W czteroczęściowej filmowej biografii Donalda Trumpa (kończy się na 2016 roku, gdy późniejszy 45. i 47. prezydent USA ogłasza swój start w wyborach prezydenckich) występuje jego długoletni doradca polityczny Roger Stone. Facet o kamiennej twarzy Bustera Keatona mówi m.in. o tych kampaniach prezydenckich, do których przymierzał się Trump, ale ostatecznie z nich zrezygnował. Tak było choćby w roku 2012 i wcześniej – w roku 2000.
O Mr Stone nakręcono nawet przed siedmioma laty film. „Potrzebny mi Roger Stone” to dzieje wielkiej kariery, a następnie upadku i kolejnej trampoliny w górę człowieka, który w otoczeniu wielkiego biznesmena Trumpa był „od polityki”.
Przypominam dziś o tym gościu – który być może jest cynikiem, ale bardzo dobrze wie jak się robi politykę – nie przez przypadek. Chyba trafnie oddał nastroje otoczenia Donalda Trumpa po spotkaniu prezydenta-elekta z prezydentami Francji i Ukrainy w Paryżu przy okazji ponownego otwarcia katedry Notre Dame. Po tym spotkaniu w świat poszły zdjęcia, na których lokator Pałacu Elizejskiego ma czarny garnitur i taki krawat, były i przyszły lokator Białego Domu granatowy garnitur z żółtym krawatem, a gość z Kijowa ubrany jest w tradycyjną ciemną bluzę z tryzubem. To, że Stone określił Zełenskiego mianem „disrespectful slob” czyli bezczelny (nieokazujący szacunku) niechluj – to pół biedy. Gorzej, że słusznie zauważył, że na światowym Forum Ekonomicznym w Davos prezydent z Kijowa występował w garniturze i krawacie, ale podczas przemawiania przed połączonymi izbami Kongresu USA oraz podczas paryskiego spotkania z Trumpem – garnituru i krawata już nie miał.
Opinia wieloletniego zausznika Donalda Trumpa na temat Zełenskiego nie jest drobiazgiem, „michałkiem” czy publicystyczną lub też twitterową drobną złośliwością. Oddaje nastroje kręgu skupionego wokół amerykańskiego prezydenta i zapewne też poglądy jego samego.
Tak, Trump jest egotykiem. Tak, Trump ma niesłychanie rozwinięte ego. Tak, Trumpa obchodzi, co się o nim mówi, co się o nim pisze i jak się go traktuje. Tak, wiedząc o tym, jego otoczenie takie informacje chętnie mu dostarcza.
Na bardzo pozytywnym stosunku Trumpa do Polski i jednocześnie bardzo negatywnym do Niemiec w czasie jego pierwszej prezydentury zaważył fakt niezwykle serdecznego przyjęcia go przez zwykłych Polaków. Nie chodziło tylko o życzliwość władz państwowych podczas jego wizyty bilateralnej w naszym kraju w roku 2017. Równocześnie wtedy spotkało Trumpa lodowate przyjęcie ze strony Niemców i zadymy antyglobalistów podczas jego wizyty w Hamburgu. Kontrast był tym wyraźniejszy, że Trump do Niemiec udał się bezpośrednio z Polski.
Na nic teraz zdadzą się tłumaczenia przyjaciół Ukrainy, że Zełenski tak się właśnie – w bluzę czy dres – od dwóch i pół roku ubiera (w Davos jednak garnitur założył). Znając Trumpa to ubiór prezydenta z Kijowa potraktował bardzo osobiście, uznając, że forma jest wyrazem treści.
Wniosek? Pozorne drobiazgi w polityce międzynarodowej mogą być bardzo ważne. W tym wypadku dla Kijowa także bolesne…