Wracam do nieszczęsnego Libanu. Papież Franciszek już w maju zapowiedział, że 20 października odbędzie się w Watykanie kanonizacja błogosławionych męczenników franciszkańskich zabitych „in odium fidei” w czasie masakry chrześcijan w 1860 roku w Damaszku (Syria). Owa antychrześcijańska rzeź była jednym z etapów pierwszej libańskiej wojny domowej.
Wydarzenia z Damaszku spowodowały interwencję mocarstw europejskich, zwłaszcza Francji. Wśród męczenników byli m.in. Hiszpanie, Włosi, miejscowi chrześcijanie i Austriak. Franciszkański wikariusz Kustodii Ziemi Świętej wspomniał, że w ciągu 800 lat zginęło w obronie wiary 2 tysiące franciszkanów z tej Kustodii. Nawiązując do współczesnych czasów dodał, że przed wojną domową w Syrii zamieszkiwało Aleppo 200 tys. chrześcijan, różnych denominacji i narodowości. Dziś pozostało ich zaledwie 25 tys. Sporo uciekło do pobliskiego Libanu. W ostatnich dniach sporo Syryjczyków, w większości muzułmanów ucieka przed atakiem izraelskim z powrotem do Syrii. Wikariusz, ojciec Faltas zauważył, że jest to ziemia wyjałowiona cierpieniem i spragniona nadziei. Zatem jaki los jest sądzony Libanowi w dniu kanonizacji franciszkańskich męczenników?
Mija ponad 2 tygodnie od trzeciego zmasowanego ataku izraelskiego na Liban, w tym Trypolis libański (Trypoli) na północy kraju oraz południowe przedmieścia Bejrutu. Wojna Izraela z Hezbollahem nie ustaje, a raczej zaostrza się. Atak na Trypolis jest pierwszym atakiem od czasu libańskiej wojny domowej sprzed ponad 20 lat. Izraelskie samoloty zbombardowały magazyny w pobliżu rosyjskiej bazy lotniczej w syryjskiej Latakii. Wywołało to ograniczoną (raczej zakulisową) akcję dyplomatyczną Rosji, ale Izrael z tego sobie nic nie robi. Jedynie zdecydowana reakcja Stanów Zjednoczonych może powstrzymać poczynania południowego sąsiada Libanu. Ale akcja izraelska prowadzi do dalszej eskalacji konfliktu na Bliskim Wschodzie. Tuż po ataku Sił Obronnych Izraela (IDF), izraelska obrona przeciwlotnicza przechwyciła pocisk wystrzelony z Jemenu. Ataki jemeńskich Huti spotkały się z bezpośrednią reakcją USA. Pentagon 16 października poinformował o zbombardowaniu podziemnych obiektów wojskowych Huti na terenie Jemenu. Nie pierwsza to akcja przeciwko jemeńskim rebeliantom wspieranym przez Iran. Tym razem, Amerykanie po raz pierwszy użyli najnowszej generacji „niewidzialnych” dla radarów bombowców B-2. Logistycznie wspierały ich inne państwa NATO.
O wiele donioślejsza w aspekcie międzynarodowym jest akcja izraelska przeciwko posterunkom ONZ w Libanie. Podam kilka przykładów na podstawie oświadczeń rzecznika Tymczasowych Sił Zbrojnych Narodów Zjednoczonych w Libanie (UNIFIL). W niedzielę rano, 13 października, w pobliżu Ramyah, trzy plutony IDF przekroczyły tzw. Błękitną Linię na granicy izraelsko-libańskiej, a następnie czołgi izraelskie bezpośrednio wtargnęły na stanowisko obserwacyjne UNIFIL (posterunek 5-42). Natomiast 16 października została ostrzelana wieża obserwacyjna na stanowisku UNIFIL w pobliżu Kefar Kela. Następnego dnia pojawił się nad morską jednostką wojsk ONZ u południowych wybrzeży Libanu „niezidentyfikowany obiekt latający”. Nie koniec na tym. Premier Izraela Natanyahu „poprosił” o wycofanie wojsk ONZ z Libanu, uważając, że żołnierze UNIFIL są zakładnikami Hezbollahu. Sekretarz Generalny ONZ odmówił, uznał bowiem słusznie, że punkty obserwacyjne neutralnych w konflikcie wojsk międzynarodowych są gwarancją deeskalacji napięcia w Libanie. Generalnie atak sił izraelskich na terenach rozlokowania posterunków ONZ w Libanie nosi znamiona prowokacji.
Przypominam, że utworzona na mocy rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ misja pokojowa działa między Błękitną Linią na granicy libańsko-izraelskiej na południu a rzeką Litani na północy, oczywiście w południowym Libanie. W górskim odcinku rzeki granica posterunków oenzetowskich odbija na południowy wschód między Hasbayya i Chebayaa osiągając granicę z Izraelem. W misji UNIFIL służy ponad 10 tys. żołnierzy wojsk pokojowych z 50 państw, w tym 213 Polaków oraz ok. 200 osób cywilnych z różnych krajów. Polacy z Koreańczykami z Korei Południowej stacjonują w kwaterze głównej w pobliżu Al Naqura. Również tu, 10 października siły pokojowe straciły wieże obserwacyjne. Dwóch żołnierzy zostało lekko rannych. Siły Obronne Izraela otworzyły ogień także w stronę pozycji 1-31 w Labbouneh, nad samą granicą z Izraelem trafiając w wejście do znajdującego się tam bunkra, gdzie schronili się żołnierze sił pokojowych. Polski wkład jest znaczący choć nie najliczniejszy. Najwięcej żołnierzy wysłała Indonezja i Włochy, Liczny jest też udział Nepalu, Ghany i Malezji, natomiast z krajów europejskich Hiszpanii, Francji i nieco mniej Irlandii.
To właśnie ostry sprzeciw Francji, tradycyjnie wspierający państwowość libańską, spowodował złagodzenie ataków Izraela na siły pokojowe i ludność uchodzącą z terenu walk. Wtórowała temu stanowisku Hiszpania i Irlandia, a za nimi Unia Europejska. Dodam, że najbardziej narażone są punkty obserwacyjne tuż przy granicy w sektorze zachodnim między Yarine a Aytarun, gdzie stacjonują m.in. żołnierze irlandzcy i włoscy. Na wskazanym wyżej terenie np. w Yaroun nieopodal granicy izraelskiej mieszkają muzułmanie i chrześcijanie, mają w tej miejscowości swoje świątynie. Podobnie jest w Rimaich, położonym bardziej na zachód mieście przygranicznym zamieszkałym w większości przez chrześcijan. Na północnym skraju tego miasta znajduje się słynny maronicki klasztor pod wezwaniem Matki Bożej Zwiastowania, natomiast na południe od miasta w wiosce Qatmoun, działa wojskowy punkt obserwacyjny Narodów Zjednoczonych (UNP 5-22), to jest niecały kilometr od granicy z Izraelem. Wokół wymienionych miejscowości, jak i na całym obszarze aż po rzekę Litani mieszkają w większości szyici, są też sunnici i druzowie. Do znanego ze wspaniałych fenickich, greckich i rzymskich zabytków Tyru, którego forum i główną ulicę dotknęły stopy Chrystusa, nie można się w zasadzie dostać. A ścieżką chrystusową podążyli Jego wyznawcy, podobno mój Patron, najpewniej św. Paweł. Dziś, Tyr i południe Libanu to dla turystów obszar niebezpieczny i zamknięty.
W dniach 15-16 października nastąpił kolejny atak na południowy Bejrut. Rzecznik IDF poinformował, że zlikwidowano podziemny magazyn broni Hezbollahu. Podkreślono, że podjęto kroki w celu ograniczenia liczby ofiar cywilnych. Wezwano ludność dzielnicy do ewakuacji. Na obszarze porównywalnym do wrocławskiej dzielnicy Nowy Dwór, ale o zdecydowanie gęstszej zabudowie, ludność cywilna, w większości muzułmańska (pozostali to maronici i melchiccy grekokatolicy) jest swoistym zakładnikiem szyickiego, proirańskiego ugrupowania zbrojnego walczącego z Izraelem. Z dzielnicą sąsiadują osiedla chrześcijańskie bądź o dużym udziale chrześcijan. Z konfliktem, który na nowo rozgorzał nie chcą mieć nic wspólnego. Zdaniem źródeł izraelskich „[15 października] wyeliminowano dziesiątki terrorystów i zniszczono znaczną ilość broni”. Odkryto w południowym Libanie wyrzutnie rakiet, moździerze, granaty, pociski przeciwpancerne, itp.
Wojna na libańskim południu trwa, choć Liban jej nie chce i jest wyłącznie jej ofiarą. Według powyższego źródła IDF uderzyły w „ponad 140 celów terrorystycznych w ponad 50 rejonach Libanu”. Ile ucierpiało w Libanie cywilów, ile tysięcy opuściło swoje domostwa – nie podano. Wzywanie wojsk izraelskich do natychmiastowej ewakuacji odnosi tylko częściowy skutek. Rosną libańskie straty w mieniu i w ludziach.