zapominając, że nasz ceremoniał jest wyjątkowo uroczysty. Dlatego od blisko 30 lat organizujemy różne uroczystości zapraszając zagranicznych gości, upowszechniając polskie tradycje i zwyczaje, a w tym Wojska Polskiego. Takie stwierdzenia jak powyższe pokazują nam, że obrany kierunek naszej działalności jest właściwy.

Dziękuję za niezmiernie ciekawą rozmowę.

Przemysław Jaskółowski, działacz społeczny propagujący historie wojskowości, dbający o cmentarze wojenne z lat 1914-1920, autor licznych publikacji z zakresu historii wojskowości oraz artykułów popularnonaukowych, współpracujący z Polska Zbrojna Historia, Wychowawca i Biuletyn Informacyjny ŚZŻAK. Pomysłodawca i projektant pomników wzniesionych na Szlaku Orląt Lwowskich, licznych tablic upamiętniających czyn zbrojny Polaków w czasie I wojny światowej zrealizowanych w kraju i za granicą. Zaprojektował tablicę pamiątkową do Katedry Polowej Wojska Polskiego w Warszawie upamiętniającą Oddział Dyspozycyjny „B” Kedywu Okręgu Warszawa AK, odsłoniętą w 2023 roku. Od 1996 roku prowadzi Stowarzyszenie Tradycyjny Oddział C. i K. Regimentu Artylerii Fortecznej No. 2 barona Edwarda von Beschi – Twierdza Kraków, za pośrednictwem którego zrealizował liczne projekty edukacyjno-historyczno-patriotyczne w kraju i poza granicami, upowszechniając wiedzę o drogach Polaków do niepodległości. Za swoją działalność został uhonorowany licznymi państwowymi odznaczeniami w tym: Odznaką Honorową Służby Ochrony Państwa, Medalem 100-lecia Formacji Ochronnych, Odznaką Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej, Medalem bł. ks. Jerzego Popiełuszki, Medalem Pro Patria, Złotą Odznaką Zasługi Republiki Austrii nadaną przez Prezydenta Austrii, Srebrnym Krzyżem Honorowym Austriackiego Czarnego Krzyża, Srebrnym Krzyżem Opieki nad Mogiłami Wojskowymi Ministra Obrony Narodowej Węgier oraz licznymi odznakami pamiątkowymi Wojska Polskiego i innymi wyróżnieniami związkowymi.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *