Przypominamy fragmenty rozmowy z Kornelem Morawieckim przeprowadzonej w czerwcu 2014 roku przez redaktora Onet Janusza Schwertnera.
Gen. Wojciech Jaruzelski, doprowadzając do Okrągłego Stołu, chciał dobrze dla Polski – czy raczej dobrze dla siebie? Mówił Pan, że komuniści byli w 1989 roku wystraszeni, ale chcieli wyjść z tej klęski z „częścią władzy i majątku”.
Generał Jaruzelski nie doprowadził do Okrągłego Stołu. On został zmuszony przez sytuację do rozmów ze społeczeństwem. Stan wojenny załamał gospodarkę i finanse kraju, ale nie załamał społeczeństwa, które konsekwentnie dążyło do urzeczywistnienia idei Solidarności. Te idee to wolność, prawda, sprawiedliwość. Pierwsza Solidarność była zrywem, który można porównać ze zrywem Legionów Piłsudskiego. To było bezinteresowne poświęcenie, entuzjazm, wiara w zwycięstwo. A po stronie władzy było jedynie opłacane dążenie do utrzymania władzy i majątków.
Ma Pan pretensje do niego także o to, jak zachował się po 1989 roku?
„Pretensje” to złe słowo na określenie mojego stosunku do generała Jaruzelskiego. Lepszym, celniejszym, może być „oskarżenie”. Tak, oskarżam generała o to, że trzykrotnie podniósł swoją zbrodniczą rękę na Najjaśniejszą Rzeczpospolitą. Po roku 1945 zwalczał polskie podziemie niepodległościowe, uczestnicząc w tzw. utrwalaniu władzy ludowej. W grudniu 1970 nadzorował krwawą rozprawę z rewoltą robotniczą na Wybrzeżu. W grudniu 1981 wprowadził stan wojenny. Po transformacji ustrojowej powinien być zdegradowany i skierowany do pracy w jakimś pegeerze.
Jako prezydent odebrał nam palmę pierwszeństwa wychodzenia z komunizmu. Jak mamy tłumaczyć dziś światu naszą chlubną kartę historii? Jak wytłumaczyć to, że byliśmy tak bardzo waleczni, a na pierwszego prezydenta wybraliśmy komunistę Jaruzelskiego? (…) Po transformacji powinien być zdegradowany i toczyć normalne życie.
Protesty w dniu jego pogrzebu przyjął Pan ze zrozumieniem czy z oburzeniem?
Nie opowiadam się za protestami na pogrzebach, ale uważam, że generał Jaruzelski nie zasłużył na to, by być pochowany z honorami przysługującymi ludziom zasłużonym dla Polski. Został pochowany na Powązkach tylko dlatego, że polskie władze nie pozbawiły go stopnia generalskiego i orderów, otrzymanych za sowieckie namiestnictwo w Polsce. Powiedzmy to otwarcie: Jaruzelski był generałem sowieckim i powinien być pochowany na cmentarzu sowieckich sołdatów.
Jak Pan tłumaczy to, że dziś duża część społeczeństwa widzi w gen. Jaruzelskim człowieka honoru?
Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czym jest honor. To słowo należy do sfery imponderabiliów, czyli rzeczy niedających się dokładnie określić, zważyć, logicznie ustalić. Honor w swej genealogii jest pojęciem szlacheckim. Honor wyklucza wszelką nieuczciwość, a nawet małostkowość, wzmaga poczucie własnej godności. Człowiek honoru nie pozwalał sobie na uchybienia, które w ten honor godziły. Honor osadzony jest na prawdzie. W takim sensie generał Jaruzelski nie było człowiekiem honoru. Owszem, zaliczany jest do ludzi honoru tylko dlatego, że tak chcą potężne siły – media i biznes. Mitologia Jaruzelskiego jest wypadkową różnych interesów i propagandy. Społeczeństwo jest martwe, pozbawione mocy ustanawiania norm i wartości. Jaruzelski należy do łże-elity.
Propaganda po 1989 roku pokazywała Jaruzelskiego i Kiszczaka jako wybawicieli Polski. Ja oczywiście wierzę, że Jaruzelski nie chciał utopić nas we krwi, nie chcę nazywać go mordercą. Ale miara krzywd, jakie wyrządził ludziom i całemu krajowi, jest olbrzymia. A część Polaków tego nie widzi. W dodatku to sami ludzie Solidarności zaczęli mówić o Jaruzelskim jako o honorowym człowieku. Takie słowa padają choćby z ust Adasia Michnika, który był moim kolegą. Mówi się, że Okrągły Stół był jedynym, dobry rozwiązaniem. I że udał się bez zarzutu. To nieprawda, można było zrobić dużo więcej. Naprawdę dużo więcej.
(…)
Jednak dziś, w 2014 roku, Polska jest znacznie lepiej rozwinięta niż pozostałe kraje bloku socjalistycznego. Trudno nie uznawać tego za sukces.
Pamięć jest selektywna, nie zawsze wiemy, co straciliśmy, a co zyskaliśmy. Co to znaczy: „Polska lepiej rozwinięta?”. Co to znaczy „sukces”? Straciliśmy pamięć. Nie pamiętamy, przykładowo, fałszowania naszej historii, działalności cenzury, bo nawet nalepki na butelki z wodą sodową musiały być zatwierdzane przez cenzurę. Dzisiaj jest lepiej, bo nalepek nie cenzurują. Ale historia jest nadal fałszowana. Nie pamiętamy, że Sejm był forum akceptacji woli partii i niczym innym. Obrady w Sejmie polegały na wymuszanej jednomyślności. A dzisiaj jest inaczej niż w PRL? Nie pamiętamy służalczych prokuratorów, sędziów i urągających prawu wyroków. Bo dzisiaj jest inaczej? Pamiętamy, że w czasach PRL był niedobór towarów. Brakowało garnków, gwoździ, papiaków i octu. Skoro to wszystko dzisiaj jest, to jest lepiej? To sukces? Bezrobocia kilku milionów nie możemy nazywać sukcesem. Zadłużenie kraju na ponad 3 biliony! To nie jest sukces. Najniższa w świecie rodność kobiet – też nie.
(…)
Mamy w sobie potencjał kulturowy, mieliśmy Solidarność, ale wszystko zgubiliśmy. Nawet elementy naszej demokracji są chore, bo co to za demokracja w Polsce, jak co czwarty obywatel nie chodzi na wybory?
(…)
Jak przyjmuje Pan głosy, ciągle słyszalne, że „za komuny” – żyło się lepiej?
Ze zrozumieniem. Proszę spojrzeć na statystyki – milion głodujących dzieci, 28 proc. młodych osób bez pracy. One są bardzo czytelne. Bardzo duża część społeczeństwa żyje gorzej niż za PRL. Tak nie powinno być, bo przecież obecny system jest dużo lepszy niż komunizm. Ciągle do tego wracam: po ’89 mogliśmy proponować nową drogę rozwoju. Sam liczyłem na dużo więcej. Jesteśmy silnym narodem, mamy ducha, więc sobie jeszcze radzimy. Ale niedosyt jest.
(…)
Lech Wałęsa – to najważniejsza postać 25-lecia wolności?
On był symbolem przemian, ale zachował się niegodnie. Będąc tajnym współpracownikiem służb bezpieczeństwa, powinien to ujawnić i przeprosić naród. Stanąć na wysokości zadania. Wtedy byłby kimś. Także później miał wielkie możliwości, mógł dokonać dekomunizacji i popchnąć Polskę do przodu. Nie wiem, czy można go nazwać człowiekiem wolności. Jeśli tak, to właśnie taką mamy wolność, jakiego mamy Wałęsę.
(…)
A Polska? Jest dziś piękna, ale – mogłaby być piękniejsza?
Niestety politycznie i społecznie Polska jest dziś chora. Mamy podcięte skrzydła. Nie fruwamy, tylko pełzamy po ziemi. A przecież parę razy już fruwaliśmy. I wznosiliśmy się ponad innych.