Wiersze do starych fotografii
Barbara Lipińska-Postawa
Oto czterej bracia z Płocka.
Niech ich chroni Matka Boska!
Żywot ludzki wszak jest kruchy,
a tu burze, zawieruchy.
Dokąd zmierza świat szalony?
Przemijają króle, trony…
U nich wciąż zaduma w twarzy.
Wolna Polska im się marzy.
Młodość życie miewa za nic,
nie uznaje żadnych granic.
Skłonność ma ku wielkim czynom.
Dla Ojczyzny trwać lub ginąć!
Zenon – chmurny wzrok poety.
Pisze nawet do gazety,
lecz jest druga duszy strona,
która spełni się w Legionach.
A Konstanty – gimnazista.
Zalet jego cała lista.
Naukowe powołanie.
Czy przeczuwa, co się stanie?
Rozstrzelają Kostka szkopy
w samym środku Europy!
W jego Płocku, w miejscu swojskim,
bo był inteligent polski.
Mały Staszek chce być duży
i koniecznie w wojsku służyć.
Mądra głowa, chęci szczere.
Będzie świetnym oficerem!
Powojuje po rycersku
z ukochają Polską w sercu,
a w to serce trafią strzały.
W Auschwitz zginie Staszek mały.
Młody Janek, jeszcze student,
lecz on przetrwa jakimś cudem.
Doczeka się dzieci, wnucząt.
Cudze dzieci będzie uczył.
Pamiętam go z piórem w dłoni.
Czemu nie pytałam o nic?
Był łagodny, dobrotliwy,
Żony swojej słuchać przywykł.
Ja dziękować nie przestanę
za tę dobroć i przetrwanie,
że nie dałeś się przypadkom,
bo nie byłoby mnie, Dziadku!