Prawo – jak Niemcy je rozumieli

Wolne Miasto Gdańsk powstało w wyniku ustaleń traktatu wersalskiego. Jako autonomiczne miasto-państwo istniało od listopada 1920. Za zgodą Ligi Narodów miało własną konstytucję, sejm, senat, władzę wykonawczą. Językiem urzędowym był język niemiecki. Polakom i Kaszubom dołączano tłumaczenia najważniejszych dokumentów. Dekretem Adolfa Hitlera jesienią 1939 miasto zostało wcielone do Prus Zachodnich. Tym samym zakończył się blisko dwudziestoletni okres walk (dyplomatycznych, fizycznych, prawnych, kulturowych i gospodarczych) między Niemcami i Polakami na terenie wymyślonym przez rządy wielkich państw.

Przygotowania

Ostateczny plan zdobycia i likwidacji polskiej placówki pocztowej w Gdańsku został zatwierdzony w lipcu na dwa miesiące przed wybuchem II wojny światowej. Bezpośrednią przyczyną tej akcji koordynowanej przez niemiecką policję w Gdańsku było wypowiedzenie przez Hitlera w kwietniu 1939 roku paktu o nieagresji, podpisanego przez Polskę i Niemcy w styczniu 1934. Miał on obowiązywać przez 10 lat.

Poczta jak Westerplatte, Wizna…

Prawo – jak Niemcy je rozumieli

Wolne Miasto Gdańsk powstało w wyniku ustaleń traktatu wersalskiego. Jako autonomiczne miasto-państwo istniało od listopada 1920. Za zgodą Ligi Narodów miało własną konstytucję, sejm, senat, władzę wykonawczą. Językiem urzędowym był język niemiecki. Polakom i Kaszubom dołączano tłumaczenia najważniejszych dokumentów. Dekretem Adolfa Hitlera jesienią 1939 miasto zostało wcielone do Prus Zachodnich. Tym samym zakończył się blisko dwudziestoletni okres walk (dyplomatycznych, fizycznych, prawnych, kulturowych i gospodarczych) między Niemcami i Polakami na terenie wymyślonym przez rządy wielkich państw.

Przygotowania

Ostateczny plan zdobycia i likwidacji polskiej placówki pocztowej w Gdańsku został zatwierdzony w lipcu na dwa miesiące przed wybuchem II wojny światowej. Bezpośrednią przyczyną tej akcji koordynowanej przez niemiecką policję w Gdańsku było wypowiedzenie przez Hitlera w kwietniu 1939 roku paktu o nieagresji, podpisanego przez Polskę i Niemcy w styczniu 1934. Miał on obowiązywać przez 10 lat.

Poczta jak Westerplatte, Wizna…

Dramatyczna obrona Poczty Polskiej w Gdańsku 1 września trwała od godziny 4:45 do 19:00. W wielopiętrowym budynku z czerwonej cegły opór stawiło 53 pocztowców i jeden kolejarz. W budynku przebywał także gospodarz domu z żoną wraz z 10-letnią wychowanicą. Niemcy wykorzystali do szturmu oddziały gdańskiej policji porządkowej i pododdziały SS i SA. Dysponowali przewagą liczebną, granatami, bronią krótką i automatyczną, trzema samochodami pancernymi oraz sprowadzonymi później działami kalibru 75 mm. W dwunastej godzinie oblężenia, po kilku szturmach pocztowcy wycofali się do piwnic budynku. Niemcy użyli motopomp, którymi wtłoczono w podziemia benzynę. Jej podpalenie zmusiło walczących do kapitulacji.

Ostatecznie aresztowano 44 obrońców, w tym 16 rannych i poparzonych umieszczono w szpitalu miejskim. Najmłodsza ofiara, 10-letnia Erwina Barzychowska została świadomie oblana benzyną i podpalona, gdy wraz ze swoją przybraną matką opuszczała płonący budynek. Dziewczynka zmarła w szpitalu 20 października 1939 roku. Według świadków odmówiono dziecku skutecznego leczenia.

Jak napastnicy rozumieli prawo

Proces pierwszych obrońców odbył się już 8 września 1939 roku. Sądowi przewodniczył Kurt Bode, oskarżał radca sądu wojskowego dr Hans Giesecke. Na śmierć skazano wszystkich 28 pocztowców. Ten sam los spotkał 30 września 1939 roku pozostałą dziesiątkę, która przeżyła i została złapana. Oni także usłyszeli słowa: śmierć przez rozstrzelanie. Wyrok zatwierdzony przez niemieckiego naczelnego dowódcę wojsk lądowych został wykonany 5 października na gdańskiej Zaspie.

Dopiero w 1995 roku w sądzie krajowym w Lubece przeprowadzono rewizję tamtego „procesu”. Ustalono pogwałcenie reguł postępowania sądowego i naruszenie kilku postanowień IV konwencji haskiej „o prawach i zwyczajach wojny lądowej”. Pośmiertnie, po 46 latach od sądowego mordu, obrońcy zostali uniewinnieni. W uzasadnieniu sądu niemieckiego czytamy:

A.  Kodeks karny Wolnego Miasta Gdańsk nie przewidywał wówczas kary śmierci.

B.  Niemieckie rozporządzenie o specjalnym wojennym prawie karnym mówiło o oporze wobec Wehrmachtu, a Polaków atakowali niemieccy policjanci oraz członkowie SS i SA.

C.  Błędnie zastosowane rozporządzenie dotyczyło wojny, która formalnie rozpoczęła się po 3 września 1939 roku, gdy Wielka Brytania i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę.

D.  Poczta Polska według obowiązującego prawa międzynarodowego była terytorium Polski bronionym przez Polaków.

E.  Nie zapewniono oskarżonym prawa do obrony.

Rewizji „politycznego” wyroku nie dożyli sędzia i oskarżyciel. Nie spotkała ich za to żadna kara. Skutecznie czyli po niemiecku zostali zdenazyfikowani. Otworzyło im to drogę do dalszej kariery w niemieckim wymiarze sprawiedliwości. Hans Giesecke był dyrektorem Sądu Krajowego w Hesji z siedzibą we Frankfurcie nad Menem a Kurt Bode był sędzią i wiceprezesem Wyższego Sądu Karnego w Bremie. Do śmierci w latach 70. cieszyli się renomą wybitnych prawników.

Czy w kolejnych etapach kariery w niemieckim wymiarze sprawiedliwości usłużnie dostosowywali wyroki do polityki państwowej lub stosowali prawo „tak jak oni to rozumieją”? Żadna rewizja wyroków, żadne odszkodowanie, żadne moralne zadośćuczynienie nie przywróci życia obrońcom. Lecz żywi muszą pamiętać: kto planował zbrodnie wojenne w Piaśnicy, Gdańsku, Palmirach, Warszawie, w Katyniu, Charkowie, Miednoje, w obozach koncentracyjnych i w GUŁ-agach, w wiejskich stodołach, w lasach, fabrykach i na ulicach miast. Kto także współcześnie zakłada, że państwowy zbrodniczy plan zostanie wsparty przez ludzi w togach, z kodeksami w rękach, lecz bez praworządności w sercach i sumieniach?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *