Nie za często się zdarza, by pojawiała się we Wrocławiu poetka ormiańska. Ale zdarzyło się. Bo właśnie w stolicy Dolnego Śląska gościliśmy autorkę z Armenii, która zgromadziła całkiem sporą grupę miłośników oryginalnej i egzotycznej liryki. O kim mówimy? Zapewne jeszcze nieraz o niej usłyszymy, ale już zapamiętajmy jej trudne imię i nazwisko. Nazywa się Tatev Chakhian. I choć pochodzi z Armenii, od pewnego czasu mieszka w Polsce, w Poznaniu. Od razu powiem, że to talent, który zapowiada piękną i mądrą poezję. Autorka będzie zapewne łączyła pierwiastki ormiańskie z motywami polskimi i europejskimi. I już w tym kierunku idzie.
Spotkanie ze środowiskiem ormiańskim we Wrocławiu – ale też z polskimi miłośnikami egzotycznej literatury – zorganizowała u ojców Dominikanów ceniona polonistka, pani Blandyna Niemirowska ze Stowarzyszeniem Ormian w Polsce. Przybyło sporo czytelników literatury pięknej. Tatev Chakhian czytała wiersze po ormiańsku, zaś pani Niemirowska po polsku.
We Wrocławiu na kilka godzin zapanował nowy duch poezji. Ormiańska poetka pisze o tragicznej wojnie, o Górnym Karabachu, o swoim trudnym dzieciństwie, ale też o Europie, po której podróżuje. To wiersze głęboko przeżyte, autentyczne, pełne bólu i cierpienia.
Miałem okazję nie tylko wysłuchać tych porywających strof, ale także kilka słów o nich powiedzieć. To liryka szerokiej frazy i głębokiej zadumy nad ludzkim losem. Wątki osobiste przeplatają się z motywami uniwersalnymi, dzieciństwo i młodość zderzają się z dramatami ojczyzny i świata. Wydaje się, że poetka podróżując po Europie, odczuwa jej obcość, nie może znaleźć dla tej Europy jakiegoś tkliwego wyrazu. W wierszu „Migrant point” pisze:
Europo –
abyśmy się dobrze zrozumieli,
nauczyłam się kilku twoich języków,
ale ty nawet nie próbowałaś
poprawnie wymówić mojego nazwiska.
Na naszej pierwszej randce
zaśmiałam się z radości (jak moi ludzie zwykle czynią),
później zawyłam z bólu (z przyzwyczajenia),
ale ostrzegałaś, że tutaj po 22:00
każdy dźwięk to hałas.
Europo –
zaskoczyłaś mnie tak, jak ja samą siebie,
kiedy stawałam się znacznie bledsza i chłodniejsza od ciebie,
kiedy z łatwością wykrzykiwałam na twoich protestach
przeciwko tym, których sama nie wybierałam…
Nocami u twoich niebieskookich,
błękitnokrwistych mężczyzn z czerwonymi paszportami
widziałam twój sen,
lecz twoje poranki nie należały do mnie, Europo.
Kochałaś mnie, ale nie poprosiłaś o moją rękę.
Europo –
spodziewałaś się bajek Tysiąca i jednej nocy,
ale nie mogłam przypomnieć sobie żadnej
z mroku mojego dzieciństwa
pełnego ostrzału i wrzasków wojny.
Wszystkie dzieci we mnie dorosły…
Wszyscy żołnierze we mnie zmęczeni…
Wszyscy wędrowcy we mnie zagubieni…
Usiadłam na twoich kolanach, by stać się nikim,
by uspokoić się na chwilę.
Europo –
moje serce jest cięższe niż te widoczne 56 kg,
ale jeśli nie dbasz o moje serce,
to przymknij też oczy na moje ciało.
Gorzki to wiersz, ale obrazowy, wyrazisty i przepełniony smutkiem. Nie takiej Europy się spodziewała poetka. I nie taka Europa jakiej się spodziewała, powitała ją. W innych wierszach też nie brakuje nostalgii i ciemniejszych barw, choć spotykamy również strofy pogodne i pełne uroku. Zapewne jeszcze nieraz będziemy gościli Tatev Chakhian we Wrocławiu, wszakże ma ona już jakąś nić powiązań z naszym miastem, ponieważ kilka lat temu została laureatką konkursu „Gazety Obywatelskiej”. I oto powraca do nas z nowymi wierszami, dojrzalsza i bogatsza w literackie doświadczenia.